Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Next
Ghost
Guest
Mon Dec 08, 2014 8:43 am
Użytkownik "Marek Wodzinski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:m62k3f$foi$1@pyro.tvk.wroc.pl...
On 12/07/2014 11:08 PM, Ghost wrote:
Quote:
Ja używam w zasadzie wyłącznie bezdyskowych komputerów od kilkunastu
Jeśli tylko używasz do Internetu to ok. Każda sensowna aplikacja
intensywnie korzystająca z dysku to pomyłka przy tym rozwiązaniu.
Właśnie zanegowałeś sens stosowania sieci SAN (Fiber channel, iscsi itp)
jak i używanie macierzy z wieloma dyskami. Właśnie w aplikacjach
wymagających dużo korzystania z dysków.
Gratulacje!
Uściślijmy, bo podejrzwam, ze uciekasz w kombinacje zamiast prostego tak
tak, nie nie:
Twoim zdaniem aplikacje wymagające intensywnej współpracy z dyskiem, w
ogólnym przypadku działają szybciej na komputerze bezdyskowym niż na
maszynie z dyskiem? Przy czym warunki tak jak w poście na który
odpowiadałem, maszyny bezdyskowe, korzystają z filesystemu innego
komputera - potwierdź proszę bym wiedział, czy dalsza dyskusja ma sens.
Ghost
Guest
Mon Dec 08, 2014 8:45 am
Użytkownik "Zbych" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:5484bf27$0$2647$65785112@news.neostrada.pl...
On 07.12.2014 21:46, Marek Wodzinski wrote:
Quote:
Lepiej mieć je w raidzie + backup niż na jednym dysku bez backupu :-)
Jak ci zasilacz puści dyski z dymem, to żaden raid nie pomoże.
Nie musi puszczać z dymem, awaria tej jednej maszyny (obojętnie z jakiej
przyczyny) powoduje:
1. zatrzymanie wielu innych
2. utratę aktualnej, niezapisanej, pracy na wielu innych
Mirosław Kwaśniak
Guest
Mon Dec 08, 2014 11:19 am
Marek Wodzinski <majek@odspamiacz.mamy.to> wrote:
Quote:
Jak się kupuje Codegeny czy inne Tracery za 20zł, to może i tak jest.
Używam wielu komputerów od wielu lat, parę zasilaczy padło w tym czasie,
ale żaden nie zrobił szkody większej niż spalona płyta główna.
A jak nie masz backupu, to sam jesteś sobie winien
Mnie w ciągu kwadransa wybuchło 5 Tracerów, poza zadymieniem innych efektów
nie było
Marek Wodzinski
Guest
Mon Dec 08, 2014 12:47 pm
On Mon, 8 Dec 2014, Ghost wrote:
Quote:
Użytkownik "Marek Wodzinski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:m62k3f$foi$1@pyro.tvk.wroc.pl...
On 12/07/2014 11:08 PM, Ghost wrote:
Ja używam w zasadzie wyłącznie bezdyskowych komputerów od kilkunastu
Jeśli tylko używasz do Internetu to ok. Każda sensowna aplikacja
intensywnie korzystająca z dysku to pomyłka przy tym rozwiązaniu.
Właśnie zanegowałeś sens stosowania sieci SAN (Fiber channel, iscsi itp)
jak i używanie macierzy z wieloma dyskami. Właśnie w aplikacjach
wymagających dużo korzystania z dysków.
Gratulacje!
Uściślijmy, bo podejrzwam, ze uciekasz w kombinacje zamiast prostego tak tak,
nie nie:
hem?
Quote:
Twoim zdaniem aplikacje wymagające intensywnej współpracy z dyskiem, w
ogólnym przypadku działają szybciej na komputerze bezdyskowym niż na maszynie
z dyskiem?
W ogólnym przypadku: tak.
Zakładając, że maszyna bezdyskowa to pudło z cpu bez dysku w środku i
całość rozwiązania (podłączenie zewnętrznych dysków lub
filesystemu) dobieramy do zastosowania.
Natomiast dobrze jakbyś zdefiniował co rozumiesz przez 'intensywnie
korzystająca z dysku' i dlaczego uważasz, że dysk poza pudłem jest
'pomyłką'.
Pozdrawiam
Marek
--
"If you want something done...do yourself!"
