RTV forum PL | NewsGroups PL

Zamek elektroniczny na lampach - jak działa układ z podwójną triodą ECC40?

Zamek - zabytkowy schemat

NOWY TEMAT

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Zamek elektroniczny na lampach - jak działa układ z podwójną triodą ECC40?

Goto page Previous  1, 2, 3, 4  Next

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Oct 28, 2013 9:51 am   



Pan A.L napisał:

Quote:
Co si sie.... Czas zycia lampy elektronowej przy stalym uzytku to
wiele tysiecy godzin.

Ile to jest "wiele tysięcy"? 5000? To jest 208 dni.
[...]
Lampa zuzywa sie an dwa sposoby: utrata emisji katody i przepalenie
sie grzejnika. Pzrepaleniu sie gzrejnika zapobiega sie pzrez: a)
obnizone napiecie zarzenia, b) wlacenie napiecia zarzenia "lagodnie",
a nie podajac pelnego napiecia od razu. Zimnu gzrejnik ma mniejsza
opornosc, i wlasnie wiekszosc lamp sie wtedy przepala. Obnizeniu
emisji zapobiega sie rozneiz obnizajac napiecie zarzenia i napiecie
anodowe.
[...]
Gdy bylem maly, mialem telewizor Wisla. Na lampach. W ciagu chuba 10
lat pzrepalily sie ze dwie lampy. Potem telewizor zostal oddany w
dobre rece i dzialal jeszcze z 5 lat

Za czasów telewizora Wisła program nadwano po południu przez kilka godzin.
W ciągu tych dziesięciu lat, to on może był włączony kilka tysięcy godzin.
A już mu się zdążyły przepalić dwie lampy (z siedemnastu). Lampowe komputery
z tamtych czasów miały lamp znacznie więcej -- psuły się co kilka godzin,
co było wyliczone teoretycznie i potwierdzone w praktyce. I nic nie można
było na to poradzić -- psuły się od nowości, szlag trafiał tak nowe lampy,
jak i stare.

Mówicie Panowie o dwóch różnych rzeczach. Poza przepaleniem się grzejnika
i utratą emisji, wśród lamp szerzyło się również zepsucie ogólne. Ten czas
wyrażony w godzinach, to średni czas do wystąpienia awarii (MTBF).

Jarek

--
-- Ile traktor ma kół? -- Cztery.
-- Ile się zepsuło? -- Jedno.
-- To ile jest dobrych? -- Trzy.
-- No, to nie można tak powiedieć, że trzy są dobre?

yabba
Guest

Mon Oct 28, 2013 10:33 am   



Użytkownik "kk" <a@a.pl> napisał w wiadomości
news:l4jhdc$3tt$1@news.vectranet.pl...
Quote:

Tak na marginesie, z punktu widzenia bezpieczenstwa, ten zamek to
kompletny idiotyzm.


Może na tym polega cała zabawa.
Ja proponowałbym aby do klucza oprócz rezystora wkładać również lampę.
Chociaż, to trochę bez sensu. Zamek bez zasilania powinien być zamknięty.



To zależy. W drzwiach które służą do ewakuacji, zanik zasilania musi
powodować odblokowanie drzwi.

--
Pozdrawiam,

yabba

J.F
Guest

Mon Oct 28, 2013 10:54 am   



Użytkownik "ajt" napisał w wiadomości
Quote:
Nie trzeba aż tak daleko szukać, wystarczy zwykły kineskop, w końcu
też lampa elektronowa, z żarzeniem, elektrodami (jakby się ktoś
uparł, na dwóch kineskopach też by zrobił tytułowy zamek Smile ). Znam
parę osób mających jeszcze jakiegoś Heliosa czy inny trzydziestoletni
sprzęt. Wielokrotnie naprawiane, eksploatowane przez te 30 lat po
kilka godzin dziennie, ale kineskopy wciąż te same i sprawne.

Wykonanie specjalne. W koncu w starych telewizorach lampy sie
zmienialo, a kineskopow nie.

Ten artykul nieco mnie dziwi, moze to jakies ostre rezimy itp - bo
przeciez byly np i kable podmorskie ze wzmacniakami, ktore musialy
wytrzymac 20 czy wiecej lat ciaglej pracy.

Quote:
Owszem, wiem, że czasami i kineskopy padają, ale to sporadyczne
przypadki.

