Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11 Next
sundayman
Guest
Fri Nov 15, 2013 1:13 pm
Quote:
3. Podczas rozbierania jednorazowych silników rakietowych modelarskich
celem pozyskania materiałów na petardy, jakaś iskra spowodowała zapłon.
Ciężko było się zorientować z której strony jest okno.
no tak, ja z kolei pewnego dnia (no musiały być to andrzejki chyba)
nawrzucałem do rondelka stearynę w celach wróżebnych. Akcja w kuchni
rzecz jasna.
Niestety, przesadziłem z temperaturą, i się zapaliła. No to wziąłem
kubek z wodą z kranu i chlust na to.
Nastąpiło solidne bum i kuchnia zniknęła w dymie
Oczywiście zlecieli się wszyscy z okolicy, afera panie...
Na szczęście poza efektem akustyczno-optycznym nic się nie stało.
W podstawówce z kolei nagminne było robienie granatów z nabojów do
syfonu (chyba karbid + zapalnik z tzw "korka" + wkręcona w szyjkę
śruba). Po rzuceniu o ścianę solidnie się to rozrywało, bo nabój
metalowy jednakowoż. Że nikomu się nigdy nie dostało odłamkiem to cud.
Innego razu trawiliśmy z kolegą płytki w mieszaninie kwas solny+azotowy.
Kwas solny do akumulatorów, azotowy załatwił mój ojciec z pracy.
Ach jak to pięknie żre

aż się gotuje.
No i kolega przy okazji zlewania chyba zaciągnął ciut z rurki do ust.
Bogu dzięki nie wypaliło, ale zęby miał wybielone jak ta lala
A chlorek żelazowy wtedy był na wagę złota chyba.
Acha - co do trawienia - najwcześniejszą formą było trawienie w
roztworze soli. Bierzemy robimy mocny roztwór soli kuchennej, wkładamy
płyteczkę podłączoną do zasilacza , oczywiście z drugiej strony
elektroda z czegoś. Też trawi
Tyle, że ścieżki wtedy się robiło lakierem do paznokci, tak na
szerokość 5mm conajmniej
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Fri Nov 15, 2013 1:15 pm
Pan J.F napisał:
Quote:
Spotkalem kiedys w niemieckim hotelu.
Radio wydalo mi sie jakies dziwne ... i tak organoleptycznie
podejrzewam ze w srodku byl przelacznik na 7 kanalow i
potencjometr.
To mogło być tak ze względu na podatek audiowizualny. Pokazywałem
tu już link do rozporządzenia premiera Cyrankiewicza -- wtedy kazali
płacić wszystkim od każdego radia, od każdego głośnika, a nawet od
Od radia bylo wiecej niz od glosnika
Kołchoźnik cieszył się poparciem ze strony towarzysza premiera.
To zgodne ze wszystkimi oficjalnymi wytycznymi.
Quote:
gniazda na słuchawki. Teraz gospodarstwa domowe mogą płacić raz, ale
firmy takie jak hotele płacą od każdego "urządzenia odbiorczego".
Bo za Cyrankiewicza ... tranzystorowe nieopodatkowane
Opodatkowane. Wdług pozycji dla odbiorników nie zawierających lamp
katodowych. Tam jako przykład podają kryształkowe -- czyli również
półprzewodnikowe, jak te na tranzystorach
Quote:
A hotel i radio wcale nie takie stare.
Zaraz, zaraz, gdzie ten hotel był? W Niemczech? A to przepraszam,
w takim razie powód musiał być inny. Tylko ludzie w Polsce mogą
myśleć w ten sposób. Wszędzie poza naszym krajem takie rzeczy nikomu
nawet nie przyjdą do głowy.
Kiedy to wcale nie glupi pomysl - jak masz klopoty z odbiorem i nie
mozna kupic gotowych radyjek, albo projekt robiony 30 lat temu - taka
"kablowka" radiowa.
Czy ja mówię, że głupi? Skoro ktoś to zrobił, to pewnie wiedział, co robi.
