RTV forum PL | NewsGroups PL

Jak ciśnienie wpływa na indukcyjność rdzenia RTF6x3x3 z materiału F938?

Wpływ ciśnienia na indukcyjność

NOWY TEMAT

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Jak ciśnienie wpływa na indukcyjność rdzenia RTF6x3x3 z materiału F938?

Goto page Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Sep 04, 2017 7:16 pm   



Pan J.F. napisał:

Quote:
No właśnie, duży przełom. Ciekawe ile wtedy kosztował fortepian.
Pamiętajmy przy tym, że wtedy fortepiany i pianina były artykułem
pierwszej potrzeby, jak dzisiaj ajfony i telewiziry.

No, w porzadnym domu owszem, ale 90% to chamy bez takich potrzeb.
Albo i 99%.

Nie tyle bez potrzeb, co bez pieniędzy.

Quote:
Kiedyś czytałem ten patent, ale bardzo dawno temu. Patenty często
nie opisują dokładnie tego, co ma być chronione. W każdym razie
ta proporcja jest ważna.

Tych przekladni jest tam wiecej, i byc moze taka sie wlasnie usklada.
Ale to by trzeba cala konstrukcje zrozumiec.

Ja na swoje potrzeby rozumiem to w ten sposób, że dysponując przekładnią
robiąca półton, da się zrobić instrument obejmujący całą skalę.

Quote:
Gitara raczej wcześniej. Ludzie sporo kombinowali z różnymi
przetwornikami mechaniczno-elektrycznymi. Nie musieli zrzynać,
to się samo prosi.
Jak wszystko - samo sie prosi, ale ktos zrobil to pierwszy Smile
Tylko trudno jest dociec kto. Równoczesne wynalezienie radia przez
Popowa i Marconiego nie jest wyjątkowa sytuacją.

Dlatego patrzymy w patenty.

To nam da wyłącznie odpowiedź na pytanie, komu wcześniej udało się
dotrzeć do urzędu.

Quote:
Z radiem tez zreszta bylo calkiem inaczej, "wynalezenie" to byl proces
trwajacy ze 40 lat, z multum ludzi dokonujacych malych ulepszen.
A bez Edisona i Lee de Foresta i tak by nie powstalo wspolczesne ...
no chyba, ze bysmy tranzystor wynalezli Smile

Ale żaden z nich nie opatentował radia. Tak to jest w zawodzie wynalazcy,
że trzeba patrzeć na dokonania innych. I je łączyć, syntezować.

--
Jarek

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Sep 04, 2017 7:26 pm   



Pan Mateusz Viste napisał:

Quote:
Taki przykry trend. Zaczęło się od winmodemów, potem przyszły windrukarki,
a teraz to już chyba wszystko jest "software-driven". Kiedyś za wszystko
odpowiedzialny był hardware, i świat był taki jakiś... prostszy. A do
odegrania MIDI nie potrzeba przecież gigaherców:
https://youtu.be/8ssDGBTssUI Smile

W pałacu w Kozłówce są takie fajne organy. A właściwie były, bo ktoś
w tajemniczych okolicznościach podpierniczył większość mechanizmów.
Wojnę przetrwały, komuny już nie. Pan dziedzic sobie obmyślił, że
najlepsi artyści będą grać, sprytny mechanizm wydziurkuje nutki na
papierowych kartach perforowanych, a on sobie będzie tych znakomitych
wykonań słuchał, gdy tylko najdzie go ochota. Takie MIDI bez prundu.
Zdaje się, że i względem tego prawdziwego MIDI plany były podobne.

--
Jarek

Piotr Wyderski
Guest

Mon Sep 04, 2017 7:31 pm   



J.F. wrote:

Quote:
Niektore materialy do fly-back maja "rozproszona szczeline", i tu
scisniecie moze zmienic parametry ... ale tu chyba miales wysoka
przenikalnosc ?

Jak pisałem, F938: deklarowane AL ma 5100, rzeczywiste 3500..4100,
w zależności od rdzenia. Rdzenie z rozproszoną szczeliną mają AL
w okolicach 100.

