Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5
Jacek Radzikowski
Guest
Thu Jul 14, 2011 2:01 am
On 07/12/2011 05:54 PM, Adam wrote:
Quote:
Jeszcze trochę, i zużycie paliwa w samochodach będzie się podawać na
odwrót: ile na 100 uncjach (wagowo) paliwa przejedziemy sążni
Chociaż podobnie podaje się w hameryce
Oba systemy podawania zużycia paliwa mają swoje zalety i wady.
Abstrahując od faktycznych powodów tego że w Europie powszechniejszy
jest system objętość/odległość, a w usiech odległość/objętość, ta
różnica dość dobrze oddaje (historyczną) różnicę w kosztach paliwa.
Jeżdżącemu skrzydlatym Cadillakiem Johnemu wystarczyło wiedzieć że po
zatankowaniu 20 galonów benzyny za 100 mil będzie musiał szukać kolejnej
stacji.
Z kolei panu Janowi Kowalskiemu wybierającemu się Polskim Fiatem 126p w
podróż do cioci mieszkającej 120km od niego bardziej była przydatna
wiedza że będzie musiał wysupłać pieniądze na zatankowanie 16 litrów paliwa.
pzdr.
j.
Jacek Radzikowski
Guest
Thu Jul 14, 2011 2:19 am
On 07/13/2011 09:48 PM, Jarosław Sokołowski wrote:
Quote:
Pan Jacek Radzikowski napisał:
zdołałem się nauczyć tyle, że poniżej 75F jest mi za zimno
a powyżej 80F zaczyna być za ciepło.
To ja mam zdecydowanie szerszy zakres tolerowanych temperatur.
Tolerować to toleruję większy zakres. Ale taki mi najczęściej odpowiada.
Quote:
Ale i hamerykancom też chyba trudno zrozumieć skąd się wzięły
Farenheity, bo wymyślają historyjki o gorączce Pani Farenheit
i jak to Pan Farenheit wystawiwszy nosa przez okno stwierdził
że zimniej to za cholerę nie będzie
Wyznaczenie stu stopni, to jeszcze może być OK -- uznanie temperatury
ludzkiego ciała za wzorzec, to jest jakiś pomysł. A to, że Fahrenheitowi
trafiła się gorąca kobita, można uznać za wypadek przy pracy w czasie
Tylko żeby to nie była normalna temperatura. 100F to prawie 37.8, a to
już można podciągnąć pod gorączkę (Pani Farenheit miała mieć
przeziębienie i leżeć rozłożona w łóżku).
Quote:
skalowania pierwszego termometru. Ale żeby za zero przyjąć najniższą
temeraturę, jaka trafiła się którejś konkretnej zimy w Gdańsku, to jak
z Monthy Pythona. Trudno sobie wyobrazić mniej praktyczny wzorzec.
Zwłaszcza, że to jest akurat tyle, ile ma lód posypany solą.
Jedynym w miarę życiowym założeniem skali Farenheita jest to, że różnica
pomiędzy punktami zamarzania i wrzenia wody to ok. 180 stopni (Pan
Sierżant z dowcipów o studium wojskowym na politechnice miałby lżejsze
życie w hameryce), ale reszta jest zupełnie abstrakcyjna. Jeśli wierzyć
wikipedii, zero zostało skalibrowane jako punkt topnienia roztworu
chlorku amonu, a 100 jako temperatura ciała ... konia. Tyle jeśli chodzi
o logikę w skali Farenheita.
Jak to mawiają niektórzy, tego nie da się zrozumieć, to trzeba pokochać.
pzdr.
j.
Jarosław Sokołowski
Guest
Thu Jul 14, 2011 3:48 am
Pan Jacek Radzikowski napisał:
Quote:
zdołałem się nauczyć tyle, że poniżej 75F jest mi za zimno
a powyżej 80F zaczyna być za ciepło.
To ja mam zdecydowanie szerszy zakres tolerowanych temperatur.
