Goto page Previous 1, 2, 3 ... , 14, 15, 16 Next
J.F
Guest
Tue Dec 23, 2025 6:07 pm
On Tue, 23 Dec 2025 13:36:49 +0100, Jarosław Sokołowski wrote:
Quote:
Pan J.F napisał:
https://youtu.be/lKchTxNgNXQ?t=262
Wodę dolewamy ... ale nic nie wspomnieli, żeby opróżnić przed nocą ...
a i w dzien przecież też były mrozy.
Tutaj zimy w ogóle nie widać.
No nie widać, ale jak się robi film o codziennej obsłudze samochodu,
to chyba wypadałoby o tym powiedzieć?
Quote:
https://www.youtube.com/watch?v=ZCf2AhUtnso
-ogrzewany garaż,
-spuszczona woda,
-woda z gliceryną
O spuszczeniu na koniec dnia też nie powiedzieli :-)
A co będą o rzeczach oczywistych gadać. W filmie "Nóż w wodzie"
Romana Polańskiego jest scena ze zdejmowaniem wycieraczek przed
oddaleniem się od zaparkowanego samochodu. Jak film oglądałem
pierwszy raz, w ogóle na to nie zwróciłem uwagi. To przecież
jasne, że trzeba schować, bo ukradną.
Były lata, że nie kradli. I wróciły :-)
J.
Paweł Pawłowicz
Guest
Tue Dec 23, 2025 6:13 pm
W dniu 23.12.2025 o 17:04, J.F pisze:
[...]
Quote:
Pracownicy Krupskiego Młyna wynosili azotan 2-metylopentanolu, używany
do produkcji "plastiku", i dodawali do paliwa w samochodach. Efekt był
podobny.
No fajnie, ale co dadzą wolne rodniki przy tej samej ilośći paliwa i
tlenu?
Szybsze spalanie po inicjacji iskrą.
Quote:
Wydajniejszą pracę na wysokich obrotach?
A to "do kubła" czym spowodowane? Spalanie detonacyjne?
Nie. Po prostu silnik nie jest przystosowany do obrotów typu 22000 na
minutę. Silniki modelarskie i tak są wyżyłowane.
Quote:
O ile pamietam, to do paliwa dolewało się nitrometan, w dużej ilości,
Tak z grubsza 20%. Tego nie dało się zrobić. Na zawodach paliwo
dostarczał organizator. Kroplę azotynu można było rozmazać po ściankach,
aby nic nie było widać. 10 ml nitrometanu w zbiorniku było bardzo widoczne.
P.P.
J.F
Guest
Tue Dec 23, 2025 6:16 pm
On Tue, 23 Dec 2025 13:02:00 +0100, Jarosław Sokołowski wrote:
Quote:
Pan J.F napisał:
Tak też to sobie wyobrażam. Samolot (myśliwiec) ma ogromny nadmiar
mocy w stosunku do tego, co jest potrzebne do spokojnego przelotu.
Tylko te spokojne przeloty to tak różnie były. Jak przychodził
alarm, to trzeba było szybko wystartować, wejsc na potrzebną
wysokość, zaatakować wroga ... i dopiero można było w miarę
spokojnie polecieć do siebie na lotnisko.
Wszystko to jeszcze mieści się w granicach (w miarę) spokojnego
przelotu. Mniej spokojne, z gotowaniem wody, to odpowiednik użycia
dopalacza w silniku odrzutowym.
To wspinanie w górę, to chyba jednak sporej mocy wymagało.
Może nie maksymalnej, ale pewnie dość blisko.
Quote:
Nie wiem, ale cos musieli wlewać do silników w samochodach.
Myślę, że w większości jednak wodę.
To wymaga spuszczania na zimę.
Życie pioniera (motoryzacji) wymaga poświęceń.
W Polsce może i pionier, w USA już codzienność.
Quote:
"Na początku lat 60 producenci samochodów w Stanach
Zjednoczonych (Ford Motor Company, General Motors
i Chrysler) zaczęli stosować w układach chłodzenia
płyn do chłodnic Prestone będący mieszaniną koncentratu
i wody (w stosunku 1:1)".
[...]
Producenci może nie używali ... ale w sklepach mógł być, dla chętnych.
Chętnych i majętnych. Na stronie o historii firmy są też ogłoszenia
prasowe z podaną ceną. Na początku było 7 dolarów za galon. Sto lat
temu samochód (Ford T) kosztował około 250 dolarów.
No ale to koszt jednorazowy.
Quote:
Ale ... czym producenci zalewali? Wodą? Niczym?