Quote:
Dzis pewnie by sie okazalo ze te glosniki na zamowienie drozsze niz
radia ... ale graja czysto i wyraznie.
Jeśli co miesiąc nie trzeba za każdy płacić podatku, to mogą być nawet
droższe w zakupie.
--
Jarek
janusz_k
Guest
Fri Nov 15, 2013 1:33 pm
W dniu 15.11.2013 o 01:39 Jarosław" Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> pisze:
Quote:
Głośnik też znalazłem. Chyba właśnie taki z podkową. Były też wersje
z transformatorem i niskoomową cewką. To później, za Gomułki gdzieś.
Ale wtedy do już raczej w radiowęzłach zakładowych, a nie po domach.
Były po domach, w moim starym drewnianym domu zbudowanym przez pradziadka
był taki, miał przełacznik z odczepami z tego transformatora i można było
głośność zmieniać albo całkowicie wyłączyć, działało to jeszcze w latach
70 chyba
do połowy, szła tam I PR.
--
Pozdr
Janusz
Jacek
Guest
Fri Nov 15, 2013 1:42 pm
Na zagadkę nie odpowiem, ale jak byłem dzieciakiem, to na drzewach
przybiliśmy deseczki z dwoma gwożdziami i na tych gwoździach
poprowadziliśmy cieńki drut odwinięty z transformatora.
Odlagłość chałup jakieś 40m.
Podłączyłem te druty do wyjścia głośnikowego ówczesnych radii i mieliśmy
komunikację nie wymagającą zasilania.
Indukowane napiecie przy mówieniu do głośnika pozwoliło na całkiem dobry
odsłuch w głośniku po drugiej stronie.
To był pierwszy krok ku rozwojowi technologii. Zamiast puszek po paście do
buto 'Bowi" (taka nazwa mi się kojarzy) i sznurka, były radia i druciki.
Adam Górski
Guest
Fri Nov 15, 2013 2:04 pm
W dniu 2013-11-15 13:13, sundayman pisze:
Quote:
3. Podczas rozbierania jednorazowych silników rakietowych modelarskich
celem pozyskania materiałów na petardy, jakaś iskra spowodowała zapłon.
Ciężko było się zorientować z której strony jest okno. :)
no tak, ja z kolei pewnego dnia (no musiały być to andrzejki chyba)
nawrzucałem do rondelka stearynę w celach wróżebnych. Akcja w kuchni
rzecz jasna.
Niestety, przesadziłem z temperaturą, i się zapaliła. No to wziąłem
kubek z wodą z kranu i chlust na to.
Nastąpiło solidne bum i kuchnia zniknęła w dymie
Oczywiście zlecieli się wszyscy z okolicy, afera panie...
Na szczęście poza efektem akustyczno-optycznym nic się nie stało.
Czasy szkoły podstawowej.
Co do wybuchów to jednak prawda że mąka też potrafi wybuchnąć
Pewnego pięknego popołudnia wyczytałem w którejś książce że mąka wybucha
!!!!!
No ale jak to tak na sucho uwierzyć - trzeba sprawdzić :)
Mieliśmy wtedy tak ruski odkurzacz w którym rurę dało się przykręcić
zarówno od strony wciągającej jaki i dmuchającej.
Plan był taki :
- Rura od strony dmuchającej dokręcona.
- Mąka do rury
- zapalona świeczka
- no i ognia na włączniku od odkurzacza
Pierwsze dwa razy to świeczka mi zgasła.
Ale za trzecim był efekt światło/dźwięk/dym.
Tylko wpierdziel było bo mąka była wszędzie :)
Adam
wchpikus
Guest
Fri Nov 15, 2013 2:14 pm
Ja sobie przypominam zabawy z saletra potasowa, dostępna w każdym
sklepie SAM, do konserwowania mięsa:)
Cukier na kartki, ale co tam, szlo się do sąsiada po szklankę, ew 0,5kg
(hard core)
Mieszanie następowało w domu, potem ze słoikiem saletry zmieszanej z
cukrem idę po kumpla, będziemy palić

(ew kopiec z piasku, w środku
saletra, zapalało się zapałka i przysypywało piachem...efekt wulkanu
świetny)
Czekam przed jego domem (czas akcji wieczór, miejsce klatka schodowa, 15
mieszkań obok)
aj, zapale sobie mala kupkę, co mi tam.
