Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5 Next
Atlantis
Guest
Fri Feb 26, 2010 5:33 pm
W dniu 2010-02-26 12:19, William Bonawentura pisze:
Quote:
Tak samo mógłbyś zapytać czemu państwo nie rozwija już umiejętności
strzeleckich. Po co nam umiejętność budowy radiostacji, jeśli ludzie nie
potrafią posługiwać się bronia.
To jest sprawa dość mocno związana z tym, o czym pisałem. Nie
wspomniałem o tym tylko dlatego, że to już trochę za daleko od tematyki
grupy.

Generalnie jestem zwolennikiem liberalnych przepisów co do
kwestii posiadania broni palnej, o czym na Usenecie wspominałem już
wielokrotnie.
Problem z dzisiejszą młodzieżą jest taki, że zapewne wydaje im się, iż o
broni wiedzą wszystko. Bo naoglądali się filmów i grają w gry
komputerowe. W praktyce może być o wiele gorzej i pewnie niejednego
rozłoży na łopatki taki banał jak odbezpieczenie pistoletu, wymiana albo
napełnienie magazynka.

Sam pamiętam licealną wycieczkę na strzelnicę,
jakieś sześć czy siedem lat temu. Instruktor podał nienaładowaną broń
celem sprawdzenia czy potrafimy ją prawidłowo trzymać. Potem spędził
kolejnych pięć czy dziesięć minut na tłumaczeniu paru osobom, dlaczego
cofający się zamek nie powinien natrafić na ich kciuk. ;)
Kolejna sprawa to celowanie - w prawdziwym świecie nie ma "krzyżyka".
Tutaj żadna teoria nie pomoże - praktyka, praktyka i jeszcze raz
praktyka. Tyle tylko, że dzisiaj społeczeństwo odczuwa jakąś dziwną
fobię przed bronią, zapominając, że to człowiek zabija. Tak samo gdy
pojawia się jakiś psychopata z wiatrówką równocześnie rodzi się pomoc
ograniczenia dostępności. Podobnie było z kwestią kijów baseballowych.
Należy sobie jednak odpowiedzieć na ważniejsze pytanie: KTO i DLACZEGO
zabił, zanim zapytamy CZYM to zrobił.
W takich warunkach nie ma co liczyć na promowanie strzelectwa (może poza
jedną wycieczką na strzelnicę w LO).
Papa5merf
Guest
Fri Feb 26, 2010 6:56 pm
Órzytkownik "Atlantis" napisał:
Quote:
Kolejna sprawa to celowanie - w prawdziwym świecie nie ma "krzyżyka".
w każdej lunecie jest jakiś kszyżyk:O)
Quote:
Tutaj żadna teoria nie pomoże - praktyka,
praktyka i jeszcze raz praktyka.
strzelcem wyborowym nie zostajesz z praktyki, ale ze zdolności, talent jest
nienabywalny, w praktyce możesz go jedynie doszlifować:O)
Quote:
Tyle tylko, że dzisiaj społeczeństwo odczuwa jakąś dziwną
fobię przed bronią, zapominając, że to człowiek zabija.
nie ma żadnych fobi, po prostu u nas tylko bandytom pozwala się na dostęp do
broni, normalna młodzisz nie ma do niej dostępu:O)
PeJot
Guest
Fri Feb 26, 2010 7:37 pm
PeJot pisze:
Quote:
Atlantis pisze:
W dniu 2010-02-26 09:34, PeJot pisze:
zupełnie innych lotów niż kiedyś. ATSD, niedawno *był* odbiornik na
jednej lampie.
Hmm... W nowym "Młodym Techniku"? Pamiętasz może który rocznik i (choćby
orientacyjnie) numer?
Poszperam na półce, to odpowiem. Rocznik 2009 zapewne.
10/2009. Reakcyjniak na PCF801 i z napięciem anodowym 6 V. Jakbyś miał
kłopoty ze znalezieniem to podaj @.
