Goto page Previous 1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12 Next
Jarosław Sokołowski
Guest
Sat Aug 20, 2011 7:31 pm
Pan JanuszR napisał:
Quote:
utf może być nieczytelna jedynie na systemach nie korzystających
z języków pochodzenia łacińskiego, czyli jak pisałem gdzieś tam
na wschodzie począwszy od Rosji.
Kompletne brednie. Akurat w Azji zyski z Unikodu są największe,
a potrzeba wprowadzenia była bardzo pilna, bo nie ma innego dobrego
standardu zapisu tamtejszych alfabetów. Może poza cyrylicą, która
ma swoje ośmiobitowe (a nawet siedmiobitowe) kodowanie, teraz na
wymarciu (z powodów oczywistych, bo o ile wstawki cyrilicą w tekstach
łacinką rzadko są potrzebne, to w rosyjskich tekstach alfabet łaciński
przydaje się często).
Quote:
Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy tamtym ludziom wciskać utf,
na każdy region stosujemy właściwą tablicę kodową.
Nie trzeba było wciskać, sami ochoczo wzięli.
Quote:
Czy to takie trudne do zrozumienia? To, że od biedy można cyrylicę
przeczytać podstawiając iso jest erzatzem a nie rozwiązaniem.
Zależy dla kogo. Nie wszyscy bukwy znają, choć język "ogólnosłowiański"
rozumieją.
Quote:
Od biedy można też jechać nie mając kompletu kół w pojeździe.
Udawanie, że tak jest dobrze mnie wydaje się co najmniej dziwne.
Jak rozumiem, jest Pan z tych, co to się cieszą jak widzą gdy coś jest
pięknie napisane tajskimi krzaczkami (byle nie na pergaminie zrobionym
z wordpressa), ale żeby przeczytać co autor chciał przez to powiedzieć,
to już niekoniecznie.
Jarek
--
Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie,
a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta.
JanuszR
Guest
Sat Aug 20, 2011 7:39 pm
Quote:
Jak rozumiem, jest Pan z tych, co to się cieszą jak widzą gdy coś jest
pięknie napisane tajskimi krzaczkami (byle nie na pergaminie zrobionym
z wordpressa), ale żeby przeczytać co autor chciał przez to powiedzieć,
to już niekoniecznie.
Cieszy mnie gdy strona jest właściwie zrobiona. Jeżeli miała być
w tajskie krzaczki to takowe powinny się na niej pojawić.
Przecież to zupełnie różne sprawy, czy to aż tak trudno zrozumieć?
Strona tajska (czy cokolwiek innego, mail na przykład), zrobiona
właściwie, ma *w sobie* tajskie krzaczki. Ale nie chodzi tylko o sam
tekst, a również o możliwości jego interpretacji (wyświetlenia).
Tajowie widzą to w swoim alfabecie, trudno żeby miało być inaczej.
Ja też tak widzę i nawet mnie to trochę cieszy. Ale jakiś Bardzo
Dziki USAńczyk może nie zobaczyć nic, albo zgoła całkiem inne krzaczki.
Mnie by interesowało, żebym mógł *również* widzieć transkrybowany
tekst, tak jak mam to w cyrylicy. Proszę mi wierzyć, to bywa *bardzo*
potrzebne. Niestery, Tajowie się nie postarali.
Zabawa w podstawianie tablic to amatorka.
Nie, to zajęcie dla profesjonalistów wysokiej klasy. Amatorzy,
a marni "fachowcy" tym bardziej, nie są w stanie pojąć nawet tego,
że transkrypcja, to nie to samo co "podstawianie tablic".
Cóż to takiego ta "transkrypcja"? Czytanie cyrylicy w alfabecie
łacińskim strony która w oryginale ma być w cyrylicy jest zajęciem dla
profesjonalistów? To chore, strona jest adresowana do kreślonego kręgu
osób i ma być przez nie w sposób poprawny odczytywana. Jeżeli chcemy
poszerzyć krąg osób przystowujemy stronę o kolejne tablice. Sprawa jest
w pełni jednoznaczna. Kombinacje aby "Dziki USAńczyk" mógł odczytać
informacje nie przeznaczone dla niego to amatorka. Jeżeli mamy pęd na
"Dzikiego USAńczyka" to robimy stronę w jego języku zwyczajnie w utf a
on jeżeli ma problem, niech się dokształci. Kombinacje aby mógł odczytać
mandaryński alfabetem łacińskim nie mogą zakończyć się sukcesem ponieważ
on mandaryńskiego nie zna. Podobnie ja dawno już zapomniałem rosyjskiego
i przedstawianie mi go w naszym alfabecie jest bzdurą. Nawet nie będę
usiłował tego odcyfrować. Jeżeli strona ma być dla mnie powinna być w
języku polskim od biedy w angielskim i tyle.
