Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 Next
Dariusz K. Ładziak
Guest
Mon Nov 11, 2013 1:36 am
Użytkownik RoMan Mandziejewicz napisał:
Quote:
Hello ACMM-033,
Sunday, November 10, 2013, 2:35:46 AM, you wrote:
lutownicy urtzymac nie umie". No i na tym pierwsztm roku nie bylo nic
a nic lutowania, ani nawet elektroniki. Byla matematyka, fizyka i
Pamiętam, jak w tepsiarskiej zawodówce, przyszło mi się uczyć... mentalnie
pierwszy rok podobnie - zajęcia praktyczne, to szkolne warsztaty, na
lokalnych maszynach, toczenie kołeczków, frezowanie już nie pamietam czego
(ale sory, po 28-9 latach prawie się nie pamięta)

,
Trochę za wcześnie na sklerozę...
Ale - tak po latach - uważasz, że Ci się to w życiu przydało czy nie?
Jako przyszły (i w zasadzie niedoszły bo nieskonsumowany) Technik Chemik
Technolog Procesów Chemicznych zostałem przeczołgany przez naprawdę
poważny warsztat mechaniczny - piłowanie klucza do zaworu gazowego,
piłowanie stopy stojaka warsztatowego z dokładnością do 0.2 mm,
doskrobywanie płaszczyzn w skrzynce Nortona, frezarki, tokarnia...
Jak jako młody inżynier technolog elektronowy wylądowałem w ITE CEMI -
miałem nieprzyjemność współpracować z młodym inżynierem po wydziale
Mechaniczno - Technologicznym. To że obaj mieliśmy stpień magistra to
pryszcz. I któregoś dnia do mnie do pokoju przychodzi delegacja
mechaników z warsztatu, żeby pewne stanowisko technologiczne obejrzeć -
bo wzmiankowany wcześniej inżynier z Mechaniczno - Techn... , nazwijmy
go Jacuś - chce żeby lepszą wersję stanowiska stworzyć i chce żeby mu w
szklanym kloszu dziurkę zrobili. Dwóch starych mechaników od młodego
inżyniera technologa elektronowego usłyszało tekst, że magister (z całą
złośliwością takiego stwierdzenia) Jacuś jest już chyba dostatecznie
dużym chłopcem, żeby dziurki sobie sam poszukał - a szanowni panowie
mechanicy w tym szklanym kloszu to co najwyżej mogą otwór wywiercić...
Od tego czasu do końca mojej kariery w ITE miałem na warsztacie prawa
specjalne - jak sam chciałem wziąć pilnik do ręki to też nie było problemu.
--
Darek
Maciej Milinkiewicz
Guest
Mon Nov 11, 2013 1:38 am
Dnia 2013-11-11, o godz. 01:00:55
"Dariusz K. Ładziak" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał(a):
Quote:
a nawet wiedziałem że reduktora od
butli z gazem nie odkręca się kluczem nastawnym...
A to dlaczego?
MM
--
http://edudesk.pl - Komputery, sieci, naprawa, strony www, GIS. Toruń.
A.L.
Guest
Mon Nov 11, 2013 4:36 am
On Mon, 11 Nov 2013 01:12:36 +0100, "Dariusz K. Ładziak"
<dariusz.ladziak@neostrada.pl> wrote:
Quote:
Użytkownik A.L. napisał:
Od lutowania wzmacniacza jest technik. Szkoda czasu inzyniera na
lutowanie, a nawet gdyby inzynier lutowal, to nei zrobi tego tak
szybko i porzadnie jak technik
Na pewnych specjalizacjach tak, na pewnych nie. Ja jestem technolog
elektronowy - i na uczelni lutownicę w ręku maiłem raz, jak mi się
przewód w układzie badanym urwał a Pan Technik na faję poszdł - szkoda
mi było czasu (szybciej zmierzę - szybciej w piz... pójdę) to zgarnąłem
włączoną lutownicę i się obsłużyłem. Problem polega na tym że inżynier
technolog elektronowy może trafić na linię produkcyjną gdzie się ręcznie
część elementów lutuje - i może dostać świeżego pracownika przysłanego z
Urzędu Zatrudnienia - trzeba takiego nauczyć podstaw lutowania. Jak ma
nauczyć inżynier który sam nie umie? Przypominam - inżynier technolog
elektronowy (układowcom odpuszczam!).
