Goto page Previous 1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11 Next
ACMM-033
Guest
Sat Nov 16, 2013 2:31 pm
Użytkownik "Adam Górski" <gorskiamalpa@wpkropkapl> napisał w wiadomości
news:52876ff8$0$2293$65785112@news.neostrada.pl...
(...)
Quote:
O widzę że szanowny kolega z mojej okolicy
Od 43 prawie lat Pekin, KO02MF, prawie ..NF, Pamiętam, jak z Ojcem chodziłem
spadochroniarzy oglądać... A wczoraj sobie piechotką do Tesco, znów coś
rzeźbią na Jeziorańskiego...

)
--
ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!
Adam Górski
Guest
Sat Nov 16, 2013 3:03 pm
W dniu 2013-11-16 14:31, ACMM-033 pisze:
Quote:
Użytkownik "Adam Górski" <gorskiamalpa@wpkropkapl> napisał w wiadomości
news:52876ff8$0$2293$65785112@news.neostrada.pl...
(...)
O widzę że szanowny kolega z mojej okolicy :)
Od 43 prawie lat Pekin, KO02MF, prawie ..NF, Pamiętam, jak z Ojcem
chodziłem spadochroniarzy oglądać... A wczoraj sobie piechotką do Tesco,
znów coś rzeźbią na Jeziorańskiego...

)
Miałem na myśli Gocław.
Ja mieszkam w okolicy Uniwersam Grochów :)
Adam
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Sat Nov 16, 2013 3:10 pm
Pan A.L napisał:
Quote:
Te figurki zdecydowanie nie mają tych rozmiarów. Próbowałem ustalić
jak duża jest typowa kostka (herbaty nie słodzę, nie mam takich rzeczy
w domu) -- najmniejsze jakie istnieją, to 16x16x12,5 mm, ale zwykle
krawędzi bliżej do 2 cm. Niech będzie, że to jest 2x2x1 cm. Czyli
4 cm3. A ten tranzystor ma mniej niż 0,8 cm3. No to wchodzi 5 sztuk
na kostkę przelicznikową. Nawet na tą najmniejszą wchodzi ponad 3.
"-- Ile słodzisz? -- Daj 15 kostek." -- to robi wrażenie!
Z punktu widzenia tranzystora to zupelnie neiistotne, Ale pod koniec
lat 60 byl taki miniaturowy cukier. W kawiarniach podawali, konkretnie
w herbaciarni na Scianie Wschodniej, ulica Marszalkowska, Warszawa.
Hrbaciarni dawno nie ma.
Ludzie wrzucali tam do herbaty po kilkaniście kostek?! Czy może był to
cukier o zwiększonej zawartości cukru w cukrze? Tak z pińcet procent by
musiał mieć. Dziwne, że to niewątpliwe osiągnięcie naukowe trafiło tylko
do tej jednej herbaciarni.
--
Jarek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Sat Nov 16, 2013 3:12 pm
Pan Adam napisał:
Quote:
(...)
No i się zaczęło. Związki zawodowe znalazły przepis, który mówi, że
jeśli ktoś pracuje w obecności promieniowania, to mu się należy dodatek
do pensji. I kierowcy odmówili kręcenia kółkiem, jeśli odpowiednia pozycja
nie pojawi się na pasku przy wypłacie. Dyrekcja nie miała innego wyjścia,
trzeba było zlecić badanie tego promieniowania Centralnemu Instytutowi
Ochrony Pracy, bo inaczej nie dało się wykazać, że poziom mieści się
w granicach norm. W CIOP nieźle się nad tym zleceniem męczyli, bo
(...)
Rozumiem mierzyć promieniowanie piecyka na podczerwień, ale IRDĘ????
Jakim idiotą trzeba być, żeby to zlecić.
Dlaczego idiotą? Jakie mieli inne wyjście, żeby nie płacić dodatku?
Quote:
Raczej zleceniodawcę powinni wysłać do psychologa.
Być może sam poszedł. Związki zawodowe potrafia ludziom zszargać nerwy.
--
Jarek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Sat Nov 16, 2013 3:34 pm
Pan Marek napisał:
Quote:
[...] Ale zmierzono. Raport dostarczono. Fakturę wystawiono.
Czyli co, dodatek szkodliwy w końcu dostali ci kierowcy czy nie? Bo
nie wiem, może dodatek należy sę jak promieniowanie jest , nie ważne
na jakim poziomie

