RTV forum PL | NewsGroups PL

Jak działa induktor w telefonie polowym - prąd stały czy zmienny i zastosowanie?

Induktor telefoniczny jako źródło prądu?

NOWY TEMAT

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Jak działa induktor w telefonie polowym - prąd stały czy zmienny i zastosowanie?

Goto page Previous  1, 2, 3  Next

ACMM-033
Guest

Mon Oct 21, 2013 11:31 am   



Użytkownik "Krzysztof Wilk" <wilk@metal.agh.edu.pl> napisał w wiadomości
news:l42t4f$s0r$1@srv13.cyf-kr.edu.pl...
Quote:
W dniu 2013-10-21 00:57, ACMM-033 pisze:

Można, "greca" na zaciski i jedziesz, możesz gładzić, możesz nie
gładzić, wedle uznania. Dobrze by jednak sprawdzić, jakie napięcie daje
i jak się przy obciążeniu zmienia. Ale żarówkę zaświeci.

Mój ś.p. ojciec opowiadał jak w czasie wojny zmajstrował elektrownię
wiatrową. Jako prądnica służył właśnie induktor telefoniczny, żarówka 110
V była z tramwaju. Było to wtedy praktycznie jedyne oświetlenie, bo o
naftę na wsi było trudno, a kradziona z niemieckich cystern benzyna często
powodowała pożary.

O właśnie, ta żarówka, o której wspomniałem, to była 110 właśnie.
Oj, wiem, że trzeba było ostro kombinować. Moja Mama pochodzi z Wilna,
mówiła mi czasem, jakie cuda jej mama czynila, żeby jakoś rodzinę utrzymać.
Szczegółów już nie pomnę, może jeszcze raz podpytam?

--
ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!

J.F
Guest

Mon Oct 21, 2013 11:38 am   



Użytkownik "Krzysztof Wilk" napisał w wiadomości
Quote:
Mój ś.p. ojciec opowiadał jak w czasie wojny zmajstrował elektrownię
wiatrową. Jako prądnica służył właśnie induktor telefoniczny, żarówka
110 V była z tramwaju. Było to wtedy praktycznie jedyne oświetlenie,
bo o naftę na wsi było trudno, a kradziona z niemieckich cystern
benzyna często powodowała pożary.

A wies byla w kieleckim ?

J.

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Oct 21, 2013 11:45 am   



Pan J.F zapytał:

Quote:
Mój ś.p. ojciec opowiadał jak w czasie wojny zmajstrował elektrownię
wiatrową. Jako prądnica służył właśnie induktor telefoniczny, żarówka
110 V była z tramwaju. Było to wtedy praktycznie jedyne oświetlenie,
bo o naftę na wsi było trudno, a kradziona z niemieckich cystern
benzyna często powodowała pożary.

A wies byla w kieleckim ?

Pewnie jeszcze gdzieś w okolicach dworca.

--
Jarek

Krzysztof Wilk
Guest

Mon Oct 21, 2013 12:09 pm   



W dniu 2013-10-21 13:38, J.F pisze:

Quote:
A wies byla w kieleckim ?

W krakowskim też potrzebowali światła. Stacja kolejowa była niedaleko.


J.F
Guest

Mon Oct 21, 2013 12:53 pm   



Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości
Pan J.F. napisał:
Quote:
Baterie laduje sie przeciez godzinami, a tu po paru minutach reka
odpada. Zdaje sie ze jedyne sensowne rozwiazanie
http://windupradio.com/trevor.htm
mialo sprezyne, ktora sie krotko nakrecalo, a potem ona dlugo
krecila
pradniczka. Straty mocy na przekladniach byly chyba ogromne.

