Goto page Previous 1, 2
nenik
Guest
Sat Jan 24, 2009 9:17 pm
Quote:
na prawie sie nie znam ale patrzac na produkty z tamtaj strony dochodze do
wniosku ze najzwyklej urzedasy z UE robia ze mnie glupka
bo jak wytlumaczyc fakt wycofania kleju ze wzgledu na zawartosc 0,15% toluenu
podczas gdy taki toluen mozna zakupic w marketach budowlanych
urzadzen elektronicznych poza chinskim badziewiem , wybuchajacymi bateriami
i tandetnymi ladowarkami - tam nie ma , wnioskuje ze aby wyprodukowac urzadzenie
wytloczyc CE i nie zwrocic na siebie uwagi nie trzeba wcale posiadac
nadzwyczajnych umiejetnosci , jakies emi do pinow uC , standardowo 100n gdzie
sie da , od zasilania pare koralikow ferrytowych i mysle ze nikt nie powinien
sie czepic , a zeby produkt zostal wycofany trzeba naprawde umiec spie...
projekt :)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy:
http://niusy.onet.pl
Paweł
Guest
Sat Jan 24, 2009 10:33 pm
Quote:
a zeby produkt zostal wycofany trzeba naprawde umiec spie...
1. Załóżmy, że stanowisz dla mnie konkurencję. Kupuję więc jedno
urządzenie. Wykonuję badanie w licencjonowanym laboratorium.
Następnie składam doniesienie do UOKiK o ...
2. Gdzieś był jakiś pożar i ubezpieczyciel nie chcą wypłacić
odszkodowania bardzo dokładnie wszystko sprawdza.
3. Klient wymaga badań CE na komplet jakiś urządzeń.
Kupuję więc wszystko. Składam razem. Zanoszę do badania a tam okazuje
się, że coś jest niebezpiecznie i ma fałszywą deklarację CE.
Laboratorium chyba musi o tym fakcie powiadomić UOKiK.
itd.
Paweł
sok marchwiowy
Guest
Sun Jan 25, 2009 12:45 am
nn <nicniewiem@op.pl> napisał(a):
Quote:
Tematyka CE nie jest za często poruszana, stąd moja i (pewnie nie tylko)
niewiedza.
Czy ktoś mółby powiedzieć, jakie mogą być szacunkowe koszty zrobienia
certyfikatu CE dla urządzenia elektronicznego (powiedzmy, niech to będzie coś
na kształt jakiegoś prostego mierniczka elektronicznego - procesor,
wyświetlacz, te sprawy). Interesują mnie wszystkie ewentualne koszty, nie
tylko związane z badaniami pod kątem EMC.
Czy w ramach certyfikatu sprawdzane są (ewentualnie przez kogo?) warunki
produkcji, np. na okoliczność późniejszego dotrzymania jakości i parametrów
urządzenia.
Wiem, że badania EMC nie muszą zakończyć się sukcesem za pierwszym podejściem.
Czy laboratoria pobierają zawsze jednakowe opłaty, bez względu na to, które to
jest podejście? Jakiego rzędu wielkości są to stawki?
Czy można ewentualnie zrobić jakieś badania wstępne (po niższj cenie)? Innymi
słowy - czy o koszcie decyduje wydanie stosownego zaświadczenia, czy jest to
po prostu koszt badań?
Mam wrażenie, że jest to wiedza tajemna i mało kto chce się nią dzielić, ale
może...
Najlepiej, gdyby wypowiedział się ktoś, kto miał już przktyczne doświadczenia
w tym temacie.
Pozwolicie że podsumuję bo widzę ze macie jakiegoś hopla z tym CE. CE to duży
ukłon w stosunku do producentów. To takie róbta co chceta, ale jak się coś
przydarzy albo cie złapiemy na fajansiarstwie to wióry pójdą. Tak naprawdę
prawdziwych badań zrobionych w wytypowanych placówkach bez których nie ma
możliwości wprowadzenia na rynek wymagają tylko niektóre wyroby. To windy,
urządzenia medyczne, zbiorniki ciśnieniowe i kilka jeszcze innych. Dlaczego
takie wyroby wymagają badań tłumaczyć chyba nie trzeba. Cała reszta może być
wprowadzona pod warunkiem że producent wykona zgodnie z obowiązującą sztuką w
danej dziedzinie. Dla ułatwienia zrobione są dyrektywy i normy. Unia każe żeby
się z nimi zapoznać i przy okazji poinformować na piśmie nabywcę że urządzenie
jest bezpieczne bo zrobione w oparciu o wytyczne unijne. CE wprowadza ważną
rzecz. Nazwijmy ją jednoosobową pełną odpowiedzialnością producenta. Za każdym
urządzeniem stoi nie bezimienny sztab ludzi zwany firmą a jej właściciel.