Ale tez sie zuzywaja. Pamietam cz-b rubina, ktorego uzywalem jako
monitora do komputera - niestety nadawal sie juz tylko w nocy.
Chociaz ... moze trzeba bylo inne lampy wymienic :-)

J.

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Oct 28, 2013 11:34 am   



Pan J.F napisał:

Quote:
przeciez byly np i kable podmorskie ze wzmacniakami, ktore musialy
wytrzymac 20 czy wiecej lat ciaglej pracy.

Tu można się z takimi lampami zapoznać:

http://www3.alcatel-lucent.com/bstj/vol43-1964/articles/bstj43-4-1311.pdf

--
Jarek

Dariusz K. Ladziak
Guest

Mon Oct 28, 2013 1:54 pm   



Użytkownik Piotrne napisał:
Quote:
Witam,

znajomy zapytał mnie o zabytkowy "zamek elektroniczny",
który chce koniecznie wykonać na lampach. Używanie wysokich
napięć w okolicy klamki jest raczej wątpliwe, ale trudno.
Pytanie dotyczy zamiennika lampy.

Nie zajmowałem się lampami, ale mimo tego sądziłem,
że problemu nie powinno być. Jednak obejrzałem schemat
i nie do końca wiem, co autor miał na myśli:
http://piotrne.republika.pl/zamekrx.jpg

"Kluczem" ma być rezystor Rx. Czyli cały układ powinien
mierzyć jego wartość i przy odpowiedniej wartości
uruchomić przekaźnik.

Lampa ECC40 jest podwójną triodą. Wydaje mi się, że działa
tak jak dwie triody w jednej obudowie. Ma dwie niezależne
siatki. W opisie schematu mowa jest o "równoważeniu mostka".
Czyli według autora przekaźnik ma zadziałać, kiedy napięcia
na siatkach będą jednakowe. Jedno napięcie (lewej siatki)
jest ustawiane w układzie przez P, drugie zależy od
wpinanego Rx. I tu mam wątpliwość: w sytuacji takiej
równowagi przez obydwie połówki podwójnej triody
płynie jednakowy prąd, na anodach jest jednakowy potencjał.
Ale przekaźnik jest podłączony właśnie do obu anod,
czyli wtedy właśnie nie będzie zasilany. Będzie
za to zasilany, kiedy "równowagi" nie będzie. To jest
odwrotnie, niż napisano w tekście. Czy o to chodziło
autorowi? Jak ma wyglądać tolerancja tego układu?


Może przekonam pytającego o lampy do zmiany koncepcji
na komparator okienkowy z dwóch wzmacniaczy operacyjnych.
Ale gdyby ktoś znał się na lampach - prosiłbym o odpowiedź,
czy układ ze schematu działa według opisu.


Pozdrawiam
P.

Klasyczny wzmacniacz różnicowy ze sprzężeniem rezystancyjnym. Strukturę,
po przeliczeniu wartości elementów, można odwzorować w skali 1:1 na
mosfetach.

A nawet trzeba - bo chyba rygla elektromagnetycznego ten twój znajomy
nie będzie przewijał na wysokonapięciowy? Dostępne w handlu rygle, zwory
i zamki elektromagnetyczne maja uzwojenia przeznaczone do pracy przy
napięciu rzędu 12V i pradach czasem powyżej pół ampera - nijak tego
triodą niskoprądową nie wysteruje.

--
Darek

A.L.
Guest

Mon Oct 28, 2013 6:04 pm   



On 28 Oct 2013 08:51:38 GMT, Jaros?aw Soko?owski <jaros@lasek.waw.pl>
wrote:

Quote:
Pan A.L napisał:

Co si sie.... Czas zycia lampy elektronowej przy stalym uzytku to
wiele tysiecy godzin.

