Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Next
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Wed Jan 25, 2017 11:01 am
HF5BS piesze:
Quote:
Oldskulowo podłączyć do oscyloskopu, pobudzić Byle Czym, obserwować
gasnące drgania.
Albo GDO, zmontowany układ, sprząc luźno, kręcić gałą i zobaczyć,
gdzie pojawi(ą) się DIP(y).
To jednak metody pośrednie, w których łatwo o pomyłkę. Z drgań gasnących
wprawne oko wywnioskuje wszystko -- i o częstotliwości, i o dobroci.
--
Jarek
HF5BS
Guest
Wed Jan 25, 2017 11:25 am
Użytkownik "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:5888675b$0$15188$65785112@news.neostrada.pl...
Quote:
Ale w praktyce ... czasem pomaga zblizenie/dotkniecie reka anteny, czasem
w zasilananym z sieci odbiorniku zblizenie anteny do kabla sieciowego ...
choc to byc moze jest kwestia zle zestrojonych obwodow wejsciowych ..
Ja myślę, że to jednak kompromis, pewnie pan konstruktor ocenił, jak będzie
z tego najczęściej korzystane, jakie parametry są wtedy i stosownie do tego
zaprojektował i zestroił? Albo poszedł na łatwiznę, bo np. rezultaty o 10%
gorsze, za to dwukrotnie taniej i szybciej, więc i tak na plusie.
--
Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
(C) Kabaret Neo-Nówka.
HF5BS
Guest
Wed Jan 25, 2017 11:35 am
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrno8gtoa.nv3.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Quote:
HF5BS pisze:
Taki obwód nie ma wieliej dobroci, więc nie wychodzi z tego bardzo
selektywny odbiornik. Dokładnie stroić nie trzeba, by łapało wszystkie
Jarku, wiem, zresztą, montując to z ciekawości chciałem zobaczyć, czy
odbiorę, czy usłyszę COKOLWIEK, choćby brum transformatora sieciowego,
którego pole z sąsiedniego urządzenia spodziewałem się złapać.
Ja bym tego akurat się nie spodziewał. Do brumów to cewki z cienkim jak
No właśnie. Tym bardziej, nie mając ani ANT, ani GND, ani kondensatora
dostrojczego, nie spodziewałem się takiego konkretu. Najbardziej, to
myślałem usłyszeć wszystko, co nadaje w najbliższym rejonie, a nie tylko
odległą rozgłośnię "wywrotową".
Quote:
włos drutem wypełniające całą szpulkę od nici, a nie krosówka na pręcie
ferrytowym. Takich szpulek używało się na przykład do nieinwazyjnego
wpinania się w telefon, a konkretnie w jego transformator. Można było
nagrać rozmowę albo przez głośnik puścić. Miałem takie cewki fabrycznie
robione, z przyssawką.
Zgadza się.
Quote:
chciałem zobaczyć, jaki będzie efekt. No i usłyszałem coś, z czego
panowie w MO, czy SB nie byli by zadowoleni :P
A ten "wzmacniaczyk" nie był czasem amatorską konstrukcyjką z niedość
dobrze spolaryzowanym stopieńkiem? Pytanie w zasadzie retoryczne, bo
Zdecydowanie był

)
Quote:
musiał być -- tak ze wzmacniacza robi się detektor.
I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
(Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max"; swoją
drogą zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn i
układów przeciwsobnych, co się dało, robił w klasie A na tranzystorach
pnp...) bez nawet dociągania prądów do właściwych wartości (na razie
sprawdziłem, czy mi po prostu nie wybuchnie... nie wybuchło). Ale "jakoś"
działało, więc wypróbowałem w tym zestawie.
HF5BS
Guest
Wed Jan 25, 2017 11:41 am
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrno8gtr6.nv3.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Quote:
Albo GDO, zmontowany układ, sprząc luźno, kręcić gałą i zobaczyć,
gdzie pojawi(ą) się DIP(y).
To jednak metody pośrednie, w których łatwo o pomyłkę. Z drgań gasnących
wprawne oko wywnioskuje wszystko -- i o częstotliwości, i o dobroci.