JanuszR
JanuszR
Guest
Sat Aug 20, 2011 8:26 pm
Quote:
Jednoznaczna i w pełni jasna. Należy zwrócić się do firmy "JanuszR
Ltd. GmbH Sp. z o.o. -- The Best UTF Webpages", zapłacić i czekać
na poszerzenie. Inaczej się nie da.
Dokładnie, tak to realizuje się w tzw. krajach rozwiniętych.
Potrzebujesz wymienić żarówkę to wzywasz fachowca. Czasy kiedy
właściciel malucha był mechanikiem a nierzadko i lakiernikiem a
telewizorek aby mieć najprościej było złożyć samemu mam nadzieję powoli
odchodzą w zapomnienie.
JanuszR
JanuszR
Guest
Sat Aug 20, 2011 9:15 pm
Quote:
Nie wszystkie są rozwinięte. Ja jestem żywo zaineresowany tymi,
które nie są (a te co są, nie zawsze się mną interesują na tyle,
ile bym się spodziewał).
Potrzebujesz wymienić żarówkę to wzywasz fachowca. Czasy kiedy
właściciel malucha był mechanikiem a nierzadko i lakiernikiem
a telewizorek aby mieć najprościej było złożyć samemu mam nadzieję
powoli odchodzą w zapomnienie.
No i oczywiście jeśli będę chciał zabukować sobie bilet w linii
Thay-Yan-Ushr, to najpierw muszę namówić pana dyrektora, aby raczył
w rzeczonej światowej firmie od łebpejdźy zamówić wersję rozkładu
lotów w innym niż tajski alfabecie. Nie wiem czy pójdą na to.
Zacofańcy niedorozwinięci.
Sorry nie znam rzeczywistości kraju z linii Thay-Yan-Ushr. Zrobienie
strony nie jest wyczynem przekraczającym możliwości średnio
rozgarniętego nastolatka. Dlatego dziwią mnie problemy wymagające aż
profesjonalnego transkodowania. Nie wykluczam jednak, że być może są na
świecie miejsca gdzie ta trywialna czynność może nastręczać problemy.
Wydawało mi się, że jeżeli chcemy dostarczyć informacji innym nacjom niż
rodzima zrobienie strony w angielskim powinna gros potencjalnym
klientom, również tym angielskiego nie znającym, dostarczyć informacji
wystarczających. Nie mam pewności czy próby odszyfrowania mandaryńskiego
w moim alfabecie będzie równie skuteczne.
JanuszR
JanuszR
Guest
Sat Aug 20, 2011 9:17 pm
Quote:
Nie wszystkie są rozwinięte. Ja jestem żywo zaineresowany tymi,
które nie są (a te co są, nie zawsze się mną interesują na tyle,
ile bym się spodziewał).
Potrzebujesz wymienić żarówkę to wzywasz fachowca. Czasy kiedy
właściciel malucha był mechanikiem a nierzadko i lakiernikiem
a telewizorek aby mieć najprościej było złożyć samemu mam nadzieję
powoli odchodzą w zapomnienie.
No i oczywiście jeśli będę chciał zabukować sobie bilet w linii
Thay-Yan-Ushr, to najpierw muszę namówić pana dyrektora, aby raczył
w rzeczonej światowej firmie od łebpejdźy zamówić wersję rozkładu
lotów w innym niż tajski alfabecie. Nie wiem czy pójdą na to.
Zacofańcy niedorozwinięci.
Sorry nie znam rzeczywistości kraju z linii Thay-Yan-Ushr. Zrobienie
strony nie jest wyczynem przekraczającym możliwości średnio
rozgarniętego nastolatka. Dlatego dziwią mnie problemy wymagające aż
profesjonalnego transkodowania. Nie wykluczam jednak, że być może są na
świecie miejsca gdzie ta trywialna czynność może nastręczać problemów.