Ci od Prestone piszą, że rynek na ich płyn pojawił się, bo ludzie
dopiero wtedy zaczęli zimą używać samochodów. Wcześniejsze nie
miały ogrzewania, a olej silnikowy też nie zawsze dawał radę.
Znowu wrócę do Syreny 101. Wtedy w Polsce też wielu kierowców
odstawiało samochody na zimę. Stały zwykle pod plandekami.
Na pewno nie wszyscy.
Ale fabryka co - zamykała się na zimę? Trzymała samochody ogrzewanej
hali, póki się nie ociepli?
Czy wysyłała bez wody w chłodnicy, a dealer dolewał po sprzedaży?
Quote:
Zimy jednak są, nawet w USA.
I co - spuszczamy wodę po jeździe?
A jak pojedziesz do pracy i trzeba zaparkować na 8 godzin ?
Ależ właśnie tak było! W Polsce. Ja to pamiętam.
Tzn zimy w czasie dnia? Tez pamiętam.
Czy odstawianie samochodu pod plandekę, a do pracy
tramwajem/autobusem?
J.
Jarosław Sokołowski
Guest
Tue Dec 23, 2025 6:20 pm
Pan J.F napisa:
Quote:
Wod dolewamy ... ale nic nie wspomnieli, eby opróni przed noc ...
a i w dzien przecie te byy mrozy.
Tutaj zimy w ogóle nie wida.
No nie wida, ale jak si robi film o codziennej obsudze samochodu,
to chyba wypadaoby o tym powiedzie?
Moe zrobili drugi o zimowej obsudze? Ju wspomniaem, e uywanie
samochodu o tej porze roku nie zawsze byo rzecz oczywist. Sto lat
temu z okadem wikszo samochodów to byy kabriolety. Jeli nawet
dao si zaoy im daszek, to i tak szyb z boku nie byo. Jakie
ogrzewanie? O tym nikt nie myla. Do naszych czasów zmienio si
to diametralnie, ale zmiany byy powolne. Od Syreny czy Warszawy
nie wymagano, by w kadej porze roku dziaay tak samo, i by zawsze
wystarczaa ta sama "codzienna obsuga".
--
Jarek
Jarosław Sokołowski
Guest
Tue Dec 23, 2025 6:28 pm
Pan Pawe Pawowicz napisa:
Quote:
Po prostu silnik nie jest przystosowany do obrotów typu 22000 na
minut. Silniki modelarskie i tak s wyyowane.
Do kategorii "silniki modelarskie" zaliczybym te V8 z amerykaskich
samochodów z lat szedziesitych. 5-6 litrów pojemnoci, okoo 200
koni, typowa praca w granicach 2000 rpm. Niezniszczalne. Przerabiano
je na silniki do bicia rekordów prdkoci na Sonym Jeziorze. Jakie
15 minut ywotnoci, obroty "typu 22000 na minut". Dla koni to by
trzeba byo niezy kawaek prerii przeznaczy, eby je tam wszystkie
zmieci.
--
Jarek
Jarosław Sokołowski
Guest
Tue Dec 23, 2025 8:35 pm
Pan J.F napisa:
Quote:
Wszystko to jeszcze mieci si w granicach (w miar) spokojnego
przelotu. Mniej spokojne, z gotowaniem wody, to odpowiednik uycia
dopalacza w silniku odrzutowym.
To wspinanie w gór, to chyba jednak sporej mocy wymagao.
Moe nie maksymalnej, ale pewnie do blisko.
W rejsowych wspinanie si na przelotow (czyli w zasadzie maksymaln)
jest normalnym etapem lotu. Robi sie to jak najszybciej, bo tak
wychodzi z rachunku ekonomicznego (paliwo). Rejsowe nie maj dopalaczy.
Quote:
Nie wiem, ale cos musieli wlewa do silników w samochodach.
Myl, e w wikszoci jednak wod.
To wymaga spuszczania na zim.
ycie pioniera (motoryzacji) wymaga powice.
W Polsce moe i pionier, w USA ju codzienno.
W USA bycie pionierem zawsze byo staym elementem codziennoci.
Oni nawet swoje pionierskie drogi budowali jak ju mieli samochody.
Dlatego Ford T wyglda jak wyglda, taki botowóz.
Przy koniu to dopiero jest robota. Zaprzc do bryczki, wyprzc,
owsa zada, wyczesa, by nie wyglda jak fleja. Jeszcze gnój
ze stajni. A to tak niedawno byo. Czyme jest przy tym jakie
niewinne spuszczanie wody?