Quote:
Ale i hamerykancom też chyba trudno zrozumieć skąd się wzięły
Farenheity, bo wymyślają historyjki o gorączce Pani Farenheit
i jak to Pan Farenheit wystawiwszy nosa przez okno stwierdził
że zimniej to za cholerę nie będzie
Wyznaczenie stu stopni, to jeszcze może być OK -- uznanie temperatury
ludzkiego ciała za wzorzec, to jest jakiś pomysł. A to, że Fahrenheitowi
trafiła się gorąca kobita, można uznać za wypadek przy pracy w czasie
skalowania pierwszego termometru. Ale żeby za zero przyjąć najniższą
temeraturę, jaka trafiła się którejś konkretnej zimy w Gdańsku, to jak
z Monthy Pythona. Trudno sobie wyobrazić mniej praktyczny wzorzec.
Zwłaszcza, że to jest akurat tyle, ile ma lód posypany solą.
--
Jarek
Artur M. Piwko
Guest
Thu Jul 14, 2011 7:26 am
In the darkest hour on Wed, 13 Jul 2011 12:11:23 +0200,
Adam <a.g@poczta.onet.pl> screamed:
[quote]Obawiam się, że pisząc te słowa także nie czujesz różnicy...
A co tu jest do czucia? Czy ja wyglądam jak blondynka? ;)
Chodziło mi o odróżnienie pojedynczego ogniwa (R6, R20) od baterii
(6F22, 3R14).
I R6 można nazwać baterią (1.
Artur M. Piwko
Guest
Thu Jul 14, 2011 7:27 am
In the darkest hour on Wed, 13 Jul 2011 12:15:49 +0200,
Adam <a.g@poczta.onet.pl> screamed:
[quote]A co tu jest do czucia? Czy ja wyglądam jak blondynka? ;)
Chodziło mi o odróżnienie pojedynczego ogniwa (R6, R20) od baterii
(6F22, 3R14).
I R6 można nazwać baterią (1.
Artur M. Piwko
Guest
Thu Jul 14, 2011 7:48 am
In the darkest hour on Wed, 13 Jul 2011 15:05:08 +0200,
J.F <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> screamed:
Quote:
Poza tym w temacie wątku - jeszcze nie słyszałem, żeby ktokolwiek w
sklepie pytał o "ogniwo". Zawsze słychać "bateria" lub "bateryjka" -
bez względu na to, czy składa się z pojedynczego ogniwa, czy z
zespołu ogniw w postaci baterii. Taki już jest język potoczny i nie
warto kruszyć kopii o byle drobiazgi o ile nie wprowadzają ryzyka
błędu.
Minie jedno pokolenie i wszyscy beda jezdzic samochodami "w kombi i w
dizlu" :-)
Coś jak obecnie "ubiera kurtki" i "ubiera buty"... :-)
--
[ Artur M. Piwko : Pipen : AMP29-RIPE : RLU:100918 : From == Trap! : SIG:237B ]
[ 09:47:22 user up 12863 days, 21:42, 1 user, load average: 0.99, 0.81, 0.01 ]
Money is something you have to make in case you don't die. -- Max Asnas
qlphon
Guest
Thu Jul 14, 2011 8:09 am
Quote:
Natomiast na codzień prowadzę prywatną kampanię na rzecz metrycyzacji
Ameryki i posługuję się celsjuszami:)
momencik, momencik...
spróbuj z kelwinami... wtedy będziesz bardziej metryczny
no i powinno pójść łatwiej, bo łatwiej wymówić...
Artur Stachura
Guest
Thu Jul 14, 2011 1:36 pm
On Thu, 14 Jul 2011 00:22:41 +0200, J.F <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> wrote:
Quote:
Potem cie jeszcze tatus nauczy ze woda wrze w 212F i papier zapala w
459 i juz mozesz brylowac.
Według klasyka - 451
http://pl.wikipedia.org/wiki/451_stopni_Fahrenheita_(utwór)
--
Artur Stachura
Goto page Previous 1, 2, 3, 4, 5