Jean-Baptiste Emmanuel Zorg
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Mon Dec 08, 2014 1:00 pm
Pan Zbych napisał:
Quote:
Nie jestem prezesem i wolę mieć kopię danych i na dysku w komputerze,
i na serwerze.
Tu pełna zgoda. Takie wolenie jest bardzo rozpowszechnione. Tak jak
rozpowszechniona jest naiwna wiara, że kopia na serwerze nie będzie
akurat tą wersją, z której "się" wcześniej usunęło przez przypadek
akurat najbardziej istotne rzeczy.
I jak ten problem rozwiązuje się w stacjach bezdyskowych?
Technicznie, to w bezdyskowych dokładnie tak samo jak w dyskowych.
Tylko w tych pierwszych nie ma złudy, że lokalny dysk daje komuś
poczucie większego bezpieczeństwa.
Quote:
Każdy transfer na dysk sieciowy ląduje jako osobna transakcja, którą
można wycofać?
Gdyby to ktoś uzał to za absolutnie niezbędne, bo na przykład pan prezes
cierpi na Parkinsona (ale nie Cyrila Northcote, tylko po prostu Jamesa),
to właśnie tak z łatwością zrobi.
Quote:
Dla tych którym nie chce się robić backupów ręcznie wymyślono narzędzia,
które same robią synchronizację danych (i to wybranych danych a nie
całego systemu).
To też mi rzecz dobrze znana. Wymyślono mnóstwo narzędzi, za które
trzeba nieraz sporo zapłacić, po to tylko, żeby każde z nich robiło
tylko cząstkę tego, co i tak potrzeba zrobić w całości. Innym
narzędziem, które całość od razu zrobi o wiele lepiej i szybciej od
każdej z cząstek.
Są i płatne, i darmowe. I są też takie, które pozwalają na cofnięcie
się do poprzednich wersji plików.
I w ogóle dają mnóstwo różnych możliwości wyboru. O prawach Murphy'eyo
zwykle wspomina się w żartobliwym kontekscie. I słusznie, bo one takie są.
Ale są też założenia, które brzmią bardzo podobnie, choć należy traktować
je zupełnie poważnie. Na przykład takie, że jeśli używa się systemu, który
pozwala na backup i synchronizację wybranych danych, a nie ich całości,
to z prawdopodobieństwem równym jedności zajdzie w końcu przypadek, że nie
zostaną wybrane te co trzeba i nastąpi utrata ważnych informacji. Trudno
odmówić historycznej racji takim systemom i ich autorom, którzy położyli
ogromne zasługi dla oszczędności miejsca na dyskach i transferu w sieciach.
Dzisiaj nie ma to już sensu, bo najprościej, najlepiej i najtaniej robić
backup wszystkiego, łącznie z całym śmietnikiem pulpitów i okolic.
--
Jarek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Mon Dec 08, 2014 1:05 pm
Pan Zbych napisał:
Quote:
No to jednak o te dwie godziny dłużej. Dla niektórych to jest różnica.
Ale nie uciekło ci przy przy czytaniu, że to jeden komputer a nie
wszystkie jak w przypadku awarii serwera?
Co z tego, że akurat padł ten komputer, w którym są istotne dane,
skoro mamy tysiąc innych, na których można sobie postawić pasjansa
Równie dobrze mógłbym argumentować, że w momencie zapisu super ważnego
pliku na dysk sieciowy właśnie ci ta sieć padnie a program nie poradzi
sobie z obsługą błędu i radośnie się wykrzaczy pozbawiając cię kilku
godzi pracy. I wtedy nawet nie zagrasz na sąsiedniej stacji w pasjansa.
A gdyby tak wasza matka tutaj przechodziła, w przysłości. I gdyby wasz
synek, którego jeszcze nie macie, do przedszkola zmierzał, w przysłości.
Gdyby tak wasz synek, z daleka babcię ujrzawszy, podskoczył radośnie
i trącił nogą kabel od zasilania...
Bądźmy poważni, prawdopodobieństwo awarii dysków i sieci na tyle poważnie,
że uniemożliwaiające dalszą pracę, jest kilka rzędów mniejsze od pospolitego
wykrzaczenia się lokalnego kręciołka. Zrobiłem symulację -- włączyłem PXE
w laptopie i zbootowałem z sieci. Odpaliłem jakiś program, następnie
odłączyłem komputer od ethernetu i kliknięciem zleciłem mu zapis danych.
