RTV forum PL | NewsGroups PL

Zaskakujące odkrycia o kondensatorach: czy Francuzi naprawiają elektronikę?

Postarzanie cd.

NOWY TEMAT

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Zaskakujące odkrycia o kondensatorach: czy Francuzi naprawiają elektronikę?

Goto page Previous  1, 2

Mario
Guest

Wed Dec 09, 2015 4:25 pm   



W dniu 2015-12-09 o 15:21, Dariusz Dorochowicz pisze:
Quote:
W dniu 2015-12-09 o 14:57, J.F. pisze:

Wyjasnienie jakby jest ... czy te stare elektrolity wcale takie dobre
nie byly - tzn jak przyszlo do porzadnych pradow i zasilaczy impulsowych
i wysokich temperatur, to przestaly wystarczac ?
Stad nowe elektrolity, kiepsko skopiowane ?

Jak patrzę na stare konstrukcje, to zwyczajnie inaczej się je
projektowało. Elektrolity (pomimo tego, że tanie nie były) sporo się
przewymiarowywało gdzie się tylko dało, więc jak traciły połowę
pojemności, to układ dalej działał. Teraz robi się tak, żeby pojemności
było tyle ile trzeba, ewentualnie z minimalnym zapasem. No bo i miejsca
na płytce to mniej zajmuje... No i jest skutek.

Znam takie dawne konstrukcje (automatyka przemysłowa), że projektowanie
było na styk. Kondensator w zasilaczu transformatorowym był 220uF, za
nim 7805 i gdy kondensator tracił połowę pojemności to tętnienia
przechodziły przez 7805 na 5 V. Albo transformator był na 8 W i mocno
się grzał, a po kilku latach przepalał się. Ludki z utrzymania ruchu
uważali, że to wina niektórych z nich, bo nie wyłączali zasilania po 2
zmianie Smile Na płytce w miejsce na trafo 8W pasowały też identyczne trafa
na 12W.

--
pozdrawiam
MD

RoMan Mandziejewicz
Guest

Wed Dec 09, 2015 4:36 pm   



Hello Mario,

Wednesday, December 9, 2015, 3:02:03 PM, you wrote:


[...]
Quote:

Zdecydowanie, ale ja się elektroniką zajmuję amatorsko już trzecią
dekadę i bym wiedział, co odkręcić i w jaki sposób. A tam widać jakieś
gospodynie domowe z przetwornicami. Smile))

Widocznie są na wyższym poziomie cywilizacyjnym. Każda gospodyni potrafi
tam wykręcić przetwornice z telewizora Smile

Moja matka, 50 prawie lat temu, mniej więcej raz na pół roku brała
śrubokręty w rękę i wyciągała bebechy Szmaragda 901, żeby wyczyścić go
z kurzu oraz umyć kineskop i szybę zewnętrzną od wewnątrz.

Wtedy telewizory i radia były zbudowane tak, że po odkręceniu gałek
wystarczało z dołu wykręcić 4 śruby, żeby całe chassis wyjeżdżało. W
przypadku telewizorów jeszcze trzeba było odkręcić dwie śruby mocujące
kineskop od góry do obudowy.


--
Best regards,
RoMan
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)

Dariusz Dorochowicz
Guest

Wed Dec 09, 2015 4:37 pm   



W dniu 2015-12-09 o 16:25, Mario pisze:

Quote:
Znam takie dawne konstrukcje (automatyka przemysłowa), że projektowanie
było na styk. Kondensator w zasilaczu transformatorowym był 220uF, za
nim 7805 i gdy kondensator tracił połowę pojemności to tętnienia
przechodziły przez 7805 na 5 V. Albo transformator był na 8 W i mocno
się grzał, a po kilku latach przepalał się. Ludki z utrzymania ruchu
uważali, że to wina niektórych z nich, bo nie wyłączali zasilania po 2
zmianie Smile Na płytce w miejsce na trafo 8W pasowały też identyczne trafa
na 12W.