Znajomy kupił "latarkę ekologiczną". Na straganie u Chińczyków czy
Ruskich,
za kilka złotych. Plastikowa rura miała nawinięte cewki, a w środku
coś
swobodnie się poruszało, można się domyślać, że magnes. Jak się tą
rurą
trochę potrzęsło, to latarka przez jakiś czas świeciła. Ale dość
szybko
się zepsuła. Po zajrzeniu do środka wyszło na jaw, że w środku jest
mała
litowa bateryjka, która zasila diodę latarki. A śmajtanie magnesem
ładuje
mały kondensator, który poprzez tranzystor zamyka obwód diody
świecącej.

I smiem podejrzewac ze one wszystkie takie, bo z takiej konstrukcji
duzo pradu nie bedzie.

Ale cos takiego jest polowicznie uczciwe:
http://allegro.pl/promocja-dynamo-latarka-kinetyczna-3-led-hit-i3620199170.html

Dynamo jest, tylko nic nie laduje. Dioda sie swieci z niego, a
bezwladnosc starcza na dodatkowe pol sekundy swiatla.
Mozna przesunac wylacznik, i wtedy swieci z trzech guzikowych
bateryjek.
Jak ktos reke ma silna, to moze nawet da rade sobie poblyskac przed
dluzszy czas.

I jest ostatnio masa latarek na korbke, smiem twierdzic ze dosc
uczciwych - tzn np mactronik chyba jednak zawiera akumulator i mozna
go naladowac z korbki ... o ile komus reka wytrzyma.


J.








--
Jarek

J.F
Guest

Mon Oct 21, 2013 1:05 pm   



Użytkownik "Krzysztof Wilk" napisał w wiadomości
W dniu 2013-10-21 13:38, J.F pisze:
Quote:
A wies byla w kieleckim ?

W krakowskim też potrzebowali światła. Stacja kolejowa była
niedaleko.

Ale czy w krakowskim wiatr tak samo silnie pizdzi jak w kieleckim :-)

J.

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Oct 21, 2013 1:53 pm   



Pan J.F napisał:

Quote:
Zdaje sie ze jedyne sensowne rozwiazanie
http://windupradio.com/trevor.htm mialo sprezyne, ktora sie krotko
nakrecalo, a potem ona dlugo krecila pradniczka. Straty mocy na
przekladniach byly chyba ogromne.

Znajomy kupił "latarkę ekologiczną". Na straganie u Chińczyków czy
Ruskich, za kilka złotych. Plastikowa rura miała nawinięte cewki,
a w środku coś swobodnie się poruszało, można się domyślać, że
magnes. Jak się tą rurą trochę potrzęsło, to latarka przez jakiś
czas świeciła. Ale dość szybko się zepsuła. Po zajrzeniu do środka
wyszło na jaw, że w środku jest mała litowa bateryjka, która zasila
diodę latarki. A śmajtanie magnesem ładuje mały kondensator, który
poprzez tranzystor zamyka obwód diody świecącej.

I smiem podejrzewac ze one wszystkie takie, bo z takiej konstrukcji
duzo pradu nie bedzie.

Ale cos takiego jest polowicznie uczciwe:
http://allegro.pl/promocja-dynamo-latarka-kinetyczna-3-led-hit-i3620199170.html

Dynamo jest, tylko nic nie laduje. Dioda sie swieci z niego, a
bezwladnosc starcza na dodatkowe pol sekundy swiatla.

Podobne rozwiązania znane były już przed wojną. Widziałem takie
ugniatane latarki bez żadnej baterii. Solidne, metalowe, wewnętrzna
szajba podtrzymywała świecenie zwykłej żarówki przez jakieś dwie
sekundy (o ile dobrze pamiętam). W wersji energooszczędnej z LED,
magnesami neodymowymi i jakąś elektroniką stabilizująca prąd diody,
to może być bardzo sensowne i uczciwe. Pod warunkiem solidnego
wykonania, a nie jakiegoś plastiku za trzy złote.

--
Jarek

Jarosław Sokołowski
Guest

Mon Oct 21, 2013 1:54 pm   



Pan J.F napisał:

Quote:
A wies byla w kieleckim ?