Oczywiście nic takiego nie nastąpiło, bo niby jak. Komputer całkiem
odłączony od dysków tkwi w stanie otumanienia i braku świadomości swego
jestestwa, ale wygląda całkiem normalnie. Gdy po minucie czy dwóch wtyczka
znów trafiła do gniazdka, komputer odzyskał żwawość i jaźń swoją, a o tym,
że ma coś zapisać, wcale nie zapomniał.
To tylko domowa sieć, która wprawdze służy też do pracy, ale nie nadzoruję
z niej lotów międzyplanetarnych ani systemów podtrzymywania życia. Działa
tak jak działa, czyli bardzo dobrze, bo tak mi było to (jeszcze w ubiegłym
wieku) najłatwiej zaplanować. W realnym współczesnym systemie, gdzie
wszysto zostało przewidziane, to ta na powrót włożona wtyczka mogła mnie
połączyć z całkiem nowym serwerem, który tylko czekał na swoją rolę,
gdy jego brat bliźniak zgłosi awarię (albo tylko jej prawdopodobieństwo
i wskazanie do wykonania testów).
--
Jarek
Zbych
Guest
Mon Dec 08, 2014 1:12 pm
W dniu 08.12.2014 o 13:00, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:
Pan Zbych napisał:
Nie jestem prezesem i wolę mieć kopię danych i na dysku w komputerze,
i na serwerze.
Tu pełna zgoda. Takie wolenie jest bardzo rozpowszechnione. Tak jak
rozpowszechniona jest naiwna wiara, że kopia na serwerze nie będzie
akurat tą wersją, z której "się" wcześniej usunęło przez przypadek
akurat najbardziej istotne rzeczy.
I jak ten problem rozwiązuje się w stacjach bezdyskowych?
Technicznie, to w bezdyskowych dokładnie tak samo jak w dyskowych.
Tylko w tych pierwszych nie ma złudy, że lokalny dysk daje komuś
poczucie większego bezpieczeństwa.
Każdy transfer na dysk sieciowy ląduje jako osobna transakcja, którą
można wycofać?
Gdyby to ktoś uzał to za absolutnie niezbędne, bo na przykład pan prezes
cierpi na Parkinsona (ale nie Cyrila Northcote, tylko po prostu Jamesa),
to właśnie tak z łatwością zrobi.
Rozumiem, że prosta odpowiedź tak/nie byłaby nie na miejscu?
Zbych
Guest
Mon Dec 08, 2014 1:15 pm
W dniu 08.12.2014 o 13:05, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:
Pan Zbych napisał:
No to jednak o te dwie godziny dłużej. Dla niektórych to jest różnica.
Ale nie uciekło ci przy przy czytaniu, że to jeden komputer a nie
wszystkie jak w przypadku awarii serwera?
Co z tego, że akurat padł ten komputer, w którym są istotne dane,
skoro mamy tysiąc innych, na których można sobie postawić pasjansa
Równie dobrze mógłbym argumentować, że w momencie zapisu super ważnego
pliku na dysk sieciowy właśnie ci ta sieć padnie a program nie poradzi
sobie z obsługą błędu i radośnie się wykrzaczy pozbawiając cię kilku
godzi pracy. I wtedy nawet nie zagrasz na sąsiedniej stacji w pasjansa.
A gdyby tak wasza matka tutaj przechodziła, w przysłości. I gdyby wasz
synek, którego jeszcze nie macie, do przedszkola zmierzał, w przysłości.
Gdyby tak wasz synek, z daleka babcię ujrzawszy, podskoczył radośnie
i trącił nogą kabel od zasilania...
Bądźmy poważni, prawdopodobieństwo awarii dysków i sieci na tyle poważnie,
że uniemożliwaiające dalszą pracę, jest kilka rzędów mniejsze od pospolitego
wykrzaczenia się lokalnego kręciołka. Zrobiłem symulację -- włączyłem PXE
w laptopie i zbootowałem z sieci. Odpaliłem jakiś program, następnie
odłączyłem komputer od ethernetu i kliknięciem zleciłem mu zapis danych.
Oczywiście nic takiego nie nastąpiło, bo niby jak. Komputer całkiem
odłączony od dysków tkwi w stanie otumanienia i braku świadomości swego
jestestwa, ale wygląda całkiem normalnie. Gdy po minucie czy dwóch wtyczka
znów trafiła do gniazdka, komputer odzyskał żwawość i jaźń swoją, a o tym,
że ma coś zapisać, wcale nie zapomniał.
