RTV forum PL | NewsGroups PL

Skąd się bierze poziom RMS w audio? Analiza wartości na przykładzie płyty CD

Poziom RMS audio, płyta CD a dynamika dźwięku

NOWY TEMAT

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Skąd się bierze poziom RMS w audio? Analiza wartości na przykładzie płyty CD

Goto page Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Krzysztof Gajdemski
Guest

Fri May 11, 2018 9:49 am   



Jest Thu, 10 May 2018 22:35:14 +0200, Luke pisze:
Quote:
W dniu 2018-05-09 o 13:05, jedrek pisze:
Większość CD do 1988 brzmi faktycznie miło dla ucha, a później to już
90% wydań dla ludu co słoń na ucho nastąpił.
Zanim powstała możliwość w pełni cyfrowej obróbki sygnału i zanim
realizatorzy zachłysnęli się kompresją, dodawaniem do wszystkiego
pogłosu i jeszcze najczęściej chorusowaniem tegoż, miksowanie polegało
najczęściej jedynie na ustawieniu poziomów składowych ścieżek oraz
rozmieszczeniu ich w panoramie stereo.

O jakich czasach piszesz? Bo miksowanie od dość dawna polegało *także*
na modyfikacjach dynamiki, jak również dodawaniu efektów. Jak sądzisz,
po co i od kiedy stały w studiach takie zabawki, jak Fairchild 660/670,
czy Altec 436C?

Quote:
Tylko różnica nie leży w nośniku, a w miksie nagrania.

Oraz masteringu.

Quote:
Albumy z lat 70. i początku 80. wydane na CD też brzmią winylowo, czyli
normalnie.

No właśnie. A kompresja i efekty (w tym cyfrowe) używane były pełną
gębą.

Wszystko jest fajne, jak używane z umiarem. To ludzie w ramach
idiotycznych loudness wars zapsuli nagrania.

k.
--
Krzysztof Gajdemski | songo (at) debian.org.pl | KG4751-RIPE
Registered Linux User #133457 | BLUG Registered Member #0005
PGP key at: http://s.debian.org.pl/gpg/gpgkey * ID: D3259224
Szanuję was wszystkich, którzy pozostajecie w cieniu - Snerg

RadoslawF
Guest

Fri May 11, 2018 9:52 am   



W dniu 2018-05-11 o 09:43, robot pisze:

Quote:
Większość CD do 1988 brzmi faktycznie miło dla ucha, a później to
już 90% wydań dla ludu co słoń na ucho nastąpił.

Dla optymistów którzy uważają że muzyka musi dobrze brzmieć na
gównianym odtwarzaczu MP3 za dziesięć dolarów z jeszcze
gorszymi słuchawkami.
I pod takie sprzęty się dzisiaj robi nagrania.

Może dobrze brzmieć. Ale nie gównianym kodekiem typu X-ing.

Nie nie może, i dlatego się podbija głośność i kompresje dynamiki.
Wtedy postrzegasz je lepiej, do czasu kiedy to puścisz na
normalnych kolumnach.

Jeszcze pozostają do wyboru wydawnictwa audiofilskie: dobry dźwięk -
słaby repertuar.

A cena ?


Pozdrawiam

Krzysztof Gajdemski
Guest

Fri May 11, 2018 9:56 am   





HF5BS
Guest

Fri May 11, 2018 10:34 am   



Użytkownik "robot" <adresfalszywy@onet.pl> napisał w wiadomości
news:pd3hit$jrb$1@node2.news.atman.pl...
Quote:
Nie nie może, i dlatego się podbija głośność i kompresje dynamiki.
Wtedy postrzegasz je lepiej, do czasu kiedy to puścisz na
normalnych kolumnach.

Jeszcze pozostają do wyboru wydawnictwa audiofilskie: dobry dźwięk - słaby
repertuar.