Quote:
Chtnych i majtnych. Na stronie o historii firmy s te ogoszenia
prasowe z podan cen. Na pocztku byo 7 dolarów za galon. Sto lat
temu samochód (Ford T) kosztowa okoo 250 dolarów.
No ale to koszt jednorazowy.
Jako nie wierz w cakowit szczelno wynalazku pana Heka.
Ale nawet jak na jednorazowy wydatek to jest ogromna suma.
Quote:
Znowu wróc do Syreny 101. Wtedy w Polsce te wielu kierowców
odstawiao samochody na zim. Stay zwykle pod plandekami.
Na pewno nie wszyscy.
Na mojej ulicy nawet nie wszyscy trzej. Bo mniej wicej tyle byo
pojazdów. Ale jednak zim jedzio si znacznie mniej. Ja dzisiaj
tendencje mam odwrotne.
Quote:
Ale fabryka co - zamykaa si na zim?
Nadganiali plan roczny. Albo picioletni.
Quote:
Trzymaa samochody ogrzewanej hali, póki si nie ociepli?
Czy wysyaa bez wody w chodnicy, a dealer dolewa po sprzeday?
Wczeniej jako tak, e dolewa. Niekoniecznie dealer, w Warszawie
samochód odbierao si wprost z fabryki. Fiat ju mia to borygo
nalane. Moe nawet dlatego zaczli je produkowa, kranik do spustu
nie by tak atwo dostpny jak w Warszawach.
Quote:
Zimy jednak s, nawet w USA.
I co - spuszczamy wod po jedzie?
A jak pojedziesz do pracy i trzeba zaparkowa na 8 godzin ?
Ale wanie tak byo! W Polsce. Ja to pamitam.
Tzn zimy w czasie dnia? Tez pamitam.
Pamitam dylematy "spuci, czy nie spuci". Kiedy do ojca
przyjecha znajomy. Wizyta si przecigna, a w telewizji
Wicherek straszy czym niedobrym ze wschodu. Trzeba byo
spuci, a potem bya akcja z zalewaniem.
Quote:
Czy odstawianie samochodu pod plandek, a do pracy
tramwajem/autobusem?
Moe warto te uwiadomi, e koszt paliwa móg wynosi prawie
tyle, co cena biletu miesicznego. Wic nie wszyscy tak ochoczo
samochodem do pracy. Nawet gdy ciepo.
--
Jarek
J.F
Guest
Tue Dec 23, 2025 10:06 pm
On Tue, 23 Dec 2025 19:35:01 +0100, Jarosław Sokołowski wrote:
Quote:
Pan J.F napisał:
Wszystko to jeszcze mieści się w granicach (w miarę) spokojnego
przelotu. Mniej spokojne, z gotowaniem wody, to odpowiednik użycia
dopalacza w silniku odrzutowym.
To wspinanie w górę, to chyba jednak sporej mocy wymagało.
Może nie maksymalnej, ale pewnie dość blisko.
W rejsowych wspinanie się na przelotową (czyli w zasadzie maksymalną)
jest normalnym etapem lotu. Robi sie to jak najszybciej, bo tak
wychodzi z rachunku ekonomicznego (paliwo). Rejsowe nie mają dopalaczy.
Rejsowe maja rózne ograniczenia mocy silników, bo pełna im szkodzi.
W wojskowych i w Merlinie też szkodziła. No ale mysliwiec będący za
nisko nic nie zrobi (teraz ma rakiety), więc trzeba bylo wejśc na
wysokość szybko.
Quote:
Nie wiem, ale cos musieli wlewać do silników w samochodach.
Myślę, że w większości jednak wodę.
To wymaga spuszczania na zimę.
Życie pioniera (motoryzacji) wymaga poświęceń.
W Polsce może i pionier, w USA już codzienność.
W USA bycie pionierem zawsze było stałym elementem codzienności.
Oni nawet swoje pionierskie drogi budowali jak już mieli samochody.
Dlatego Ford T wygląda jak wygląda, taki błotowóz.
Przy koniu to dopiero jest robota. Zaprząc do bryczki, wyprząc,
owsa zadać, wyczesać, by nie wyglądał jak fleja. Jeszcze gnój
ze stajni. A to tak niedawno było. Czymże jest przy tym jakieś
niewinne spuszczanie wody?
Być może, ale mieszczuchy stajni od dawna nie mają.
Quote:
Chętnych i majętnych. Na stronie o historii firmy są też ogłoszenia
prasowe z podaną ceną. Na początku było 7 dolarów za galon. Sto lat
temu samochód (Ford T) kosztował około 250 dolarów.
No ale to koszt jednorazowy.