Ale okiem jedynie oszacujesz, ale nie zmierzysz. A ja chciałbym przedzwonić
układ w warunkach możliwie najbardziej zbliżonych do jego roboczych i
wiedzieć w miarę dokładnie, gdzie leży. A wstępne oszacowanie częstotliwości
po prostu pozwoli stwierdzić, gdzie będę szukać szczegółów. Ale jednak chyba
nie stwierdzę, czy jest 224, czy 226 kHz...?
--
Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
(C) Kabaret Neo-Nówka.
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Wed Jan 25, 2017 12:24 pm
HF5BS pisze:
Quote:
A ten "wzmacniaczyk" nie był czasem amatorską konstrukcyjką z niedość
dobrze spolaryzowanym stopieńkiem? Pytanie w zasadzie retoryczne, bo
Zdecydowanie był

)
musiał być -- tak ze wzmacniacza robi się detektor.
I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
(Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
ileż to rozmaitych zastosowań praktycznych może mieć ta prosta
konstrukcja. Prostota była zaiste wzruszająca -- trzy tranzystory
w układzie Darlingtona, bez ani jednego elemnentu polaryzującego,
opisane jako "wzmacniacz małej częstotliwości". Legenda miejska,
za którą podążyło wielu hobbystów, którzy to lutowali i zachodzili
w głowę, dlaczego nie działa to tak, jak opisano.
Ja też tę drogę przeszedłem. Dowiedziawszy się, że tranzystor wzmacnia,
skonstruowałem sobie wzmacniacz z jednego tranzystora. Któren jednak,
drań przebrzydły, wzmacniać nie chciał, a jedynie chrypiał. Dopiero gdy
grzebałem przy konstrukcji spoconym paluchem, zaczął coś czysto odtwarzać.
I w ten sposób odkryłem wstępną polaryzację tranzystora i jej rolę w życiu
elektronika. Tyle że ja byłem wtedy w wieku, w którym nie każdy jeszcze
umie dobrze czytać, a co dopiero książki pisać.
Quote:
zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
--
Jarek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Wed Jan 25, 2017 12:27 pm
HF5BS pisze:
Quote:
Albo GDO, zmontowany układ, sprząc luźno, kręcić gałą i zobaczyć,
gdzie pojawi(ą) się DIP(y).
To jednak metody pośrednie, w których łatwo o pomyłkę. Z drgań gasnących
wprawne oko wywnioskuje wszystko -- i o częstotliwości, i o dobroci.
Ale okiem jedynie oszacujesz, ale nie zmierzysz. A ja chciałbym
przedzwonić układ w warunkach możliwie najbardziej zbliżonych do
jego roboczych i wiedzieć w miarę dokładnie, gdzie leży. A wstępne
oszacowanie częstotliwości po prostu pozwoli stwierdzić, gdzie będę
szukać szczegółów. Ale jednak chyba nie stwierdzę, czy jest 224,
czy 226 kHz...?
Oscyloskop ma podziałkę, całkiem dobrze można policzyć ile oscylacji
mieści się w jakimś okresie czasu. To może być nawet dokładniejsze
od czytania z gałki GDO. A gdy sprząc luźno w oscylator Meissnera
(względnie Armstronga), to można częstotliwość mierzyć metodami
dowolnymi, sobie dostępnymi.
--
Jarek
J.F.
Guest
Wed Jan 25, 2017 5:42 pm
Użytkownik "HF5BS" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:o69ue3$64d$1@node2.news.atman.pl...
Użytkownik "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
Quote:
Ale w praktyce ... czasem pomaga zblizenie/dotkniecie reka anteny,
czasem w zasilananym z sieci odbiorniku zblizenie anteny do kabla
sieciowego ...
choc to byc moze jest kwestia zle zestrojonych obwodow wejsciowych
..
Ja myślę, że to jednak kompromis, pewnie pan konstruktor ocenił, jak
będzie z tego najczęściej korzystane, jakie parametry są wtedy i
stosownie do tego zaprojektował i zestroił?
Ale tam w zasadzie nie ma co myslec.