Wydawało mi się, że jeżeli chcemy dostarczyć informacji innym nacjom niż
rodzima zrobienie strony w angielskim powinna gros potencjalnym
klientom, również tym angielskiego nie znającym, dostarczyć informacji
wystarczających. Nie mam pewności czy próby odszyfrowania mandaryńskiego
w moim alfabecie będzie równie skuteczne.
JanuszR
Jarosław Sokołowski
Guest
Sat Aug 20, 2011 9:17 pm
Pan JanuszR napisał:
Quote:
Jak rozumiem, jest Pan z tych, co to się cieszą jak widzą gdy coś jest
pięknie napisane tajskimi krzaczkami (byle nie na pergaminie zrobionym
z wordpressa), ale żeby przeczytać co autor chciał przez to powiedzieć,
to już niekoniecznie.
Cieszy mnie gdy strona jest właściwie zrobiona. Jeżeli miała być
w tajskie krzaczki to takowe powinny się na niej pojawić.
Przecież to zupełnie różne sprawy, czy to aż tak trudno zrozumieć?
Strona tajska (czy cokolwiek innego, mail na przykład), zrobiona
właściwie, ma *w sobie* tajskie krzaczki. Ale nie chodzi tylko o sam
tekst, a również o możliwości jego interpretacji (wyświetlenia).
Tajowie widzą to w swoim alfabecie, trudno żeby miało być inaczej.
Ja też tak widzę i nawet mnie to trochę cieszy. Ale jakiś Bardzo
Dziki USAńczyk może nie zobaczyć nic, albo zgoła całkiem inne krzaczki.
Mnie by interesowało, żebym mógł *również* widzieć transkrybowany
tekst, tak jak mam to w cyrylicy. Proszę mi wierzyć, to bywa *bardzo*
potrzebne. Niestery, Tajowie się nie postarali.
Quote:
Zabawa w podstawianie tablic to amatorka.
Nie, to zajęcie dla profesjonalistów wysokiej klasy. Amatorzy,
a marni "fachowcy" tym bardziej, nie są w stanie pojąć nawet tego,
że transkrypcja, to nie to samo co "podstawianie tablic".
Jarek
--
Sześćset mil od nikąd
wciąż jeszcze masz czas
by tak jak hrabia Tołstoj
szukać swego Astopowa
może tutaj -- może trochę dalej...
Jarosław Sokołowski
Guest
Sat Aug 20, 2011 9:30 pm
Pan Michoo napisał:
Quote:
Ale to problem używających programów niezgodnych z RFC a nie nasz.
Program działający prawidłowo sobie radzi.
Ale to ty masz burdel na ekranie po tym jak taki wynalazek zacytuje
twój post napisany w 8859-1 od razu w 8859-2 albo wstawi treść,
odpowiadający dopisze plznaczki po czym wszystko pójdzie w kodowaniu
z cytowanego postu. Trafiają się co pewien czas takie potworki.
A nawet trafił się nam rzecznik stosowania w praktyce takiego
potworniactwa i pisania (po swojemu) zanim się coś przeczyta
(w innym kodowaniu). Od razu mi się wydał znajomy. Tak, to ten
sam, co trzy lata temu wystąpił tu z cyklem gościnnych wykładów
na temat tego, "Czym różni się rezystor od opornika, a rezystancja
od oporność i dlaczego aż tak bardzo". Żeby nie było wątpliwości
co do kwalifikacji wykładowcy, przedstawił nawet dyplom technikum
elektrycznego.
Lekturę wątku "Rezystor dużej mocy" ze stycznia 2008 polecam jako
znakomitą rozrywkę na sobotni wieczór.
--
Jarek
Jarosław Sokołowski
Guest
Sat Aug 20, 2011 10:05 pm
Pan JanuszR napisał:
Quote:
Cóż to takiego ta "transkrypcja"? Czytanie cyrylicy w alfabecie
łacińskim strony która w oryginale ma być w cyrylicy jest zajęciem dla
profesjonalistów?
Wprost przeciwnie -- dla nieprofesjonalistów, dla takich, co nie znają
cyrylicy. Dla nich to jedyna metoda zapoznania się z tekstem.
Quote:
To chore, strona jest adresowana do kreślonego kręgu osób i ma być
przez nie w sposób poprawny odczytywana.
A inni, co do nich strona nie była adresowana, to już nie nie mogą
sobie poczytać? Może lepiej nie publikować na WWW, tylko wysłać mailem
według rozdzielnika.