Quote:
No i zmiana w przeciwna strone by byla.

Dokładnie tak.

Quote:
nie byl to wplyw sciskania uzwojenia, dodatkowego tlumienia, pojemnosci
zewnetrznej  itp ?

Aby to wykluczyć, potem rdzeń ściskałem w imadle. Wyniki bez większych
zmian.

Pozdrawiam, Piotr

Robert Wańkowski
Guest

Mon Sep 04, 2017 7:40 pm   



W dniu 2017-09-04 o 21:26, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:
Pan Mateusz Viste napisał:

Taki przykry trend. Zaczęło się od winmodemów, potem przyszły windrukarki,
a teraz to już chyba wszystko jest "software-driven". Kiedyś za wszystko
odpowiedzialny był hardware, i świat był taki jakiś... prostszy. A do
odegrania MIDI nie potrzeba przecież gigaherców:
https://youtu.be/8ssDGBTssUI :)

W pałacu w Kozłówce są takie fajne organy. A właściwie były, bo ktoś
w tajemniczych okolicznościach podpierniczył większość mechanizmów.
Wojnę przetrwały, komuny już nie. Pan dziedzic sobie obmyślił, że
najlepsi artyści będą grać, sprytny mechanizm wydziurkuje nutki na
papierowych kartach perforowanych, a on sobie będzie tych znakomitych
wykonań słuchał, gdy tylko najdzie go ochota. Takie MIDI bez prundu.
Zdaje się, że i względem tego prawdziwego MIDI plany były podobne.

A może wiesz jak we współczesnych organach piszczałkowych realizowane

jest połączenie klawiatury z zaworami. Kiedyś to był system zmyślnych
cięgieł, dźwigienek, popychaczy itp. A teraz? Elektrozawory?


Robert

J.F.
Guest

Mon Sep 04, 2017 7:56 pm   



Użytkownik "Mateusz Viste" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:59ada23f$0$9420$426a74cc@news.free.fr...
On Mon, 04 Sep 2017 17:49:50 +0200, J.F. wrote:
Quote:
A nie do "syntezatora" ? A komputer to moze za symulator klawiatury
robic, ale wiadomo, ze specjalizowane pudlo bedzie lepiej grac :-)

Komputer może robić za syntezator właśnie - jak sądzę Jarek w tym
kontekście dokłądnie o nim myślał (odbiera nutki via MIDI i odgrywa
na
bieżąco co tam dostaje).

Ale specjalizowany komputer pod nazwa "syntezator" zrobi to lepiej :-)

Quote:
Dawno temu, za siedmioma wersjami windows, to karta miala zlacze do
interfejsu midi, wlasny syntezator na pokladzie,
i chyba potrafila ze zlacza midi zagrac, choc nigdy tego nie
probowalem.

Karty miały złącze MIDI, to fakt, ale raczej wynikało to z tego że
układ
robił także za MPU-401, czyli przechwytywacz (i/lub emiter) nutek
MIDI.
Karta mogła także mieć hardwareowy syntezator na pokładzie, ale jedno
z
drugim wcale nie gadało - nutki przechwycone z MIDI leciały do CPU po
ISA, a ten ew. mógł gnać je nazad do karty (tej samej lub innej, a
co) by
grało na jej wbudowanym syntezatorze, ale tak czy inaczej sterować
tym
wszystkim musiał jakiś program.

Tego wlasnie nie wiem, bo nie probowalem, ale az sie prosi zrobic
automatyczne granie, skoro i tak mamy wszystko na jednej karcie.

Quote:
No, czasu i pamieci to wymaga, ale pamieci coraz wiecej, a
procesory
coraz szybsze ...
Taki przykry trend. Zaczęło się od winmodemów, potem przyszły
windrukarki,
a teraz to już chyba wszystko jest "software-driven". Kiedyś za
wszystko
odpowiedzialny był hardware, i świat był taki jakiś... prostszy.

Czy ja wiem ... nie zawsze widze cos zlego w tym "software driven", np
wlasnie taki odtwarzacz midi.