Jak inzynier technolog elektronowy pracuje tam gdzie tzreba lutowac,
to powinien sie nauczyc lutowac. Sam. Inzyniera nie uczy sie lutowania
z teg osamego powodu dla ktorego dizennikarza sie nie uczy
temperowania olowkow albo obslugi programu MSWord. Sa pewne rzeczy
"niskiego poziomu" ktortch na uczelniach, jakby nei bylo WYZSZYCH sie
nei uczy.
Ze zdiwieniem obserwuje ze na polskich uczelniach, na wydzialach
informatyki parcowicie uczy sie ludzi pzrez semestr, albo i pzrez rok,
takich rzeczy jak "programowanie w jezyku XX'. Na POZRADNYCH
uczelniach amerykanskich takich wykladow nie ma.
Quote:
W laboratoriach studenckich dominuje technika modulowa - uklady sklada
sie z elementow tak jak z klockow Lego. To na Politechnice
Warszawskiej bylo juz cos ze 30 lat temu. Umozliwia studentowi
"kontakt z materia" ale nei zabiera zbyt duzo czasu na detale i
pomylki
O kurwa, że się tak wyrażę - Laborka u Zimnego - nawet wykresy trzeba
było mieć w sprawozdaniu gotowe, jedyne co się po laborce robiło to
analiza odchyłek pomiarowych... 4+ dostałem z laborki z zupełnie
nierealnymi wynikami - bo nie nakłamałem (jak inni), wyniki były od Sasa
do Lasa - a w ocenie wyników napisałem że to się kupy nie trzyma i chyba
jeden z potencjometrów nastawczych słabo kontaktował...
Docenił Zimny świadomość niepowodzenia w pomiarach.
Zimny byl ostry. No ale takie jest zadanie laborki - pokazac ze nie
zawsze wsystko wychodzi dokladnie zgodnie z teoria...
A.L.
A.L.
Guest
Mon Nov 11, 2013 4:39 am
On Mon, 11 Nov 2013 01:36:50 +0100, "Dariusz K. Ładziak"
<dariusz.ladziak@neostrada.pl> wrote:
Quote:
Użytkownik RoMan Mandziejewicz napisał:
Hello ACMM-033,
Sunday, November 10, 2013, 2:35:46 AM, you wrote:
lutownicy urtzymac nie umie". No i na tym pierwsztm roku nie bylo nic
a nic lutowania, ani nawet elektroniki. Byla matematyka, fizyka i
Pamiętam, jak w tepsiarskiej zawodówce, przyszło mi się uczyć... mentalnie
pierwszy rok podobnie - zajęcia praktyczne, to szkolne warsztaty, na
lokalnych maszynach, toczenie kołeczków, frezowanie już nie pamietam czego
(ale sory, po 28-9 latach prawie się nie pamięta)

,
Trochę za wcześnie na sklerozę...
Ale - tak po latach - uważasz, że Ci się to w życiu przydało czy nie?
Jako przyszły (i w zasadzie niedoszły bo nieskonsumowany) Technik Chemik
Technolog Procesów Chemicznych zostałem przeczołgany przez naprawdę
poważny warsztat mechaniczny - piłowanie klucza do zaworu gazowego,
piłowanie stopy stojaka warsztatowego z dokładnością do 0.2 mm,
doskrobywanie płaszczyzn w skrzynce Nortona, frezarki, tokarnia...
Jako student Wydzialu Elektroniki przeczolgany zostalem pzrez Zaklad
Doswiadczalny Katedry Maszyn Matematycznych, gdzie nauczylem sie
obslugiwac tokarke rewolwerowke, zgrzewarke, frezarke i pare innych
rzeczy. Niby mi sie to nie przydalo potem, ale uwazam ze byloby
niedobrze gdybym przez to nie przeszedl
A.L.
J.F.
Guest
Mon Nov 11, 2013 10:16 am
Dnia Sun, 10 Nov 2013 16:33:58 -0600, A.L. napisał(a):
Quote:
On Sun, 10 Nov 2013 22:04:01 +0100, "J.F."
No nie, ale moze mniejszy nacisk na te matematyke, a wiekszy na typowe
konstrukcje ?
Typowe konstrukcje to przedmiot Uklady Elektroniczne. Cos ze 6
semestrow. Podreczniki mozna obejrzec w ksiegarni na Polnej.