Quote:
Jeżeli chcemy poszerzyć krąg osób przystowujemy stronę o kolejne
tablice. Sprawa jest w pełni jednoznaczna.
Jednoznaczna i w pełni jasna. Należy zwrócić się do firmy "JanuszR
Ltd. GmbH Sp. z o.o. -- The Best UTF Webpages", zapłacić i czekać
na poszerzenie. Inaczej się nie da.
Quote:
Kombinacje aby "Dziki USAńczyk" mógł odczytać informacje nie
przeznaczone dla niego to amatorka.
Przecież to USAńczyk kombinuje, nie kto inny. Nie wolno mu?
Quote:
Jeżeli mamy pęd na "Dzikiego USAńczyka"
Nie mamy.
Quote:
to robimy stronę w jego języku zwyczajnie w utf
I tak robimy.
Quote:
a on jeżeli ma problem,
Nie ma.
Quote:
niech się dokształci.
Tam im w Ameryce jest bardzo ciężko, nie mają od kogo, brak im aż
tak dobrych wykładowców.
Quote:
Kombinacje aby mógł odczytać mandaryński alfabetem łacińskim nie
mogą zakończyć się sukcesem ponieważ on mandaryńskiego nie zna.
Ale może być zainteresowany tym, o której leci samolot MandarinAir
z Jan-Ush do Er-Utf-Ejt.
Quote:
Podobnie ja dawno już zapomniałem rosyjskiego i przedstawianie
mi go w naszym alfabecie jest bzdurą.
Domyślam się, nikt nie będzie nawet próbował takiego przedstawiania.
Ale są inni ludzie, którzy są czymś takim zainteresowani.
Quote:
Nawet nie będę usiłował tego odcyfrować. Jeżeli strona ma być dla
mnie powinna być w języku polskim od biedy w angielskim i tyle.
Polecam Naszą-Klasę, czy jak jej tam. Można całymi dniami siedzieć
i czytać.
--
Jarek
JanuszR
Guest
Sat Aug 20, 2011 10:29 pm
Quote:
Wydawało mi się, że jeżeli chcemy dostarczyć informacji innym nacjom
niż rodzima zrobienie strony w angielskim powinna gros potencjalnym
klientom, również tym angielskiego nie znającym, dostarczyć informacji
wystarczających.
A co wtedy, jak nie chcemy? Albo nie potrafimy? Nawet w takiej Japonii,
kraju wysoko rozwiniętym, znajomość europejskich języków, a nawet naszego
alfabetu nie jest porażająca. Taki Nihuya Nikuma może kierować sporą
lokalną firmą, a dogadać się z nim nijak.
Skoro kieruje sporą firmą, nie zna angielskiego a chce się zaprezentować
światu to wynajmuje ludzi, Japonia nie jest pustynią. Każdy z nas jeżeli
nie posiada jakiejś umiejętności zwraca się do ludzi ją posiadających.
Jeżeli zaś pan Nihuya Nikuma zechce sam aktywnie uczestniczyć w
Internecie określmy go "zachodnim" to transkrypcje nie przydadzą się na
nic, bez angielskiego ani hu hu. Równie dobrze mógłby czytać Hamleta
wydanego po angielsku a napisanego japońskimi krzaczkami. Sens takiego
przedsięwzięcia dla mnie pozostaje głęboko ukryty. Problem może wystąpić
w krajach, gdzie stosownych ludzi brak. Nie jestem pewien czy dla ludzi
mieszkających tam, powiedzmy gdzieś w dżungli amazońskiej, problem
transkrypcji internetu ma istotne znaczenie.
JanuszR
Michoo
Guest
Sat Aug 20, 2011 10:29 pm
W dniu 20.08.2011 23:17, JanuszR pisze:
Quote:
Sorry nie znam rzeczywistości kraju z linii Thay-Yan-Ushr. Zrobienie
strony nie jest wyczynem przekraczającym możliwości średnio
rozgarniętego nastolatka. Dlatego dziwią mnie problemy wymagające aż
profesjonalnego transkodowania.
Sorry, może jest późno a ja jestem po piwie i to dlatego, ale KOMPLETNIE
nie rozumiem o czym wy tu dyskutujecie. Transkodowanie jest przecież
realizowane po stronie UŻYTKOWNIKA. Autor strony nie ma nic do tego - o
ile użył spójnego kodowania i je zadeklarował to na tym jego robota się
kończy.