Ile to jest "wiele tysięcy"? 5000? To jest 208 dni.
[...]
Lampa zuzywa sie an dwa sposoby: utrata emisji katody i przepalenie
sie grzejnika. Pzrepaleniu sie gzrejnika zapobiega sie pzrez: a)
obnizone napiecie zarzenia, b) wlacenie napiecia zarzenia "lagodnie",
a nie podajac pelnego napiecia od razu. Zimnu gzrejnik ma mniejsza
opornosc, i wlasnie wiekszosc lamp sie wtedy przepala. Obnizeniu
emisji zapobiega sie rozneiz obnizajac napiecie zarzenia i napiecie
anodowe.
[...]
Gdy bylem maly, mialem telewizor Wisla. Na lampach. W ciagu chuba 10
lat pzrepalily sie ze dwie lampy. Potem telewizor zostal oddany w
dobre rece i dzialal jeszcze z 5 lat

Za czasów telewizora Wisła program nadwano po południu przez kilka godzin.
W ciągu tych dziesięciu lat, to on może był włączony kilka tysięcy godzin.
A już mu się zdążyły przepalić dwie lampy (z siedemnastu).

A ile razy ten telewizor byl wlaczony-wylaczony?

Quote:
Lampowe komputery
z tamtych czasów miały lamp znacznie więcej -- psuły się co kilka godzin,
co było wyliczone teoretycznie i potwierdzone w praktyce. I nic nie można
było na to poradzić -- psuły się od nowości, szlag trafiał tak nowe lampy,
jak i stare.

Niestety, nieparwda. Moj pierwszy komputer ktorego uzywalem to byl
UMC-1. Na lampach. Nie wylaczalo go soe w ogole, chyba ze co jakis
czas aby "podstroic" glowice pamieci bebnowej. Bez uszkodzenia lamp
chodzil dosyc dlugo - co najmniej tyczien. Lamp mial okolo 5 tysiecy.

Quote:

Mówicie Panowie o dwóch różnych rzeczach. Poza przepaleniem się grzejnika
i utratą emisji, wśród lamp szerzyło się również zepsucie ogólne.

Nie slyszalem o "ogolnym zepsuciu" lampy elektronowej. Chyba ze ktos
ja stlukl, na przyklad mlotkiem.

A.L.

AlexY
Guest

Mon Oct 28, 2013 7:44 pm   



Użytkownik J.F napisał:
Quote:
Użytkownik "ajt" napisał w wiadomości
[..]
Owszem, wiem, że czasami i kineskopy padają, ale to sporadyczne
przypadki.

Ale tez sie zuzywaja. Pamietam cz-b rubina, ktorego uzywalem jako
monitora do komputera - niestety nadawal sie juz tylko w nocy.
Chociaz ... moze trzeba bylo inne lampy wymienic Smile

Może należałoby zacząć od rozdzielenia zużycia od uszkodzenia.


--
AlexY
http://faq.enter.net.pl/simple-polish.html
http://www.pg.gda.pl/~agatek/netq.html

Jarosław Sokołowski
Guest

Tue Oct 29, 2013 12:10 am   



Pan A.L napisał:

Quote:
Lampowe komputery z tamtych czasów miały lamp znacznie więcej -- psuły
się co kilka godzin, co było wyliczone teoretycznie i potwierdzone w
praktyce. I nic nie można było na to poradzić -- psuły się od nowości,
szlag trafiał tak nowe lampy, jak i stare.

Niestety, nieparwda. Moj pierwszy komputer ktorego uzywalem to byl
UMC-1. Na lampach. Nie wylaczalo go soe w ogole, chyba ze co jakis
czas aby "podstroic" glowice pamieci bebnowej. Bez uszkodzenia lamp
chodzil dosyc dlugo - co najmniej tyczien. Lamp mial okolo 5 tysiecy.

Tydzień chodził i się nie zepsuł?! No no no, to ci dopiero! ENIAC miał
tych lamp blisko dwadzieścia tysięcy. To znaczy, że bez zepsucia powinno
mu się udać ze dwa dni pochodzić.

Quote:
Mówicie Panowie o dwóch różnych rzeczach. Poza przepaleniem się grzejnika
i utratą emisji, wśród lamp szerzyło się również zepsucie ogólne.

Nie slyszalem o "ogolnym zepsuciu" lampy elektronowej.

To jest to "coś", co powodowało, że UMC-1 bez uszkodzenia którejś z lamp
chodził tydzień, a nie wiele lat, aż do ustania emisji katod.

Quote:
Chyba ze ktos ja stlukl, na przyklad mlotkiem.

No tak, to taki przykład był. Dobry jak każdy inny. W każdym razie na miarę
przykładającego.