Świetnie ujęte, tak mi się skojarzyło z pociem kawy (tu: dla uproszczenia
rozpuszczalnej), że zamiast sobie ładnie wszystko pomieszać, zależnie od
preferowanego smaku (jeden lubi gorzko, inny posłodzone), dodać przypraw
specjalnie do kawy, robi tak, ze wrzatek osobno, łyżeczka kawy osobno (swoją
drogą, to świetny doraźny środek na lekki ból głowy, czy zębów, jak mamy
dyskomfort, a do otwarcia najbliższego gabinetu jeszcze 2-3 godziny.
Zażywamy łyżeczkę na sucho, to b. ważne, smoktamy robiąc jakby iryska i
powoli ssamy, niczym nie popijając, aż zejdzie wszystko. tylko wtedy, ma to
lekkie działanie przeciwbólowe, na jakieś 2-3 godziny.), mleczko/śmietanka
osobno, przyprawa, itd, osobno... Mamy sterylne i nieskażone składniki w sam
raz na VooDoo... ale IMHO, to chuj, nie kawa. Dopiero zmieszanie wszystkiego
i wzajemne pozanieczyszczanie składników, wydobywa pełnię aromatu, smaku...
I jeszcze ważne nastawienie - jaka kawa będzie lepiej smakować, czy średniej
jakości kawa zrobiona przez Mamę, czy najwyższej jakości kawa, "popełniona"
przez burkliwego baritę ze "starbaksa"? Mnie zawsze i wszędzie kawa od Mamy.

--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...

Luke
Guest

Fri May 11, 2018 10:59 am   



W dniu 2018-05-11 o 11:49, Krzysztof Gajdemski pisze:

Quote:
O jakich czasach piszesz? Bo miksowanie od dość dawna polegało *także*
na modyfikacjach dynamiki, jak również dodawaniu efektów. Jak sądzisz,
po co i od kiedy stały w studiach takie zabawki, jak Fairchild 660/670,
czy Altec 436C?

Te kompresory kompresowały z mocą 10% tego, co można dzisiaj. I raczej
też używano ich w razie rzeczywistej potrzeby (np. zejście z dynamiką
przy nagrywaniu orkiestry symfonicznej).

Zresztą nie mówię, że w tamtych czasach nikt nie przekształcał niczym
sygnału, od samego początku były w użyciu efekty gitarowe, w tym
kompresory dynamiki, ale one miały na celu uzyskanie odpowiedniego
brzmienia, a nie prasowanie nagrania.

Quote:
Albumy z lat 70. i początku 80. wydane na CD też brzmią winylowo, czyli
normalnie.

No właśnie. A kompresja i efekty (w tym cyfrowe) używane były pełną
gębą.

Kiedy? Podczas nagrywania w latach 80 były efekty cyfrowe? To może ja
coś przespałem?

A jeśli mówisz o reedycjach na płytach CD, to raczej nikt tego nie
kaleczył kompresją. Tak się składa, że jeden z albumów z połowy lat 70.
leży u mnie na półce w oryginalnej wersji winylowej i wznowienie na CD.
Obie wersje nie mają różnic w dynamice.

Wznawiane winyle z Biedronki też nie wykazują różnic w stosunku do
wersji WAV lub MP3 pobranych z zawartego wewnątrz linku.

Quote:
Wszystko jest fajne, jak używane z umiarem. To ludzie w ramach
idiotycznych loudness wars zapsuli nagrania.

Tu się zgadzam, a piszę głównie o tym, że brak loudnessu jest przez
większość szalenców postrzegany jako "winylowość", czyli oni to
brzmienie kojarzą z winylem, a nie z rodzajem miksu i masteringu.

L.

Luke
Guest

Fri May 11, 2018 11:08 am   



W dniu 2018-05-11 o 00:29, HF5BS pisze:

Quote:
Tak nagrane utwory obecnie brzmią wedle szaleńców "winylowo" i "lepiej
od płyty CD".