Jakoś nie wierzę w całkowitą szczelność wynalazku pana Heńka.
Dolewka co roku?
Quote:
Ale nawet jak na jednorazowy wydatek to jest ogromna suma.
Stac ich było na 250$, a nie stać na 7?
A co z oponami, paliwem, olejami ...
Quote:
Znowu wrócę do Syreny 101. Wtedy w Polsce też wielu kierowców
odstawiało samochody na zimę. Stały zwykle pod plandekami.
Na pewno nie wszyscy.
Na mojej ulicy nawet nie wszyscy trzej. Bo mniej więcej tyle było
pojazdów. Ale jednak zimą jeździło się znacznie mniej. Ja dzisiaj
tendencje mam odwrotne.
Znacznie mniej, ale cos. Nalac wodę, pojechac, wylac ... może nie
dziwne, że się jeżdziło mniej :-0
Quote:
Ale fabryka co - zamykała się na zimę?
Nadganiali plan roczny. Albo pięcioletni.
Syrenek. A Forda ?
Quote:
Trzymała samochody ogrzewanej hali, póki się nie ociepli?
Czy wysyłała bez wody w chłodnicy, a dealer dolewał po sprzedaży?
Wcześniej jakoś tak, że dolewał. Niekoniecznie dealer, w Warszawie
samochód odbierało się wprost z fabryki.
We Wrocławiu odbierało sie ze składnicy polmozbytu ... w Oławie.
W sumie - dealer ma troche obowiązków, nalanie wody to najmniejszy z
nich.
Quote:
Fiat już miał to borygo
nalane. Może nawet dlatego zaczęli je produkować, kranik do spustu
nie był tak łatwo dostępny jak w Warszawach.
Czyli zapewne Fiat tez go tak zaprojektował.
No ale premiera to rok 1967, więc nie takie dziwne.
od 61 robili Fiaty 1500 i 1300, a wczesniej Fiat 1400 ...
Znajdzie ktoś instrukcje obsługi?
Ba - Syrena 100/101 z 1959
https://syrena.nekla.pl/forum/viewtopic.php?t=16736
strona 31 jazda w zimie ...
"jeśli układ chłodzenia jest napełniony płynem o niskiej temperaturze
krzepnięcia"
ale nie podają jakim, i ogólnie chyba wodę przewidywali ... najlepiej
deszczową (str 15)
Quote:
Zimy jednak są, nawet w USA.
I co - spuszczamy wodę po jeździe?
A jak pojedziesz do pracy i trzeba zaparkować na 8 godzin ?
Ależ właśnie tak było! W Polsce. Ja to pamiętam.
Tzn zimy w czasie dnia? Tez pamiętam.
Pamiętam dylematy "spuścić, czy nie spuścić". Kiedyś do ojca
przyjechał znajomy. Wizyta się przeciągnęła, a w telewizji
Wicherek straszył czymś niedobrym ze wschodu. Trzeba było
spuścić, a potem była akcja z zalewaniem.
A znajomy u siebie miał ciepły garaż ?
Quote:
Czy odstawianie samochodu pod plandekę, a do pracy
tramwajem/autobusem?
Może warto też uświadomić, że koszt paliwa mógł wynosić prawie
tyle, co cena biletu miesięcznego. Więc nie wszyscy tak ochoczo
samochodem do pracy. Nawet gdy ciepło.
Tato na cenę paliwa nie narzekał. Ale do pracy chodził piechotą -
zaklad mieszkania zbudował blisko :-)
Stosunki cen były popierdolone - niby benzyna droga, a trzeba było
kartki wprowadzić, bo nie starczało. Czy ja dobrze pamiętam, że w
latach 70-tych kosztowała ok 10zl/litr? Przy miesięcznych zarobkach
ok 2-3 tysiecy?
Mięsa też obywatele kupowali za dużo, znaczy stać ich bylo ... ale jak
podnieśli cene, to sie obywatele zbuntowali.
Durna komuna nie nauczyła sie podnosic cen o 10% - od razu o 100 ..
J.
J.F
Guest
Tue Dec 23, 2025 10:31 pm
On Tue, 23 Dec 2025 17:20:06 +0100, Jarosław Sokołowski wrote:
Quote:
Pan J.F napisał:
Wodę dolewamy ... ale nic nie wspomnieli, żeby opróżnić przed nocą ...
a i w dzien przecież też były mrozy.
Tutaj zimy w ogóle nie widać.
No nie widać, ale jak się robi film o codziennej obsłudze samochodu,
to chyba wypadałoby o tym powiedzieć?