W krakowskim też potrzebowali światła. Stacja kolejowa była niedaleko.

Ale czy w krakowskim wiatr tak samo silnie pizdzi jak w kieleckim Smile

Albo jak w Gruzji. Tam mają na taką wietrzną pogodę jedno specjalne
słowo: piździażkwili.

--
Jarek

Tomasz WĂłjtowicz
Guest

Mon Oct 21, 2013 2:27 pm   



W dniu 2013-10-21 13:27, ACMM-033 pisze:
Quote:

Użytkownik "Tomasz Wójtowicz" <sorry@nospam.com> napisał w wiadomości
news:l4206g$q1i$1@node1.news.atman.pl...
Np. system 12-obwodowy ma 12 par rozmównych, każda przyłączona do
innej słuchawki. Żeby zadzwonić na inny aparat, trzeba pakieciaka
przestawić

Każdy z każdym?
Zakładając dla uproszczenia jedną parę do wszystkiego, połączyć
każdy-z-każdym 12 aparatów, to trzeba będzie położyć, według wzoru (1)
do prawa Metcalfa, 66 par łącznie. Trochę to mało ekonomiczne... Już
lepiej użyć jakiejś centralki, gdzie w pudełku to okablować to nie takie
straszne, a długich par pozostanie 12. Tylko problem, jak przekazać,
kogo się woła...? Tak źle i tak niedobrze. Chyba, że telefonistka...
(majtku, połączcie mnie z kambuzem, a migiem!)

(1) x = ilość par, wzór to x = n(n-1)/2 = (n^2-n)/2.


Nie tak. Jest magistrala 12-parowa przechodząca przez wszystkie aparaty.
Każdy aparat ma swoją słuchawkę przyłączoną do innej pary. Kręcąc
pakieciakiem podłączasz swój mikrofon do wybranej pary i już masz
połączenie w jedną stronę. W drugą stronę będzie, jeśli odbiorca ustawi
swój pakieciak na numer pary podłączonej do twojej słuchawki. To są
obwody rozmowy. Obwody dzwonienia działają podobnie, tylko zamiast
słuchawki jest dzwonek a zamiast mikrofonu induktor. W takim układzie
"CLIP-a" jednak nie będzie, więc chyba dzwoniący paszczowo informuje na
który numer ma się wkręcić odbiorca.

W obwodzie induktora jest prawdopodobnie żarówka, która świeci u
dzwoniącego gdy dzwonek dzwoni u odbiorcy. Podniesienie słuchawki
rozłącza pętlę dzwonka i lampka gaśnie. Wówczas nadawca podaje swoją
lokalizację i odbiorca się "dostraja".

W takim układzie jeśli np. mostek rozmawia z kambuzem, a maszynownia
chce zadzwonić na mostek, to lampka nie będzie palić się przy kręceniu,
więc maszynownia wie, że mostek rozmawia, wówczas może coś powiedzieć i
mostek to usłyszy, a kambuz nie. Wtedy mostek może pożegnać się z
kambuzem i przełączyć na maszynownię.

RoMan Mandziejewicz
Guest

Mon Oct 21, 2013 2:29 pm   



Hello Jarosław,

Monday, October 21, 2013, 3:54:42 PM, you wrote:

Quote:
A wies byla w kieleckim ?
W krakowskim też potrzebowali światła. Stacja kolejowa była niedaleko.
Ale czy w krakowskim wiatr tak samo silnie pizdzi jak w kieleckim Smile
Albo jak w Gruzji. Tam mają na taką wietrzną pogodę jedno specjalne
słowo: piździażkwili.

Piździ aż kwili? ;)

--
Best regards,
RoMan
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)

Krzysztof Wilk
Guest

Mon Oct 21, 2013 2:47 pm   



W dniu 2013-10-21 15:05, J.F pisze:
Quote:
Użytkownik "Krzysztof Wilk" napisał w wiadomości
W dniu 2013-10-21 13:38, J.F pisze:
A wies byla w kieleckim ?