Ale spoko, nie mówię, że takich urządzeń nie było. Ale generalnie
praktyka była taka, że robiło się duży zapas parametrów na elektrolitach
i nikogo to nie dziwiło. Na trafie to już raczej nie, bo niby po co?
Tak sobie myślę, że w automatyce to może nawet tym za bardzo się nie
przejmowano, bo po układach przekaźnikowo/stycznikowych wszystko
wydawało się bardziej niezawodne, a i wymiana elementów/modułów nikogo
raczej nie dziwiła (tzn automatyków).

Pozdrawiam

DD

Mario
Guest

Wed Dec 09, 2015 4:51 pm   



W dniu 2015-12-09 o 16:37, Dariusz Dorochowicz pisze:
Quote:
W dniu 2015-12-09 o 16:25, Mario pisze:

Znam takie dawne konstrukcje (automatyka przemysłowa), że projektowanie
było na styk. Kondensator w zasilaczu transformatorowym był 220uF, za
nim 7805 i gdy kondensator tracił połowę pojemności to tętnienia
przechodziły przez 7805 na 5 V. Albo transformator był na 8 W i mocno
się grzał, a po kilku latach przepalał się. Ludki z utrzymania ruchu
uważali, że to wina niektórych z nich, bo nie wyłączali zasilania po 2
zmianie Smile Na płytce w miejsce na trafo 8W pasowały też identyczne trafa
na 12W.

Ale spoko, nie mówię, że takich urządzeń nie było. Ale generalnie
praktyka była taka, że robiło się duży zapas parametrów na elektrolitach
i nikogo to nie dziwiło. Na trafie to już raczej nie, bo niby po co?

Po to żeby się nie psuły. Jak się pisze, że urządzenie (zamknięte w
plastikowym pudełku bez otworów wentylacyjnych) może pracować do 55C to
wypadałoby potestować w tej temperaturze. A tak się u klienta okazuje,
że w 40 - 45 stopniach trafo robi się gorące i notorycznie pada trafo.


Quote:
Tak sobie myślę, że w automatyce to może nawet tym za bardzo się nie
przejmowano, bo po układach przekaźnikowo/stycznikowych wszystko
wydawało się bardziej niezawodne, a i wymiana elementów/modułów nikogo
raczej nie dziwiła (tzn automatyków).

Owszem jakiś stycznik, czy zabezpieczenie silnika to bierzesz i
wymieniasz. Ale już układ do transmisji po linii zasilającej za kwotę
rzędu 1kUe to przydałoby się żeby działał bezawaryjnie. Tym bardziej, że
dostawca nie ma z reguły tego na półce i suwnica ma przez to stać przez
tydzień.


--
pozdrawiam
MD

Mario
Guest

Wed Dec 09, 2015 4:53 pm   



W dniu 2015-12-09 o 16:36, RoMan Mandziejewicz pisze:
Quote:
Hello Mario,

Wednesday, December 9, 2015, 3:02:03 PM, you wrote:


[...]

Zdecydowanie, ale ja się elektroniką zajmuję amatorsko już trzecią
dekadę i bym wiedział, co odkręcić i w jaki sposób. A tam widać jakieś
gospodynie domowe z przetwornicami. Smile))

Widocznie są na wyższym poziomie cywilizacyjnym. Każda gospodyni potrafi
tam wykręcić przetwornice z telewizora :)

Moja matka, 50 prawie lat temu, mniej więcej raz na pół roku brała
śrubokręty w rękę i wyciągała bebechy Szmaragda 901, żeby wyczyścić go
z kurzu oraz umyć kineskop i szybę zewnętrzną od wewnątrz.

Wtedy telewizory i radia były zbudowane tak, że po odkręceniu gałek
wystarczało z dołu wykręcić 4 śruby, żeby całe chassis wyjeżdżało. W
przypadku telewizorów jeszcze trzeba było odkręcić dwie śruby mocujące
kineskop od góry do obudowy.

Pamiętam takie wysuwane. Zdaje się, że zepsułem dziadkowi jako
kilkulatek Smile W ogóle dużo sprzętu wtedy psułem.


