RTV forum PL | NewsGroups PL

Jak Minister Środowiska chce zmienić przepisy dotyczące trwałości pralek i RTV?

minister walczy z .. pralkami

NOWY TEMAT

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Jak Minister Środowiska chce zmienić przepisy dotyczące trwałości pralek i RTV?

Goto page Previous  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 17, 18, 19  Next

philips
Guest

Thu Jul 28, 2011 9:36 pm   



Quote:
Nie żebym Cię atakował, ale myśleć sobie możesz co chcesz. Jeżeli
producent nie powie Ci, że sprzęt wytrzyma 30 lat, to nie możesz tego
założyć.

Ano nie moge. I w tym wlasnie problem. Nie podaje sie trwalosci, nie ma
takiego zwyczaju ... czyli zywotnosc jest dowolna ? Jeden dzien ?
To jak mam swiadomie wybrac na wolnym rynku towar drozszy ale trwalszy ?

A jesteś w stanie podać trwałość? Ile sprzęt rzeczywiście wytrzyma

możesz powiedzieć po iluś tam latach jego obecności na rynku. Do tego
potrzebujesz sprzężenie zwrotne od klientów, co jest raczej
niewykonalne. Możesz sobie próbować wyliczyć coś w stylu trwałości, jak
to teraz jest moda na podawanie MTBF. Niby jakaś miara to jest. Tylko co
z niej wynika? Zupełnie nic! Dyski twarde mają MTBF rzędu milionów
godzin, a producent wypuści serię, w której głowice lecą po 3 dniach
pracy (kiedyś Seagate wypuścił dyski, które po kilku dniach dzwoniły jak
być w nie szkła nasypał - oczywiście MTBF był rzędu kilkuset tysięcy
godzin!). Według mnie z tego nic nie wynika. Producent nie jest w stanie
podać Ci trwałości, którą będzie gwarantował - może ją tylko szacować.
Producent nie robi wszystkiego sam - on również kupuje komponenty. I
raczej nie da sobie jajek uciąć za komponenty kupione od innego
producenta, za swoje komponenty z resztą też nie. Dlatego gwarancja jest
"krótka". Sprzęt prawdopodobnie wytrzyma dłużej, np. moja, odpukać,
pralka ma 6 lat, a gwarancji miała chyba 2 lata.
Według mnie towar droższy, ale trwalszy możesz wybrać tylko na podstawie
okresu gwarancji i opinii użytkowników, ale nie będzie to już sprzęt
"najnowszy", bo opinia użytkowników pojawia się po jakimś tam czasie
użytkowania.
Nie spodziewajmy się, że zaklinanie rzeczywistości w postaci ustaw coś
zmieni. Równie dobrze możemy sobie zapisać, że zawsze będziemy młodzi,
piękni i zdrowi - i co z tego?

Quote:
Jeżeli coś Ci się wydawało, to nie. Nie trzeba wymyślać
nowych przepisów - wystarczy stosować istniejące.

Ale nie ma przepisu zmuszajacego producenta do deklarowania trwalosci.

Patrz punkt wyżej. Jak ją określić ze 100% pewnością? Co innego

deklaracja energochłonności - to można zrobić bez większych problemów.
Ustawodawca, czyli przypadkowy dla danej dziedziny człowiek, próbuje
zapisem na kartce papieru wymusić działanie, które nie jest możliwe do
wykonania (w 100%). Człowiek nieprzypadkowy, tzn. zajmujący się daną
dziedziną jest świadom tego, że niektóre rzeczy może określić tylko
statystycznie, ale nigdy na 100%.

Quote:
Państwo nie ma
pilnować, aby obywatela nie oszukiwano, bo nie jest w stanie tego
zrobić. Wtedy przy każdej transakcji musiałby stać urzędnik i
kontrolować.

Ale pilnuje. UOKiK, UKE, URE, KNUiFE czy jak sie to nazywa.
Klienta bardzo latwo naciagnac, a potem co powiesz - widzialy galy co
braly?