A i dawniej wcale nie wszystko bylo "hardware", bo mozna bylo uzyc
software ... na 8051, na Z80, na 6502 ...

Hardware'owa muzyka:
https://www.youtube.com/watch?v=ATFaTEYolYU

Quote:
A do odegrania MIDI nie potrzeba przecież gigaherców:
https://youtu.be/8ssDGBTssUI Smile


Tylko jesli rozumiem - to gra Roland gdzies poza kadrem.
Jedyna ciekawostka to jak zrobili interfejs - o ile mnie skleroza nie
myli, to MIDI mialo 31.25 kb/s, i to sie kiepsko komponowalo z
pecetowym portem RS-232.
Dobrze byloby kwarc zmienic.

To chyba lepsze ... ale co tu gra, to nie wiem
https://www.youtube.com/watch?v=l5aQlffq00U
https://www.youtube.com/watch?v=zt0Un7OVPjE

Chyba wlasnie wbudowany syntezator w karte dzwiekowa.

Znow skleroza zawodzi ... ale pc-speaker chyba dawalo sie obsluzyc
analogowo (PWM z timera) ... i lepsza jakosc niz tu powinna byc
osiagalna
https://youtu.be/NIyQueXqRYE?t=1109

Teraz tylko napisac ten midi player :-)

Tak swoja droga - to wkrotce kazda komorka odtwarzala midi, niektore
nawet polifoniczne ...

J.

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Sep 04, 2017 8:01 pm   



Pan Robert Wańkowski napisał:

Quote:
W pałacu w Kozłówce są takie fajne organy. A właściwie były, bo ktoś
w tajemniczych okolicznościach podpierniczył większość mechanizmów.
Wojnę przetrwały, komuny już nie. Pan dziedzic sobie obmyślił, że
najlepsi artyści będą grać, sprytny mechanizm wydziurkuje nutki na
papierowych kartach perforowanych, a on sobie będzie tych znakomitych
wykonań słuchał, gdy tylko najdzie go ochota. Takie MIDI bez prundu.
Zdaje się, że i względem tego prawdziwego MIDI plany były podobne.

A może wiesz jak we współczesnych organach piszczałkowych realizowane
jest połączenie klawiatury z zaworami. Kiedyś to był system zmyślnych
cięgieł, dźwigienek, popychaczy itp. A teraz? Elektrozawory?

Mój wujek (a właściwie brat babci, czyli wuj mojej mamy) był organistą
z całkiem zacnymi organami. Z końca XIX wieku, rozbudaowanymi w latach
sześćdziesiątych wieku ubiegłego. Wtedy dodano im między innymi jakieś
dzwony. Traktura była już pneumatyczna, czyli klawisze otwierały zaworki,
które dmuchały na inne zaworki dmące już w piszczałki. Znane są też
rozwiązania mechaniczne, z cięgłami, ale wspomagane dmuchaniem. Coś
jak serwo do hamulca w samochodzie. A teraz nie stroni się od rozwiązań
z udziałem elektryki.

--
Jarek

Jakub Rakus
Guest

Mon Sep 04, 2017 8:42 pm   



W dniu 04.09.2017 o 20:59, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:

Jeden fizyczny standard złącza i dwa różne zastosowania -- analogowy
(ten ogólny) oraz cyfrowy (MIDI). Jedno nie ma nic wspólnego z drugim.
Dzisiaj to nie do pomyślenia. Dzisiaj by sie przegrzały słuchawki
w helpdesku od pytań, dlaczego po podłączeniu odtwarzacza DVD do
syntezatora nic nie słychać. Ale kiedyś jednolity kabel mógł być
zaletą. Ludzie byli zdani na siebie, musieli myśleć.


Eee chyba nie, elektronika sobie by z tym poradziła. Sam posiadam
telefon, który ma TYLKO złącze microUSB. Jest do ładowania, przesyłania
danych i... słuchania muzyki. Tylko słuchawki trzeba mieć oryginalne od
zestawu. Ale jak widać - można.