Żywy człowiek albo wielu ludzi będących właścicielami. Jest to zrobione
dlatego żeby nie było odbijania piłeczki kto winy do momentu aż się okaże że
nikt nie jest winny. To w takim razie po co są firmy robiące badania za które
nie biorą odpowiedzialności. Jak jest firma której właściciel zna się na tym
co robi. Potrafi zapanować nad produkcją i robi zgodnie z zasadami sztuki,
czyli normami, to przykleja nalepkę i załatwione. Ale są firmy w których
właściciel ma łeb do interesu ale nie ma pojęcia czy to co u niego robią jest
zgodne z unijnymi wytycznymi. Wierzyc do końca swoim pracownikom nie może.
Wtedy wynajmuje obcą firmę żeby sprawdziła czy jego pracownicy dobrze zrobili.
Nic z wyjątkiem spokoju takie badania nie dają właścicielowi firmy. Jak jest
wypadek z powodu wadliwego urządzenia to papierem od tej firmy co sprawdzała
można sobie cztery litery podetrzeć. Jest jeszcze z CE związany jeden drobny
szczegół. Odpowiedzialność producenta rozciąga się nie tylko na stan z chwili
badania urządzenia. Działa również w przyszłości. Jak to rozumieć. Jeśli w
przyszłości ( chyba 10 lat)zmienią się przepisy. Na przykład przewody zerowe
nie będą mogły być zielono-żółte tylko sino-papuziaste. To producent musi na
własny koszt je powymieniać lub wycofać ze sprzedaży to co zrobił.
Czyli jak chcesz robić coś co nazwałeś mierniczkiem, Znasz się na tym co
robisz. Dałbyś to coś do zabawy własnemu małemu dziecku. To nie musisz robić
badań w żadnej obcej firmie. Zadbaj tylko o to żebyś fizycznie miał
odpowiednie normy. Kupno tych norm jest jedynym kosztem jaki poniesiesz.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl ->
http://www.gazeta.pl/usenet/
hmj
Guest
Sun Jan 25, 2009 3:13 am
Użytkownik " sok marchwiowy" <sok_marchwiowy@NOSPAM.gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:glg764$1o6$1@inews.gazeta.pl...
Quote:
nn <nicniewiem@op.pl> napisał(a):
Pozwolicie że podsumuję bo widzę ze macie jakiegoś hopla z tym CE. CE to
duży
ukłon w stosunku do producentów. To takie róbta co chceta, ale jak się coś
przydarzy albo cie złapiemy na fajansiarstwie to wióry pójdą. Tak naprawdę
prawdziwych badań zrobionych w wytypowanych placówkach bez których nie ma
możliwości wprowadzenia na rynek wymagają tylko niektóre wyroby. To windy,
urządzenia medyczne, zbiorniki ciśnieniowe i kilka jeszcze innych.
Dlaczego
takie wyroby wymagają badań tłumaczyć chyba nie trzeba. Cała reszta może
być
wprowadzona pod warunkiem że producent wykona zgodnie z obowiązującą
sztuką w
danej dziedzinie. Dla ułatwienia zrobione są dyrektywy i normy. Unia każe
żeby
się z nimi zapoznać i przy okazji poinformować na piśmie nabywcę że
urządzenie
jest bezpieczne bo zrobione w oparciu o wytyczne unijne. CE wprowadza
ważną
rzecz. Nazwijmy ją jednoosobową pełną odpowiedzialnością producenta. Za
każdym
urządzeniem stoi nie bezimienny sztab ludzi zwany firmą a jej właściciel.
Żywy człowiek albo wielu ludzi będących właścicielami. Jest to zrobione
dlatego żeby nie było odbijania piłeczki kto winy do momentu aż się okaże
że
nikt nie jest winny. To w takim razie po co są firmy robiące badania za
które
nie biorą odpowiedzialności. Jak jest firma której właściciel zna się na
tym
co robi. Potrafi zapanować nad produkcją i robi zgodnie z zasadami sztuki,
czyli normami, to przykleja nalepkę i załatwione. Ale są firmy w których
właściciel ma łeb do interesu ale nie ma pojęcia czy to co u niego robią
jest
zgodne z unijnymi wytycznymi. Wierzyc do końca swoim pracownikom nie może.