Oszustwa zdarzają się i w drugą stronę, np. "kupowanie" towaru i

niepłacenie. To oszustwo, kradzież, czy jak to nazwać i żaden z tych
urzędów nie pomoże. Po prostu nie jesteś w stanie zapobiec każdemu złu,
a rolą państwa (sądownictwa) jest surowo oszusta ukarać.
Nie zapominaj, że jesteś nie tylko klientem i nie tylko Ciebie producent
chce oszukać. Ty pracując również stajesz się sprzedawcą i stajesz po
drugiej stronie. I co, mam zakładać, że cały czas kombinujesz jak
oszukać swojego klienta - odbiorcę Twojej pracy? Może tu również
wprowadzić urząd, który będzie kontrolował, czy nie rolujesz pracodawcy,
czy swojego klienta? Wychodzę z założenia, że ja jako producent nie
oszukuję swojego klienta (kierownika odbierającego moją pracę) i
zakładam, że producent pralki również nie zakłada, że mnie oszuka. Może
nie "wyjść" mu produkt. Jeżeli wpadki będą się powtarzały, to stracę do
niego zaufanie i tyle.

Quote:
Państwo ma umożliwiać dochodzenie swoich praw i karać tych,
którzy obywatela oszukali. I to już jest. Za oszustwo chyba można pójść
do więzienia.

Ale jakie oszustwo ? W instrukcji/umowie przeciez wyraznie napisano na 17
stronie w siodmym akapicie ze normatywna trwalosc wynosi 100h.
A na stronie 21 jest wyjasnienie ze moze ulec zmniejszeniu w przypadku .. i
tu dluga lista.

Skoro jest tak napisane, to kupując towar zgodziłeś się z tym i nie ma

mowy o oszustwie, ale o zabezpieczaniu swojego interesu przez
producenta. Zakładam, że skoro udzielasz się na grupie elektronicznej,
to się elektroniką zajmujesz. Czy Ty produkując sprzęt, który ma w Twoim
zamyśle pracować w mieszkaniu, gdzie temperatura nie przekracza 35 st. C
nie zastrzeżesz sobie, że normatywna, czyli np. w temperaturze 25 st. C
trwałość wynosi X godzin, a w przypadku pracy w +50 st. C trwałość może
spaść? Jeżeli weźmiesz na siebie odpowiedzialność za zwiększenie ryzyka
uszkodzenia sprzętu, bo ktoś używa go latem w torach kolejowych, a nie w
mieszkaniu, to gratuluję mocnych nerwów i finansowego bufora na naprawy
gwarancyjne.

Quote:
Najlepiej dla klienta by bylo, gdyby producent popieral swoja marke
gwarancja. Wtedy bylby wolny rynek a nie loteria.

A nie jest tak? Jeden producent daje 1 rok gwarancji inny - 5 lat.
Produkt z 5 letnią gwarancją jest zazwyczaj droższy. Do Ciebie należy
wybór, który produkt kupisz.

A jest tak ? Dawno pralek nie ogladalem - ale u nas najczesciej chyba
standardowo - ustawowe dwa lata i koniec.

Jak pisałem pralkę mam 6 lat, więc nie jestem zorientowany Smile Ale

spotkałem się z możliwością wydłużenia gwarancji z 1 na 3, a nawet na 5
lat na sprzęt RTV. Oczywiście nie za darmo, ale w tym przypadku możemy
powiedzieć, że za wyższą cenę kupiłem spokój - jeżeli urządzenie padnie,
to mi je za darmo naprawią lub dadzą nowe, a do tego sprowadza się
gwarancja. Skoro producent lub sprzedawca umożliwia Ci wydłużenie
gwarancji za dodatkową opłatą, czyli kupno droższego towaru, to można
założyć, że jest "pewien" jego trwałości. Co to by był dla niego za
biznes, gdyby liczył się z koniecznością wywiązania się z gwarancji?