--
Pozdrawiam
Jakub Rakus

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Sep 04, 2017 8:51 pm   



Pan Jakub Rakus napisał:

Quote:
Jeden fizyczny standard złącza i dwa różne zastosowania -- analogowy
(ten ogólny) oraz cyfrowy (MIDI). Jedno nie ma nic wspólnego z drugim.
Dzisiaj to nie do pomyślenia. Dzisiaj by sie przegrzały słuchawki
w helpdesku od pytań, dlaczego po podłączeniu odtwarzacza DVD do
syntezatora nic nie słychać. Ale kiedyś jednolity kabel mógł być
zaletą. Ludzie byli zdani na siebie, musieli myśleć.

Eee chyba nie, elektronika sobie by z tym poradziła. Sam posiadam
telefon, który ma TYLKO złącze microUSB. Jest do ładowania, przesyłania
danych i... słuchania muzyki. Tylko słuchawki trzeba mieć oryginalne od
zestawu. Ale jak widać - można.

Co jest w tych słuchawkach "oryginalnych od zestawu"? Bo ja słuchawki
z wtykiem USB, włączanym normalnie do peceta, miałem już kilkanaście
lat temu.

--
Jarek

Dariusz Dorochowicz
Guest

Mon Sep 04, 2017 9:23 pm   



W dniu 2017-09-04 o 18:28, J.F. pisze:
Quote:
Użytkownik "Jarosław Sokołowski"  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:slrnoqqn0j.ghu.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan J.F. napisał:
Hmm... "odmianie organów Hammonda"... Organy Hammonda znamienne
są tym, że półtony determinowane są przekładnią zębatą, która
uosabia liczbę wymierną opisująca ułamek zwykły przybliżający
pierwiastek dwunastego stopnia z dwóch. A nie tym, że zęby koła
indukują coś w cewce.
Hm, opisy mowia, ze jednak zeby kola indukuja
Jasne, że indukują, ale nie jest to najważniejszą cechą przy byciu
organami Hammonda.

Mowisz, ze istota nie w tym, ze indukuja w cewkach zebami na kole,
tylko o przekladnie miedzy stopniami ?

Tak sobie właśnie myślę, że istotą wynalazku jest cała ta matematyka
zaklęta w kołach zębatych. Dźwięk mógłby powstawać pneumatycznie,
jak w syrenie strażackiej.

No wlasnie ... to czemu nie pneumatycznie, skoro istota lezy w
przekladniach ?

Bo pneumatyczne (i inne) można (a naprawdę trzeba) było stroić
indywidualnie, więc można było nastroić dokładnie.
Hammond daje inne brzmienie akordów niż reszta instrumentów, bo półtony
są odrobinę inne, więc inne wychodzą ich złożenia.


Pozdrawiam

DD

Dariusz Dorochowicz
Guest

Mon Sep 04, 2017 9:33 pm   



W dniu 2017-09-04 o 22:01, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:
Pan Robert Wańkowski napisał:

W pałacu w Kozłówce są takie fajne organy. A właściwie były, bo ktoś
w tajemniczych okolicznościach podpierniczył większość mechanizmów.
Wojnę przetrwały, komuny już nie. Pan dziedzic sobie obmyślił, że
najlepsi artyści będą grać, sprytny mechanizm wydziurkuje nutki na
papierowych kartach perforowanych, a on sobie będzie tych znakomitych
wykonań słuchał, gdy tylko najdzie go ochota. Takie MIDI bez prundu.
Zdaje się, że i względem tego prawdziwego MIDI plany były podobne.

A może wiesz jak we współczesnych organach piszczałkowych realizowane
jest połączenie klawiatury z zaworami. Kiedyś to był system zmyślnych
cięgieł, dźwigienek, popychaczy itp. A teraz? Elektrozawory?

Mój wujek (a właściwie brat babci, czyli wuj mojej mamy) był organistą
z całkiem zacnymi organami. Z końca XIX wieku, rozbudaowanymi w latach
sześćdziesiątych wieku ubiegłego. Wtedy dodano im między innymi jakieś
dzwony. Traktura była już pneumatyczna, czyli klawisze otwierały zaworki,
które dmuchały na inne zaworki dmące już w piszczałki. Znane są też
rozwiązania mechaniczne, z cięgłami, ale wspomagane dmuchaniem. Coś
jak serwo do hamulca w samochodzie. A teraz nie stroni się od rozwiązań
z udziałem elektryki.