--
P. Jankisz
O rowerach:
http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem
kogutek
Guest
Fri Feb 26, 2010 8:35 pm
Quote:
Ostatnio przeglądałem archiwum "Młodego Technika", nawet nie tyle w
poszukiwaniu jakiegoś konkretnego projektu (parę pomysłów w kolejce już
jest, a ilość czasu ograniczona) co z czystej ciekawości. I niemal od
razu nasuwa się refleksja - pomiędzy poziomem konstrukcji ze starych
wydań a tymi współczesnymi (2004-2008; chociaż zapewne nowszych,
nieobecnych w archiwum też toi dotyczy) istnieje prawdziwa przepaść.
Dawniej czasopismo publikowało bardzo zróżnicowane projekty - począwszy
od prostych odbiorników radiowych na kilku tranzystorach i diodzie
detekcyjnej kończąc na pełnowartościowych wzmacniaczach audio,
odbiornikach audio i sprzęcie krótkofalarskim. Pod tym względem MT jak
na moje oko plasował się gdzieś pomiędzy takim "Kalejdoskopem Techniki"
(najprostsze układy w stylu migających światełek i odbiorników
detektorowych - przygotowywane raczej z myślą o młodszych czytelnikach)
a "Radioamatorem/Radioelektronikiem".
Dzisiaj wystarczy spojrzeć np. na ten artykuł:
http://mlodytechnik.pl/archiwum/mt_2_08_20.pdf
a następnie porównać go z tym:
http://mlodytechnik.pl/archiwum/85-Nw-01-Wzmacniacz_2x15_W.pdf
tym:
http://mlodytechnik.pl/archiwum/92-Nw-02-Odbiornik_nasluchowy.pdf
albo tym:
http://mlodytechnik.pl/archiwum/86-Nw-08-Programowany_tuner_FM.pdf
W dodatku dzisiaj elektronika jest dużo rzadziej reprezentowana na
stronach tego czasopisma niż kiedyś. Moje pytanie brzmi: Dlaczego? Nie
przyjmuję odpowiedzi w stylu "bo to wszystko można dzisiaj kupić w
Media-Markt". Z zakupem latarki LED też nie ma problemów.
Jednocześnie jakoś pojawiają się treści dla majsterkowiczów
nie-elektroników, choć w dzisiejszych czasach majsterkowanie też trudno
wytłumaczyć inaczej jak realizacją hobby.
Tymczasem mam wrażenie, że współczesny MT coraz bardziej przypomina
"Świat Wiedzy" albo "Focus", tyle tylko, że o nieco bardziej konkretnym,
technicznym profilu. Czyżby redaktorzy nie wierzyli w umiejętności
czytelników? A może te faktycznie spadły w porównaniu z poprzednią epoką?
Zmieniły się czasy. W PRL informacja techniczna była dobrem bezpłatnym. Jak byś
poczytał Młodego Technika, Zrób Sam z czasów PRL to byś zauważył że są tam
gotowe do wdrożenia technologie umożliwiające użycie ich w dzisiejszej małej
firmie. Chcesz kopać studnie, robić meble, robić stiuki, naprawiać lodówki,
osuszać budynki i projektować ogrody? W starych czasopismach technicznych
dowiesz się jak to robić. Elektronika to szczególny ze względu na duży postęp
dział techniki. Piszesz ze kiedyś projekty były zróżnicowane. Ano były, bo z
kilku TG5 ktoś kto się znał urzeźbił działające radyjko. Teraz miszczowie
projektowania w czasopismach umieszczają schemat zerżnięty z PDFa i jeszcze są
na tyle bezczelni że piszą że nie wolno w celach zarobkowych wykorzystać.