Wtedy wynajmuje obcą firmę żeby sprawdziła czy jego pracownicy dobrze
zrobili.
Nic z wyjątkiem spokoju takie badania nie dają właścicielowi firmy. Jak
jest
wypadek z powodu wadliwego urządzenia to papierem od tej firmy co
sprawdzała
można sobie cztery litery podetrzeć. Jest jeszcze z CE związany jeden
drobny
szczegół. Odpowiedzialność producenta rozciąga się nie tylko na stan z
chwili
badania urządzenia. Działa również w przyszłości. Jak to rozumieć. Jeśli w
przyszłości ( chyba 10 lat)zmienią się przepisy. Na przykład przewody
zerowe
nie będą mogły być zielono-żółte tylko sino-papuziaste. To producent musi
na
własny koszt je powymieniać lub wycofać ze sprzedaży to co zrobił.
Czyli jak chcesz robić coś co nazwałeś mierniczkiem, Znasz się na tym co
robisz. Dałbyś to coś do zabawy własnemu małemu dziecku. To nie musisz
robić
badań w żadnej obcej firmie. Zadbaj tylko o to żebyś fizycznie miał
odpowiednie normy. Kupno tych norm jest jedynym kosztem jaki poniesiesz.
O, to żeś wsadził kij w mrowisko na podsumowanie. Więc do zakończenia wątku
chyba trzeba jeszcze zadać kilka pytań pomocniczych.
1. Czyli (jeszcze raz), jeśli wprowadzam wyrób bez badań CE, i oczywiście
bez naklejonego znaczka to popełniam przestępstwo, czy nie?
2. Załóżmy, że organ kontrolujący widzi mój wyrób bez znaczka na półce
sklepowej (co może oznaczać, że wyrób spełnia normy, tylko zapomniałem
stickersa nalepić, albo że wyrób nie ma znaczka, bo nie spełnia norm, albo
że nie ma znaczka, bo nie wiadomo czy spełnia normy - nie było badań).
Innymi słowy, czy za zidentyfikowanie na rynku mojego wyrobu bez znaczka, od
razu, bez gadania zamykam firmę i sprzedaję dom żeby się wypłacić na karę;
czy mówię do kontrolerów trochę ryzykując - chwileczkę spotkajmy się za
tydzień, to wam przedstawię wyniki. W międzyczasie robię badania, załóżmy z
wynikiem pozytywnym - co wtedy?
I przy okazji jeszcze pytania o EMC. Czy dla każdego urządzenia
elektrycznego, które, dla ustalenia uwagi, podlega badaniom CE, wykonuje
się sprawdzenie emisji zakłóceń i (również obowiązkowo) odporności na
zakłócenia? Czy wystarczy tylko emisja, no bo jak będzie nieodporne na
zakłócenia, to najwyżej nie będzie działało, ale załóżmy, że niczyje życie
od tego nie zależy.
hmj
Paweł
Guest
Sun Jan 25, 2009 9:15 am
Quote:
1. Czyli (jeszcze raz), jeśli wprowadzam wyrób bez badań CE, i oczywiście
bez naklejonego znaczka to popełniam przestępstwo, czy nie?
2. Załóżmy, że organ kontrolujący widzi mój wyrób bez znaczka na półce
sklepowej (co może oznaczać, że wyrób spełnia normy, tylko zapomniałem
stickersa nalepić, albo że wyrób nie ma znaczka, bo nie spełnia norm, albo
że nie ma znaczka, bo nie wiadomo czy spełnia normy - nie było badań).
Innymi słowy, czy za zidentyfikowanie na rynku mojego wyrobu bez znaczka, od
razu, bez gadania zamykam firmę i sprzedaję dom żeby się wypłacić na karę;
czy mówię do kontrolerów trochę ryzykując - chwileczkę spotkajmy się za
tydzień, to wam przedstawię wyniki. W międzyczasie robię badania, załóżmy z
wynikiem pozytywnym - co wtedy?
W jakieś dyrektywie jest zapis ogólny nakazujący aby ewentualna kara
była adekwatna do popełnionego czynu. Zapewne więc ma znaczenie czy nie
nakleiłeś znaczka bo zapomniałeś, czy wprowadziłeś do obrotu tysiące
egzemplarzy niebezpiecznego wyrobu mając pełną świadomość tego co robisz.