Glowica w miare standardowa, "wszyscy tak robia", jest "masa
odbiornika", jest antena ... a mniej tylko ciekawi co ta glowica tak
naprawde odbiera, i czemu tak roznie sie to zachowuje :-)
J.
HF5BS
Guest
Wed Jan 25, 2017 8:54 pm
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrno8h2n4.qu0.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Quote:
I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
(Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
Jak u Wojciechowskiego...
Quote:
ileż to rozmaitych zastosowań praktycznych może mieć ta prosta
konstrukcja. Prostota była zaiste wzruszająca -- trzy tranzystory
w układzie Darlingtona, bez ani jednego elemnentu polaryzującego,
opisane jako "wzmacniacz małej częstotliwości". Legenda miejska,
W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się jaaaakoś
udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.
Quote:
za którą podążyło wielu hobbystów, którzy to lutowali i zachodzili
w głowę, dlaczego nie działa to tak, jak opisano.
Ja też tę drogę przeszedłem. Dowiedziawszy się, że tranzystor wzmacnia,
skonstruowałem sobie wzmacniacz z jednego tranzystora. Któren jednak,
drań przebrzydły, wzmacniać nie chciał, a jedynie chrypiał. Dopiero gdy
Ano, bo nawet wg teorii i tranzystora idealnego, trzeba by drugi tranzystor,
wzmacniający drugą połówkę sygnału. A tym bardziej praktyka... To opornik do
połowy i jedzie. Ja zresztą wg o dziwo działającego schematu z tejże,
zmontowałem pierwszy wzmacniaczyk na TG5

I dość szybko odkryłem zależność
między wartością opornikia polaryzującego, a opornością słuchawki/głośnika w
kolektorze. Lat miałem... hmm... może 10...?
Quote:
grzebałem przy konstrukcji spoconym paluchem, zaczął coś czysto odtwarzać.
I w ten sposób odkryłem wstępną polaryzację tranzystora i jej rolę w życiu
elektronika. Tyle że ja byłem wtedy w wieku, w którym nie każdy jeszcze
umie dobrze czytać, a co dopiero książki pisać.
Ciesz się, że napięcie było tak niewielkie i tylko tranzystor spolaryzowało
:)
Quote:
zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
Mnie zewsząd takowe otaczały, więc jednak...
Ale nawet..., to na pewno znano już układy komplementarne, aby końcówki
porobić w klasie B/AB, żeby prąd spoczynkowy był mały, a zniekształcenia
skrośne jeszcze nie dokuczliwe. Czyżby tranzystory były tak drogie, że każdy
jeden miał takie znaczenie? Zamiast 4 tranzystorów w układzie dać jedynie
trzy, to miał być zysk połowy pensji?
--
Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
(C) Kabaret Neo-Nówka.
HF5BS
Guest
Wed Jan 25, 2017 9:05 pm
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrno8h2tu.qu0.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Quote:
Oscyloskop ma podziałkę, całkiem dobrze można policzyć ile oscylacji
mieści się w jakimś okresie czasu. To może być nawet dokładniejsze
A kto ci broni dodać do kompletu częstosciomierz, który zmierzy
częstotliwość z GDO? I już masz dokładną wartość tejże. OK. Zapodam ci
przebieg na dowolny oscyloskop, najlepiej taki, który doskonale znasz i
wyczuwasz. Częstotliwość będzie mi znana. Ty musisz podać ją z dokładnością
do powiedzmy... 3%. Masz skrzynkę gorzały, jak trafisz (bądź innego dobra o
podobnej wartości, jeśli nie pijesz). Oczywiście, w oscyloskopie wyłaczone
będą pomoce typu wskazanie częstotliwości, będzie tylko sam przebieg, o
znanej i ustawionej podstawie.
Ja mam czas, nie spieszy mi się, ale chcę mieć dokładny wynik.
Quote:
od czytania z gałki GDO. A gdy sprząc luźno w oscylator Meissnera
(względnie Armstronga), to można częstotliwość mierzyć metodami
dowolnymi, sobie dostępnymi.
No właśnie, czemu nie skorzystać?