--
Jarek (ludzie to jednak w różny sposób potrafią używać komputerów)

A.L.
Guest

Tue Oct 29, 2013 1:33 am   



On 28 Oct 2013 23:10:21 GMT, Jaros?aw Soko?owski <jaros@lasek.waw.pl>
wrote:

Quote:
Pan A.L napisał:

Lampowe komputery z tamtych czasów miały lamp znacznie więcej -- psuły
się co kilka godzin, co było wyliczone teoretycznie i potwierdzone w
praktyce. I nic nie można było na to poradzić -- psuły się od nowości,
szlag trafiał tak nowe lampy, jak i stare.

Niestety, nieparwda. Moj pierwszy komputer ktorego uzywalem to byl
UMC-1. Na lampach. Nie wylaczalo go soe w ogole, chyba ze co jakis
czas aby "podstroic" glowice pamieci bebnowej. Bez uszkodzenia lamp
chodzil dosyc dlugo - co najmniej tyczien. Lamp mial okolo 5 tysiecy.

Tydzień chodził i się nie zepsuł?! No no no, to ci dopiero! ENIAC miał
tych lamp blisko dwadzieścia tysięcy. To znaczy, że bez zepsucia powinno
mu się udać ze dwa dni pochodzić.


Dokladnie tak. Jest dostepny w sieci wywiad z Eckertem, nie chce mi
sie szukac linku. ENIAC psul sie na poczatku co dwie godziny. Gdy
pzrestano go wlaczac/wylaczac, miedzy awariami byly okolo 2 dni. Po
zastapieniu zwyczajnych lamp lampami o podwyzszonej neizawodnosci,
udalo sie wyciagac bezawaryjna prace pzrez 5 dni.

Quote:
Mówicie Panowie o dwóch różnych rzeczach. Poza przepaleniem się grzejnika
i utratą emisji, wśród lamp szerzyło się również zepsucie ogólne.

Nie slyszalem o "ogolnym zepsuciu" lampy elektronowej.

To jest to "coś", co powodowało, że UMC-1 bez uszkodzenia którejś z lamp
chodził tydzień, a nie wiele lat, aż do ustania emisji katod.


W UMC-1 99% uszkodzen lamp to byly przepalenia grzejnika. Pozostale to
byly mechaniczne uszkodzenia banki szklanej. Glownie z powodunaprezen
termicznych przy wlaczaniu/wylaczaniu. Albo awarii chlodzenia

Quote:
Chyba ze ktos ja stlukl, na przyklad mlotkiem.

No tak, to taki przykład był. Dobry jak każdy inny. W każdym razie na miarę
przykładającego.

Koles, ty widziales w zyciu lampe elektronowa? Inczej niz na
obrazku?...

A.L.

Jarosław Sokołowski
Guest

Tue Oct 29, 2013 5:36 am   



Pan A.L napisał:

Quote:
Lampowe komputery z tamtych czasów miały lamp znacznie więcej -- psuły
się co kilka godzin, co było wyliczone teoretycznie i potwierdzone w
praktyce. I nic nie można było na to poradzić -- psuły się od nowości,
szlag trafiał tak nowe lampy, jak i stare.

Niestety, nieparwda. Moj pierwszy komputer ktorego uzywalem to byl
UMC-1. Na lampach. Nie wylaczalo go soe w ogole, chyba ze co jakis
czas aby "podstroic" glowice pamieci bebnowej. Bez uszkodzenia lamp
chodzil dosyc dlugo - co najmniej tyczien. Lamp mial okolo 5 tysiecy.

Tydzień chodził i się nie zepsuł?! No no no, to ci dopiero! ENIAC miał
tych lamp blisko dwadzieścia tysięcy. To znaczy, że bez zepsucia powinno
mu się udać ze dwa dni pochodzić.

Dokladnie tak. Jest dostepny w sieci wywiad z Eckertem, nie chce mi
sie szukac linku. ENIAC psul sie na poczatku co dwie godziny. Gdy
pzrestano go wlaczac/wylaczac, miedzy awariami byly okolo 2 dni. Po
zastapieniu zwyczajnych lamp lampami o podwyzszonej neizawodnosci,
udalo sie wyciagac bezawaryjna prace pzrez 5 dni.