To soft użytkownika może np. zastosować konwersję
(cokolwiek)->unicode(czy utf-8, czy utf-32 nie ma znaczenia) po czym
skorzystać z tablic transkrypcji (np iconv) dla docelowego zestawu znaków.
Czyli np Niemiec/Polak czytający niemiecką/polską stronę na amerykańskim
terminalu z UTF ma prawo się spodziewać, że zostaną zachowane znaki
narodowe i zobaczy czytelny tekst (być może brzydki, bo z niektórymi
literami w foncie zdefiniowanym jako fallback). Z drugiej strony gdy
terminal obsługuje tylko ASCII to powinien zobaczyć transliterację -
czyli np ss zamiast ß a l zamiast ł. Tak powinien działać dobry soft -
ale to jest jego robota a nie twórcy strony.
Używanie UTF ma tę zaletę, że nie robi się kaszana gdy ktoś/coś
opuści/pomiesza kodowanie - bo jest jednym, uniwersalnym kodowaniem, w
którym znaki narodowe ze sobą nie kolidują. A do tego jest dość proste w
automatycznym rozpoznaniu.
--
Pozdrawiam
Michoo
JanuszR
Guest
Sat Aug 20, 2011 10:48 pm
Quote:
Sorry nie znam rzeczywistości kraju z linii Thay-Yan-Ushr. Zrobienie
strony nie jest wyczynem przekraczającym możliwości średnio
rozgarniętego nastolatka. Dlatego dziwią mnie problemy wymagające aż
profesjonalnego transkodowania.
Sorry, może jest późno a ja jestem po piwie i to dlatego, ale KOMPLETNIE
nie rozumiem o czym wy tu dyskutujecie. Transkodowanie jest przecież
realizowane po stronie UŻYTKOWNIKA. Autor strony nie ma nic do tego - o
ile użył spójnego kodowania i je zadeklarował to na tym jego robota się
kończy.
To soft użytkownika może np. zastosować konwersję
(cokolwiek)->unicode(czy utf-8, czy utf-32 nie ma znaczenia) po czym
skorzystać z tablic transkrypcji (np iconv) dla docelowego zestawu znaków.
Czyli np Niemiec/Polak czytający niemiecką/polską stronę na amerykańskim
terminalu z UTF ma prawo się spodziewać, że zostaną zachowane znaki
narodowe i zobaczy czytelny tekst (być może brzydki, bo z niektórymi
literami w foncie zdefiniowanym jako fallback). Z drugiej strony gdy
terminal obsługuje tylko ASCII to powinien zobaczyć transliterację -
czyli np ss zamiast ß a l zamiast ł. Tak powinien działać dobry soft -
ale to jest jego robota a nie twórcy strony.
Używanie UTF ma tę zaletę, że nie robi się kaszana gdy ktoś/coś
opuści/pomiesza kodowanie - bo jest jednym, uniwersalnym kodowaniem, w
którym znaki narodowe ze sobą nie kolidują. A do tego jest dość proste w
automatycznym rozpoznaniu.
Ot co ja też nie rozumiem o czym my tu właściwie dyskutujemy. Strona ma
być w utf i koniec kropka. Ponieważ nie wiem usiłuję się dowiedzieć jaki
jest sens operacji transkrypcji. Jarosław powolutku wyłożył mi cel,
podobno są kraje gdzie ma to sens. Zgodziłbym się z nim, że poprawna
pisownia np. nazw własnych obcymi alfabetami powinna być jednoznaczna.
Nie mogę dociec jak można zrozumieć tekst napisany w języku o totalnie
różnej od mi znanych strukturze nawet jeżeli zostały podane moim
alfabetem. Jeżeli zaś zrozumienie nie jest możliwe jaki to ma sens.
JanuszR
Jarosław Sokołowski
Guest
Sat Aug 20, 2011 10:55 pm
Pan JanuszR napisał:
Quote:
Jeżeli chcemy poszerzyć krąg osób przystowujemy stronę o kolejne
tablice. Sprawa jest w pełni jednoznaczna.
Jednoznaczna i w pełni jasna. Należy zwrócić się do firmy "JanuszR
Ltd. GmbH Sp. z o.o. -- The Best UTF Webpages", zapłacić i czekać
na poszerzenie. Inaczej się nie da.
Dokładnie, tak to realizuje się w tzw. krajach rozwiniętych.