Strasznie sztuczna jest taka panorama, aż razi. Sytuację ratuje wartość
artystyczna i poprawne porozstawianei elementów w tej panoramie.

Bo te nagrania były do słuchania na zestawach stereo, nie na słuchawkach.

A jeszcze wcześniej bywały nagrania, gdzie coś bywało albo w obu, albo w
prawym, albo w lewym kanale (w praktyce niezupełnie, bo gramofon zawsze
dawał jakiś przesłuch). Szczerze mówiąc, wolę co niektóre od
współczesnych "produktów" z cyfrowym rozcieńczeniem w namiastce trójwymiaru.

Quote:
Albumy z lat 70. i początku 80. wydane na CD też brzmią winylowo, czyli
normalnie.

Winylowo... branzel dla hipsterów... Winyla często w tym tyle, ile smaku
w pieczonym raku.

Właśnie o tym piszę - przeciętny człowiek myśli, że zachwycił się
winylem. A on zachwycił się normalnym miksem. Nośnik nic do tego nie ma.

Quote:
Ba, nawet przekompresowane tuzin razy nagrania na jutubie z lat 70. też
brzmią w miarę winylowo!

Plijz, "podwujnom ślepom psze..."
My wcale nie wiemy, czy nagranie, ze sztuczną panoramą, w ogóle,
pomiędzy taśmą-matką, a aktualnym odsłuchem, widziało choćby kawałek
winyla...

Bo nie widziało, a "brzmi winylowo", bo jest normalnie zmiksowane.

Quote:
Pewnie wspominałem, że w czasach, gdy zajmowałem się masowo P2P, oraz
"rypaniem" nagrań z CD, spostrzegłem niepokojące mnie zjawisko - im
chujowiej nagrany utwór, tym większe przeświadczenie, ze zgranie go 320
kbps insane, cudownie poprawi jakość. tymczasem poprawnie (podkreślam,
POPRAWNIE) wykonane zgranie do MP3, co już nie jest takie błahe, zagra
lepiej w dobrym 96 kbps, zwłaszcza MP3pro, niż chuj^H^Hałowe 320... Ja
przykładam się do zadania i przeważnie zgrywam w 128, czaaasem, z
rzadka, 160, ale w najszczegółowszym, zarazem najwolniejszym trybie. Jak

Napisz o tym artykuł i linkuj, bo Twoje wywody o insane czytałem
kilkanaście razy i warto to napisać raz, a dobrze. Aha, uwzględnij też
to, że LAME się zmienia i pewne Twoje spostrzeżenia mogły się
przedawnić. Moje rewidowałem kilka razy, a pierwsze próby robiłem 15 lat
temu.


L.

Krzysztof Gajdemski
Guest

Fri May 11, 2018 12:07 pm   



Jest Fri, 11 May 2018 12:59:00 +0200, Luke pisze:
Quote:
W dniu 2018-05-11 o 11:49, Krzysztof Gajdemski pisze:

O jakich czasach piszesz? Bo miksowanie od dość dawna polegało *także*
na modyfikacjach dynamiki, jak również dodawaniu efektów. Jak sądzisz,
po co i od kiedy stały w studiach takie zabawki, jak Fairchild 660/670,
czy Altec 436C?
Te kompresory kompresowały z mocą 10% tego, co można dzisiaj. I raczej
też używano ich w razie rzeczywistej potrzeby (np. zejście z dynamiką
przy nagrywaniu orkiestry symfonicznej).

Nie. Te kompresory były stosowane powszechnie i nie tylko do dynamicznej
orkiestry symfonicznej ale i np. nagrywania instrumentów, bo kompresja
dynamiki była od dawna i nadal jest uważana za jedną z najważniejszych
czynności podczas realizacji miksu obok equalizacji (bo takie rzeczy,
jak ustawienie głośności i panorama, to oczywistość).