To się nazywa "argument z autorytetu". Ja mógłbym to samo opowiadać
ad mortum defecatum, tłumaczyć jak to się liczy i wyjaśniać skąd się
bierze. I nic. Jak grochem o ścianę. Musi w końcu pojawić się wywiad
z Eckertem -- wtedy wreszcie trafia. Ale nic to, trzeba cieszyć się
z efektu dydaktycznego, obojętnie jaką drogą osiągniętego.

Quote:
Mówicie Panowie o dwóch różnych rzeczach. Poza przepaleniem się
grzejnika i utratą emisji, wśród lamp szerzyło się również zepsucie
ogólne.

Nie slyszalem o "ogolnym zepsuciu" lampy elektronowej.

To jest to "coś", co powodowało, że UMC-1 bez uszkodzenia którejś
z lamp chodził tydzień, a nie wiele lat, aż do ustania emisji katod.

W UMC-1 99% uszkodzen lamp to byly przepalenia grzejnika. Pozostale to
byly mechaniczne uszkodzenia banki szklanej. Glownie z powodunaprezen
termicznych przy wlaczaniu/wylaczaniu. Albo awarii chlodzenia

To podobnie jak w telewizorze Wisła, w którym tych lamp było 250 razy
mniej. No to któraś z lamp psuła się w nim nie co tydzień, a co jakieś
250 tygodni. Dwie na dziesięć lat. Zgadza się.

Quote:
Chyba ze ktos ja stlukl, na przyklad mlotkiem.

No tak, to taki przykład był. Dobry jak każdy inny. W każdym razie na
miarę przykładającego.

Koles, ty widziales w zyciu lampe elektronowa? Inczej niz na obrazku?...

W sensie, że ja bym ją niby miał tym, no, młotkiem? W komputerze?!
A w życiu!

Jarek

--
Take this hammer, carry it to the captain
Take this hammer, carry it to the captain
Tell him I'm gone
Tell him I'm gone

ACMM-033
Guest

Wed Oct 30, 2013 8:48 pm   



Użytkownik "A.L." <alewando@aol.com> napisał w wiadomości
news:qi1r691e1n8kvekl2qhosjil825enp1taf@4ax.com...
Quote:
On Sun, 27 Oct 2013 17:59:19 +0100, Piotrne <piotr12ne@poczta.onet.pl
wrote:


Kiedyś czytałem, że autorzy dawnych książek o zabawkach
dla elektroników-amatorów wcale nie wykonywali modeli
proponowanych urządzeń, przez co wiele pomysłów nie miało
szans zadziałać.


Zle czytales

Nowoczesne Zabawki, wydanie 6, schemat 8.42 część "a", strona 204. Kto
odważny, niech włączy to do zasilania Razz Chociaż może niech zaopatrzy się
przedtem w gaśnicę...
Lub conajmniej zasilacz z zabezpieczeniem zwarciowym... Razz
Mam mocne podstawy przypuszczać, że ten schemat został jedynie "spłodzony"
na papierze...
(sporo innych w tej książce też...)

--
ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!

ACMM-033
Guest

Wed Oct 30, 2013 9:01 pm   



Użytkownik "kk" <a@a.pl> napisał w wiadomości
news:l4jhdc$3tt$1@news.vectranet.pl...
Quote:

Tak na marginesie, z punktu widzenia bezpieczenstwa, ten zamek to
kompletny idiotyzm.


Może na tym polega cała zabawa.
Ja proponowałbym aby do klucza oprócz rezystora wkładać również lampę.
Chociaż, to trochę bez sensu. Zamek bez zasilania powinien być zamknięty.

Może to też od kryteriów zależy? Np. szafa elektryczna, która jest zamknięta
pod napięciem i tylko pracownik, który ma odpowiedni klucz oporowy ją
otworzy, lub w razie awarii otworzy się "sama", aby monter/technik nie
musiał się bujać z kombinacjami w dziedzinie jej otwarcia? Można by
pomyśleć, czy np. otwarcie szafy nie powinno odciąć jeszcze jakiegoś obwodu,
aby ktoś, kto się przy tej okazji gdzieś dotknie, nie został popieszczony...
i tu znów do manipulacji klucz technika/montera, aby do sprawdzenia, czy
dobrze mu poszło, nie musiał zamykać na ten moment szafy...?
Kiedyś (dawno temu i nieprawda...) czytałem o hamulcach w pociągach... jest
tak, że aby zahamować, trzeba wtłoczyć ciśnienie w przewody. Minusem tej
sytuacji jest, że w razie awarii i braku ciśnienia, nie będzie jak zahamować
(tak, wiem, że są inne obwody, czy co tam). Aby to następowało
automatycznie, to do jazdy układ pod ciśnieniem, a w razie awarii i spadku
ciśnienia następuje samoczynne hamowanie składu - taki był głos. Ale to
naprawdę bardzo dawno temu czytałem, więc mogłem przekręcić szczegóły,
jednakże zapamiętałem podejście do stanu rzeczy - właśnie, aby hamowało, gdy
ciśnienie w układzie zaniknie... Może ktoś koło takiego podejścia się
kręcił?