Może zrobili drugi o zimowej obsłudze? Już wspomniałem, że używanie
samochodu o tej porze roku nie zawsze było rzeczą oczywistą. Sto lat
temu z okładem większość samochodów to były kabriolety. Jeśli nawet
dało się założyć im daszek, to i tak szyb z boku nie było. Jakieś
ogrzewanie? O tym nikt nie myślał.
No i te wersje, gdzie kabina pasażerów była zamknięta, ale siedzenie
kierowcy nie.
No cóż - powozy też nie miały ogrzewania,
Quote:
Do naszych czasów zmieniło się
to diametralnie, ale zmiany były powolne. Od Syreny czy Warszawy
nie wymagano, by w każdej porze roku działały tak samo, i by zawsze
wystarczała ta sama "codzienna obsługa".
Warszawy to były też karetki, milicyjne radiowozy, auta służbowe
dyrektorów, taksówki - więc raczej wymagano aby jeździły zawsze.
A na zachodzie to pewnie jeszcze wcześniej nastąpiło.
Ale oczywiscie kierowca to był fachowiec, i mógł spuszczać wodę w
miarę potrzeby ... albo skorzystać z lepszego płynu.
Czy wydac $7 na Prestone.
J.
J.F
Guest
Tue Dec 23, 2025 10:39 pm
On Tue, 23 Dec 2025 17:13:16 +0100, Paweł Pawłowicz wrote:
Quote:
W dniu 23.12.2025 o 17:04, J.F pisze:
[...]
Pracownicy Krupskiego Młyna wynosili azotan 2-metylopentanolu, używany
do produkcji "plastiku", i dodawali do paliwa w samochodach. Efekt był
podobny.
No fajnie, ale co dadzą wolne rodniki przy tej samej ilośći paliwa i
tlenu?
Szybsze spalanie po inicjacji iskrą.
Wydajniejszą pracę na wysokich obrotach?
A to "do kubła" czym spowodowane? Spalanie detonacyjne?
Nie. Po prostu silnik nie jest przystosowany do obrotów typu 22000 na
minutę. Silniki modelarskie i tak są wyżyłowane.
O ile pamietam, to silniki modelarskie mają dośc wysokie obroty.
Efekt raczej rozmiaru.
Ale pisałeś o dolewaniu w samochodach.
Szybsze spalanie pewnie pozwoli na większe obroty ... o ile np dolot
powietrza się wyrobi, i wydech ..
O ile wiem, to w dieslach spalanie jest stosunkowo wolne, i to
ogranicza i zmniejsza im obroty.
Quote:
O ile pamietam, to do paliwa dolewało się nitrometan, w dużej ilości,
Tak z grubsza 20%. Tego nie dało się zrobić. Na zawodach paliwo
dostarczał organizator. Kroplę azotynu można było rozmazać po ściankach,
aby nic nie było widać. 10 ml nitrometanu w zbiorniku było bardzo widoczne.
No chyba, że tak :-)
A nie było silników na 100% NM ? (plus olej oczywiscie)
J.
Jarosław Sokołowski
Guest
Tue Dec 23, 2025 11:40 pm
Pan J.F napisa:
Quote:
W rejsowych wspinanie si na przelotow (czyli w zasadzie maksymaln)
jest normalnym etapem lotu. Robi sie to jak najszybciej, bo tak
wychodzi z rachunku ekonomicznego (paliwo). Rejsowe nie maj dopalaczy.
Rejsowe maja rózne ograniczenia mocy silników, bo pena im szkodzi.
W I-62 "Mikoaj Kopernik" zaszkodzia bardzo mocno.
Quote:
Przy koniu to dopiero jest robota. Zaprzc do bryczki, wyprzc,
owsa zada, wyczesa, by nie wyglda jak fleja. Jeszcze gnój
ze stajni. A to tak niedawno byo. Czyme jest przy tym jakie
niewinne spuszczanie wody?
By moe, ale mieszczuchy stajni od dawna nie maj.
Tyko si wydaje, e od dawna. Tak sobie teraz wspominam Gomuk i
Syren 101, jak nabywca Forda T wojn secesyjn. Ta sama odlego
w czasie. Jak kiedy przegldaem ksigi wieczyste z europejskich
miast, to miejsce na poziomie ulicy, w którym teraz jest na przykad
sklep z perami, opisane zostao w ksidze jako "stajnia".
Quote:
Chtnych i majtnych. Na stronie o historii firmy s te ogoszenia
prasowe z podan cen. Na pocztku byo 7 dolarów za galon. Sto lat
temu samochód (Ford T) kosztowa okoo 250 dolarów.
