Użytkownik "ACMM-033" <valhalla@interia.pl> napisał w wiadomości
news:ne39e3$ha$1@node2.news.atman.pl...
Użytkownik "Marek" <trele@fele.kuku.pl> napisał w wiadomości
news:ne2ljl$lae$1@node1.news.atman.pl...
Użytkownik "ACMM-033" <valhalla@interia.pl> napisał w wiadomości
news:ne0pc7$dg6$1@node2.news.atman.pl...
Użytkownik "sundayman" <sundayman@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:ne0o53$l1f$1@node1.news.atman.pl...
Jeżeli by to zawiodło, to może wtedy jakiś pomysł...
Ale to ciężka sprawa raczej. Skuteczny i bezpieczny prawnie sposób
jakoś mi nie przychodzi....
A może za dnia poborować trochę w ścianach, tak przez dobry tydzień,
dwa? Remont, obrazki dla Babci, czy Cioci wieszam święte, bo kobieta
bardzo religijna jest, sru, jakimś tępym udarem, by dłużej było, no
chyba, że nie wolno

? Jakby tak dobrać parametry wiercenia do
rezonansu ścian...?
Czyli postępować jak wredne dziecko: na złość mamie, odmrożę sobie
uszy...
Może jeszcze niech codziennie potłucze o sufit parę talerzy albo
filiżanek.
Jednak najważniejsze chyba, aby nie zlamać przy tym prawa. Obrazki dla
Babci zawsze chyba można powiesić? Albo instalacja elektryczna, dodatkowe
gniazdko, czy kable się w ścianie połamały i wymienić...?
Marku, ja nie chcę robić nikomu na złość, szukam po prostu dobrych
sposobów na rozwiązanie problemu. Stokroć bardziej wolałbym to rozwiązać
w pełni pokojowo, ale jeśli to nie pomaga, to co innego, niż trochę
złośliwości?
Trzeba sobie uświadomić, że mieszka się w bloku, gdzie zawsze może się
zdarzyć,
że jakiś sąsiad zakłóca nam ciszę (niekoniecznie złośliwie) i szukanie na
siłę
absurdanych sposobów na odegranie się (odwet) sąsiadowi jest chore.
A jeśli ktoś będzie mieszkał przy ruchliwej (hałaśliwej) ulicy, to czy
rozwiązaniem
problemu będzie zamknięcie tej ulicy (postawienie nielegalnie znaku zakazu
wjazdu)?
Nie. Trzeba umieć żyć w otoczeniu, które nam nie do końca odpowiada, a na
jakie
jestesmy skazani, bo nie stać nas na wolnostojący dom w odosobnionym
spokojnym
miejscu. Jak będzie nas kiedyś stać, to sobie kupimy taki dom, a wraz z
nim spokój.
Jak kiedyś nie było mnie stać na własne auto, to jeździłem do miasta 15
km rowerem,
nawet w ciężkie zimowe mrozy i też nie było przyjemnie. Takie życie.
nasze wiercenia udarem w ścianie. :)