Odsypałem troszkę na boczku, podpalam, no i klops.
Zapomniałem ze saletra potrafi strzelać płąnącymi kolkami, z malej kupki
przeskoczyło na otwarty słoik (1kg saletry z cukrem)
Zaduma na klatce bezcenna, gaszenie wycieraczka skończyło się jej
stopieniem, syk jakby pękł kaloryfer,....
Do dziś jest miejsce wyrajane w posadzce:)
Ot dziecinne zabawy..
sundayman
Guest
Fri Nov 15, 2013 2:17 pm
Quote:
Zaduma na klatce bezcenna, gaszenie wycieraczka skończyło się jej
stopieniem, syk jakby pękł kaloryfer,....
Do dziś jest miejsce wyrajane w posadzce:)
Ot dziecinne zabawy..
no właśnie - a co z życia mają dzisiejsze dzieciaki, zawieszone na
internecie albo durnych grach ?
Adam
Guest
Fri Nov 15, 2013 2:21 pm
W dniu 2013-11-15 02:32, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:
Ja kojarze. Byly to glosniki do radiowezlow, urzedowo "rozglaszania
prwewodowego". nieoficjalnie "sczekaczek". Inaczej tez "radiowezel"
Nieoficjalnie, to "kołchoźnik". Z taką nazwą się najczęściej spotykam.
Radiowęzeł, to z zasadzie oficjalna nazwa, chyba w cenniku pocztowym
była pozycja "opłata radiowęzłowa".
A tu można przeczytać, jakie opłaty zarządził premier Józef Cyrankiewicz:
http://isap.sejm.gov.pl/Download?id=WMP19490010001&type=2
Są opłaty za radioodbiorniki lampowe, kryształkowe i za głośniki.
Ale nie napisali, ile za TV ;)
A jak ktoś miał kino domowe?
To płaciło się za ilość kolumn, czy za ilość fizycznych głośników w
kolumnach? ;)
--
Pozdrawiam.
Adam.
wchpikus
Guest
Fri Nov 15, 2013 2:30 pm
W dniu 2013-11-15 14:17, sundayman pisze:
Quote:
Zaduma na klatce bezcenna, gaszenie wycieraczka skończyło się jej
stopieniem, syk jakby pękł kaloryfer,....
Do dziś jest miejsce wyrajane w posadzce:)
Ot dziecinne zabawy..
no właśnie - a co z życia mają dzisiejsze dzieciaki, zawieszone na
internecie albo durnych grach ? :)
Nic, niestety.
poznawanie elektroniki od walkmana, potem jakiś wzmacniacz z
grundig-a,kila głośników dookoła pokoju ze starych TV lub innych gratów...
To były czasy, usłyszeć pierwszy raz muzykę stereo:)
Nie mówiąc o kultowym bieganiu po lesie w roli Robin "schuda"

,
strzelaniu z luku, podchodach, zabawy w wojnę i wiele podobnych zajęć
młodzieży
A teraz wyrwać dzieciaka od kompa lub TV to sukces..
RR
Guest
Fri Nov 15, 2013 2:34 pm
W dniu 2013-11-15 13:13, sundayman pisze:
Quote:
Innego razu trawiliśmy z kolegą płytki w mieszaninie kwas solny+azotowy.
Kwas solny do akumulatorów, azotowy załatwił mój ojciec z pracy.
Ach jak to pięknie żre

aż się gotuje.
Opary azotowego zżarły mi podłogę w piwnicy; z cementowej wylewki
pozostał tylko piasek.
Co prawda nie mieszałem z solnym, ale sam azotowy trawił pięknie i
przede wszystkim czysto.