.
Dostali, gdy się po niego zgłosili na podstawie informacji z instrukcji
obsługi. Zabrano im dopiero wtedy, gdy wykazano nieprzekroczenie norm.
Być może w jednym przepisie jest tak, że dodatek się należy w przypadku
kontaktu z "czynnikami ryzyka", a w całkiem innym opisane są poziomy
dopuszczalne mogące wystąpić wszędzie.
Quote:
Pytam, bo w naszym porządku prawnym już mnie nic nie zdziwi.
Te nasz porządek (polski, ale też po prostu europejski, szczególnie
północnoeuropejski) zakłada bardziej kurczowe trzymanie się prawa niż
na przykład w Ameryce. To w USA jest mnóstwo lokalnych przepisów,
stanowiących na przykład o tym, że w jakiejś mieścinie należy ukarać
mandatem każdego, kto w niebieskim ubraniu będzie chodził z psem po
ulicy. Gdzieś tam znowu wolno bić żone pasem, jeśli nie szerzy niż
półtora cala, a gdzieś indziej ustalono, że można tłuc byle czym, byle
nie częściej niż raz w tygodniu. Nikt tych przepisów nie przestrzega, ale
tez nikt nie uchyla (co zresztą w anglosaskim porządku może być trudne).
W Wielkiej Brytanii kilka wieków temu powołano do życia przepis, że
należy karać śmiercią każdego, kto jedne metale przemienia w inne. Ilu
nieszczęśników posądzonych o produkcje złota skrócono o głowe w tym
czase, tego nikt nie policzył. Ale w latach osiemdziesiątych ktoś
ustalił ponad wszelką wątpliwość, że prawo to nigdy nie zostało
skreślone. A wtedy blady strach popadł na fizyków, którzy w swoich
akceleratorach walą rozpędzonymi jądrami w metalowe folie. Na szczęście
w tym kraju są też degeneraci, którzy uważają, że tylko rozsądnego prawa
należy przestrzegać.
--
Jarek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Sat Nov 16, 2013 3:38 pm
ACMM-033 napisało:
Quote:
Po domach do lat 70-tych i zmarło śmiercią naturalną - z braku
zainteresowania.
Ostatni kołchoźnik w stanie czynnym pamiętam w Krynicy Górskiej, chyba
luty '80, wisiał na ścianie tam, gdzie był wynajęty na ferie lokal,
wkładałem wtyczkę do gniazdka i grało, ale gospodyni mówiła, żeby nie
włączać. Nie wiem czemu.
Może wymeldowała kołchoźnika z chałupy, przestała płacić abonament,
a jeszcze nie przyszła ekipa techniczna do odcięcia kabelków? Albo
wręcz nie miała w planie przyjść, bo już postanowiono, że cały
radiowęzeł zostanie całkiem wyłączony i zlikwidowany (planowany
termin na przykład w grudniu przyszłego roku). To tylko jedna
z teorii, ale prawdopodobna jak każda inna.
--
Jarek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Sat Nov 16, 2013 3:39 pm
ACMM-033 napisało:
Quote:
Gdzies w latach 80 czy 90 na studiach robiono amfetamine na cwiczeniach.
Bo to wdzieczny preparat. Oczywiscie w niewielkich ilosciach i do
zlewu - bo ci co robili, to wiedzieli jak zanieczyszczony.
Chemicy robili zawody, kto najlepiej oczyści spiritus i doprowadzi go
do najwyższego stężenia. Tyko że regulamin tej dyscypliny przewidywał
jeszcze spożycie przez zawodnika.
To chyba się każdy starał?
Starać się starał -- wiadomo, duch sportowy. Ale taki bezwodny spiritus,
to wchodzi w dość ciekawy sposób.
--
Jarek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Sat Nov 16, 2013 3:41 pm
Pan Adam Górski napisał:
Quote:
3. Podczas rozbierania jednorazowych silników rakietowych modelarskich
celem pozyskania materiałów na petardy, jakaś iskra spowodowała zapłon.
Ciężko było się zorientować z której strony jest okno. :)
to tylko kilka...
Jakoś nikt do tej pory nie wpomniał o kopciu. Kopeć robiło się z celuloidu.
Celuloid dymi okrutnie, jeśli spalać go z ograniczonym dostępem powietrza.
W praktyce realizuje się to przez owinięcie celuloidu papierem.
Pierwotnym źródłem celuloidu była taśma filmowa. Ale celuloid zniknął
z przemysłu filmowego. Kto wie, jak cenne by dzisiaj były materiały
archiwalne, które spłonęły przy realizacji tych "efektów specjalnych".
Trochę dłużej uchowały się celuloidowe piłeczki pingpongowe. A potem,
to już tylko jakieś stare linijki i ekierki z dna szuflady.
Jarek
--
Z brodatą buzią Freuda,
Z mankietach z celuloida
Ten Freud się kocha we mnie
A mnie jest tak przyjemnie
RoMan Mandziejewicz
Guest
Sat Nov 16, 2013 3:52 pm
Hello Jarosław,
Saturday, November 16, 2013, 3:41:32 PM, you wrote:
Quote:
3. Podczas rozbierania jednorazowych silników rakietowych modelarskich
celem pozyskania materiałów na petardy, jakaś iskra spowodowała zapłon.
Ciężko było się zorientować z której strony jest okno.
to tylko kilka...
Jakoś nikt do tej pory nie wpomniał o kopciu. Kopeć robiło się z celuloidu.
Celuloid dymi okrutnie, jeśli spalać go z ograniczonym dostępem powietrza.
To nitroceluloza - nie potrzebuje w ogóle powietrza.
Quote:
W praktyce realizuje się to przez owinięcie celuloidu papierem.
Pudełko po zapałkach...
Quote:
Pierwotnym źródłem celuloidu była taśma filmowa.
Lalki, piłeczki pingpongowe...
[...]
--
Best regards,
RoMan
Nowa strona:
http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Sat Nov 16, 2013 4:34 pm
ACMM-033 napisało:
Quote:
Ja zaś postanowiłem sobie, że gdy mnie kierowca wyrzuci z komórką
z autobusu, lub każe się przesiąść dalej, bo się autobus psuje, etc.,
to od razu składam do UKE powiadomienie, że pojazd, nr taki-a-taki,
nie spełnia warunków kompatybilności elektromagnetycznej