Odpowiednie dyrektywy określają dokładnie jak ma być oznakowane
urządzenie, czy jest obowiązek dołączenia do każdego egzemplarza kopii
deklaracji CE itp. Tak więc jeśli w sklepie jest coś bez znaczka CE to
od razu można stwierdzić, że produkt nie spełnia wymagań zasadniczych.
Może się więc znaleźć na stronie
http://publikacje.uokik.gov.pl/hermes3_pub/.
Wprowadzenie wyrobu nie spełniającego wymagań zasadniczych jest chyba
tylko wykroczeniem.
Jeśli wystawiłeś deklarację CE to uznaje się ją za prawdziwą.
Czyli to ktoś inny musi udowodnić, że jest inaczej. Jednak wystawienie
ewidentnie nieprawdziwej deklaracji może zostać uznane za fałszowanie
dokumentów co jest już przestępstwem.
Quote:
I przy okazji jeszcze pytania o EMC. Czy dla każdego urządzenia
elektrycznego, które, dla ustalenia uwagi, podlega badaniom CE, wykonuje
się sprawdzenie emisji zakłóceń i (również obowiązkowo) odporności na
zakłócenia? Czy wystarczy tylko emisja, no bo jak będzie nieodporne na
zakłócenia, to najwyżej nie będzie działało, ale załóżmy, że niczyje życie
od tego nie zależy.
CE oznacza kompatybilność elektromagnetyczną i ma chronić konsumentów.
Tak więc urządzenie wprowadzane do obrotu nie może wpływać na pracę
innych urządzeń oraz inne urządzenia nie mogą zakłócać pracy danego
urządzenia. Tak więc nawet jeśli od pracy danego urządzenia nie zależy
czyjeś życie, musi ono spełniać odpowiednie dyrektywy dotyczące odporności.
Paweł
sok marchwiowy
Guest
Sun Jan 25, 2009 2:45 pm
Quote:
1. Czyli (jeszcze raz), jeśli wprowadzam wyrób bez badań CE, i oczywiście
bez naklejonego znaczka to popełniam przestępstwo, czy nie?
2. Załóżmy, że organ kontrolujący widzi mój wyrób bez znaczka na półce
sklepowej (co może oznaczać, że wyrób spełnia normy, tylko zapomniałem
stickersa nalepić, albo że wyrób nie ma znaczka, bo nie spełnia norm, albo
że nie ma znaczka, bo nie wiadomo czy spełnia normy - nie było badań).
Innymi słowy, czy za zidentyfikowanie na rynku mojego wyrobu bez znaczka, od
razu, bez gadania zamykam firmę i sprzedaję dom żeby się wypłacić na karę;
czy mówię do kontrolerów trochę ryzykując - chwileczkę spotkajmy się za
tydzień, to wam przedstawię wyniki. W międzyczasie robię badania, załóżmy z
wynikiem pozytywnym - co wtedy?
I przy okazji jeszcze pytania o EMC. Czy dla każdego urządzenia
elektrycznego, które, dla ustalenia uwagi, podlega badaniom CE, wykonuje
się sprawdzenie emisji zakłóceń i (również obowiązkowo) odporności na
zakłócenia? Czy wystarczy tylko emisja, no bo jak będzie nieodporne na
zakłócenia, to najwyżej nie będzie działało, ale załóżmy, że niczyje życie
od tego nie zależy.
hmj
Jeśli wprowadzasz wyrób na rynek to gwarantujesz swoją głową że jest
bezpieczny. A jeśli wprowadzasz niebezpieczny to musisz o tym klienta
poinformować. Chociaż jest spora grupa niebezpiecznych wyrobów i nie trzeba
informować i znakować, na przykład noże kuchenne , widelce. Nie wszystko musi
mieć znaczek. Jeśli był bym królem to wprowadził bym bardzo restrykcyjny nakaz
karania tych co znakują znaczkiem CE wyrobów których nie trzeba znakować. CE
jest zastrzeżone tylko do niektórych wyrobów. Ty musisz wiedzieć czy masz
naklejać CE i w razie czegoś ponosić konsekwencje. Nie wolno Ci go zapomnieć
nakleić. Jeśli podejrzewasz, bo musisz to przewidzieć, że znaczek może zrobić
się nieczytelny w czasie normalnego użytkowania wyrobu to wybierasz inny
sposób znakowania. Jak trafią jeden Twój wyrób bez znaczka to dostaniesz
poważne ostrzeżenie. Jakąś karę, mandat czy coś w tym rodzaju. Żebyś na
przyszłość pamiętał że w dorosłym życiu nie można zapominać o rzeczach
ważnych. Czy zapomnisz wystawić sklepowi rachunek? Jeśli będą mieli
zastrzeżenia co do spełniania norm to zostaniesz poproszony do złożenia
wyjaśnień. Jeśli wasze zdania będą się różniły to nie Ty robisz badania tylko
urząd kontrolujący. Wypadną dobrze nic nie płacisz. Wypadną niedobrze masz
przerąbane. Co się uparłeś z tymi badaniami. Czy dla wskaźnika sprawności
baterii złożonego z żarówki i przylutowanych do niej dwóch kabelków też
będziesz takie badania robił? To o co pytasz jest w normach. Kup sobie jakąś
normę i będziesz wiedział. Bo inaczej będzie dochodziło do głupich sytuacji.