W krakowskim też potrzebowali światła. Stacja kolejowa była niedaleko.

Ale czy w krakowskim wiatr tak samo silnie pizdzi jak w kieleckim :-)

Teraz nie piździ, ale jak było za okupacji?

Ojciec na starość mógł trochę koloryzować.
A że robił to bardzo realistycznie, to jego opowieści zainspirowały
powstanie innego, znacznie większego wiatraka.
Zobacz : http://zielonaedukacja.eco.pl/www/m141.htm

Ojciec Romuald to mój kuzyn, bratanek ojca.

Krzysztof

Mirek
Guest

Mon Oct 21, 2013 6:35 pm   



On 21.10.2013 00:57, ACMM-033 wrote:

Quote:
Przemienny. Styki służą przełączaniu obwodów aparatu, jak się kręci, to
całość powinna być pchana w linię i nie powinno zawarczeć w słuchawkę.
Jak się przestanie kręcić, styk dołącza układ rozmówny do linii.


Kręciło się przy odłożonej słuchawce - z resztą inaczej byłoby
niewygodnie, bo druga ręka przytrzymywała telefon. Dźwięk dzwonka po
drugiej stronie był charakterystyczny - nierówny. Ostatnio obsługiwałem
taki telefon jeszcze jakieś 10-15 lat temu.

--
Mirek.

ACMM-033
Guest

Mon Oct 21, 2013 9:11 pm   



Użytkownik "Tomasz Wójtowicz" <sorry@nospam.com> napisał w wiadomości
news:l43djs$chv$1@node2.news.atman.pl...
Quote:
Nie tak. Jest magistrala 12-parowa przechodząca przez wszystkie aparaty.
Każdy aparat ma swoją słuchawkę przyłączoną do innej pary. Kręcąc
pakieciakiem podłączasz swój mikrofon do wybranej pary i już masz
połączenie w jedną stronę. W drugą stronę będzie, jeśli odbiorca ustawi
swój pakieciak na numer pary podłączonej do twojej słuchawki. To są obwody
rozmowy. Obwody dzwonienia działają podobnie, tylko zamiast słuchawki jest
dzwonek a zamiast mikrofonu induktor. W takim układzie "CLIP-a" jednak nie
będzie, więc chyba dzwoniący paszczowo informuje na który numer ma się
wkręcić odbiorca.

To ja źle z początku zrozumiałem, ale przeczytałem teraz kilka razy i
stwierdzam, że to całkiem niegłupi, choć prymitywny i mało efektywny układ.

Quote:

W obwodzie induktora jest prawdopodobnie żarówka, która świeci u
dzwoniącego gdy dzwonek dzwoni u odbiorcy. Podniesienie słuchawki rozłącza
pętlę dzwonka i lampka gaśnie. Wówczas nadawca podaje swoją lokalizację i
odbiorca się "dostraja".

Całkiem realne. Gorzej, gdy się żarówka przepali... Zastanawiam się, czy nie
ma w drugą stronę, że np. jest sobie neonówka, która, gdy obwód jest
obciążony dzwonkiem, nie świeci się, lub świeci słabo. Gdy dzwonek odpada,
to neonówka dostanie pełne napięcie i się zaświeci mocno, co oznacza, że
odbiorca odebrał. Taka wersja miała by tę "zaletę", że inicjujący połączenie
może zauważyć, że ktoś się dobija, bo skoro to jest zrównoleglone, to
zaświeci też u tego, co już rozmawia z adresatem i szybciej mu może
przekazać "szefie, ktoś dzwoni do pana". Dlatego napisałem "zaletę" w
cudzysłowie.

Quote:

W takim układzie jeśli np. mostek rozmawia z kambuzem, a maszynownia chce
zadzwonić na mostek, to lampka nie będzie palić się przy kręceniu, więc
maszynownia wie, że mostek rozmawia, wówczas może coś powiedzieć i mostek
to usłyszy, a kambuz nie. Wtedy mostek może pożegnać się z kambuzem i
przełączyć na maszynownię.