Popatrz na stare projekty. Tam nie tylko był schemat i płytka. Tam było jak
zrobić obudowę. Marność dzisiejszych czasopism technicznych jest tak wielka że
ich nie kupuję i nie tęsknię za nimi.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy:
http://niusy.onet.pl
Atlantis
Guest
Fri Feb 26, 2010 10:57 pm
W dniu 2010-02-26 14:45, J.F. pisze:
Quote:
Ale to zadzialalo tez w druga strone. Jak sie ktos spyta jak zrobic
wzmacniacz czy radyjko, to odpowiedz moze byc tylko jedna:
www.allegro.pl
Przykład działu DIY na elektroda.pl zdaje się przeczyć temu
stwierdzeniu, a przynajmniej pokazuje, że jednak są wyjątki w postaci
ludzi budujących taki sprzęt dla czystej satysfakcji. Poza tym istnieją
jednak pewne nisze. I tak na przykład zakup fabrycznego zegara nixie
albo widmowego graniczy z cudem, a wzmacniacz własnoręczne złożenie
wzmacniacza lampowego bardziej się kalkuluje. ;)
Quote:
No chyba ze uprzedzimy - zeby to sie fajnie robilo, to trzeba na
sprzet wydac wiecej niz gotowe kupic mozna. Sprzet sie przyda .. o
ile nie zrezygnujesz.
Oczywiście. Tyle tylko, że w to nie zaczyna się bawić celem złożenia
jednego radyjka. Chodzi raczej o zdobycie wiedzy, pozwalającej potem
budować coraz bardziej skomplikowane urządzenia.
Quote:
A komplikacja to tak jak kiedys pisalem - kiedys chcialem sobie
zrobic plytoteke do samochodu na CD z mp3. Teraz to mi sie marzy zeby
jeszcze przez BT korzystala z plikow na moim telefonie.
Tutaj nawet nie tyle sprzętowa komplikacja jest przeszkodą - sprzętowa
komplikacja ma miejsce na poziomie krzemowych mikrostruktur zamkniętych
w plastikowej obudowie. Teraz wszystko i tak robią specjalizowane
scalaki. Problem polega na tym, że często dane urządzenia to tak
naprawdę odpowiednio oprogramowany system komputerowy. I nagle tutaj coś
takiego trzeba by tworzyć - wraz z kompletnym softem.
Maciek
Guest
Sat Feb 27, 2010 4:59 am
Użytkownik PeJot napisał:
Quote:
Moje pytanie brzmi: Dlaczego? Nie
przyjmuję odpowiedzi w stylu "bo to wszystko można dzisiaj kupić w
Media-Markt".
Niestety to prawda i trzeba ją zaakceptować. Dotyczy to nie tylko
elektroniki ale i całej reszty. Przykładowo, w latach 80 był projekt
trenażera rowerowego, opartego na rowerze typu składak. Dziś nikt by
tego tak nie robił, tylko poszedł do sklepu i kupił 10 x lepszego
gotowca, na normalny rower.
Jak jeszcze do tego dodasz wszechobecne prawa autorskie, patentowe,
zakaz krypto reklamy, to będzie pełen obraz problemu. Kiedyś do
zakupionego sprzętu dodawano schemat. Dziś tego się nie robi. Kiedyś
radioelektronik publikował sporo opisów. Dziś prawdopodobnie tego nie
zrobi, bo prawnicy by ich zjedli. Serwisy autoryzowane otrzymują
materiały i mają umowy, że nikt inny na ich terenie tego nie otrzyma a
tu nagle buch - opis w czasopiśmie. Nie wiem na jakich zasadach działał
Serwis Elektroniki.
Stara dobra Sonda (Kurek, Kamiński) też nie mogłaby być produkowna z
powodu ukrytej reklamy sponsorów - dostawców materiałów informacyjnych.
Prosty artykuł o komputerach, o ich rozwoju jest wyjątkowo trudno
napisać nie podając nazw tych komputerów, ich producentów. Jak podasz
(producent nie będzie miał nic przeciwko, nawet ulotki przyśle), to inni
reklamodawcy będą mieli pretensje, że oni płacą a tu darmocha.