Na szybko do zgrubnego oszacunku, ale powoli, gdy trzeba być dokładnym, a
czas nie goni.
--
Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
(C) Kabaret Neo-Nówka.
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Wed Jan 25, 2017 11:12 pm
HF5BS pisze:
Quote:
Oscyloskop ma podziałkę, całkiem dobrze można policzyć ile oscylacji
mieści się w jakimś okresie czasu. To może być nawet dokładniejsze
A kto ci broni dodać do kompletu częstosciomierz, który zmierzy
częstotliwość z GDO? I już masz dokładną wartość tejże.
Ale mam dokładnie zmierzoną częstotliwość generatora GDO, a nie
częstotliwość rezonansową obwodu.
Quote:
OK. Zapodam ci przebieg na dowolny oscyloskop, najlepiej taki, który
doskonale znasz i wyczuwasz. Częstotliwość będzie mi znana. Ty musisz
podać ją z dokładnością do powiedzmy... 3%. Masz skrzynkę gorzały,
jak trafisz (bądź innego dobra o podobnej wartości, jeśli nie pijesz).
Oczywiście, w oscyloskopie wyłaczone będą pomoce typu wskazanie
częstotliwości, będzie tylko sam przebieg, o znanej i ustawionej
podstawie Ja mam czas, nie spieszy mi się, ale chcę mieć dokładny wynik.
Wynik będzie jaki będzie, czyli taki, na jaki pozwala przyrząd pomiarowy.
W tym przypadku oscyloskop. W oldskulowym ze szklaną bańką dokładność
będzie mniejsza, w cyfrowym z analizą przebiegu większa. Ale nie będzie
błędów związanych z metodą pomiarów. Tymczasem w przypadku celowania
generatorem GDO w maksimum dla odnalezienia rezonansu -- to już całkiem
co innego. Już na dzień dobry mamy uchyb związany z tym, że krzywa ma
dość płaski wierzchołek. A operator być może nie wypił tego, co zwykle
pije, więc mu się ręce trzęsą.
Quote:
od czytania z gałki GDO. A gdy sprząc luźno w oscylator Meissnera
(względnie Armstronga), to można częstotliwość mierzyć metodami
dowolnymi, sobie dostępnymi.
No właśnie, czemu nie skorzystać?
Czy ja mówię, żeby nie?! Róbmy swój generator, a nie porównujmy się
do innego (GDO).
Jarek
--
Róbmy swoje!
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje!
Póki jeszcze ciut się chce.
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Wed Jan 25, 2017 11:30 pm
HF5BS pisze:
Quote:
I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
(Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
Jak u Wojciechowskiego...
Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.
Quote:
ileż to rozmaitych zastosowań praktycznych może mieć ta prosta
konstrukcja. Prostota była zaiste wzruszająca -- trzy tranzystory
w układzie Darlingtona, bez ani jednego elemnentu polaryzującego,
opisane jako "wzmacniacz małej częstotliwości". Legenda miejska,
W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się
jaaaakoś udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.
Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.
Quote:
za którą podążyło wielu hobbystów, którzy to lutowali i zachodzili
w głowę, dlaczego nie działa to tak, jak opisano.
Ano, bo nawet wg teorii i tranzystora idealnego, trzeba by drugi
tranzystor, wzmacniający drugą połówkę sygnału. A tym bardziej
praktyka... To opornik do połowy i jedzie.
Według teorii tranzystor jest "triodą półprzewodnikową" -- taką, co
to nie trzeba grzać katod ani utrzymywać próżni w szklanej bańce.
Wzmacniacze lampowe rzadko konstruowano w układach przeciwsobnych,
tylko te naprawdę duże.
Quote:
zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
Mnie zewsząd takowe otaczały, więc jednak...
Wojciechowski pisał o tym wcześniej. Wtedy bardzo powszechne były
wzmacniacze przeciwsobne, które miały transformatorowe sprzężenie
w obwodzie zasilającym bazy tranzystorów końcówki mocy. Bo nie było
komplementarnych par tranzystorów.