A jakbyś w międzyczasie nie zauważył, że nie ma połączenia z siecią i
wyłączył komputer, to oczywiście po ponownym włączeniu komputer zapisze
te dane na serwer?
Ghost
Guest
Mon Dec 08, 2014 1:52 pm
Użytkownik "Marek Wodzinski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:alpine.LNX.2.00.1412081148280.17582@toster2.pilczyce.net...
Quote:
Twoim zdaniem aplikacje wymagające intensywnej współpracy z dyskiem, w
ogólnym przypadku działają szybciej na komputerze bezdyskowym niż na
maszynie z dyskiem?
W ogólnym przypadku: tak.
Nie mam więcej pytań.
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Mon Dec 08, 2014 2:05 pm
Pan Zbych napisał:
Quote:
Zrobiłem symulację -- włączyłem PXE w laptopie i zbootowałem z sieci.
Odpaliłem jakiś program, następnie odłączyłem komputer od ethernetu
i kliknięciem zleciłem mu zapis danych. Oczywiście nic takiego nie
nastąpiło, bo niby jak. Komputer całkiem odłączony od dysków tkwi w
stanie otumanienia i braku świadomości swego jestestwa, ale wygląda
całkiem normalnie. Gdy po minucie czy dwóch wtyczka znów trafiła do
gniazdka, komputer odzyskał żwawość i jaźń swoją, a o tym, że ma coś
zapisać, wcale nie zapomniał.
A jakbyś w międzyczasie nie zauważył, że nie ma połączenia z siecią
i wyłączył komputer, to oczywiście po ponownym włączeniu komputer
zapisze te dane na serwer?
Nie ma takiej możliwości. Komputer w tym stanie (bez dostępu do dysków
i skryptów zamykających system na nich) nie reaguje na wciskanie
wyłącznika. No, chyba że wasz synek, co go być może jeszcze nie macie,
wyciągnie wtyczkę z gniazdka.
--
Jarek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Mon Dec 08, 2014 2:06 pm
Pan Zbych napisał:
Quote:
I jak ten problem rozwiązuje się w stacjach bezdyskowych?
Technicznie, to w bezdyskowych dokładnie tak samo jak w dyskowych.
Tylko w tych pierwszych nie ma złudy, że lokalny dysk daje komuś
poczucie większego bezpieczeństwa.
Każdy transfer na dysk sieciowy ląduje jako osobna transakcja,
którą można wycofać?
Gdyby to ktoś uzał to za absolutnie niezbędne, bo na przykład pan
prezes cierpi na Parkinsona (ale nie Cyrila Northcote, tylko po
prostu Jamesa), to właśnie tak z łatwością zrobi.
Rozumiem, że prosta odpowiedź tak/nie byłaby nie na miejscu?
Co w tej odpowiedzi było krzywe (albo zbyt skomplikowanie -- bo nie wiem
jaki jest zarzut)? Zdalne dyski akurat tego problemu same od razu nie
eliminują, ale baaardzo ułatwiają jego rozwiązanie. Jeszcze prostsza
i któtsza odpowiedź ("nie") nic by nie wniosła, a mogłaby być wręcz
uznana za niegrzeczną.
--
Jarek
Zbych
Guest
Mon Dec 08, 2014 2:39 pm
W dniu 08.12.2014 o 14:06, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:
Pan Zbych napisał:
I jak ten problem rozwiązuje się w stacjach bezdyskowych?
Technicznie, to w bezdyskowych dokładnie tak samo jak w dyskowych.
Tylko w tych pierwszych nie ma złudy, że lokalny dysk daje komuś
poczucie większego bezpieczeństwa.
Każdy transfer na dysk sieciowy ląduje jako osobna transakcja,
którą można wycofać?
Gdyby to ktoś uzał to za absolutnie niezbędne, bo na przykład pan
prezes cierpi na Parkinsona (ale nie Cyrila Northcote, tylko po
prostu Jamesa), to właśnie tak z łatwością zrobi.
Rozumiem, że prosta odpowiedź tak/nie byłaby nie na miejscu?