Quote:
Niedojrzaly ten nasz rynek, dawniej bywalo tak ze w USA mercedes dawal 8
lat gwarancji, VW nawet 10 lat lub 100k mil na "drivetrain", a w Europie
ciagle jeden rok. Bo klient na to nie zwraca uwagi.

No niestety tak jest. A tak jest, bo to nasza wina. Godzimy się na to.

Tutaj żadne prawo nie pomoże. Po prostu producent musi odczuć na własnej
kieszeni, że tak nie wolno robić.

Quote:
To jest troche bardziej skomplikowane - klient owszem - woli tanie, serwis
jest relatywnie drogi, producenci go jeszcze utrudniaja, w efekcie naprawa
jest nieoplacalna.
A klient nie jest swiadomy - jakby wiedzial ze pralka za 800zl rozpadnie
sie po 2 latach, a ta za 1200 po 5, to moze by inaczej kupowal ale nie wie.

Kiedyś mówiło się, że biednego nie stać na tanie rzeczy. I chodziło o

to, że tanie jest gorsze. Nie chcę mówić za innych, czym się kierują.
Osobiście zanim coś kupię orientuję się w ocenach sprzętu, okresie
gwarancji, itp. i za sprzęt wg mnie trwalszy jestem w stanie więcej
zapłacić.

Quote:
Co i tak nie zmienia faktu ze byc moze unijne rzady dobrze mysla gdy
staraja sie zmusic klientow do pewnych zachowan. Ze to nie jest tylko
kwestia ceny i wolnego rynku, ale np promujemy produkty energooszczedne -
wliczajac energie zuzyta na produkcje.

Na mnie działa jak płachta na byka słowo "zmusić". Raczej rządy powinny

starać się zmieniać mentalność ludzi, ale tego nie robi się ustawą. Jest
to proces długotrwały. Skrócić go można tylko wtedy, gdy ludzie zobaczą,
że takie zachowanie im się opłaca.
Dzisiaj promuje się produkty pseudoenergooszczędne - nie wlicza się
energii potrzebnej na wyprodukowanie. Promuje się nowe samochody, bo
mniej palą, wydzielają mniej CO2. Nie mówi się jednak o tym, że podczas
produkcji wygenerowano tyle syfu, że ten samochód musiałby przejechać
milion kilometrów, żeby to miało sens.

Quote:
Ale spojrz z drugiej strony - rozmowa miejscowa miedzykomorkowa kosztuje
np 30gr, w Niemczech moze drozej powiedzmy 80gr, rozmowa miedzynarodowa
stacjonarna powiedzmy 90gr, a w roamingu .. 5 zl. To o co tu chodzi?
Tu po d* dostaje klient. Oczywiscie moze sobie wybrac innego operatora ..
ha, ciekawe, u wszystkich 5zl. No - mozna jeszcze nie rozmawiac ..

Jak napisałem chodzi o zasady, a nie o chwilowy interes. Nie pozwól żeby

urzędnik zmuszał do czegokolwiek kogoś innego, bo następny w kolejce do
zmuszenia będziesz Ty. I wtedy nikt nie stanie po Twojej stronie. Trzeba
szukać innych sposobów nacisku na wspomnianych operatorów, a zwiększania
władzy urzędników należy się sprzeciwiać, bo może być użyta przeciwko Tobie.
Dzisiaj w Twoim interesie urzędnik ingeruje w cenę usługi roamingu, a
jutro w interesie kogoś innego będzie Tobie mówił ile masz za Twoją
usługę kasować forsy. Skoro ludzie dzwonili za 5 zł, to znaczy, że było
ich na to stać. Mnie na przykład nie stać na najnowszy model BMW, czy
Mercedesa i nie domagam się, aby urzędnik pisał do Stuttgartu i mówił
im, że ich samochody są za drogie...