Ja to pamietam w znacznie mniejszym wymiarze. Chyba ze 2 wykladu, 2
cwiczen, 2 laboratorium.
Do tego przeplecione ambitna matematyka ... i w efekcie inzynier nie
wie jak diode zapalic za pomoca mikroprocesora.
Quote:
A jak dziala telewizor to nadal nie wiesz
Dlaczego nie? Ci ktorzy specjalizuja sie w telewizji, maja wyklady na
ten temat. Ci ktorzy specjalizuja sie w radarach, maja wyklady o tym
jak radary dzialaja. I tak dalej.
Nie przypominam sobie specjalnosci telewizja, albo radary.
No ale ja studiowalem w latach 80-tych.
W instytucie Radioelektroniki zawanym popularnie "Radio" byly i sa
telewizory, radia i radary. To nie jest specjalnosc (bo specjalnosc to
radioelektronika) ale podspecjalnosc.
To za moich czasow na PWr juz chyba czegos takiego nie bylo.
Quote:
Krotko mowiac - roznimy sie co do koncepcji edukacji inzynierow. Mam
swoje zdanie ktorego nei wzialem z powietrza.
Ja niestety mialem nieprzyjemnosc stwierdzic co potrafi mlody
inzynier. I to nawet z dobrymi stopniami.
Po paru latach przestalo mnie juz tak bulwersowac, bo i elektronika
sie zmienila. Nie trzeba juz wiedziec jak tranzystor wyglada, teraz
specjalista projektuje przetwarzanie obrazu w tv cyfrowym.
Obawiam sie ze w dalszym ciagu trzeba wiedzec jak tranzystor wyglada.
Nie trzeba. Zobacz sobie np komputer, ile tam widzisz tranzystorow ?
Jak tranzystor wyglada to teraz wiedza ci co pisza fragment
kompilatora generujacy maski
Quote:
Ale niei da sie na studiach nauczyc WSZYSTKIEGO. Uczy sie studenta
tak, aby dal sobie rade z wlasna niewiedza jak pojdzie do pzremyslu.
Dal sobie rade dzis i za 10 lat. I za lat 20
Ano nie da, tym niemniej ... jakis taki ulomny ten inzynier po liceum
... chyba ze hobbysta byl, bo ja tez po liceum :-)
J.
Dariusz K. Ładziak
Guest
Mon Nov 11, 2013 3:23 pm
Użytkownik A.L. napisał:
Quote:
On Mon, 11 Nov 2013 01:36:50 +0100, "Dariusz K. Ładziak"
dariusz.ladziak@neostrada.pl> wrote:
Użytkownik RoMan Mandziejewicz napisał:
Hello ACMM-033,
Sunday, November 10, 2013, 2:35:46 AM, you wrote:
lutownicy urtzymac nie umie". No i na tym pierwsztm roku nie bylo nic
a nic lutowania, ani nawet elektroniki. Byla matematyka, fizyka i
Pamiętam, jak w tepsiarskiej zawodówce, przyszło mi się uczyć... mentalnie
pierwszy rok podobnie - zajęcia praktyczne, to szkolne warsztaty, na
lokalnych maszynach, toczenie kołeczków, frezowanie już nie pamietam czego
(ale sory, po 28-9 latach prawie się nie pamięta)

,
Trochę za wcześnie na sklerozę...
Ale - tak po latach - uważasz, że Ci się to w życiu przydało czy nie?
Jako przyszły (i w zasadzie niedoszły bo nieskonsumowany) Technik Chemik
Technolog Procesów Chemicznych zostałem przeczołgany przez naprawdę
poważny warsztat mechaniczny - piłowanie klucza do zaworu gazowego,
piłowanie stopy stojaka warsztatowego z dokładnością do 0.2 mm,
doskrobywanie płaszczyzn w skrzynce Nortona, frezarki, tokarnia...
Jako student Wydzialu Elektroniki przeczolgany zostalem pzrez Zaklad
Doswiadczalny Katedry Maszyn Matematycznych, gdzie nauczylem sie
obslugiwac tokarke rewolwerowke, zgrzewarke, frezarke i pare innych
rzeczy. Niby mi sie to nie przydalo potem, ale uwazam ze byloby
niedobrze gdybym przez to nie przeszedl
Kurcze, takie fajne zabawki mieli i nic mi nie powiedzieli? O żesz
paskudy! Też bym chciał - ale pod wadzą dziadzia Okonia to raczej
badania struktury wewnętrznej metalu się robiło. Raz tylko popsułem
wynik ćwiczenia - kazali blaszkę niklem pokryć elektrolitycznie i
prowadzący był szczerze zmartwiony że dziur od bąbli wodoru na powłoce
nie widać - bo jako zawodowy technolog procesów chemicznych nie
pominałem niezbędnego przy tym procesie kołysania elektrodami...