--
rry
Adam
Guest
Fri Nov 15, 2013 2:36 pm
W dniu 2013-11-15 14:17, sundayman pisze:
Quote:
Zaduma na klatce bezcenna, gaszenie wycieraczka skończyło się jej
stopieniem, syk jakby pękł kaloryfer,....
Do dziś jest miejsce wyrajane w posadzce:)
Ot dziecinne zabawy..
no właśnie - a co z życia mają dzisiejsze dzieciaki, zawieszone na
internecie albo durnych grach ? :)
Mój nauczyciel ze szkoły średniej (od przedmiotów technicznych, typu
technologia, metaloznawstwo, itp). mówił, że jeszcze w latach 60-tych na
zajęciach z chemii robiło się niewielką ilość nitrogliceryny. Kroplę
zrzucało się ze schodów - schody były ciągnięte "w kwadrat" - w środku
było wolne miejsce. Resztę się spalało.
Teraz, to nawet nie wiadomo, czy można wchodzić na strony opisujące
budowę dynamitu, bo zaraz ktoś przyuważy ;)
--
Pozdrawiam.
Adam.
Piotr Gałka
Guest
Fri Nov 15, 2013 3:24 pm
Użytkownik "sundayman" <sundayman@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:l653b9$sqs$1@node2.news.atman.pl...
Quote:
Nastąpiło solidne bum i kuchnia zniknęła w dymie
Już kiedyś opisywałem swoje przypadki.
Jak miałem 4 lata pasjami zapałem i gasiłem choinkę wtykając i wyjmując
wtyczkę z gniazdka. Rant gniazdka był bardzo płytki, a wtyczka miała całe
bolce metalowe no i się palec (trzymałem wtyczkę w garści) zmieścił -
wypaliło mi solidnie skórę, a jak wrzeszczałem ....
Jak miałem 9 lat to nawinąłem transformator (7 zwoi pierwotnego i 1 zwój
wtórnego) i podłączyłem pod 220V - nie uzyskałem spodziewanych 31V na
wtórnym.
Jak miałem 24 lata to mnie 1200V DC z mojego oscyloskopu pozbawiło na kilka
minut wzroku.
O zwykłych kopnięciach nie wspominam, ale nie było ich tak dużo.
P.G.
Piotr Gałka
Guest
Fri Nov 15, 2013 3:44 pm
Użytkownik "Piotr Gałka" <piotr.galka@cutthismicromade.pl> napisał w
wiadomości news:PiotrGalka.pme.1384525479@news.chmurka.net...
Quote:
Użytkownik "sundayman" <sundayman@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:l653b9$sqs$1@node2.news.atman.pl...
Nastąpiło solidne bum i kuchnia zniknęła w dymie :)
Już kiedyś opisywałem swoje przypadki.
Jak miałem 4 lata pasjami zapałem i gasiłem choinkę wtykając i wyjmując
wtyczkę z gniazdka. Rant gniazdka był bardzo płytki, a wtyczka miała całe
bolce metalowe no i się palec (trzymałem wtyczkę w garści) zmieścił -
wypaliło mi solidnie skórę, a jak wrzeszczałem ....
Jak miałem 9 lat to nawinąłem transformator (7 zwoi pierwotnego i 1 zwój
wtórnego) i podłączyłem pod 220V - nie uzyskałem spodziewanych 31V na
wtórnym.
Jak miałem 24 lata to mnie 1200V DC z mojego oscyloskopu pozbawiło na
kilka minut wzroku.
I zapomniałem.
Jak miałem 20 lat skończył mi się trójchlorek i postanowiłem użyć kwasu
solnego i perhydrolu. Ponieważ pierwsza próba (1:1:1) wytrawiła mi płytkę w
parę sekund (ale fatalnie) więc postanowiłem poeksperymentować z dobraniem
proporcji odmierzając precyzyjnie małe ilości strzykawką. Strzykawka (ze
stężonym kwasem solnym) się jakoś zacięła i musiałem coraz mocniej naciskać
aż w końcu psiknęło, odbiło się od naczynia i kropla trafiła prosto w oko.