Quote:
Ale co proponujesz - podzielic na kilkaset malych kawalkow ? Bo byl jeden,
podzial na kilka to postep :-)

No i coz to za ingerencja w wolny rynek - nie uwazasz ze to
niedopuszczalne? A przeciez naprawde wolny rynek wytwarza monopol lub
oligopol :-)

Nie przesadzajmy, że od razu na kilkaset kawałków. Chodzi o sposób

podziału. Jeżeli polską energetykę podzielono tak, że jedna firma
produkuje i sprzedaje energię (to niby 2 firmy, ale siostry), to jak
myślisz, od kogo sprzedawca energii ją kupi? I już masz monopol. Albo
jesteś producentem albo sprzedawcą energii. Producent energii nie może
jej sprzedawać przez zależną firmę. Musi ją sprzedawać na giełdzie i
będzie starał się robić to jak najtaniej, bo nikt jej od niego nie kupi.
A sprzedawca (ten od którego Ty kupujesz) szuka na giełdzie najtańszego
producenta.
Taka "ingerencja" w rynek jest niedopuszczaniem do powstawania monopolu.
Według mnie rząd ma prawo nie zgadzać się na pewne łączenia firm, czy
wytwarzanie między nimi niejasnych powiązań, np. firma ma córkę, od niej
wnuczkę, a wnuczka ma akcje babki. W razie problemów kto będzie
odpowiadał? Kogo wsadzić do pierdla? W przypadku prób rozmycia
odpowiedzialności dopuszczam ingerencję rządu, czy jakiegoś urzędu.
Gdyby nie było dziwnych spółek, a byłby jeden właściciel, to wiadomo
kogo wsadzić do więzienia, kto odpowiada za produkty firmy.

Jarosław Sokołowski
Guest

Thu Jul 28, 2011 9:42 pm   



Pan J.F. napisał:

Quote:
Państwo ma umożliwiać dochodzenie swoich praw i karać tych, którzy
obywatela oszukali. I to już jest. Za oszustwo chyba można pójść do
więzienia.

Ale jakie oszustwo ? W instrukcji/umowie przeciez wyraznie napisano
na 17 stronie w siodmym akapicie ze normatywna trwalosc wynosi 100h.
A na stronie 21 jest wyjasnienie ze moze ulec zmniejszeniu w przypadku
.. i tu dluga lista.

Jest obowiązek podawania energochłonności urządzeń -- pralki, lodówki
czy lampy mają jakieś tam klasy A,B,C,D... podawane na obudowach albo
opakowaniach. Ciekawe jak to by wyglądało, gdyby nakazać w tych
klasyfikacjach uwzględnianie energii potrzebnej do przetopienia złomu.

Jarek

--
Mam swój handelek, i tyle. Gdy kto przychodzi i każe sobie podać piwa,
to mu podam. Ale jakieś tam Sarajewy, polityka albo nieboszczyk pan
arcyksiążę to nie dla nas, bo można się dostać za kraty na Pankrac.

Jarosław Sokołowski
Guest

Thu Jul 28, 2011 9:51 pm   



Pan Michał Baszyński napisał:

Quote:
za komuny też wielu rzeczy nie szło kupić, a nie tak dawno (parę lat
temu) kupowałem bez żadnego problemu saletrę w dość sporych ilościach w
spożywczym gdy potrzebowałem azotanów dla roślinek w akwarium walcząc z
glonami i sinicami..

Wszyscy, co kupują saletrę, to do walki. Że niby takie duże akwarium mają,
więc potrzeba im sporych ilości. A na te, za przeproszeniem, glony i sinice,
to nie mogą już dłużej patrzeć.

--
Jarek

Padre
Guest

Thu Jul 28, 2011 10:10 pm   



Quote:
Że nie zrozumiałem, może to być. U mnie takie rzeczy są w normie.
W każdym razie używałem normalnie i normalnie wszystko się równomiernie
zużyło. Jak to wyliczyli -- tego nie wiem.