Prowadzący dostał odpowiedź że mógł sobie ten efekt zamówić - to bym mu
go wyhodował nawet i selektywnie, na połowie pokrywanej blaszki...
--
Darek
Dariusz K. Ładziak
Guest
Mon Nov 11, 2013 3:26 pm
Użytkownik Maciej Milinkiewicz napisał:
Quote:
Dnia 2013-11-11, o godz. 01:00:55
"Dariusz K. Ładziak" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał(a):
a nawet wiedziałem że reduktora od
butli z gazem nie odkręca się kluczem nastawnym...
A to dlaczego?
Elementarne, drogi Watsonie.
Klucz nastawny nigdy dobrze do sześciokata nakrętki nie przylega - i w
ten sposób katuje się nakrętkę, co prowadzi do szybkiego zniszczenia
reduktora. Porządny, kalibrowany klucz płaski typu ciężkiego, lub
jeszcze lepiej - do miękkich nakrętek (z możliwie szerokimi szczękami).
--
Darek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Mon Nov 11, 2013 3:38 pm
Pan Dariusz K. Ładziak napisał:
Quote:
a nawet wiedziałem że reduktora od butli z gazem nie odkręca się
kluczem nastawnym...
A to dlaczego?
Elementarne, drogi Watsonie.
Klucz nastawny nigdy dobrze do sześciokata nakrętki nie przylega - i w
ten sposób katuje się nakrętkę, co prowadzi do szybkiego zniszczenia
reduktora. Porządny, kalibrowany klucz płaski typu ciężkiego, lub
jeszcze lepiej - do miękkich nakrętek (z możliwie szerokimi szczękami).
I do tego jeszcze mosiężny, ten klucz -- taki mają baloniarze przy butlach
z wodorem.
Jarek
--
Aż nagle tłum zamarł z trwogi
I wszystkie twarze pobladły
Bo z balonu wytrysnął ogień
A główne liny odpadły
bartekltg
Guest
Mon Nov 11, 2013 6:48 pm
W dniu 2013-11-10 12:52, ACMM-033 pisze:
Quote:
Z drugiej strony - studentom na PWr bardzo sie spodobal dr X, bo "dal
garsc elementow, lutownice, i mozna bylo sobie zmontowac uklad".
A wyszło coś z tego? gaśnica była potrzebna? Żartuję, ale jeśli była
sytuacja, że ktoś niekumaty, to nie chciałbym mu powierzyć składania
układów z Nowoczesnych Zabawek... Bo powtórzy toczka w toczkę i
nieszczęście gotowe, o ile bezpiecznik w zasilaczu nie zorientuje się w
sytuacji.
No bez jaj. To na wydziale fizyki... UW dawali części,
lutownicę i kazali badać tranzystor.
Tranzystory się czasem paliły, ale asystent patrzył,
czy ograniczenie prądowe zasilacza odpowiednie i wsadzenie
lutownicy w oko było najbardziej prawdopodobną katastrofą;)
Wątpię, by PWr dawało studentom niestabilizowany zasilacz
bez ogranicznika prądowego. Transformator z przylytowanym
przez studenta na pająka mostkiem prostowniczym i kondziorem;-)
A nie, czekaj, tak to sobie prywatnie zasilałem conieco;)
pzdr
bartekltg
bartekltg
Guest
Mon Nov 11, 2013 6:52 pm
W dniu 2013-11-10 17:47, J.F. pisze:
Quote:
Nawiasem mowiac to niedawno czytalem o CFA i mnie urzeklo "autorzy
stosuja odmienna od klasycznej interpretacje rownan Maxwella".
Coś to niegoglalne.
Rozwiń.
pzdr
bartekltg
J.F.
Guest
Mon Nov 11, 2013 7:41 pm
Dnia Mon, 11 Nov 2013 18:52:17 +0100, bartekltg napisał(a):
Quote:
W dniu 2013-11-10 17:47, J.F. pisze:
Nawiasem mowiac to niedawno czytalem o CFA i mnie urzeklo "autorzy
stosuja odmienna od klasycznej interpretacje rownan Maxwella".