Quote:
Ale nawet..., to na pewno znano już układy komplementarne,
Znano wyłącznie w teorii. Może bym gdzieś wygrzebał jeszcze jakieś
radyjko z takim transformatorem. To był standard przemysłowy w czasach
tranzystorów germanowych.
Quote:
Czyżby tranzystory były tak drogie, że każdy jeden miał takie
znaczenie? Zamiast 4 tranzystorów w układzie dać jedynie trzy,
to miał być zysk połowy pensji?
Jak cholera były drogie! Znane były przemyślne konstrukcje, w których
jeden tranzystor był jedocześnie wzmacniaczem w.cz., a potem m.cz.
Nie wiem, czy Wojciechowski też takich nie opisywał.
--
Jarek
RoMan Mandziejewicz
Guest
Thu Jan 26, 2017 12:19 am
Hello Jarosław,
Wednesday, January 25, 2017, 11:30:35 PM, you wrote:
Quote:
I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
(Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
Jak u Wojciechowskiego...
Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.
Fantazjował.
Quote:
ileż to rozmaitych zastosowań praktycznych może mieć ta prosta
konstrukcja. Prostota była zaiste wzruszająca -- trzy tranzystory
w układzie Darlingtona, bez ani jednego elemnentu polaryzującego,
opisane jako "wzmacniacz małej częstotliwości". Legenda miejska,
W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się
jaaaakoś udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.
Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.
Ale to miał być wzmacniacz mocy 5W 4
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Thu Jan 26, 2017 1:36 am
Pan RoMan Mandziejewicz napisał:
Quote:
I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
(Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
Jak u Wojciechowskiego...
Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.
Fantazjował.
Czasem też przepisywał (przerysowywał), niekoniecznie ze zrozumieniem
i nie zawsze dokładnie. Bywało, że tego nie krył.
Quote:
ileż to rozmaitych zastosowań praktycznych może mieć ta prosta
konstrukcja. Prostota była zaiste wzruszająca -- trzy tranzystory
w układzie Darlingtona, bez ani jednego elemnentu polaryzującego,
opisane jako "wzmacniacz małej częstotliwości". Legenda miejska,
W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się
jaaaakoś udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.
Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.
Ale to miał być wzmacniacz mocy 5W 4? a nie słuchawkowy.
W dodatku składający się wyłącznie ze stopnia mocy (w postaci potrójnego
tranzystora).
Quote:
za którą podążyło wielu hobbystów, którzy to lutowali i zachodzili
w głowę, dlaczego nie działa to tak, jak opisano.
Ano, bo nawet wg teorii i tranzystora idealnego, trzeba by drugi
tranzystor, wzmacniający drugą połówkę sygnału. A tym bardziej
praktyka... To opornik do połowy i jedzie.
Według teorii tranzystor jest "triodą półprzewodnikową" -- taką, co
to nie trzeba grzać katod ani utrzymywać próżni w szklanej bańce.
OMG! Stary jestem ale już dawno wyleczyłem się z takiego myślenia.
Pomimo tego, że na lampach zaczynałem.
Staram się pisać z perspektywy danej chwili. A nie jako ozdrowieniec
po licznych terapiach.
Quote:
Wzmacniacze lampowe rzadko konstruowano w układach przeciwsobnych,
tylko te naprawdę duże.
Co to znaczy "duże"? Stary MV2 był już przeciwsobny. A to ledwie
jakieś 10W miało.
Co to znaczy "już"?
Quote:
Świat się nie kończył na Bambino i ECL82...
10W to bardzo dużo z perspektywy sprzętu domowego. A w takim nie
decydowano się na stosowanie układów przeciwsobnych. Bardzo słusznie
zresztą. Bo w technice tranzystorowej układ przeciwsobny oznacza
oszczędność zużywanej mocy i radykalne zmniejszenie wydzielanego
ciepła. W lampowej odwrotnie -- więcej lamp, to więcej ciepła i
więcej energii do grzania katod. Nawet jeśli to była "superheterodyna
w dwie pentody szarpana, poważny mebel na dwanaście osób", to nikt
tego tak głośno w domu nie słuchał, by to dodatkowe grzanie było
czymś usprawiedliwione.