Ty założyłeś wątek i o coś w nim pytasz. Nie wiadomo co to urządzenie, jakie
wymagania ma spełniać. A w jednej odpowiedzi dostałeś informacje,
potwierdzającą że nie ma głupich pytań za to są głupie odpowiedzi, " że my
zrobiliśmy telefon komórkowy z szyfratorem i musiał być przebadany". To tak
jak by się ktoś pytał że chce zrobić łopatę i dostał odpowiedz że musi zrobić
badania bo ktoś inny zrobił koparkę i badania robił. Zacznij od zapoznania się
z normami.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl ->
http://www.gazeta.pl/usenet/
Piotr Gałka
Guest
Mon Jan 26, 2009 1:05 pm
Użytkownik "Mario" <lolo@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:glf63u$jbr$1@nemesis.news.neostrada.pl...
Quote:
Niezupełnie, bo urządzenie na którym nakleiłeś CE może spełniać wymogi LV
i EC. Oczywiście Waldemar trochę uprościł bo oprócz naklejki potrzebna
jest deklaracja. Ale to nie brak badań oznacza, że naruszyłeś przepisy
tylko niezgodność z normami.
Stara dyrektywa EMC nie wymagała dokumentacji urządzenia, nowa wymaga
dokumentacji zawierającej dowody zgodności urządzenia z dyrektywą. Według
mnie mało kiedy da się udowodnić zgodność bez badań. Więc w większości
przypadków brak badań oznacza naruszenie dyrektywy (tak przynajmniej to
rozumiem).
P.G.
Piotr Gałka
Guest
Mon Jan 26, 2009 1:09 pm
Użytkownik "nenik" <nenikWYTNIJTO@op.pl> napisał w wiadomości
news:7780.00000032.497b7758@newsgate.onet.pl...
Quote:
bo jak wytlumaczyc fakt wycofania kleju ze wzgledu na zawartosc 0,15%
toluenu
podczas gdy taki toluen mozna zakupic w marketach budowlanych
Bardzo prosto: jest dyrektywa zakazująca stosowania go w klejach, a nie ma
zakazującej w czym innym.
Podobnie elektronika jest montowana teraz bezołowiowo, a do dzików chyba
nadal się strzela ołowiem.
Na temat stojącej za tym logiki się nie wypowiadam.
P.G.
entroper
Guest
Mon Jan 26, 2009 3:02 pm
Użytkownik "hmj" <klasa_dsa@poczta.of.pl> napisał w wiadomości
news:497bcaf4$0$29405$f69f905@mamut2.aster.pl...
Quote:
2. Załóżmy, że organ kontrolujący widzi mój wyrób bez znaczka na półce
sklepowej (co może oznaczać, że wyrób spełnia normy, tylko zapomniałem
stickersa nalepić, albo że wyrób nie ma znaczka, bo nie spełnia norm, albo
że nie ma znaczka, bo nie wiadomo czy spełnia normy - nie było badań).
Jak nie ma znaczka to nie spełnia, bo nie ma znaczka

Jak się dobrze nad
tym zastanowić najlepszym wyjściem jest zawsze nakleić znaczek - co ciekawe,
kilka (na ogólną liczbę ok. 100 - w 2008r) produktów namierzonych przez
UOKiK jako powód wycofania z rynku ma wpisane _tylko_ brak oznakowania i
instrukcji - nie chciało się nikomu sprawdzić czegokolwiek realnego, skoro
było prostsze rozwiązanie. Można domniemywać, że gdyby było oznakowanie i
instrukcja po polsku, pies z kulawą nogą by się nie zainteresował.
e.