Teraz? W albumie o Katedrze Oliwskiej jest informacja, że po
zniszczeniach wojennych całe sterowanie zostało ufundowane (nie pamiętam
jak było z wykonaniem) przez Polaków z Chicago. Elektryczne. Ale, co dla
mnie było ciekawe, pomimo dość sporej mocy, zupełnie nie słychać
pompowania. Z kolei w małym kościółku gdzieś tam słychać było że
organista zaraz zacznie grać, bo ruszał silnik po dłuższej przerwie i
było to całkiem wyraźne. Ale jak to wszystko tam działało - nie mam
pojęcia. Kiedy można było o to zapytać jakoś człowiek o tym nie
pomyślał, a teraz już nie ma kogo. Może kiedyś w wakacje...

Pozdrawiam

DD

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Sep 04, 2017 11:26 pm   



Pan Dariusz Dorochowicz napisał:

Quote:
Tak sobie właśnie myślę, że istotą wynalazku jest cała ta matematyka
zaklęta w kołach zębatych. Dźwięk mógłby powstawać pneumatycznie,
jak w syrenie strażackiej.

No wlasnie ... to czemu nie pneumatycznie, skoro istota lezy
w przekladniach ?

Bo pneumatyczne (i inne) można (a naprawdę trzeba) było stroić
indywidualnie, więc można było nastroić dokładnie.

Pneumatyczne *jak w syrenie strażackiej*. Czyli dalej mamy kółka
zębate, przekładnie, wszystko to, co jest w elektrycznych organach
Hammonda. Tylko że te ząbki nie poruszają się w polu magnetycznym
i nie indukują prądu w cewce, a modulują strumień powietrza, który
potem dalej dmie w jakąś tubę (fachowo to by na to "roztrąb" trzeba
było powiedzieć).

--
Jarek

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Sep 04, 2017 11:29 pm   



Pan Dariusz Dorochowicz napisał:

Quote:
Mój wujek (a właściwie brat babci, czyli wuj mojej mamy) był organistą
z całkiem zacnymi organami. Z końca XIX wieku, rozbudaowanymi w latach
sześćdziesiątych wieku ubiegłego. Wtedy dodano im między innymi jakieś
dzwony. Traktura była już pneumatyczna, czyli klawisze otwierały zaworki,
które dmuchały na inne zaworki dmące już w piszczałki. Znane są też
rozwiązania mechaniczne, z cięgłami, ale wspomagane dmuchaniem. Coś
jak serwo do hamulca w samochodzie. A teraz nie stroni się od rozwiązań
z udziałem elektryki.

Teraz? W albumie o Katedrze Oliwskiej jest informacja, że po
zniszczeniach wojennych całe sterowanie zostało ufundowane (nie
pamiętam jak było z wykonaniem) przez Polaków z Chicago. Elektryczne.

No bo panie w tej Ameryce, to oni nawet krzesło zrobią elektryczne.

Quote:
Ale, co dla mnie było ciekawe, pomimo dość sporej mocy, zupełnie nie
słychać pompowania. Z kolei w małym kościółku gdzieś tam słychać było
że organista zaraz zacznie grać, bo ruszał silnik po dłuższej przerwie
i było to całkiem wyraźne.

Przecież dęcie w miechy nie ma nic wspólnego z trakturą!

Quote:
Ale jak to wszystko tam działało - nie mam pojęcia. Kiedy można było
o to zapytać jakoś człowiek o tym nie pomyślał, a teraz już nie ma
kogo. Może kiedyś w wakacje...

U wuja oglądałem jeszcze jako dziecko. Potężny miech skórzany, od góry
był przyciśnięty dodatkowo jakimiś betonowymi pustakami dla większego
obciążenia. Elektryczna dmuchawa go nadymała. Wcześniej, gdy prądu
jeszcze nie było, albo w sytuacjach awaryjnych, ministranty stawały
na drągu, który unosił dechę z tymi pustakami do góry. A miech nabierał
oddechu, by mieć siłę dąć w piszczałki.