Penie złożyło się na to szczęście oraz konkretne warunki eksploatacji,
ja kilka lat temu wyprowadziłem się na wieś i teraz kilka procent
przebiegu robię po drodze gruntowej dziurawej jak szwajcarski ser. Te
kilka procent wystarcza, żeby całą równomierność diabli wzięli.

Padre
Guest

Thu Jul 28, 2011 10:17 pm   



Quote:
ale GPS, to teraz kosztuje fistaszki.

Sadząc po tym, że po nawrocie z pługiem trafia idealnie w skibę i nie

wjeżdża w do rowu na końcu pola to ten GPS musi być cokolwiek
skomplikowany w porównaniu z tymi do aut, nie może przecież dociągać
kilku metrów błędu do siatki dróg, no i zostaje jeszcze całe serwo żeby
kierować ciągnikiem, sterować osprzętem i żeby to jeszcze było bezpieczne.

Jarosław Sokołowski
Guest

Thu Jul 28, 2011 10:18 pm   



Padre napisał:

Quote:
Też mam kuzyna na roli. W zeszłym roku pokazał mi nowy nabytek --
ciągnik. Niebieski. Jaka pojemność, to nawet nie wiem. Wziął na to
ponad 200 tysięcy kredytu. Nie spodziewałem się, że to cholerstwo
takie drogie.

To i tak wygląda że z tych tańszych brał Smile

Jakiś wkład własny był, więc w sumie to jakieś ćwierć bańki.

Quote:
Za 150 tysięcy to dobrego Lamborghini ale dziesięcioletniego można
kupić. To nawet nie chce myśleć ile kosztuje nowy.

U nas jakaś taka rodzinna tradycja, że się nowe kupuje. Obok stoi
jeszcze ursus, co go pamiętam jak nowy był za Gierka.

Quote:
Oglądałem na targach te z najwyższej półki ale przedstawiciel
o konkretnych cenach nie chciał rozmawiać, niby że to różne
specyfikacje, automatyka, GPS-y itp.

Pojeździłem tym trochę. Fajnie było. Czy miał GPS, to nie pamiętam,
ale GPS, to teraz kosztuje fistaszki.

Quote:
ale chyba głównie dla tego że nawet w 5% nie wyglądałem na rolnika
a już całkiem nie na takiego którego na to stać Smile

Ja też nie wyglądam. Na szczęście nie muszę.

--
Jarek

Jarosław Sokołowski
Guest

Thu Jul 28, 2011 10:20 pm   



Padre napisał:

Quote:
Właściwie to się da ale klient w specyfikacji zamówienia powinien
dokładnie określić planowany przebieg roczny z rozpisana na kilometry
jakością dróg, planowanym obciążeniem, planowanymi prędkościami z
podziałem na jakości dróg i.t.p. coś jak zamówienie na współczesny
samolot bojowy.

Niczego nie określałem.

Oj chyba szanowny czegoś nie zrozumiał i wziął do siebie.
Warto jeszcze raz przeczytać uważnie razem z cytowaniem.

Że nie zrozumiałem, może to być. U mnie takie rzeczy są w normie.
W każdym razie używałem normalnie i normalnie wszystko się równomiernie
zużyło. Jak to wyliczyli -- tego nie wiem.

--
Jarek

Jarosław Sokołowski
Guest

Fri Jul 29, 2011 12:40 am   



Padre napisał:

Quote:
Że nie zrozumiałem, może to być. U mnie takie rzeczy są w normie.
W każdym razie używałem normalnie i normalnie wszystko się równomiernie
zużyło. Jak to wyliczyli -- tego nie wiem.

Penie złożyło się na to szczęście oraz konkretne warunki eksploatacji,
ja kilka lat temu wyprowadziłem się na wieś i teraz kilka procent
przebiegu robię po drodze gruntowej dziurawej jak szwajcarski ser. Te
kilka procent wystarcza, żeby całą równomierność diabli wzięli.

Też mam pewien procent odcinka specjalnego. Ale widać tak założyli.
Bo diabli wzięli wszystko równomiernie.