No ale to koszt jednorazowy.
Jako nie wierz w cakowit szczelno wynalazku pana Heka.
Dolewka co roku?
W tej Warszawie z filmu kazali sprawdza codzienne. I trzeba byo
dolewa. W Fordzie nie inaczej.
Quote:
Ale nawet jak na jednorazowy wydatek to jest ogromna suma.
Stac ich byo na 250$, a nie sta na 7?
Nie chodzi o to, e "nie sta". To drogie byo. I nie zawsze potrzebne.
Quote:
A co z oponami, paliwem, olejami ...
Oleje starczay na krótko. Opony te. Paliwo byo do tanie (pierwszy
kryzys paliwowy z lat 70 nawet pamitam, przed nim baryka ropy bya
po 1,50 $).
Quote:
Ale fabryka co - zamykaa si na zim?
Nadganiali plan roczny. Albo picioletni.
Syrenek. A Forda ?
Meteorolodzy podaj, e w Detroit rednio 44 dni w roku temperatura
bywa ujemna. Ale nie tak znowu bardzo ujemna. Da si wytrzyma.
Quote:
w Warszawie samochód odbierao si wprost z fabryki.
We Wrocawiu odbierao sie ze skadnicy polmozbytu ... w Oawie.
To "w Warszawie" naley rozumie bardzo szeroko. Ludzie z Torunia te
mogli tu mie najbliej.
Quote:
Czyli zapewne Fiat tez go tak zaprojektowa.
No ale premiera to rok 1967, wic nie takie dziwne.
od 61 robili Fiaty 1500 i 1300, a wczesniej Fiat 1400 ...
Znajdzie kto instrukcje obsugi?
Instrukcji nie mam, ale pamitam, e Fiat zaprojektowa równie
smarowanie smarem w punktach smarowniczych. Raz na kwarta. Rzecz
dzisiaj niepojta. A Fiata mielimy jeszcze w zasadzie woskiego,
w FSO by tylko skadany do kupy z dostarczonego kitu DIY. Wosi
dali te cztery puszki smaru: na wiosn, na lato, na jesie i na
zim. Kady inny. Normalnie "Le quattro stagioni", maestro Vivaldi!
Quote:
Ba - Syrena 100/101 z 1959
https://syrena.nekla.pl/forum/viewtopic.php?t=16736
strona 31 jazda w zimie ...
"jeli ukad chodzenia jest napeniony pynem o niskiej temperaturze
krzepnicia"
ale nie podaj jakim, i ogólnie chyba wod przewidywali ... najlepiej
deszczow (str 15)
O, wanie! Jeszcze trzeba byo deszczówki naapa. Ku jest mniej
wybredny, mona go poi ze studni.
Quote:
Kiedy do ojca przyjecha znajomy. Wizyta si przecigna, a w
telewizji Wicherek straszy czym niedobrym ze wschodu. Trzeba
byo spuci, a potem bya akcja z zalewaniem.
A znajomy u siebie mia ciepy gara ?
Raczej nie, spuszcza na parkingu. Wtedy czsto wida byo zamarznite
kaue pod samochodami. Ale tego dnia musia spuszcza dwa razy.
Quote:
Moe warto te uwiadomi, e koszt paliwa móg wynosi prawie
tyle, co cena biletu miesicznego. Wic nie wszyscy tak ochoczo
samochodem do pracy. Nawet gdy ciepo.
Tato na cen paliwa nie narzeka.
Rozsdny czowiek. Ci co narzekali, zwykle le koczyli.
Quote:
Czy ja dobrze pamitam, e w latach 70-tych kosztowaa ok 10zl/litr?
Przy miesicznych zarobkach ok 2-3 tysiecy?
Prawie dobrze. Dycha pod koniec dekady, zarobki troch wysze.
Za Gomuki chyba 6,50 za litr, a trójka wypaty to ju byo duo.
--
Jarek
Jarosław Sokołowski
Guest
Tue Dec 23, 2025 11:41 pm
Pan J.F napisa:
Quote:
No có - powozy te nie miay ogrzewania,
Kibitki jadce na Sybir miay koz i komin. Z jakich pócien
olejnych to pamitam.
Quote:
Warszawy to byy te karetki, milicyjne radiowozy, auta subowe
dyrektorów, taksówki - wic raczej wymagano aby jedziy zawsze.
Znaczy si "w cigym ruchu". Silniki w autobusach stojcych zim
w zajezdniach pracoway ca noc.