--
pozdrawiam
MD

Dariusz Dorochowicz
Guest

Wed Dec 09, 2015 6:39 pm   



W dniu 2015-12-09 o 16:51, Mario pisze:
Quote:
W dniu 2015-12-09 o 16:37, Dariusz Dorochowicz pisze:
W dniu 2015-12-09 o 16:25, Mario pisze:

Znam takie dawne konstrukcje (automatyka przemysłowa), że projektowanie
było na styk. Kondensator w zasilaczu transformatorowym był 220uF, za
nim 7805 i gdy kondensator tracił połowę pojemności to tętnienia
przechodziły przez 7805 na 5 V. Albo transformator był na 8 W i mocno
się grzał, a po kilku latach przepalał się. Ludki z utrzymania ruchu
uważali, że to wina niektórych z nich, bo nie wyłączali zasilania po 2
zmianie Smile Na płytce w miejsce na trafo 8W pasowały też identyczne trafa
na 12W.

Ale spoko, nie mówię, że takich urządzeń nie było. Ale generalnie
praktyka była taka, że robiło się duży zapas parametrów na elektrolitach
i nikogo to nie dziwiło. Na trafie to już raczej nie, bo niby po co?

Po to żeby się nie psuły. Jak się pisze, że urządzenie (zamknięte w
plastikowym pudełku bez otworów wentylacyjnych) może pracować do 55C to
wypadałoby potestować w tej temperaturze. A tak się u klienta okazuje,
że w 40 - 45 stopniach trafo robi się gorące i notorycznie pada trafo.

No ale tu raczej nie ma mowy o przewymiarowaniu, tylko o projektowaniu
pod temperaturę (w sumie prawie na jedo wychodzi).

Quote:
Tak sobie myślę, że w automatyce to może nawet tym za bardzo się nie
przejmowano, bo po układach przekaźnikowo/stycznikowych wszystko
wydawało się bardziej niezawodne, a i wymiana elementów/modułów nikogo
raczej nie dziwiła (tzn automatyków).

Owszem jakiś stycznik, czy zabezpieczenie silnika to bierzesz i
wymieniasz. Ale już układ do transmisji po linii zasilającej za kwotę
rzędu 1kUe to przydałoby się żeby działał bezawaryjnie. Tym bardziej, że
dostawca nie ma z reguły tego na półce i suwnica ma przez to stać przez
tydzień.

No tak, ale 20 lat temu to jeszcze euro nie było Wink
Jak ktoś ma takie narzędzia, to powinien w jakiś sposób się
zabezpieczyć... Różnie można, tylko trzeba chcieć i zdawać sobie sprawę
z kosztów. Kosztów przestoju i zabezpieczenia przed nim. Jak
zabezpiecznie (magazyn czy umowa serwisowa) będzie za drogie, to się
mówi trudno. Ale jeżeli ktoś nie zrobił takiej porządnej analizy w
przypadku przynajmniej kluczowych dla jego działania elementów, no to
sam sobie winien. Ja się stykam nawet z 4-godzinną reakcją serwisową
nonstop w sprawach, które spokojnie są do ogarnięcia procedurami
awaryjnymi.

Pozdrawiam

DD

Mario
Guest

Wed Dec 09, 2015 8:38 pm   



W dniu 2015-12-09 o 18:39, Dariusz Dorochowicz pisze:
Quote:
W dniu 2015-12-09 o 16:51, Mario pisze:
W dniu 2015-12-09 o 16:37, Dariusz Dorochowicz pisze:
W dniu 2015-12-09 o 16:25, Mario pisze:

Znam takie dawne konstrukcje (automatyka przemysłowa), że projektowanie
było na styk. Kondensator w zasilaczu transformatorowym był 220uF, za
nim 7805 i gdy kondensator tracił połowę pojemności to tętnienia
przechodziły przez 7805 na 5 V. Albo transformator był na 8 W i mocno
się grzał, a po kilku latach przepalał się. Ludki z utrzymania ruchu
uważali, że to wina niektórych z nich, bo nie wyłączali zasilania po 2
zmianie Smile Na płytce w miejsce na trafo 8W pasowały też identyczne
trafa
na 12W.