--
Jarek

Jarosław Sokołowski
Guest

Fri Jul 29, 2011 12:42 am   



Padre napisał:

Quote:
ale GPS, to teraz kosztuje fistaszki.

Sadząc po tym, że po nawrocie z pługiem trafia idealnie w skibę i nie
wjeżdża w do rowu na końcu pola to ten GPS musi być cokolwiek
skomplikowany w porównaniu z tymi do aut, nie może przecież dociągać
kilku metrów błędu do siatki dróg, no i zostaje jeszcze całe serwo żeby
kierować ciągnikiem, sterować osprzętem i żeby to jeszcze było bezpieczne.

No to pewnie ma ten GPS. Chociaż nie wiem, czy trafianie w skibę,
to z satelity, akcelerometru czy jeszcze czegoś innego.

-- Jarek

PS
Prababka mi mówiła, że sąsiad miał takiego mądrego konia, co zawsze
w drodze do domu przy gospodzie przystawał. Teraz do takiego GPS-a
też by się pewnie dało podobny program wrzucić.

Andrzej Ława
Guest

Fri Jul 29, 2011 6:46 am   



W dniu 28.07.2011 10:10, Tom pisze:

Quote:
Ponieważ z samej zasady nie mógłbym na tym przyczepić CE. "Prostownik"
z prądem 60A? Tym spawać można...

A jako zestaw do samodzielnego montazu, tez potrzeba CE?

CE? Które CE? "China Export"?

Andrzej Ława
Guest

Fri Jul 29, 2011 6:46 am   



W dniu 28.07.2011 11:06, J.F. pisze:

Quote:
"Gdybymy mieli blachę cienką, to zarzucilibymy świat konserwami. Ale
nie mamy mięsa." Jasne, gdyby na miejscu pojawiła się konkurencja dla
zachodnich towarów, to by kurs dolara spadł.

IMO - wystarczy zeby dolarow naplywalo wiecej, to by tez spadl.

Dolar był "dodrukowywany" dość masowo i w sumie powinien być dużo
tańszy, ale jest sztucznie podtrzymywany.

Andrzej Ława
Guest

Fri Jul 29, 2011 7:18 am   



W dniu 28.07.2011 15:20, Jaroslaw Berezowski pisze:
Quote:
Dnia Thu, 28 Jul 2011 12:40:16 +0200, Andrzej Ława napisał(a):

Szczerze powiedziawszy zastanawiam się, czy nie byłoby dobrym
rozwiązaniem nałożenie embarga na Chiny lub przynajmniej jakichś
solidnych ceł.
Ten pomysł jest spóźniony o jakieś 12 lat. Dzisiaj po takim wyskoku

Fakt... Ale może lepiej późno nić wcale?

Quote:
minister finansów Chin się nieco zirytuje i np. wypuści ze swojej rezerwy
walutowej kilkadziesiąt mld euro czy zielonych oraz nie kupi kolejnych
obligacji (zwłaszcza USA to dotyczy) i wymachujący szabelką szybko się
uspokoją, bo wytłumaczyć swojemu społeczeństwu, że dolce vita się
skończyło i właśnie trzeba spłacać długi to w demokracji ubogich umysłem
samobójstwo.

Wiesz, jeśli idziemy na noże, to zawsze można "anulować" długi, jakie
reszta świata ma u Chińczyków.

I co zrobią?

Portal
Guest

Fri Jul 29, 2011 7:31 am   



Jarosław Sokołowski wrote:
Quote:
ale GPS, to teraz kosztuje fistaszki.
Sadząc po tym, że po nawrocie z pługiem trafia idealnie w skibę i nie
wjeżdża w do rowu na końcu pola to ten GPS musi być cokolwiek
skomplikowany w porównaniu z tymi do aut, nie może przecież dociągać
kilku metrów błędu do siatki dróg, no i zostaje jeszcze całe serwo żeby
kierować ciągnikiem, sterować osprzętem i żeby to jeszcze było bezpieczne.