--
ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!

Jakub Rakus
Guest

Wed Oct 30, 2013 9:40 pm   



On 30.10.2013 21:01, ACMM-033 wrote:

Quote:
Kiedyś (dawno temu i nieprawda...) czytałem o hamulcach w pociągach...
jest tak, że aby zahamować, trzeba wtłoczyć ciśnienie w przewody.
Minusem tej sytuacji jest, że w razie awarii i braku ciśnienia, nie
będzie jak zahamować (tak, wiem, że są inne obwody, czy co tam). Aby to
następowało automatycznie, to do jazdy układ pod ciśnieniem, a w razie
awarii i spadku ciśnienia następuje samoczynne hamowanie składu - taki
był głos. Ale to naprawdę bardzo dawno temu czytałem, więc mogłem
przekręcić szczegóły, jednakże zapamiętałem podejście do stanu rzeczy -
właśnie, aby hamowało, gdy ciśnienie w układzie zaniknie... Może ktoś
koło takiego podejścia się kręcił?


Kręcę się koło tego na co dzień w robocie. Obecnie na całym świecie
używa się samoczynnych hamulców zespolonych według pomysłu pana
Westinghouse'a - spadek ciśnienia w przewodzie głównym powoduje
hamowanie (czyli również w sytuacji awaryjnej np. rozerwanie składu,
nieszczelności), ale uwaga - wcześniej zbiorniki hamulcowe w pojeździe
muszą być nabite! Bo to działa tak, że na pojeździe (wagonie) jest sobie
zbiornik hamulcowy i zawór rozrządczy - podajemy ciśnienie na przewód
główny, zawór rozrządczy powoduje po pierwsze odhamowanie (upuszczenie
powietrza z cylindra hamulcowego), po drugie nabicie zbiornika
hamulcowego, żeby było możliwe kolejne hamowanie. Jak spada ciśnienie w
przewodzie głównym to zawór rozrządczy kieruje powietrze ze zbiornika
hamulcowego do cylindra hamulcowego i mamy hamowanie.

--
Pozdrawiam
Jakub Rakus

ACMM-033
Guest

Wed Oct 30, 2013 10:28 pm   



Użytkownik "Jakub Rakus" <szczur01@op.pl> napisał w wiadomości
news:l4rqrs$4eu$1@node2.news.atman.pl...
Quote:
Kręcę się koło tego na co dzień w robocie. Obecnie na całym świecie używa
się samoczynnych hamulców zespolonych według pomysłu pana Westinghouse'a -
spadek ciśnienia w przewodzie głównym powoduje

O właśnie! Po trochu sobie zaczynam przypominać, choć z racji upływu lat
może to być nadal "przekłamane". Poprzednio podobnież były hamulce parowe
Stephensona i jak G.W. wprowadził swój pomysł, to przeciwstawiano się
podobnież, że przecież tamte są takie dobre... A ten wprowadził nie parowe,
lecz pneumatyczne.

Quote:
hamowanie (czyli również w sytuacji awaryjnej np. rozerwanie składu,
nieszczelności), ale uwaga - wcześniej zbiorniki hamulcowe w pojeździe
muszą być nabite! Bo to działa tak, że na pojeździe (wagonie) jest sobie

Tu jest pewien minus... Gdy np. coś rozpieprzy zbiornik hamulcowy...