Quote:
zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
Mnie zewsząd takowe otaczały, więc jednak...
Wojciechowski pisał o tym wcześniej. Wtedy bardzo powszechne były
wzmacniacze przeciwsobne, które miały transformatorowe sprzężenie
w obwodzie zasilającym bazy tranzystorów końcówki mocy. Bo nie było
komplementarnych par tranzystorów.
Ke? Nazwisko Sziklai mówi coś? Patent z 7 maja 1957 i następne
patenty tego pana.
Jeszcze dwadzieścia lat po tym patencie sprzedawano powszechnie
"tranzystorki" z rzeczonymi transformatorami w środku. Patenty
patentami, a życie życiem.
Quote:
Ale nawet..., to na pewno znano już układy komplementarne,
Znano wyłącznie w teorii. Może bym gdzieś wygrzebał jeszcze jakieś
radyjko z takim transformatorem. To był standard przemysłowy w czasach
tranzystorów germanowych.
Wojciechowski publikował w latach 70-tych. To był już czas
tranzystorów krzemowych. 2N3055 RCA produkowało w 1967 roku!
W 1976 roku Bogusław Dubiel opublikował schemat wzmacniacza 100W.
A Wojciechowski wydawał kolejne wydania swoich Nowoczesnych
zabawek ze schematami na ASY3x i TG7x.
Nie wydawał, tylko mu wydawali. Bo pisał jednak w sześćdziesiątych.
Żuka, samochód taki, tłukli dodaj do lat osiemdziesiątych. A to
w zasadzie jeszcze w części wojenna konstrukcja. Jakoś tamten ustrój
tak miał.
Quote:
Czyżby tranzystory były tak drogie, że każdy jeden miał takie
znaczenie? Zamiast 4 tranzystorów w układzie dać jedynie trzy,
to miał być zysk połowy pensji?
Jak cholera były drogie! Znane były przemyślne konstrukcje, w których
jeden tranzystor był jedocześnie wzmacniaczem w.cz., a potem m.cz.
Nie wiem, czy Wojciechowski też takich nie opisywał.
Chyba nie. Nie mam już mojego egzemplarza ale pamiętam, że wyrzucałem
bez żalu. Z jednej strony książka mi dużo dała a z drugiej okazała się
strasznym gniotem.
Wnosek z tego taki, że i z gniotów bywa pożytek.
--
Jarek
HF5BS
Guest
Thu Jan 26, 2017 3:41 am
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrno8i9ob.e12.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Quote:
HF5BS pisze:
I ta właściwość akurat mnie nie zdziwiła - sklecone trzy tranzystory
(Elektronika dla wszystkich Wojciechowskiego, wzmacniacz "mini-Max";
To najbardziej klasyczny z klasycznych przykładów publikowania czegoś,
co nie działa, bo działać nie może. Do tego dorobiono całą ideoligię,
Jak u Wojciechowskiego...
Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.
Ale, błędy w książce nieraz są niemal szkolne.
Nowoczesne zabawki, wydanie chyba szóste... Data w przedmowie 1976 rok,
niestety, wykonanie książki mizerne, klej na zszyciu popuszczał i kilka
zewnętrznych kartek poodfruwało.
rys. 11.13.c, str.251, od lat próbuję sobie wyobrazić, jak by to wyglądało
"nieskrócone" i jak to działa, ale może ja wyobraźni nie mam...
rys. 8.42.a, str.204... No, co się stanie po włączeniu zasilania? "P
rys. 18.3 str 471... no paczpan, a jemu się nie zrobił brzęczyk...
rys. 17.27 str.464 - a. po *.* jest ten tyrystor z kondziołemk w bramce...
b. czy w miejsce opornika nie lepiej zadać żarówkę halogenową 500W?

P
rys. 16.5.b str 421 schemat z płynięciem prądu zasilającegto przez głośnik,
a w poprzednich wydaniach był schemat, z trafo na wyjściu, gdzie wystarczyło
na kawałku rdzenia nawinąć naprędce trafo i to działało, osobiście
sprawdziłem. Tu mam wrqazenie... ale może dlatego, że jestem juz śpiący,
wydaje mi się, iż czegoś brakuje, coś jest nie tak. BTW. Jest tu tranzystor
NPN...