Ewentualnie wydawca, redaktor naczelny zakaże publikacji. Obejrzyj
jakikolwiek odcinek Sondy, wyobrażając sobie zamzane napisy na obudowach
urządzeń, wypikaj (piii) nazwy i zastanów co z tego pozostanie.
Maciek
Maciek
Guest
Sat Feb 27, 2010 5:26 am
Użytkownik Atlantis napisał:
Quote:
Widzisz, tylko mnie to trochę przeraża. Tworzy się w ten sposób
społeczeństwo technicznych ignorantów (ale za to idealnych konsumentów).
Po co naprawiać? Kupi się nowe... Awaria w domu? Wezwie się specjalistę.
Budować? A jaki w tym sens? Jest promocja w MM.
Zastanów się dlaczego w każdej instrukcji obsługi jest zapis o
konieczności kontaktu z serwisem, zakazie otwierania, samodzielnych
napraw itd. Jeżeli gdziekolwiek będzie artykuł o samodzielnych
naprawach, to prawnicy sporo na tym zarobią. To jest problem -
dzisiejsze prawo i idioci, którzy zwalą swoje niepowodzenie na każdego
tylko nie na siebie.
Przyjmijmy, że pojawi się opis budowy huśtawki ogrodowej. Takiej
własnego pomysłu, z tego co masz w domu. Jeden czytelnik to zrobi jak
należy a inny spartaczy. Dzieciak spada, potłucze się i co będzie?
Proces z redakcją, bo nie było co chwilę zdania z ostrzeżeniem nie rób
tego, nie rób tamtego, wyrób musi być użytkowany przez dzieci od lat x,
w obecności wyszkolonego dorosłego
Rozumiesz o co mi chodzi?
Maciek
Atlantis
Guest
Sat Feb 27, 2010 11:15 am
W dniu 2010-02-27 04:59, Maciek pisze:
Quote:
Jak jeszcze do tego dodasz wszechobecne prawa autorskie, patentowe,
zakaz krypto reklamy, to będzie pełen obraz problemu. Kiedyś do
zakupionego sprzętu dodawano schemat. Dziś tego się nie robi. Kiedyś
To fakt. Jest to jedna z tych rzeczy, które bardzo mnie drażnią. W
złotych latach polskiej elektroniki sprzęt robiło się na lata. To znaczy
nikt nie twierdził, że on będzie w 100% bezawaryjnie działał całymi
dekadami, jednak producent dokładał starań, by urządzenie można było
naprawić. Mógł tego dokonać nawet średnio zaawansowany
elektronik-amator. Pamiętam czasy, kiedy w każdej okolicznej wiosce była
przynajmniej jedna taka osoba, ciesząca się zresztą dosyć dużym
szacunkiem. Do tego człowieka się biegło, gdy wysiadł telewizor.
Dzisiaj trend jest odwrotny - producent dokłada starań, by jak
najbardziej utrudnić takie działania. Po pierwsze tajemnica - schematu
już się nie dodaje do każdego egzemplarza, a jego zdobycie nieraz
graniczy z cudem. Po drugie już nawet sama ingerencja jest utrudniona.
Jakiś czas temu pewna osoba poprosiła mnie, aby sprawdzić tani
radiobudzik, który przestał działać (najwyraźniej coś z obwodami
zasilania). Rozkręciłem go i przeszła mi ochota na szukanie przyczyny -
spora część płytki (łącznie z kablami) zalana jakąś masą
termoplastyczną. Cel jasny - uniemożliwienie naprawy, jak sprzęt padnie
po gwarancji niech klient będzie zmuszony zakupić kolejny egzemplarz.
Quote:
radioelektronik publikował sporo opisów. Dziś prawdopodobnie tego nie
zrobi, bo prawnicy by ich zjedli. Serwisy autoryzowane otrzymują
materiały i mają umowy, że nikt inny na ich terenie tego nie otrzyma a
tu nagle buch - opis w czasopiśmie.
Właśnie to też mnie zastanawia. Gdy w latach osiemdziesiątych korporacje
dostrzegły w oprogramowaniu żyłę złota zaczęło się zamykanie źródeł.