Oczywiście kompresora używa się tam, gdzie jest potrzebny bądź jego
zastosowanie jest wynikiem decyzji artystycznej. Z kompresją przegiąć
jest bardzo łatwo i wtedy efekty są opłakane. No ale tu się chyba
zgadzamy.

Quote:
Zresztą nie mówię, że w tamtych czasach nikt nie przekształcał niczym
sygnału, od samego początku były w użyciu efekty gitarowe, w tym
kompresory dynamiki, ale one miały na celu uzyskanie odpowiedniego
brzmienia, a nie prasowanie nagrania.
Albumy z lat 70. i początku 80. wydane na CD też brzmią winylowo, czyli
normalnie.
No właśnie. A kompresja i efekty (w tym cyfrowe) używane były pełną
gębą.
Kiedy? Podczas nagrywania w latach 80 były efekty cyfrowe? To może ja
coś przespałem?

Ej, chyba żartujesz. Nie będę tu wyciągał starszych rzeczy, bo to były
początki, ale jeśli mówimy o efektach, to przespałeś wszystko od
największej legendy czyli Lexicona 224 do setek innych procesorów
cyfrowych, których rozwój w latach 80. był bardzo intensywny.

Quote:
A jeśli mówisz o reedycjach na płytach CD, to raczej nikt tego nie
kaleczył kompresją.

Akurat takie kaleczenie rzeczywiście zaczęło się na dobre w latach 90.

Quote:
Tak się składa, że jeden z albumów z połowy lat 70.
leży u mnie na półce w oryginalnej wersji winylowej i wznowienie na CD.
Obie wersje nie mają różnic w dynamice.

J.w. Loudness war to trochę nowszy wynalazek.

Quote:
Wznawiane winyle z Biedronki też nie wykazują różnic w stosunku do
wersji WAV lub MP3 pobranych z zawartego wewnątrz linku.

Zaraz, przecież chyba w większości przypadków te pliki cyfrowe powstały
z tego samego źródła (master), z którego cięte były płyty. Większych
różnic być nie powinno. Zresztą to jest oferta skierowana do świadomych
odbiorców, którzy na takie rzeczy zwracają uwagę.Te płyty (przynajmniej
te, które słyszałem) brzmią zresztą bardzo dobrze.

Quote:
Wszystko jest fajne, jak używane z umiarem. To ludzie w ramach
idiotycznych loudness wars zapsuli nagrania.
Tu się zgadzam, a piszę głównie o tym, że brak loudnessu jest przez
większość szalenców postrzegany jako "winylowość", czyli oni to
brzmienie kojarzą z winylem, a nie z rodzajem miksu i masteringu.

Szczerze mówiąc nie spotkałem się z taką opinią, ale nie wykluczam, że
masz rację. Faktem jest, że w przypadku dużej ilości płyt trzeba sięgać
po winyle, żeby nie dostać po uszach kompresją.

k.
--
Krzysztof Gajdemski | songo (at) debian.org.pl | KG4751-RIPE
Registered Linux User #133457 | BLUG Registered Member #0005
PGP key at: http://s.debian.org.pl/gpg/gpgkey * ID: D3259224
Szanuję was wszystkich, którzy pozostajecie w cieniu - Snerg

BQB
Guest

Fri May 11, 2018 12:57 pm   



W dniu 11.05.2018 o 13:08, Luke pisze:
Quote:
W dniu 2018-05-11 o 00:29, HF5BS pisze:

Tak nagrane utwory obecnie brzmią wedle szaleńców "winylowo" i "lepiej
od płyty CD".

Strasznie sztuczna jest taka panorama, aż razi. Sytuację ratuje wartość
artystyczna i poprawne porozstawianei elementów w tej panoramie.

Bo te nagrania były do słuchania na zestawach stereo, nie na słuchawkach.

A jeszcze wcześniej bywały nagrania, gdzie coś bywało albo w obu, albo w
prawym, albo w lewym kanale (w praktyce niezupełnie, bo gramofon zawsze
dawał jakiś przesłuch). Szczerze mówiąc, wolę co niektóre od
współczesnych "produktów" z cyfrowym rozcieńczeniem w namiastce trójwymiaru.