Trochę trudno by tu urządzić konfę, ale może nie ma takiej potrzeby?

Ja sobie może prześpię się z tym, bo coś czuję, że może mi to dać inspirację
w pewnej sprawie, której dotąd nie mogę rozwiązać...

--
ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!

ACMM-033
Guest

Mon Oct 21, 2013 9:26 pm   



Użytkownik "Mirek" <i_tak@zaspamowany.adres> napisał w wiadomości
news:l43s62$rh3$1@node2.news.atman.pl...
Quote:
Kręciło się przy odłożonej słuchawce - z resztą inaczej byłoby
niewygodnie, bo druga ręka przytrzymywała telefon. Dźwięk dzwonka po

Zgadza się. Ze schematu, przynajmniej tego, na którym ja bazuję wynikało, że
nie jest to czynność konieczna, po prostu, kwestia wygody.

Quote:
drugiej stronie był charakterystyczny - nierówny. Ostatnio obsługiwałem
taki telefon jeszcze jakieś 10-15 lat temu.

Ja tylko chyba raz w życiu u nieżyjącej już ciotki w Chełmnie zakręciłem
korbką do centrali, ale rozmawiała już ciotka.
Ale kojarzę temat. Słyszałem kilka razy takie dzwonienie, ale też mało tego
było... jakoś mi tak wyszło, że obracałem się w środowisku automatycznym,
choć miałem do czynienia (z pozycji abonenta) z centrali CB, gdzie się
podnosiło, pani się zgłaszała, "miasto proszę", czasem dawała od razu,
czasem pytała o numer. Dzwonek przychodzący też był nierytmiczny. Raz do
Trójki na 280328 dzwoniłem i nawet kawałek mnie na antenę puścili Smile To było
w Piastowie.
Znacznie częściej od bycia uczestnikiem "korbkowania", nie wliczając
kilkudniowego epizodu z ręczną CB, zdarzało mi się dzwonić, odbierała
"słuchawka" i łączyła z żądanym numerem, nie mylić z numerem wewnętrznym w
instytucjach. Często tamten abonent był na korbkę. Wieeeki temu... no, w
zeszłym, tak dekadę przed końcem...

--
ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!

Marek Dyjor
Guest

Tue Oct 22, 2013 4:27 am   



Atlantis wrote:
Quote:
Ostatnio wpadł w moje ręce pewien telefon polowy. Konstrukcja
zagraniczna i raczej późna, bo poza korbką posiada także tarczę
numerową. W środku znajduje się induktor o dość pokaźnych gabarytach.
Dość ciekawym elementem jest mechanizm przenoszący napęd - pomiędzy
dużym kołem korbki, a małym induktora znajduje się jeszcze jedna
zębatka, zamontowana na czymś w rodzaju dźwigienki. Podczas kręcenia
ta środkowa zębatka porusza się to w jedną, to w drugą stronę. Ruch
ten jest przenoszony na dźwigienkę, która z kolei przełącza styki
znajdujące się po drugiej stronie induktora.

Podczas energicznego kręcenia korbką między stykami wyraźnie widać
iskry.

Teraz moje pytanie: co tak właściwie wytwarza sam induktor? Prąd stały
czy zmienny? Czemu służą te styki? Czyżby ich zadaniem było
przełączenie kierunku przepływu prądu stałego, jak w
elektromechanicznym wibratorze ze starych przetwornic?

induktor jest bardzo fajny... nadaje sie do kopania ;-)

jak byłem dzieciakiem to miałem takiego gada Smile

Goto page Previous  1, 2, 3  Next

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Jak działa induktor w telefonie polowym - prąd stały czy zmienny i zastosowanie?

NOWY TEMAT

Regulamin - Zasady uzytkowania Polityka prywatnosci Kontakt RTV map News map