--
Jarek

Zenek Kapelinder
Guest

Tue Sep 05, 2017 2:36 am   



Na jak to jest zrobione pokazywli proces produkcji organow piszczalkowych. Wszystko uruchamiane jak kiedys. Jedyne unowoczesnienie to sprezarka zamiast miechow. Na prad byla jeszcze lampka do oswietlania nut. Oni recznie blache robili i co ciekawe po zrobieniu blachy iles czasu musiala byc sezonowana.

Dariusz Dorochowicz
Guest

Tue Sep 05, 2017 5:02 am   



W dniu 2017-09-05 o 01:29, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:
Pan Dariusz Dorochowicz napisał:

Ale, co dla mnie było ciekawe, pomimo dość sporej mocy, zupełnie nie
słychać pompowania. Z kolei w małym kościółku gdzieś tam słychać było
że organista zaraz zacznie grać, bo ruszał silnik po dłuższej przerwie
i było to całkiem wyraźne.

Przecież dęcie w miechy nie ma nic wspólnego z trakturą!

Może raczej "niekoniecznie ma coś wspólnego"? Wykorzystanie sprężonego
powietrza wydaje się tu zupełnie naturalne i nie spodziewam się żeby był
osobny miech do traktury Wink A że można inaczej...
Taka ciekawostka tylko. Do otwierania zaworków to powietrza za dużo nie
trzeba, ale do tych dużych rur (największych w Oliwie nie widać) owszem.
I mimo to silnika nie słychać.
A o sterowaniu piszę dopiero dalej :)

Quote:
Ale jak to wszystko tam działało - nie mam pojęcia. Kiedy można było
o to zapytać jakoś człowiek o tym nie pomyślał, a teraz już nie ma
kogo. Może kiedyś w wakacje...

U wuja oglądałem jeszcze jako dziecko. Potężny miech skórzany, od góry
był przyciśnięty dodatkowo jakimiś betonowymi pustakami dla większego
obciążenia. Elektryczna dmuchawa go nadymała. Wcześniej, gdy prądu
jeszcze nie było, albo w sytuacjach awaryjnych, ministranty stawały
na drągu, który unosił dechę z tymi pustakami do góry. A miech nabierał
oddechu, by mieć siłę dąć w piszczałki.

A tak, na jakimś filmie to nawet widać było :)

Pozdrawiam

DD

Dariusz Dorochowicz
Guest

Tue Sep 05, 2017 5:04 am   



W dniu 2017-09-05 o 01:26, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:
Pan Dariusz Dorochowicz napisał:

Tak sobie właśnie myślę, że istotą wynalazku jest cała ta matematyka
zaklęta w kołach zębatych. Dźwięk mógłby powstawać pneumatycznie,
jak w syrenie strażackiej.

No wlasnie ... to czemu nie pneumatycznie, skoro istota lezy
w przekladniach ?

Bo pneumatyczne (i inne) można (a naprawdę trzeba) było stroić
indywidualnie, więc można było nastroić dokładnie.

Pneumatyczne *jak w syrenie strażackiej*. Czyli dalej mamy kółka
zębate, przekładnie, wszystko to, co jest w elektrycznych organach
Hammonda. Tylko że te ząbki nie poruszają się w polu magnetycznym
i nie indukują prądu w cewce, a modulują strumień powietrza, który
potem dalej dmie w jakąś tubę (fachowo to by na to "roztrąb" trzeba
było powiedzieć).

A, no to faktycznie. Ale tu zupełnie inne moce do przekładni potrzebne,
jak sądzę, więc koszt od razu poleciałby w górę. Dzięki za wyjaśnienie :)

Pozdrawiam

DD

Goto page Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Jak ciśnienie wpływa na indukcyjność rdzenia RTF6x3x3 z materiału F938?

NOWY TEMAT

Regulamin - Zasady uzytkowania Polityka prywatnosci Kontakt RTV map News map