Quote:
zbiornik hamulcowy i zawór rozrządczy - podajemy ciśnienie na przewód
główny, zawór rozrządczy powoduje po pierwsze odhamowanie (upuszczenie
powietrza z cylindra hamulcowego), po drugie nabicie zbiornika
hamulcowego, żeby było możliwe kolejne hamowanie. Jak spada ciśnienie w
przewodzie głównym to zawór rozrządczy kieruje powietrze ze zbiornika
hamulcowego do cylindra hamulcowego i mamy hamowanie.

Już w pełni zrozumiałem o co chodzi... zastanawiam się tylko, co w sytuacji
nagłego uszkodzenia zbiornika (wiem, że to mało realne, ale czy zerowe?),
gdy nie będzie już możliwe "przekomenderowanie" powietrza do hamulców...?
Liczmy na to, że pozostałe wagony przejmą rolę hamulcowego, czy tu jest
jakieś zabezpieczenie? Coś w rodzaju automatycznego (czy nawet choćby
ręcznego) brekowego? Na pasażerów nie liczyłbym, choć może któryś
wiedziałby, że trzeba "tym dużym kołem w prawo"... ale jeśli to ciapong
towarowy?

--
ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!

Jarosław Sokołowski
Guest

Thu Oct 31, 2013 12:00 am   



Pan Jakub Rakus napisał:

Quote:
Kiedyś (dawno temu i nieprawda...) czytałem o hamulcach w pociągach...
jest tak, że aby zahamować, trzeba wtłoczyć ciśnienie w przewody.
Minusem tej sytuacji jest, że w razie awarii i braku ciśnienia, nie
będzie jak zahamować (tak, wiem, że są inne obwody, czy co tam). Aby to
następowało automatycznie, to do jazdy układ pod ciśnieniem, a w razie
awarii i spadku ciśnienia następuje samoczynne hamowanie składu - taki
był głos. Ale to naprawdę bardzo dawno temu czytałem, więc mogłem
przekręcić szczegóły, jednakże zapamiętałem podejście do stanu rzeczy -
właśnie, aby hamowało, gdy ciśnienie w układzie zaniknie... Może ktoś
koło takiego podejścia się kręcił?

Kręcę się koło tego na co dzień w robocie. Obecnie na całym świecie
używa się samoczynnych hamulców zespolonych według pomysłu pana
Westinghouse'a - spadek ciśnienia w przewodzie głównym powoduje
hamowanie (czyli również w sytuacji awaryjnej np. rozerwanie składu,
nieszczelności), ale uwaga - wcześniej zbiorniki hamulcowe w pojeździe
muszą być nabite! Bo to działa tak, że na pojeździe (wagonie) jest sobie
zbiornik hamulcowy i zawór rozrządczy - podajemy ciśnienie na przewód
główny, zawór rozrządczy powoduje po pierwsze odhamowanie (upuszczenie
powietrza z cylindra hamulcowego), po drugie nabicie zbiornika
hamulcowego, żeby było możliwe kolejne hamowanie. Jak spada ciśnienie w
przewodzie głównym to zawór rozrządczy kieruje powietrze ze zbiornika
hamulcowego do cylindra hamulcowego i mamy hamowanie.

Mnie zawsze intrygował ten gościu, co na stacji chodzi wzdłuż pociągu
z takim młotkiem na długim kiju i wali nim w każde koło. Podobno gdy
ktoś go pytał, po co to tak, to odpowiedział, że gdy go do roboty
przyjmowali, to wiedział. A teraz już nie pamięta. Kto inny twierdził,
że to jest sprawdzanie hamulców, czy odbiły. Więc sam nie wiem.

Jarek

--
-- Przychodził do mnie -- zaczął Szwejk obszernie -- pewien dobry człowiek,
niejaki Hofmann, i ten Hofmann zawsze twierdził, że sygnały alarmowe
w pociągach nigdy nie funkcjonują, jednym słowem, że to na nic, choć się
i pociągnie za taką rączkę. Ja, prawdę powiedziawszy, nigdy się takimi
rzeczami nie interesowałem, ale skorom już na ten sygnał alarmowy zwrócił
tutaj uwagę, to chciałbym wiedzieć, jak się rzeczy mają, bo może się zdarzyć,
że trzeba będzie pociągnąć.

Goto page Previous  1, 2, 3, 4  Next

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Zamek elektroniczny na lampach - jak działa układ z podwójną triodą ECC40?

NOWY TEMAT

Regulamin - Zasady uzytkowania Polityka prywatnosci Kontakt RTV map News map