Ja też
mogę, a co!
Może wyrzuca na podsawie odrębnego przepisu (np.: bo tak), a o tym
psuciu, to tylko jego gadanie. W samolocie też każą przy starcie
wszystko wyłączać (bo tak), choć samolot kompatybilny jest -- teraz
właśnie ogłosili, że przestaną się czepiać.
Rzeczywiste motywy wprowadzenia ograniczeń i ich późniejsze ludowe
tłumaczenie, to dwie różne rzeczy. I wcale nie przesądzam, co mądrzejsze.
Kilka tygodni temu leciałem razem z kolegą. Ja zwykle pamiętam czego nie
mieć, by się nie czepiali, ale on roztrzepaniec, więc miał w torbie
jakiś dezodorant czy inny psiukacz w dużej puszce. No to mu każą albo
oddać to komuś, albo nadać na bagaż, albo wyrzucić do śmieci. On próbuje
się kłócić, pyta co to komu szkodzi, że będzie miał to ze sąbą. A baba
mu wyjaśnia, że "tam na górze, to jest niższe ciśnienie, a tam w tym
odsmradzaczu wręcz przeciwnie, więc może to zrobić bum". No tak, bo
w luku bagażowym, to już warunki są bardziej stabilne niż w kabinie
pasażerskiej. To na Okęciu było, gdzie kontrolą nie zajmują się teraz
antyterroryści czy podobni, bo wybrano do tego w przetargu jakąś szemraną
firme ochroniarską.
--
Jarek
A.L.
Guest
Sat Nov 16, 2013 6:04 pm
On Sat, 16 Nov 2013 00:57:11 +0100, "ACMM-033" <valhalla@interia.pl>
wrote:
Quote:
Użytkownik "sundayman" <sundayman@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:l63b9q$seo$1@node1.news.atman.pl...
...
Jak tak sobie przypominam wczesne dzieciństwo (obarczone niezdrowym
zainteresowaniem prądem) to aż dziwne mi się wydaje, że mnie ten prąd nie
zabił , bo ile razy mnie pokopało, to nie zliczę :)
A znak elektryczny miałeś?