Tak zupełnie z ciekawości, jak na płycie gramofonowej była zapisana
informacja o dwóch kanałach i jak wyglądał odczyt? Bo ZTCP to igła była
jedna, urządzenie całkowicie analogowe więc wydaje mi się, że powinny
być 2 igły i dwa rowki dla nich na płycie, ale może się mylę?

jedrek
Guest

Fri May 11, 2018 1:01 pm   



Który punkt najniższej wartości sygnału jest wykorzystywany jako klucz przy
pomiarze dynamiki? Najwyższej wartości piki audio nie problem zauważyć przy
analizie w dowolnym edytorze, np. audacity, i łatwo wartość tego piku
naocznie określić.
Ale co decyduje o tym, że jakiś punkt, poziom sygnału jest uznany za
najmniejszy?
Bo przecież nie jest tak, że jest sobie cisza (z jakimś tam szumem sprzętu)
i nagle prostokątnie w czasie pojedynczych ns pojawia się dźwięk o wartości
10% max poziomu przenoszenia toru audio.
W wielu nagraniach dźwięk napływa od 0 do max. I który tutaj punkt uznać
wyznacznikiem minimalnego poziomu dźwięku?
Bierze się pod uwagę S/N? Szuka się najniższego poziomu przy którym S/N nie
spada poniżej np. 20dB czy jak?

Krzysztof Gajdemski
Guest

Fri May 11, 2018 1:28 pm   



Jest Fri, 11 May 2018 14:57:07 +0200, BQB pisze:
Quote:
W dniu 11.05.2018 o 13:08, Luke pisze:
W dniu 2018-05-11 o 00:29, HF5BS pisze:
Tak nagrane utwory obecnie brzmią wedle szaleńców "winylowo" i "lepiej
od płyty CD".
Strasznie sztuczna jest taka panorama, aż razi. Sytuację ratuje wartość
artystyczna i poprawne porozstawianei elementów w tej panoramie.
Bo te nagrania były do słuchania na zestawach stereo, nie na słuchawkach.
A jeszcze wcześniej bywały nagrania, gdzie coś bywało albo w obu, albo w
prawym, albo w lewym kanale (w praktyce niezupełnie, bo gramofon zawsze
dawał jakiś przesłuch). Szczerze mówiąc, wolę co niektóre od
współczesnych "produktów" z cyfrowym rozcieńczeniem w namiastce trójwymiaru.
Tak zupełnie z ciekawości, jak na płycie gramofonowej była zapisana

Dlaczego była? Jest. :)

Quote:
informacja o dwóch kanałach i jak wyglądał odczyt? Bo ZTCP to igła była
jedna, urządzenie całkowicie analogowe więc wydaje mi się, że powinny
być 2 igły i dwa rowki dla nich na płycie, ale może się mylę?

Nie ma potrzeby stosowania dwóch igieł. Bez strzępienia języka:
https://en.wikipedia.org/wiki/Phonograph_record#Stereophonic_sound

k.
--
Krzysztof Gajdemski | songo (at) debian.org.pl | KG4751-RIPE
Registered Linux User #133457 | BLUG Registered Member #0005
PGP key at: http://s.debian.org.pl/gpg/gpgkey * ID: D3259224
Szanuję was wszystkich, którzy pozostajecie w cieniu - Snerg

Adam
Guest

Fri May 11, 2018 1:33 pm   



W dniu 2018-05-11 o 14:57, BQB pisze:
Quote:
(...)
Tak zupełnie z ciekawości, jak na płycie gramofonowej była zapisana
informacja o dwóch kanałach i jak wyglądał odczyt? Bo ZTCP to igła była
jedna, urządzenie całkowicie analogowe więc wydaje mi się, że powinny
być 2 igły i dwa rowki dla nich na płycie, ale może się mylę?