MKi
Guest
Mon Jan 26, 2009 7:07 pm
Quote:
Ale to nie brak badań oznacza, że
naruszyłeś przepisy tylko niezgodność z normami.
Stara dyrektywa EMC nie wymagała dokumentacji urządzenia, nowa wymaga
dokumentacji zawierającej dowody zgodności urządzenia z dyrektywą.
Według mnie mało kiedy da się udowodnić zgodność bez badań.
"Panie komisarzu, składam Panu uroczyste słowo honoru..."
Dowód chyba dobry, jak każdy inny, nie?
W każdym razie, dopóki sie nie przeprowadzi kontrdowodu.
Pozdrowienia,
MKi
Gotfryd Smolik news
Guest
Thu Jan 29, 2009 5:04 pm
On Thu, 22 Jan 2009, sok marchwiowy wrote:
Quote:
linku, wszystkie starania można sobie odpuścić. Jeśli powodem wycofania ma być
atrakcyjny dla dzieci wygląd to znaczy że można zakwestionować wszystko.
Ano.
Dla porządku:
Quote:
Pewno dlatego chleb nie ma CE bo nie wolno by było go sprzedawać.
Kiedyś czytałem przepisy o CE i jest tam zapis że nie wolno stosować
oznaczenia CE dla towarów dla których ten znak nie jest obowiązkowy :)
pzdr, Gotfryd
Waldemar Krzok
Guest
Thu Jan 29, 2009 5:57 pm
entroper schrieb:
Quote:
Użytkownik "hmj" <klasa_dsa@poczta.of.pl> napisał w wiadomości
news:497bcaf4$0$29405$f69f905@mamut2.aster.pl...
2. Załóżmy, że organ kontrolujący widzi mój wyrób bez znaczka na półce
sklepowej (co może oznaczać, że wyrób spełnia normy, tylko zapomniałem
stickersa nalepić, albo że wyrób nie ma znaczka, bo nie spełnia norm, albo
że nie ma znaczka, bo nie wiadomo czy spełnia normy - nie było badań).
Jak nie ma znaczka to nie spełnia, bo nie ma znaczka

Jak się dobrze nad
tym zastanowić najlepszym wyjściem jest zawsze nakleić znaczek - co ciekawe,
kilka (na ogólną liczbę ok. 100 - w 2008r) produktów namierzonych przez
UOKiK jako powód wycofania z rynku ma wpisane _tylko_ brak oznakowania i
instrukcji - nie chciało się nikomu sprawdzić czegokolwiek realnego, skoro
było prostsze rozwiązanie. Można domniemywać, że gdyby było oznakowanie i
instrukcja po polsku, pies z kulawą nogą by się nie zainteresował.
Najważniejszym organem kontrolnym jest konkurencja. Właśnie firmy
konkurencyjne sprawdzają produkty donosząc gdzie trzeba jak normy nie są
spełnione.
Waldek
entroper
Guest
Thu Jan 29, 2009 7:58 pm
Użytkownik "Waldemar Krzok" <waldemar@zedat.fu-berlin.de> napisał w
wiadomości news:6ue59pFegk56U1@mid.uni-berlin.de...
Quote:
Najważniejszym organem kontrolnym jest konkurencja. Właśnie firmy
konkurencyjne sprawdzają produkty donosząc gdzie trzeba jak normy nie są
spełnione.
Ale organem zarządzającym wycofanie z rynku już nie jest konkurencja.
Zakładając, że konkurencyjne firmy mocno się zwalczają, lista wycofanych
towarów nadal jest skromniutka. A więc albo firmy nie zwalczają się jednak
na polu CE aż tak zaciekle (bo żadna nie jest do końca pewna tego swojego CE
i/lub są prostsze sposoby jak np. donosy do US, PIP, itd i/lub ta metoda
uderzania w konkurencję nie sprawdza się przez swoją powolność i selektywne
działanie tylko na jeden produkt) albo zwalczają się, ale nic to nie daje,
bo cała maszyneria działa tak "dynamicznie", że konkurencja musiałaby cały
produkt przebadać na własny koszt, dopisać wnioski a gotowy raport donieść w
zębach żeby ktoś za pół roku podjął jakąś decyzję. Do tego oczywiście
pozostaje pytanie, jak w polskiej praktyce wygląda wycofywanie z rynku
BTW, dziś media doniosły o wielkiej akcji serwisowej Toyoty. Ciekawe, kiedy
informacja dotrze do UOKiK i RAPEX-u. Czas start :)
e.
Goto page Previous 1, 2