--
Jarek
Jarosław Sokołowski
Guest
Wed Dec 24, 2025 12:11 am
Pan J.F napisa:
Jeszcze jedno:
Quote:
Strona 32:
Po tygodniu eksploatacji samochodu z ukadem chodzenia
napenionym takim pynem powinno si pyn spuci (przy
gorcym silniku) i pozostawi go w spokoju na par godzin,
aby na dno naczynia opad osad z kamienia kotowego i rdzy.
Nastpnie naley pyn przefiltrowa przez czyst flanel
i powtórnie napeni nim ukad chodzenia.
Czyli to te nie byo takie "wlej i zapomnij".
--
Jarek
J.F
Guest
Wed Dec 24, 2025 12:27 am
On Tue, 23 Dec 2025 23:11:04 +0100, Jarosław Sokołowski wrote:
Quote:
Pan J.F napisał:
Jeszcze jedno:
Ba - Syrena 100/101 z 1959
https://syrena.nekla.pl/forum/viewtopic.php?t=16736
Strona 32:
Po tygodniu eksploatacji samochodu z układem chłodzenia
napełnionym takim płynem powinno się płyn spuścić (przy
gorącym silniku) i pozostawić go w spokoju na parę godzin,
aby na dno naczynia opadł osad z kamienia kotłowego i rdzy.
Następnie należy płyn przefiltrować przez czystą flanelę
i powtórnie napełnić nim układ chłodzenia.
Czyli to też nie było takie "wlej i zapomnij".
Czego to się człowiek nie dowie :-)
Tylko nie bardzo rozumiem - to operacja jednorazowa, czy należy
powtarzać co tydzien?
Bo jeśli służy do odfiltrowania szlamu i kamienia kotłowego,
to może wystarczy raz.
Ale jesli byle jaki płyn (na glicerynie?) powodował zwiększoną
korozję, to może rdzę trzeba było filtrować co tydzień ?
No cóz - co tydzien, nie co dzień :-)
J.
J.F
Guest
Wed Dec 24, 2025 12:43 am
On Tue, 23 Dec 2025 22:40:34 +0100, Jarosław Sokołowski wrote:
Quote:
Pan J.F napisał:
Przy koniu to dopiero jest robota. Zaprząc do bryczki, wyprząc,
owsa zadać, wyczesać, by nie wyglądał jak fleja. Jeszcze gnój
ze stajni. A to tak niedawno było. Czymże jest przy tym jakieś
niewinne spuszczanie wody?
Być może, ale mieszczuchy stajni od dawna nie mają.
Tyko się wydaje, że od dawna. Tak sobie teraz wspominam Gomułkę i
Syrenę 101, jak nabywca Forda T wojnę secesyjną. Ta sama odległość
w czasie. Jak kiedyś przeglądałem księgi wieczyste z europejskich
miast, to miejsce na poziomie ulicy, w którym teraz jest na przykład
sklep z perłami, opisane zostało w księdze jako "stajnia".
W czasie może i tak, ale to jednak parę pokoleń.
Quote:
Chętnych i majętnych. Na stronie o historii firmy są też ogłoszenia
prasowe z podaną ceną. Na początku było 7 dolarów za galon. Sto lat
temu samochód (Ford T) kosztował około 250 dolarów.
No ale to koszt jednorazowy.
Jakoś nie wierzę w całkowitą szczelność wynalazku pana Heńka.
Dolewka co roku?
W tej Warszawie z filmu kazali sprawdzać codzienne. I trzeba było
dolewać. W Fordzie nie inaczej.
Sprawdzać codziennie. Ale jak często dolewać - nie wiemy.
Quote:
Ale nawet jak na jednorazowy wydatek to jest ogromna suma.
Stac ich było na 250$, a nie stać na 7?
Nie chodzi o to, że "nie stać". To drogie było. I nie zawsze potrzebne.
Jak ktoś mieszkał na Florydzie, to pewnie nie.
Ale w Detroit zimy srogie.
Quote:
A co z oponami, paliwem, olejami ...
Oleje starczały na krótko.
I sporo Amerykanów pamięta, że wymieniac trzeba często.
No może minęło jedno pokolenie, i zapomnieli ..
Quote:
Opony też. Paliwo było dość tanie (pierwszy
kryzys paliwowy z lat 70 nawet pamiętam, przed nim baryłka ropy była
po 1,50 $).
$ miał inną wartość. Jak pisałeś - Ford T, 250$. Ale to kolejne 50 lat
i jedna wojna wcześniej :-)
Quote:
Ale fabryka co - zamykała się na zimę?
Nadganiali plan roczny. Albo pięcioletni.
Syrenek. A Forda ?