Jedna igła, ale dwa przetworniki, albo piezo, albo magnetyczne. Obejrzyj
adapter (ten w znaczeniu ścisłym) z bliska.
Poczytaj o systemie 45/45.

W pewnym uproszczeniu można przyjąć model trójkąta równoramiennego i go
"zakotwiczyć" jednym z wierzchołków - wtedy dwa pozostałe ruszają się.
Jeśli w tym nieruchomym wierzchołku jest jeden z przetworników, to on
wtedy "milczy", pomimo, że igła wraz z drugim przetwornikiem rusza się.



--
Pozdrawiam.

Adam

J.F.
Guest

Fri May 11, 2018 1:36 pm   



Użytkownik "jedrek" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:LugJC.122243$oo.21382@fx35.am4...
Quote:
Który punkt najniższej wartości sygnału jest wykorzystywany jako
klucz przy pomiarze dynamiki? Najwyższej wartości piki audio nie
problem zauważyć przy analizie w dowolnym edytorze, np. audacity, i
łatwo wartość tego piku naocznie określić.

Tylko musisz go nagrac znacznie lepszym sprzetem, zeby sie miescil w
zakresie.
Albo okreslic z gory czy w czasie prob.

A i tak taki pojedynczy pik moze byc warty obciecia, zeby podniesc
poziom reszty dzwiekow.

J.

HF5BS
Guest

Fri May 11, 2018 1:57 pm   



Użytkownik "Krzysztof Gajdemski" <songo@root.org.pl> napisał w wiadomości
news:slrnpfapp8.rvj.songo@fugazi.debian.org.pl...
Quote:
Albumy z lat 70. i początku 80. wydane na CD też brzmią winylowo, czyli
normalnie.

No właśnie. A kompresja i efekty (w tym cyfrowe) używane były pełną
gębą.

Nie inaczej. Zresztą, zapytajcie krótkofalowców, jak poprawiali efekty
robienia łączności tzw. DX-owych, fonicznych. Kompresja taka, że ja cię ten
tego. Podnosiło to średnią sygnału, mimo pogorszenia jakości (z tym też
różnie bywało), sygnał zachodził teoretycznie (i praktycznie) dalej.

Quote:
Wszystko jest fajne, jak używane z umiarem. To ludzie w ramach
idiotycznych loudness wars zapsuli nagrania.

I dokładnie to samo myslę i chcę przekazać. Kompresja była, jest i będzie,
podtrzymuję, że nie musi niczego zepsuć. A historyjka o skalpelu, co on
może, w różnych rękach. A - zabić, B - uratować życie, C - pokroić
chleb/kiełbasę, D - przyciąć krawcowi materiał, pytanie za 500 złotych
(Milionerzy) wskaż prawidłową odpowiedź. Prawidłowe są wszystkie 4. Zręczny
chirurg uratuje życie, a w domu pokroi sobie kiełbasę na kanapki. Niezbyt
zręczne jest C i D, ale da się zrobić.

--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...

HF5BS
Guest

Fri May 11, 2018 3:20 pm   



Użytkownik "RadoslawF" <radoslawfl@spam_wp.pl> napisał w wiadomości
news:pd3p5s$rnp$2@node2.news.atman.pl...
Quote:
Jeszcze pozostają do wyboru wydawnictwa audiofilskie: dobry dźwięk -
słaby repertuar.

A cena ?

Z racji powodów produkcji z ustalaniem równoległej rotacji orbitali, oraz
polaryzacji kamieni do kładzenia kabli (nie zapominajcie biedaki AVD, że
miedź jest diamagnetykiem i wiąże się z tym niechciana przez was jej
właściwość), będzie zapewne wybitnie AudioVooDoo... Ale ja nie idę w tę
stronę, tylko swoją kawę zrobię normalnie. Zasypię, zaleję wrzątkiem (tak
lubię, ICMPTZ?), posłodzę, dodam mleka/śmietanki i będę popijać.