Nie wszystkie są rozwinięte. Ja jestem żywo zaineresowany tymi,
które nie są (a te co są, nie zawsze się mną interesują na tyle,
ile bym się spodziewał).
Quote:
Potrzebujesz wymienić żarówkę to wzywasz fachowca. Czasy kiedy
właściciel malucha był mechanikiem a nierzadko i lakiernikiem
a telewizorek aby mieć najprościej było złożyć samemu mam nadzieję
powoli odchodzą w zapomnienie.
No i oczywiście jeśli będę chciał zabukować sobie bilet w linii
Thay-Yan-Ushr, to najpierw muszę namówić pana dyrektora, aby raczył
w rzeczonej światowej firmie od łebpejdźy zamówić wersję rozkładu
lotów w innym niż tajski alfabecie. Nie wiem czy pójdą na to.
Zacofańcy niedorozwinięci.
--
Jarek
JanuszR
Guest
Sat Aug 20, 2011 11:36 pm
Quote:
Równie dobrze mógłby czytać Hamleta wydanego po angielsku a napisanego
japońskimi krzaczkami.
Czyta. To znacy nie całego Hamleta, ale wiele angielskich słów, które
ktoś napisał (jak umiał) katakaną.
Sens takiego przedsięwzięcia dla mnie pozostaje głęboko ukryty.
Sens używania aż tylu alfabetów do zapisu jednego języka, to nie jest
jedyna rzecz, której sens jest dla mnie ukryty. Ale czym by było
życie bez tajemnic?
Gdybyż to różnicą był jedynie alfabet, języków nie trzeba by było się
uczyć. Problem jest daleko głębszy. W określonych językach występują
pojęcia nie występujące w innych. Przykładowo ludzie Amazonii mogą
liczyć 1,2,3, bardzo wiele i na tym kończy się ich matematyka. Przedstaw
im teraz człowieku godzinę o której ma coś nastąpić oni nie znają
pojęcia czasu (to oczywiście przykład skrajny, podany aby zobrazować
problem). Moim zdaniem tzw. transkrypcja w żaden sposób nie może
przyczynić się do popularyzacji Internetu, tu pomoże jedynie edukacja.
Pomocne może być też np. kino hollywoodzkie. Przeważnie miałkie ale dla
młodzieży atrakcyjne, cichcem przemyca rzeczywistość i pojęcia
powszechne w kulturze zachodu.
JanuszR
Jarosław Sokołowski
Guest
Sat Aug 20, 2011 11:52 pm
Pan JanuszR napisał:
Quote:
Sorry nie znam rzeczywistości kraju z linii Thay-Yan-Ushr. Zrobienie
strony nie jest wyczynem przekraczającym możliwości średnio
rozgarniętego nastolatka.
Są kraje, w których znalezienie kogoś, kto potrafi zrobić stronę na
poziomie średnio rozgarniętego nastolatka jest nie lada wyczynem. Bo
skąd mają się tego nauczyć? Nawet nie tyle nieznajomość angielskiego
jest barierą, co w ogóle nieznajomość alfabetu. Dla niech ten cały
Internet, to coś jak mowa delfinów. Czego tam szukać, skoro wszystko
jakimiś egzotycznymi znaczkami zapisane? Nic dziwnego, że się nie
garną do tej Sieci.
Quote:
Dlatego dziwią mnie problemy wymagające aż profesjonalnego
transkodowania.
Jeszcze raz. Uwaga. Będę powtarzał. Głośno i wyraźnie.
Nie trans-ko-do-wa-nia, tylko tran-skryp-cji!
Quote:
Nie wykluczam jednak, że być może są na świecie miejsca gdzie
ta trywialna czynność może nastręczać problemów.
No na przykład Polska jest takim miejscem. Albo USA. Na transkrypcję
cyrylicy metody mamy. Każdy swoją. Amerykaniec nazwisko Rosjanina
napisze "Ebedrevenko", Polak trochę inaczej, ale problem jest ogólnie
rozwiązany. W programach takich jak przeglądarki WWW również. Ale do
wielu azjatyckich pism, takich transkrypcyjnych awtomatow niet.
Bariera jest obustronna -- ani oni nas nie potrafią przeczytać, ani
my ich.
Quote:
Wydawało mi się, że jeżeli chcemy dostarczyć informacji innym nacjom
niż rodzima zrobienie strony w angielskim powinna gros potencjalnym
klientom, również tym angielskiego nie znającym, dostarczyć informacji
wystarczających.