Wtedy środowisko bardziej zaawansowanych użytkowników podniosło wielkie
larum, czego symbolem może być inicjatywa Stallmana w odpowiedzi na
działania AT&T w stosunku do Uniksa. Inicjatywa rzecz jasna słuszna. Po
latach doszło do tego, że oprogramowanie o otwartym kodzie zadomowiło
się na rynku, jego wartość (marketingową) dostrzegają nawet wielkie
korporacje, które dały się przekonać, że nie zawsze trzeba wszystko
obkładać tajemnicami.
Jakimś cudem nie udało się tego samego zrobić w dziedzinie sprzętu.
Jakoś nie słychać o wielkich inicjatywach spod znaku "Open Hardware"...
J.F.
Guest
Sat Feb 27, 2010 11:23 am
On Sat, 27 Feb 2010 11:15:43 +0100, Atlantis wrote:
Quote:
W dniu 2010-02-27 04:59, Maciek pisze:
Jak jeszcze do tego dodasz wszechobecne prawa autorskie, patentowe,
zakaz krypto reklamy, to będzie pełen obraz problemu. Kiedyś do
zakupionego sprzętu dodawano schemat. Dziś tego się nie robi. Kiedyś
To fakt. Jest to jedna z tych rzeczy, które bardzo mnie drażnią. W
złotych latach polskiej elektroniki sprzęt robiło się na lata. To znaczy
Ale ta elektronika padla

[tzn przemysl elektroniczny]
Quote:
nikt nie twierdził, że on będzie w 100% bezawaryjnie działał całymi
dekadami, jednak producent dokładał starań, by urządzenie można było
naprawić. Mógł tego dokonać nawet średnio zaawansowany
elektronik-amator.
Ale czasy i sprzet sie skomplikowaly, roboczogodzina podrozala,
i naprawianie taniego sprzetu sie skonczylo.
I nie tylko producentow w tym wina.
Quote:
Dzisiaj trend jest odwrotny - producent dokłada starań, by jak
najbardziej utrudnić takie działania. Po pierwsze tajemnica - schematu
już się nie dodaje do każdego egzemplarza, a jego zdobycie nieraz
graniczy z cudem.
Nawet jakby byl, to by niewiele pomoglo.
Quote:
Po drugie już nawet sama ingerencja jest utrudniona.
Jakiś czas temu pewna osoba poprosiła mnie, aby sprawdzić tani
radiobudzik, który przestał działać (najwyraźniej coś z obwodami
zasilania). Rozkręciłem go i przeszła mi ochota na szukanie przyczyny -
spora część płytki (łącznie z kablami) zalana jakąś masą
termoplastyczną. Cel jasny - uniemożliwienie naprawy, jak sprzęt padnie
po gwarancji niech klient będzie zmuszony zakupić kolejny egzemplarz.
Albo oszczednosc - pod tym goly krzem i byle jaki montaz, zalane zeby
wytrzymalo 10 lat w kuchni.
Quote:
Właśnie to też mnie zastanawia. Gdy w latach osiemdziesiątych korporacje
dostrzegły w oprogramowaniu żyłę złota zaczęło się zamykanie źródeł.
Ejze, wczesniej tez z tymi zrodlami nie bylo tak swietnie.
Quote:
Jakimś cudem nie udało się tego samego zrobić w dziedzinie sprzętu.
Jakoś nie słychać o wielkich inicjatywach spod znaku "Open Hardware"...
Open Hardware w ASIC ? dziwne zestawienie jakies :-)
J.
Jarosław Sokołowski
Guest
Sat Feb 27, 2010 3:06 pm
Atlantis napisał:
Quote:
To fakt. Jest to jedna z tych rzeczy, które bardzo mnie drażnią.
W złotych latach polskiej elektroniki sprzęt robiło się na lata.