Coś to niegoglalne. Rozwiń.
Cross(ed) Field Antenna
J.
bartekltg
Guest
Mon Nov 11, 2013 7:54 pm
W dniu 2013-11-11 19:41, J.F. pisze:
Quote:
Dnia Mon, 11 Nov 2013 18:52:17 +0100, bartekltg napisał(a):
W dniu 2013-11-10 17:47, J.F. pisze:
Nawiasem mowiac to niedawno czytalem o CFA i mnie urzeklo "autorzy
stosuja odmienna od klasycznej interpretacje rownan Maxwella".
Coś to niegoglalne. Rozwiń.
Cross(ed) Field Antenna
Nakarmiłem googla
"[...]the theory behind the Crossed Field Antenna (CFA)
has been thoroughly established using Maxwell
ACMM-033
Guest
Mon Nov 11, 2013 9:11 pm
Użytkownik "bartekltg" <bartekltg@gmail.com> napisał w wiadomości
news:l5r5bi$1qr$1@node2.news.atman.pl...
Quote:
No bez jaj. To na wydziale fizyki... UW dawali części,
lutownicę i kazali badać tranzystor.
Ze zrozumieniem...?
Quote:
Tranzystory się czasem paliły, ale asystent patrzył,
czy ograniczenie prądowe zasilacza odpowiednie i wsadzenie
lutownicy w oko było najbardziej prawdopodobną katastrofą
Ja kiedyś cudem nie straciłem oka w taki sposób - strzepnąłem dużą kroplę
cyny w ten sposób, że mi centralnie niemal zapyliła w gałę. Dobrze, że mimo
młodego jeszcze wieku, skończyło się na niegroźnym oparzeniu - bo wiedziałem
co robić w takiej sytuacji i natychmiast z okiem pod zimną wodę, i nie
chluśnięcie 3 kropelek, tylko porządne płukanie, a potem na pogotowie. Już
nie pamietam, co lekarz powiedział, ale domyślam się, że gdybym nie
zareagował jak należy, to dziś mógłbym mieć trwałe inwalidztwo i jedno oko
nieczynne. Blizna, jaką sobie zafundowałem grotem lutownicy
transformatorowej, to pikuś... Zresztą, zaniknęła.
Quote:
Wątpię, by PWr dawało studentom niestabilizowany zasilacz
bez ogranicznika prądowego. Transformator z przylytowanym
W końcu profesor, czy adiunkt, czy jak się tych panów nazywa, odpowiada za
swoich słuchaczy...
Najważniejsze, aby takie zajecia zostały właściwie zrozumiane. Z dokładną
instrukcją, to i moja Mama polutuje działający układ...
Jasne, ze tego i owego trzeba się nauczyć, w końcu nie rodzimy się z wiedzą,
wiedzę nabywamy. Nie wiem, jak ze zrozumieniem...
Quote:
przez studenta na pająka mostkiem prostowniczym i kondziorem;-)
A nie, czekaj, tak to sobie prywatnie zasilałem conieco;)
A tylko Ty jeden tak?
Ja przez dwa tygodnie na pająka miałem zrobiony układ - triak, trafo
głośnikowe, żarówka 200W (!), bez trafo sieciowego, tylko głośnikowe
separowało - i podłączone do jednego z kanałów. Grał tylko lewy, ale
wcisnąłem MONO i jechało. Lampka migała w takt dźwięków

Było tylko
przykazane, że "tam kopie i pod żadnym pozorem nie dotykać". Wszystko
wytrzymało, nikogo nie kopnęło i przez to nikt nie musiał oddawać

)
Ale, będąc świadomym zagrożenia i umiejąc zabezpieczyć otoczenie przed
narażeniem się na zetknięcie z nim...
--
ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!
Maciej Milinkiewicz
Guest
Mon Nov 11, 2013 11:05 pm
Dnia 2013-11-11, o godz. 15:26:58
"Dariusz K. Ładziak" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał(a):
Quote:
A to dlaczego?
Elementarne, drogi Watsonie.
Klucz nastawny nigdy dobrze do sześciokata nakrętki nie przylega - i
w ten sposób katuje się nakrętkę, co prowadzi do szybkiego zniszczenia
Mój prosty umysł poszedł w kierunku BHP i to mnie doprowadziło do tej
zadumy.