No to pewnie ma ten GPS. Chociaż nie wiem, czy trafianie w skibę,
to z satelity, akcelerometru czy jeszcze czegoś innego.

Zwykle z satelity + naziemnych stacji, przy czym stacje referencyjne
mogą być albo "publiczne" np. DGPS albo własne (RTK) tzn. stawia się
koło pola. To ostatnie rozwiązanie ma właśnie dawać dokładność idącą w
pojedyncze centymetry.
Aczkolwiek o inercyjnej nawigacji jakieś wzmianki też gdzieś widziałem -
widać maszynom rolniczym coraz bliżej do samolotów (cenowo niestety też)
Razz.

Pozdr
Portal

janusz_kk1
Guest

Fri Jul 29, 2011 7:34 am   



Dnia 28-07-2011 o 21:10:50 Jarosław Sokołowski <jaros@lasek.waw.pl>
napisał(a):

Quote:
Pan janusz_kk1 napisał:

Takie to 'ekologiczne' ułatwienie nam zafundowała unia.

Może to upierdliwe, ale nie rozumiem jaką rolę ma ten cudzysłów.
Bo jak sam zauważyłeś węgla tego jest niewiele a zmuszono producentów
do instalacji tego filtra którego niwłaściwa obsługa naraża na poważne
koszty a tak wulkany produkują cząstek węgla, popiołu i CO2 wielokrotnie
więcej.
Tak że to jest pseudoekologia która przynosi więcej strat niż zysków.
SWzczególnie jakby policzyć koszty wyprodukowania tych filtrów, osprzętu
ich
i tego że czy chcesz czy nie co jakiś czas musisz sobie zrobić małą
trasę.

Zauważyłem, chociaż kontekst tego spostrzeżenia był inny -- energii
w tych wiązaniach niewiele, jak się parę cząstek węgla uwolni, to
ekonomia silnika bardzo nie ucierpi. Natomiast co do ekologii, to
kopcące diesle wydywałem wielokrotnie. I to tak kopcące, że musiało
to się odbić na zużyciu paliwa. Jeśli udało się je wyeliminować, to
bardzo dobrze.
Ale diesle kopcą/kopciły dlatego że miały zużyte silniki a szczególnie

wtryski, tam ten filter nic by nie dał bo momentalnie by się zatkał.
Samochody do których są montowane te filtry i tak by nie kopciły
bo mają nowoczesny system wtryskowy.


Quote:
Jeśli w ten sposób, że silnik który mógłby kopcić,
staje -- to tym lepiej. Ekologia pojmowana w ten sposób, że ma nie
truć, nie kopcić i nie śmierdzieć, to mi się podoba. Zwłaszcza, że
dobrze pamiętam samochody i fabryki z czasów, gdy nikt się takimi
"drobiazgami" nie zajmował.
Już długo żyję i tez pamiętam, denerwują mnie trochę akcje ekologiczne

akcje uni które uderzają w konsumentów zamiast wziąść się za prawdziwych
trucicieli, czyli przemysł, ciężkie pojazdy itd.



--
Pozdr
JanuszK

Andrzej Ława
Guest

Fri Jul 29, 2011 7:36 am   



W dniu 27.07.2011 15:08, Jarosław Sokołowski pisze:

Quote:
Swoją drogą, to ja nie wiem na co ONI wtedy liczyli. Że Polska urośnie
w siłe, ludzie będą żyć dostatnio i się wmig odda pożyczone? Że gnijący
kapitalizm zgnije do końca i nie będzie już komu oddawać? Czy że się ich

Biorąc pod uwagę to, co dzieje się dzisiaj, wcale tak bardzo się nie
przeliczyli - tylko z ramką czasową nie wyszło.

Goto page Previous  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 17, 18, 19  Next

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Jak Minister Środowiska chce zmienić przepisy dotyczące trwałości pralek i RTV?

NOWY TEMAT

Regulamin - Zasady uzytkowania Polityka prywatnosci Kontakt RTV map News map