To znaczy nikt nie twierdził, że on będzie w 100% bezawaryjnie
działał całymi dekadami, jednak producent dokładał starań, by
urządzenie można było naprawić. Mógł tego dokonać nawet średnio
zaawansowany elektronik-amator. Pamiętam czasy, kiedy w każdej
okolicznej wiosce była przynajmniej jedna taka osoba, ciesząca
się zresztą dosyć dużym szacunkiem. Do tego człowieka się biegło,
gdy wysiadł telewizor.
Oddajmy sprawiedliwość -- kiedyś telewizor psuł sie co i rusz (bo
takie były uwarunkowania technologiczne), a kosztował majątek (bo
przewodniczący Mao i jego ziomkowie zajęci byli robieniem rewolucji).
Telewizor (w domu elektronika zwykle była jeszcze w radiu i na tym
się kończyło) w latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych mógł
kosztować półroczną pensję i psuł się też co pół roku. Nikogo to
nie dziwuło. Nawet zakładało się, że każdy egzemplarz w okresie
gwarancji średnio raz trafi do naprawy. Każdy miał w notesie zapisany
telefon do magika od telewizorów, a ci mieli z czego żyć.
Quote:
Dzisiaj trend jest odwrotny - producent dokłada starań, by jak
najbardziej utrudnić takie działania. Po pierwsze tajemnica - schematu
już się nie dodaje do każdego egzemplarza, a jego zdobycie nieraz
graniczy z cudem.
W magnetofonie skonstruowanym przez Stefana Kudelskiego miałem
w środku obudowy schemat i fabrycznie dołączony komplet części
zamiennych -- tranzystorów, oporników i kondensatorów. Do tego
sondę pomiarową -- wskaźnik wysterowania po przestawieniu
przełącznika zamieniał się w woltomierz, można było porównywać
napięcia ze schematem i szukać usterki. Ale nigdy mi się to nie
przydało.
Dzisiejsza elektronika wcale nie psuje się tak często. A jeśli już,
to nie są to awarie kluczowych elementów, tak jak kiedyś, a raczej
pierdoły w rodzaju złych lutów. Takie mam przynajmniej wrażenie,
bo z naprawami raczej doświadczeń nie mam. Ale psuje się, i to jest
denerwujące -- bo różne rohsy, bo presja na niskie ceny, bo coraz
większa złożoność itd. Mam wrażenie, że "złote lata elektroniki"
(nie tylko polskiej) minęły, ale całkiem niedawno. Były wtedy, gdy
technologia się udoskonaliła, ale jeszcze nie zaczęli rządzić księgowi.
-- Jarek
PS
Ciekawe kiedy doczekamy się pojedynczej kości np. z kompletnym
komputerem PC. Takiej, co ma w środku wszystko, łącznie z pamięcią
jedną i drugą, a klikanaście czy kilkadziesiąt wyprowadzeń pozwala
na podłączenie wyświetlacza, klawiatury itp.
Krzysztof Tabaczyński
Guest
Sat Feb 27, 2010 5:25 pm
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnhoi65v.1jk.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Quote:
Atlantis napisał:
[ciach]
Quote:
PS
Ciekawe kiedy doczekamy się pojedynczej kości np. z kompletnym
komputerem PC. Takiej, co ma w środku wszystko, łącznie z pamięcią
jedną i drugą, a klikanaście czy kilkadziesiąt wyprowadzeń pozwala
na podłączenie wyświetlacza, klawiatury itp.
O takiej jednej kości to mi się zamarzyło jak w 1982 roku
otwarłem ZX81. I do dzisiaj tak mi się marzy. Jeszcze
bym chciał żeby cała komunikacja ze światem zewnętrznym
była szeregowa...
Pozdrowienia. Krzysztof z Tychów.