Quote:
W klasie A, albo grzanie i granie, albo chłodny i wyrodny. Mnie się
jaaaakoś udało coś, że to od bieeedy coś brzęczało.
Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.
Nie ma nic złego w klasie A! Tylko jest ona cholernie nieekonomiczna. I tak,
jak dziś łatwo i tanio zdobyć jest sensowny zasilacz, to wówczas to nie było
takie oczywiste, więc jechało się na bateriach, które, jak wiadomo, raczej
nie były zbyt pojemne jak obecnie i klasa A po prostu szybko je pustoszyła.
O wydajności prądowej z litości nie wspomnę.
Quote:
Wzmacniacze lampowe rzadko konstruowano w układach przeciwsobnych,
tylko te naprawdę duże.
Widywałem jednakże. Przy lampach jednak mniejsze prądy... i tak żarzenie
sporo brało, a przy małych napięciach łatwo o grzanie i straty.
Quote:
zawsze mnie zastanawiała niechęć p. Janusza do tranzystorów npn
Po prostu ich wtedy nie było, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
Mnie zewsząd takowe otaczały, więc jednak...
Wojciechowski pisał o tym wcześniej. Wtedy bardzo powszechne były
wzmacniacze przeciwsobne, które miały transformatorowe sprzężenie
w obwodzie zasilającym bazy tranzystorów końcówki mocy. Bo nie było
komplementarnych par tranzystorów.
Ale nawet..., to na pewno znano już układy komplementarne,
Znano wyłącznie w teorii. Może bym gdzieś wygrzebał jeszcze jakieś
radyjko z takim transformatorem. To był standard przemysłowy w czasach
tranzystorów germanowych.
Wiem o co chodzi, prosty, działający układ.
Quote:
Czyżby tranzystory były tak drogie, że każdy jeden miał takie
znaczenie? Zamiast 4 tranzystorów w układzie dać jedynie trzy,
to miał być zysk połowy pensji?
Jak cholera były drogie! Znane były przemyślne konstrukcje, w których
Ja rozumiem, że nie taniocha, ale, AŻ TAK BARDZO? Żebym nie mógł kupić 2
TG72 alias ADP672? 3xTG5... przecież kupowałem takowe i jakoś nie poszło na
to pół pensji! Ceny za TG5 pamiętam wręcz groszowe prawie.
Quote:
jeden tranzystor był jedocześnie wzmacniaczem w.cz., a potem m.cz.
Nie wiem, czy Wojciechowski też takich nie opisywał.
Układ refleksowy, odmiana odbioru z reakcją, jest w Elektronice dla
wszystkich J.W. Nie pomnę strony. Myślę, wykonać podobny układ, może na
jakimś scalaku m.cz. z przedwzmacniaczem, który bym wykorzystał refleksowo
właśnie, do tego dorobienie ARW, wystarczy mi jedna częstotliwość, chciałbym
nią pędzić zegar na ścianie. A przy okazji grało by mi...
--
Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
(C) Kabaret Neo-Nówka.
HF5BS
Guest
Thu Jan 26, 2017 3:55 am
Użytkownik "RoMan Mandziejewicz" <roman@pik-net.pl.invalid> napisał w
wiadomości news:705331670.20170126001917@pik-net.pl.invalid...
Quote:
Mam wrażenie, że facet fantazjował, bo musiał fantazjować. W końcu pisał
o rzeczach nowych, mało komu znanych. Nijak było sprawdzić w praktyce.
Fantazjował.
Podpisuję się pod powyższym.
Kurde, już jako dzieciak deliberowałem nad wieloma rzeczami, bo nie chciały
mi się kleić do kupy.
[quote]Co złego w klasie A? Wyjątkiem jest tylko ostatni stopień mocy. I to
tylko dużej mocy, bo w przypadku słuchawek wciąż klasa A jest OK.
Ale to miał być wzmacniacz mocy 5W 4
Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Next