MM
--
http://edudesk.pl - Komputery, sieci, naprawa, strony www, GIS. Toruń.
bartekltg
Guest
Mon Nov 11, 2013 11:29 pm
W dniu 2013-11-11 21:11, ACMM-033 pisze:
Quote:
Użytkownik "bartekltg" <bartekltg@gmail.com> napisał w wiadomości
news:l5r5bi$1qr$1@node2.news.atman.pl...
No bez jaj. To na wydziale fizyki... UW dawali części,
lutownicę i kazali badać tranzystor.
Ze zrozumieniem...?
Zależy na jakim poziomie. Pracownia elektroniczna to drugi rok,
przed twardą teorią ciała stałego;)
Nie było tam nic skomplikowanego. Wspólny: emiter, kolektor, baza,
znajdź punkt pracy, wyznacz charakterystyki. Opisane, co jak
się robi i z grubsza dlaczego.
Czy zrozumienie było głębokie i na wieki? Wątpię;)
Quote:
Tranzystory się czasem paliły, ale asystent patrzył,
czy ograniczenie prądowe zasilacza odpowiednie i wsadzenie
lutownicy w oko było najbardziej prawdopodobną katastrofą;)
Ja kiedyś cudem nie straciłem oka w taki sposób - strzepnąłem dużą
kroplę cyny w ten sposób, że mi centralnie niemal zapyliła w gałę.
Dobrze, że mimo młodego jeszcze wieku, skończyło się na niegroźnym
oparzeniu - bo wiedziałem co robić w takiej sytuacji i natychmiast z
okiem pod zimną wodę, i nie chluśnięcie 3 kropelek, tylko porządne
płukanie, a potem na pogotowie. Już nie pamietam, co lekarz powiedział,
ale domyślam się, że gdybym nie zareagował jak należy, to dziś mógłbym
mieć trwałe inwalidztwo i jedno oko nieczynne. Blizna, jaką sobie
zafundowałem grotem lutownicy transformatorowej, to pikuś... Zresztą,
zaniknęła.
Brrr.
Tabliczka u optyków: Nie patrzeć w promień lasera zdrowym okiem.
Quote:
Wątpię, by PWr dawało studentom niestabilizowany zasilacz
bez ogranicznika prądowego. Transformator z przylytowanym
W końcu profesor, czy adiunkt, czy jak się tych panów nazywa, odpowiada
za swoich słuchaczy...
Najważniejsze, aby takie zajecia zostały właściwie zrozumiane. Z
dokładną instrukcją, to i moja Mama polutuje działający układ...
Jasne, ze tego i owego trzeba się nauczyć, w końcu nie rodzimy się z
wiedzą, wiedzę nabywamy. Nie wiem, jak ze zrozumieniem...
Najczęściej nie da się wymusić zrozumienia. Człowiek sam musi włożyć
pewien wysiłek, skakania profesora wokoło niewiele pomogą, jak tego
nie ma.
Quote:
przez studenta na pająka mostkiem prostowniczym i kondziorem;-)
A nie, czekaj, tak to sobie prywatnie zasilałem conieco;)
A tylko Ty jeden tak?
Jeszcze paru kolegów

Ale to w ramach zabaw dodatkowych.
Quote:
Ja przez dwa tygodnie na pająka miałem zrobiony układ - triak, trafo
głośnikowe, żarówka 200W (!), bez trafo sieciowego, tylko głośnikowe
separowało - i podłączone do jednego z kanałów. Grał tylko lewy, ale
wcisnąłem MONO i jechało. Lampka migała w takt dźwięków

Było tylko
:-)
Quote:
przykazane, że "tam kopie i pod żadnym pozorem nie dotykać". Wszystko
wytrzymało, nikogo nie kopnęło i przez to nikt nie musiał oddawać

)
Ale, będąc świadomym zagrożenia i umiejąc zabezpieczyć otoczenie przed
narażeniem się na zetknięcie z nim...
230 w pudełku, potem w miarę bezpieczne 40V i kilkadziesiąt kV,
ale taka częstotliwość, że tylko lekko szczypało. Parę lat pokazy
robiłem, ze trzy urządzenia zasilające powstały (o coraz większym
czasie pracy przed sfajczeniem czegoś

i jakoś bezwypadkowo:)
pzdr
bartekltg
Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 Next