Zaraz opłukałem, ale jak po godzinie dotykana palcem rogówka zaczęła mi się
niezależnie od reszty oka przesuwać i marszczyć postanowiłem się wybrać do
lekarza. Z przychodni odesłali mnie na pogotowie (jakieś 40 minut
tramwajem). Z pogotowia odesłali do Akademii Medycznej. Nie wiedziałem
dokładnie gdzie i trafiłem na uczelnię. Stamtąd mnie odesłali do szpitala.
Jak już w końcu dotarłem na właściwe miejsce to musiałem jeszcze poczekać ze
40 minut, bo pani doktor dyżurna piła akurat herbatę.
P.G.
RR
Guest
Fri Nov 15, 2013 3:58 pm
W dniu 2013-11-15 15:44, Piotr Gałka pisze:
Quote:
kropla trafiła prosto w oko. Zaraz opłukałem, ale jak po godzinie
dotykana palcem rogówka zaczęła mi się niezależnie od reszty oka
przesuwać i marszczyć postanowiłem się wybrać do lekarza.
O kurde, aż mnie w oku zakuło. Pamiętasz może, jakie zabiegi wykonał
lekarz?
--
rry
A.L.
Guest
Fri Nov 15, 2013 4:14 pm
On Fri, 15 Nov 2013 14:17:01 +0100, sundayman
<sundayman@poczta.onet.pl> wrote:
Quote:
Zaduma na klatce bezcenna, gaszenie wycieraczka skończyło się jej
stopieniem, syk jakby pękł kaloryfer,....
Do dziś jest miejsce wyrajane w posadzce:)
Ot dziecinne zabawy..
no właśnie - a co z życia mają dzisiejsze dzieciaki, zawieszone na
internecie albo durnych grach ? :)
Nie wszystkie wisza na grach albo na internecie.
Tu gdzie meiszkam, elektronika jest wsrod mlodziezy szkolnej ciagle
popularna, w szczegolnosci budowanie robotow. Kazda porzadna szkola ma
"robotic club", i owe kluby uczestnicza w zawodach robotow. Te zawody
to dostc masowa konkurencja, z eliminacjami stanowymi po zawody
ogolnokrajowe.
Finansowane to jest ze srodkow pozaszkolnych, bo to zabawa dosyc
kosztowna, ale pzremysl i inne organizacje daja z checia pieniedze.
Pzrez jakis czas bylem konsultantem takiego klubu; mlodziez byla
naprawde entuzjastyczna, lacznei z akcjami organizowania pieniedzy na
te zabawy.
Oczywiscie, ktos musi ta mlodzieza pokierowac, bo jak nie pokieruje to
wlasnie beda wisiec na internecie i zajmowac sie durnymi grami.
A pieneidze?
Mala "shopping plaza" w miasteczku. Sloneczny dzien. Przy wjezdzie
dwie apetyczne a skapo ubrane panienki trzymaja plakat: MYCIE
ZAMOCHODOW - ZBIORKA PIENEIDZY NA KLUB ROBOTYCZNY SZKOLY XXX. Na placu
grupka osilkow myje samochody Obok plakat z Ratusza: Dzialanosc
zatwierdzona przez Wydzial Ochorny Srodowiska. I dalej plakat: Weze
gumowe za darmo uzyczyla firma Joe Hardware. I inny plakat: Srodki do
mycia za darmo udostepnila drogeria Walgreens. I jeszcze jeden: Kto
umyje samochod, dostanie kupon do McDonalds na lunch za dolara.
Oczywiscie, McDonalds daje napoje za darmo dla myjacych.
Mycie kosztuje 5 dolarow, ale ludzie wrzucaja 10 i 20. Ja tez.
Nieopodal, w cieniu drzew, stoi dyskretnie zaparkowany samochod z
napisem "Szeryf"
Prosze mi nie mowic ze w Polsce sie nei da.
A.L.
Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11 Next