Włodzimierz Wojtiuk
Guest
Sat Feb 27, 2010 6:29 pm
In news:slrnhoi65v.1jk.jaros@falcon.lasek.waw.pl,
Jarosław Sokołowski <jaros@lasek.waw.pl> nabazgrał:
(ciap)
Quote:
W magnetofonie skonstruowanym przez Stefana Kudelskiego miałem
w środku obudowy schemat i fabrycznie dołączony komplet części
zamiennych -- tranzystorów, oporników i kondensatorów. Do tego
sondę pomiarową -- wskaźnik wysterowania po przestawieniu
przełącznika zamieniał się w woltomierz, można było porównywać
napięcia ze schematem i szukać usterki. Ale nigdy mi się to nie
przydało.
"Typowy" użytkownik tegoż magnetofonu nie mógł się z nim pokazać w żadnym
serwisie bo był ... (kim?).
(ciap)
--
Włodek
Adam
Guest
Sat Feb 27, 2010 6:44 pm
Użytkownik "Maciek" <maciekgo@polobox.com> napisał w wiadomości
news:hma7jd$r9d$1@nemesis.news.neostrada.pl...
Quote:
Użytkownik Atlantis napisał:
Widzisz, tylko mnie to trochę przeraża. Tworzy się w ten sposób
społeczeństwo technicznych ignorantów (ale za to idealnych konsumentów).
Po co naprawiać? Kupi się nowe... Awaria w domu? Wezwie się specjalistę.
Budować? A jaki w tym sens? Jest promocja w MM. ;)
Zastanów się dlaczego w każdej instrukcji obsługi jest zapis o
konieczności kontaktu z serwisem, zakazie otwierania, samodzielnych napraw
itd. Jeżeli gdziekolwiek będzie artykuł o samodzielnych naprawach, to
prawnicy sporo na tym zarobią. To jest problem - dzisiejsze prawo i
idioci, którzy zwalą swoje niepowodzenie na każdego tylko nie na siebie.
Przyjmijmy, że pojawi się opis budowy huśtawki ogrodowej. Takiej własnego
pomysłu, z tego co masz w domu. Jeden czytelnik to zrobi jak należy a inny
spartaczy. Dzieciak spada, potłucze się i co będzie? Proces z redakcją, bo
nie było co chwilę zdania z ostrzeżeniem nie rób tego, nie rób tamtego,
wyrób musi być użytkowany przez dzieci od lat x, w obecności wyszkolonego
dorosłego
Rozumiesz o co mi chodzi?
Maciek
Tia, "Uwaga, kubek z kawą może być gorący".
Świat powariował :(
--
Pozdrawiam.
Adam.
Adam
Guest
Sat Feb 27, 2010 6:55 pm
Użytkownik "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:h9sho5p3jk6u4m9ab36g0autm177fg3qmu@4ax.com...
Quote:
On Sat, 27 Feb 2010 11:15:43 +0100, Atlantis wrote:
W dniu 2010-02-27 04:59, Maciek pisze:
Jak jeszcze do tego dodasz wszechobecne prawa autorskie, patentowe,
zakaz krypto reklamy, to będzie pełen obraz problemu. Kiedyś do
zakupionego sprzętu dodawano schemat. Dziś tego się nie robi. Kiedyś
To fakt. Jest to jedna z tych rzeczy, które bardzo mnie drażnią. W
złotych latach polskiej elektroniki sprzęt robiło się na lata. To znaczy
Ale ta elektronika padla

[tzn przemysl elektroniczny]
nikt nie twierdził, że on będzie w 100% bezawaryjnie działał całymi
dekadami, jednak producent dokładał starań, by urządzenie można było
naprawić. Mógł tego dokonać nawet średnio zaawansowany
elektronik-amator.
Ale czasy i sprzet sie skomplikowaly, roboczogodzina podrozala,
i naprawianie taniego sprzetu sie skonczylo.
Można by polemizować
Przykładowo radioodbiornik. Porównaj głowicę z lat 70 - 80 i głowicę
współczesną. Spróbuj zestroić taką głowicę.
Albo końcówka. Nieraz trzeba było kawałek układu przeliczyć, bo padł
tranzystorek a takich już nie było i trzeba podebrać inny.