Co w tej odpowiedzi było krzywe (albo zbyt skomplikowanie -- bo nie wiem
jaki jest zarzut)? Zdalne dyski akurat tego problemu same od razu nie
eliminują, ale baaardzo ułatwiają jego rozwiązanie.
oj, to trzeba użyć kilku narzędzi? A już myślałem, że te dyski sieciowe
są "wszystkomające".
Zbych
Guest
Mon Dec 08, 2014 2:41 pm
W dniu 08.12.2014 o 14:05, Jarosław Sokołowski pisze:
Quote:
Pan Zbych napisał:
Zrobiłem symulację -- włączyłem PXE w laptopie i zbootowałem z sieci.
Odpaliłem jakiś program, następnie odłączyłem komputer od ethernetu
i kliknięciem zleciłem mu zapis danych. Oczywiście nic takiego nie
nastąpiło, bo niby jak. Komputer całkiem odłączony od dysków tkwi w
stanie otumanienia i braku świadomości swego jestestwa, ale wygląda
całkiem normalnie. Gdy po minucie czy dwóch wtyczka znów trafiła do
gniazdka, komputer odzyskał żwawość i jaźń swoją, a o tym, że ma coś
zapisać, wcale nie zapomniał.
A jakbyś w międzyczasie nie zauważył, że nie ma połączenia z siecią
i wyłączył komputer, to oczywiście po ponownym włączeniu komputer
zapisze te dane na serwer?
Nie ma takiej możliwości. Komputer w tym stanie (bez dostępu do dysków
i skryptów zamykających system na nich) nie reaguje na wciskanie
wyłącznika. No, chyba że wasz synek, co go być może jeszcze nie macie,
wyciągnie wtyczkę z gniazdka.
Co za niefart. A taki laptop z dyskiem, to i bez zasilania z sieci przez
te parę godzin będzie w stanie zapisywać pliki. Chyba trzeba się będzie
przeprosić z nocnikiem.
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Mon Dec 08, 2014 3:04 pm
Pan Zbych napisał:
Quote:
Co w tej odpowiedzi było krzywe (albo zbyt skomplikowanie -- bo
nie wiem jaki jest zarzut)? Zdalne dyski akurat tego problemu same
od razu nie eliminują, ale baaardzo ułatwiają jego rozwiązanie.
oj, to trzeba użyć kilku narzędzi? A już myślałem, że te dyski
sieciowe są "wszystkomające".
Ojej, skąd się takie myślenie bierze?! Przecież my tu w ogole nie
mówimy o jakichś konkretnych dyskach sieciowych! Rozmowa jest na
temat samej technologii, ba, jeszcze głębiej -- idei komputerów,
które nie mają lokalnyej pamięci masowej. I choć zaczęło się od
potrzeby zasymulowania archaicznego floppa dla MS-DOS, to zeszło na
współczesne motywy, które skłaniają do takich rozwiązań -- że jest
bezpieczniej, że jest taniej w utrzymaniu, że jest szybciej w robocie.
A wszystko to w oderwaniu od wszystkomających rozwiązań NAS z Media
Marktu -- ja sam nie wiem co w nich jest, nawet o to pytałem.
--
Jarek
JarosĹaw SokoĹowski
Guest
Mon Dec 08, 2014 3:05 pm
Pan Zbych napisał:
Quote:
Nie ma takiej możliwości. Komputer w tym stanie (bez dostępu do dysków
i skryptów zamykających system na nich) nie reaguje na wciskanie
wyłącznika. No, chyba że wasz synek, co go być może jeszcze nie macie,
wyciągnie wtyczkę z gniazdka.
Co za niefart. A taki laptop z dyskiem, to i bez zasilania z sieci przez
te parę godzin będzie w stanie zapisywać pliki. Chyba trzeba się będzie
przeprosić z nocnikiem.
Jest albo i nie jest. Ostatnio miałem taki, co przez 40 minut (mierzyliśmy
z zegarkiem w ręce) otwierał bądź zamykał system. Jeszcze na gwarancji,
więc nowa bateria na to pozwalała. Serwis HP wymienił dysk i rzeczy wróciły
do normy -- ten stary wytrwale próbował dobierać się do sektorów, za którymś
razem mu się udawało. Ale że mu się uda zawsze, na to przeciez gwarancji
nie ma. Stare przysłowie mówi przecież, że póty nocnik gówno nosi, póki mu
się ucho nie urwie.
--
Jarek
Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Next