)
Swego czasu, posiadałem "Tonetkę", czyli po polsku, magnetofon "Tonette". Ja
już nie policzę, ile razy zaliczyłem strzała od magicznego oka, które wiemy,
gdzie sie znajduje

)
Tez mialem Tonette, ale nic nie dostalem od magicznego oka. Mozna
prosic o rozwiniecie tematu? Jak sie "dostawalo od magicznego oka"?...
A.L.
A.L.
Guest
Sat Nov 16, 2013 6:07 pm
On 16 Nov 2013 14:10:13 GMT, Jaros?aw Soko?owski <jaros@lasek.waw.pl>
wrote:
Quote:
Pan A.L napisał:
Te figurki zdecydowanie nie mają tych rozmiarów. Próbowałem ustalić
jak duża jest typowa kostka (herbaty nie słodzę, nie mam takich rzeczy
w domu) -- najmniejsze jakie istnieją, to 16x16x12,5 mm, ale zwykle
krawędzi bliżej do 2 cm. Niech będzie, że to jest 2x2x1 cm. Czyli
4 cm3. A ten tranzystor ma mniej niż 0,8 cm3. No to wchodzi 5 sztuk
na kostkę przelicznikową. Nawet na tą najmniejszą wchodzi ponad 3.
"-- Ile słodzisz? -- Daj 15 kostek." -- to robi wrażenie!
Z punktu widzenia tranzystora to zupelnie neiistotne, Ale pod koniec
lat 60 byl taki miniaturowy cukier. W kawiarniach podawali, konkretnie
w herbaciarni na Scianie Wschodniej, ulica Marszalkowska, Warszawa.
Hrbaciarni dawno nie ma.
Ludzie wrzucali tam do herbaty po kilkaniście kostek?! Czy może był to
cukier o zwiększonej zawartości cukru w cukrze? Tak z pińcet procent by
musiał mieć. Dziwne, że to niewątpliwe osiągnięcie naukowe trafiło tylko
do tej jednej herbaciarni.
Powinienem napisac "rowniez w herbaciarni". Male kostki potzrebne byly
do tego aby mozna bylo pic napoje nie bardzo slodkie, a malo slodkie.
Byl wtedy poczatek kampanii ze cukier bynajmniej nie kzrepi a wlasnie
szkodzi.
Male kostki kupowalem w sklepie na rogu. BEz problemu.
Doze tez byly
A.L.
A.L.
Guest
Sat Nov 16, 2013 6:08 pm
On Sat, 16 Nov 2013 14:00:54 +0100, "ACMM-033" <valhalla@interia.pl>
wrote:
Quote:
Użytkownik "A.L." <alewando@aol.com> napisał w wiadomości
news:m3bd89l41spuhfs6fpliibtc6uld5g8t1i@4ax.com...
...
W kazdym razie, wyglad sie zgadza. Parametr beta mial rzedu 10-20, w
zaleznosci od egzemplarza
Nieco OT... kiedyś się naciąłem na "betę", z zachowania tranzystora w
układach, wyszło mi, że ma bardzo mao. German, ADP672, czyli odpowiednik
TG72, jak wiadomo. Chciałem jednak przekonać się, ile konkretnie, 15-20-30,
na pewno nie więcej. Wziąłem na miernik, a wskazówka JEB! o ogranicznik. To
był miernik z regulowaniem prądu bazy, to się go odpowiednio zmiejszyło.
Beta była, jak na taki tranzystor, ogromna - 320...
Czy zdarzały się wśrod tych elementów "bombonierki dla teściowej", o którym
wspominasz, rodzynki, o większym H21e?
Nie wiem. Tranzystory TC-11 byly cholernie drogie; stad mnie bylo
tylko na dwie sztuki. Potem przesiadlem sie na TG, i wkrotce pojawily
sie "bublowe"
A.L.
sundayman
Guest
Sat Nov 16, 2013 6:26 pm
Quote:
Kwas solny do akumulatorów, azotowy załatwił mój ojciec z pracy.
Ach jak to pięknie żre

aż się gotuje.
W wodzie królewskiej? Odważniście byli!
Tylko ja do aku kojarzę raczej kwas siarkowy...?
No może zmyśliłem. Pamiętam, że to był kwas ze sklepu - czyli chyba
siarkowy w takim razie, plus drugi przyniesiony przez ojca - to chyba
solny właśnie, a nie azotowy...
Skleroza już...
sundayman
Guest
Sat Nov 16, 2013 6:28 pm
Quote:
A znak elektryczny miałeś?

)
znaczy co ? Bo nie rozumiem ?
Goto page Previous 1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11 Next