--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...

Luke
Guest

Fri May 11, 2018 3:44 pm   



W dniu 2018-05-11 o 14:07, Krzysztof Gajdemski pisze:

Quote:
Nie. Te kompresory były stosowane powszechnie i nie tylko do dynamicznej
orkiestry symfonicznej ale i np. nagrywania instrumentów, bo kompresja
dynamiki była od dawna i nadal jest uważana za jedną z najważniejszych
czynności podczas realizacji miksu obok equalizacji (bo takie rzeczy,
jak ustawienie głośności i panorama, to oczywistość).

No dobrze. Czy jesteś w stanie zalinkować mi jakikolwiek artykuł, który
by mnie do tego w pełni przekonał? Typu "wspomnienia realizatora", który
wyraźnie mówi, że wszystko łącznie z perkusją i wokalem puszczał przez
(analogowy) kompresor?

Quote:
Oczywiście kompresora używa się tam, gdzie jest potrzebny bądź jego
zastosowanie jest wynikiem decyzji artystycznej. Z kompresją przegiąć
jest bardzo łatwo i wtedy efekty są opłakane. No ale tu się chyba
zgadzamy.

Na moje ucho jeśli tam jakaś kompresja jest, to minimalna i tylko dla
niektórych instrumentów. Ale mogę się mylić.

A w latach 80. epoka synthpopu pewnie nie potrzebowała kompresora, bo
wyjście line out z DX7, Juno albo innych topowych wtedy instrumentów
miało dynamikę przeciętnie średnią.

Quote:
Kiedy? Podczas nagrywania w latach 80 były efekty cyfrowe? To może ja
coś przespałem?
Ej, chyba żartujesz. Nie będę tu wyciągał starszych rzeczy, bo to były
początki, ale jeśli mówimy o efektach, to przespałeś wszystko od
największej legendy czyli Lexicona 224 do setek innych procesorów
cyfrowych, których rozwój w latach 80. był bardzo intensywny.

OK, zgadzam się, ale to jednak lata 80. W albumach z lat 70 nie usłyszy
się cyfrowego echa, co najwyżej pogłos sprężynowy z piecyka.

Quote:
Zaraz, przecież chyba w większości przypadków te pliki cyfrowe powstały
z tego samego źródła (master), z którego cięte były płyty. Większych
różnic być nie powinno. Zresztą to jest oferta skierowana do świadomych
odbiorców, którzy na takie rzeczy zwracają uwagę.Te płyty (przynajmniej
te, które słyszałem) brzmią zresztą bardzo dobrze.

Tak, o to mi chodzi. Ale te pliki cyfrowe brzmią również tak samo, jak
dźwięk z tego albumu w wersji CD. Jeśli CD nie był zloudnessowany przed
tłoczeniem.

I pisałem to w kontekście tego, że większość osób, która "osłupiała" po
pierwszym usłyszeniu winyla i "zakochała się w brzmieniu" tak naprawdę
osłupiała na widok różnicy w stylu miksowania i masteringu. I gdyby im
puścić ten sam album z CD, tak samo by im się to podobało.

Quote:
Szczerze mówiąc nie spotkałem się z taką opinią, ale nie wykluczam, że
masz rację. Faktem jest, że w przypadku dużej ilości płyt trzeba sięgać
po winyle, żeby nie dostać po uszach kompresją.

Bo to jest opinia niszowa. Na forach winylowych Cię wyklną, jeśli tylko
spróbujesz coś takiego napisać. Albo napiszą, że dopiero na sprzęcie za
10kpln będzie różnica, i tylko oni ją usłyszą :)

L.

Goto page Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Skąd się bierze poziom RMS w audio? Analiza wartości na przykładzie płyty CD

NOWY TEMAT

Regulamin - Zasady uzytkowania Polityka prywatnosci Kontakt RTV map News map