A co wtedy, jak nie chcemy? Albo nie potrafimy? Nawet w takiej Japonii,
kraju wysoko rozwiniętym, znajomość europejskich języków, a nawet naszego
alfabetu nie jest porażająca. Taki Nihuya Nikuma może kierować sporą
lokalną firmą, a dogadać się z nim nijak.
Quote:
Nie mam pewności czy próby odszyfrowania mandaryńskiego w moim alfabecie
będzie równie skuteczne.
Też jest na to kilka sposobów (np. "Mao Tse-tung" vs. "Mao Zedong"). Ale
również samo z siebie to się nie robi.
Jarek
--
Pewien działacz imieniem Mao
narozrabiał w Chinach niemao.
Dobrze o nim pisao
usłużne "Żenmin Żypao",
bo się bardzo tego Mao bao.
Jarosław Sokołowski
Guest
Sun Aug 21, 2011 1:02 am
Pan JanuszR napisał:
Quote:
Wydawało mi się, że jeżeli chcemy dostarczyć informacji innym nacjom
niż rodzima zrobienie strony w angielskim powinna gros potencjalnym
klientom, również tym angielskiego nie znającym, dostarczyć informacji
wystarczających.
A co wtedy, jak nie chcemy? Albo nie potrafimy? Nawet w takiej Japonii,
kraju wysoko rozwiniętym, znajomość europejskich języków, a nawet naszego
alfabetu nie jest porażająca. Taki Nihuya Nikuma może kierować sporą
lokalną firmą, a dogadać się z nim nijak.
Skoro kieruje sporą firmą, nie zna angielskiego a chce się zaprezentować
światu
Nie chce.
Quote:
to wynajmuje ludzi, Japonia nie jest pustynią.
Jak się człowiek włóczy po nocach (pewnych zwyczajów trudno się pozbyć) po
centrum Największej Przemysłowej Aglomeracji Świata i nie widzi ani jednej
bladej twarzy, to może zwątpić w takie stwierdzenia. Kogo wynająć? Po co?
Jakich, skąd to wiedzieć? Gdzie o ni są? Jak się z nimi dogadać? Barier
kulturowych jest wiele.
Quote:
Każdy z nas jeżeli nie posiada jakiejś umiejętności zwraca się do ludzi
ją posiadających.
Po to na przykład wynaleziono Usenet. Ale nawet ci, którym on jest
dostępny, nie zawsze potrafią to docenić i skorzystać.
Quote:
Jeżeli zaś pan Nihuya Nikuma zechce sam aktywnie uczestniczyć w Internecie
określmy go "zachodnim" to transkrypcje nie przydadzą się na nic, bez
angielskiego ani hu hu.
Ale Niuhuya San nie kuma nawet tego, czy chce czy nie chce. To znaczy
na razie nie chce, ale nie wie, że mógłby na tym skorzystać. Ale to jest
*mój* problem, że nie zawsze jest mi dostępe to, co on ma do powiedzenia.
To znaczy może jego problem też, ale tym się chwilowo nie będę zajmoał.
Quote:
Równie dobrze mógłby czytać Hamleta wydanego po angielsku a napisanego
japońskimi krzaczkami.
Czyta. To znacy nie całego Hamleta, ale wiele angielskich słów, które
ktoś napisał (jak umiał) katakaną.
Quote:
Sens takiego przedsięwzięcia dla mnie pozostaje głęboko ukryty.
Sens używania aż tylu alfabetów do zapisu jednego języka, to nie jest
jedyna rzecz, której sens jest dla mnie ukryty. Ale czym by było
życie bez tajemnic?
Quote:
Problem może wystąpić w krajach, gdzie stosownych ludzi brak.
U nas brak, i to może być problemem. Nasz.
Quote:
Nie jestem pewien czy dla ludzi mieszkających tam, powiedzmy gdzieś
w dżungli amazońskiej, problem transkrypcji internetu ma istotne
znaczenie.
Żadnego. Tam jest używany wyłącznie alfabet łaciński.
Jarek
--
Masz prawo nie rozumieć mnie,
bo przecież wszystko się dziś zmienia,
lecz tylko nie zrozum mnie źle
Masz prawo nie rozumieć mnie,
lecz, błagam nie zrozum mnie źle.
Goto page Previous 1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12 Next