A teraz jakiś scalaczek i tyle. Podmieniasz i działa.
Quote:
I nie tylko producentow w tym wina.
Dzisiaj trend jest odwrotny - producent dokłada starań, by jak
najbardziej utrudnić takie działania. Po pierwsze tajemnica - schematu
już się nie dodaje do każdego egzemplarza, a jego zdobycie nieraz
graniczy z cudem.
Nawet jakby byl, to by niewiele pomoglo.
Jeszcze kilkanaście lat temu drukarki kompyterowe miewały podręcznik z
opisem ESC/P2 czy innego języka.
Dzisiaj karteluszek z opisem jak wyjąć z pudełka i gdzie się wtyka prąd.
Oraz 200 stron z serwisami z całego świata :(
Quote:
Po drugie już nawet sama ingerencja jest utrudniona.
Jakiś czas temu pewna osoba poprosiła mnie, aby sprawdzić tani
radiobudzik, który przestał działać (najwyraźniej coś z obwodami
zasilania). Rozkręciłem go i przeszła mi ochota na szukanie przyczyny -
spora część płytki (łącznie z kablami) zalana jakąś masą
termoplastyczną. Cel jasny - uniemożliwienie naprawy, jak sprzęt padnie
po gwarancji niech klient będzie zmuszony zakupić kolejny egzemplarz.
Albo oszczednosc - pod tym goly krzem i byle jaki montaz, zalane zeby
wytrzymalo 10 lat w kuchni.
O ile wiem, układy do pracy w trudnych warunkach zalewało się raczej żywicą,
niż "termoglutą".
(...)
--
Pozdrawiam.
Adam.
J.F.
Guest
Sat Feb 27, 2010 7:05 pm
On Sat, 27 Feb 2010 18:55:58 +0100, Adam wrote:
Quote:
Użytkownik "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
Ale czasy i sprzet sie skomplikowaly, roboczogodzina podrozala,
i naprawianie taniego sprzetu sie skonczylo.
Można by polemizować
Przykładowo radioodbiornik. Porównaj głowicę z lat 70 - 80 i głowicę
współczesną. Spróbuj zestroić taką głowicę.
No o tym mowie. Coraz trudniej,
Quote:
Albo końcówka. Nieraz trzeba było kawałek układu przeliczyć, bo padł
tranzystorek a takich już nie było i trzeba podebrać inny.
A teraz jakiś scalaczek i tyle. Podmieniasz i działa.
Tylko ze scalaczkow jest wiecej typow niz kiedys tranzystorow.
I kupic odpowiedni, i zeby jeszcze tanio bylo ..
Quote:
Po pierwsze tajemnica - schematu
już się nie dodaje do każdego egzemplarza, a jego zdobycie nieraz
graniczy z cudem.
Nawet jakby byl, to by niewiele pomoglo.
Jeszcze kilkanaście lat temu drukarki kompyterowe miewały podręcznik z
opisem ESC/P2 czy innego języka.
Dzisiaj karteluszek z opisem jak wyjąć z pudełka i gdzie się wtyka prąd.
Oraz 200 stron z serwisami z całego świata
Ale tez ten opis bywa bardziej skomplikowany, a 99.9% klientow i tak
nie napisze drivera pod windows :-)
Quote:
spora część płytki (łącznie z kablami) zalana jakąś masą
termoplastyczną. Cel jasny - uniemożliwienie naprawy, jak sprzęt padnie
po gwarancji niech klient będzie zmuszony zakupić kolejny egzemplarz.
Albo oszczednosc - pod tym goly krzem i byle jaki montaz, zalane zeby
wytrzymalo 10 lat w kuchni.
O ile wiem, układy do pracy w trudnych warunkach zalewało się raczej żywicą,
niż "termoglutą".
Ale jaki tego cel to bym nie byl pewny - raczej nie taki zeby naprawy
utrudnic. Moze im sie te bezmiedziowe kabelki urywaly ?
J.
Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5 Next