Meteorolodzy podają, że w Detroit średnio 44 dni w roku temperatura
bywa ujemna. Ale nie tak znowu bardzo ujemna. Da się wytrzymać.
Za AI
"W Detroit notuje się srogie zimy, a
rekordowo niskie temperatury (poniżej -20°C) zdarzają się regularnie,
zwłaszcza w styczniu i lutym, kiedy średnie temperatury spadają do
-6°C (minimum) i 0°C (maksimum), ale notowano tu też głębokie mrozy
sięgające nawet poniżej -30°C, co stanowi ekstremalne przypadki
podczas silnych fal arktycznego powietrza"
Nawet -1 wystarcza, aby woda zamarzła.
Quote:
w Warszawie samochód odbierało się wprost z fabryki.
We Wrocławiu odbierało sie ze składnicy polmozbytu ... w Oławie.
To "w Warszawie" należy rozumieć bardzo szeroko. Ludzie z Torunia też
mogli tu mieć najbliżej.
Składnice Polmozbytu jednak były :-)
Quote:
Ba - Syrena 100/101 z 1959
https://syrena.nekla.pl/forum/viewtopic.php?t=16736
strona 31 jazda w zimie ...
"jeśli układ chłodzenia jest napełniony płynem o niskiej temperaturze
krzepnięcia"
ale nie podają jakim, i ogólnie chyba wodę przewidywali ... najlepiej
deszczową (str 15)
O, właśnie! Jeszcze trzeba było deszczówki nałapać. Kuń jest mniej
wybredny, można go poić ze studni.
No, na wsi o deszczówkę raczej nietrudno :-)
Quote:
Może warto też uświadomić, że koszt paliwa mógł wynosić prawie
tyle, co cena biletu miesięcznego. Więc nie wszyscy tak ochoczo
samochodem do pracy. Nawet gdy ciepło.
Tato na cenę paliwa nie narzekał.
Rozsądny człowiek. Ci co narzekali, zwykle źle kończyli.
Nie miał co narzekać - stać go było.
Quote:
Czy ja dobrze pamiętam, że w latach 70-tych kosztowała ok 10zl/litr?
Przy miesięcznych zarobkach ok 2-3 tysiecy?
Prawie dobrze. Dycha pod koniec dekady, zarobki trochę wyższe.
Za Gomułki chyba 6,50 za litr, a trójka wypłaty to już było dużo.
https://www.zus.pl/baza-wiedzy/skladki-wskazniki-odsetki/wskazniki/przecietne-wynagrodzenie-w-latach
1970 2235
1975 3913
1979 5327
Ale to średnia - ktoś mniej, ktoś więcej. A jak koszty życia
umiarkowane, to zostaje w portfelu dużo.
J.
Jarosław Sokołowski
Guest
Wed Dec 24, 2025 12:46 am
Pan J.F napisa:
Quote:
Strona 32:
Po tygodniu eksploatacji samochodu z ukadem chodzenia
napenionym takim pynem powinno si pyn spuci (przy
gorcym silniku) i pozostawi go w spokoju na par godzin,
aby na dno naczynia opad osad z kamienia kotowego i rdzy.
Nastpnie naley pyn przefiltrowa przez czyst flanel
i powtórnie napeni nim ukad chodzenia.
Czyli to te nie byo takie "wlej i zapomnij".
Czego to si czowiek nie dowie :-)
Tylko nie bardzo rozumiem - to operacja jednorazowa, czy naley
powtarza co tydzien?
Bo jeli suy do odfiltrowania szlamu i kamienia kotowego,
to moe wystarczy raz.
Ale jesli byle jaki pyn (na glicerynie?) powodowa zwikszon
korozj, to moe rdz trzeba byo filtrowa co tydzie ?
Te po przeczytaniu nie byem pewien, czy to jednorazowa operacja,
czy tak naley co sobot. Literalnie podchodzc, raczej jednorazowa.
Ale z drugiej strony dobrze pamitam, e ludzie latem jedzili na
wodzie, pynem zalewali na zim. Rytua taki, jak dzisiaj ze zmian
opon. Jeden kierowca pyta drugiego, "czy ju". Nie wiem skd to
si brao, jaki przesd, e woda silnikowi suy, a pyn to zo
konieczne, którego naley unika? Jeszcze pod koniec ubiegego wieku
takich spotykaem.
Quote:
No cóz - co tydzien, nie co dzie
No ale flanela, czysta, naczynie, spokój, godzin kilka, lejek...
Moe prociej co wieczór z siurasa wprost na ulic, a rano znowu
z konewki?
--
Jarek
Goto page Previous 1, 2, 3 ... , 14, 15, 16 Next