Ale spoko, nie mówię, że takich urządzeń nie było. Ale generalnie
praktyka była taka, że robiło się duży zapas parametrów na elektrolitach
i nikogo to nie dziwiło. Na trafie to już raczej nie, bo niby po co?

Po to żeby się nie psuły. Jak się pisze, że urządzenie (zamknięte w
plastikowym pudełku bez otworów wentylacyjnych) może pracować do 55C to
wypadałoby potestować w tej temperaturze. A tak się u klienta okazuje,
że w 40 - 45 stopniach trafo robi się gorące i notorycznie pada trafo.

No ale tu raczej nie ma mowy o przewymiarowaniu, tylko o projektowaniu
pod temperaturę (w sumie prawie na jedo wychodzi).

No właśnie :)

Quote:
Tak sobie myślę, że w automatyce to może nawet tym za bardzo się nie
przejmowano, bo po układach przekaźnikowo/stycznikowych wszystko
wydawało się bardziej niezawodne, a i wymiana elementów/modułów nikogo
raczej nie dziwiła (tzn automatyków).

Owszem jakiś stycznik, czy zabezpieczenie silnika to bierzesz i
wymieniasz. Ale już układ do transmisji po linii zasilającej za kwotę
rzędu 1kUe to przydałoby się żeby działał bezawaryjnie. Tym bardziej, że
dostawca nie ma z reguły tego na półce i suwnica ma przez to stać przez
tydzień.

No tak, ale 20 lat temu to jeszcze euro nie było Wink
Jak ktoś ma takie narzędzia, to powinien w jakiś sposób się
zabezpieczyć... Różnie można, tylko trzeba chcieć i zdawać sobie sprawę
z kosztów. Kosztów przestoju i zabezpieczenia przed nim. Jak
zabezpiecznie (magazyn czy umowa serwisowa) będzie za drogie, to się
mówi trudno. Ale jeżeli ktoś nie zrobił takiej porządnej analizy w
przypadku przynajmniej kluczowych dla jego działania elementów, no to
sam sobie winien. Ja się stykam nawet z 4-godzinną reakcją serwisową
nonstop w sprawach, które spokojnie są do ogarnięcia procedurami
awaryjnymi.

Oczywiście, ale jednak nie każda firma chce wywalić duże pieniądze, aby
na potrzeby utrzymania ruchu mieć na półce silniki, falowniki, enkodery,
moduły komunikacyjne, sterowniki i moduły rozszerzające itp. Ale
logistyka to jest odrębna sprawa. Przede wszystkim nie powinno być tak
żeby drogie produkty z założenia mające pracować w ciężkich warunkach
były tak nonszalancko zaprojektowane, żeby notorycznie psuły się w
pracując w podwyższonych, ale dopuszczalnych warunkach pracy.


--
pozdrawiam
MD

Pszemol
Guest

Thu Dec 10, 2015 4:36 am   



"Krzysztof Gajdemski" <songo@root.org.pl> wrote in message
news:slrnn6ghc0.i1i.songo@fugazi.debian.org.pl...
Quote:
Wygląda na modelowy przypadek celowego postarzania. Rzeczywistość była
jednak inna. Był to dla firmy ważny produkt, spieszono się z
ukończeniem prototypów na targi NAMM, zaraz potem -- ze względu na duże
zapotrzebowanie -- uruchomiono produkcję. Zlecono więc projekt układu
zasilania firmie zewnętrznej, która zrobiła to, jak zrobiła, jednak nie
było już czasu na zmianę dostawcy, bo poprawić tego się nie dało. Tak
więc pośpiech, terminy, zły dobór podwykonawców, ale celowości w tym nie
było. Bez wiedzy na temat kulisów całej sprawy -- postarzanie jak nic!

Pracując w dużej korporacji mogę potwierdzić że to jest rutyna dzisiaj.
A już najgorzej chrzanią właśnie produkt podwykonawcy/projektanci
którzy robią na termin i często byle jak, bo wiedzą że albo nie będą
musieli tego potem poprawiać albo się im za to zapłaci, więc motywacji
do tego aby robić dobrze nie mają takiej jak pracownicy "rezydentni" Smile
A więc nie doszukujmy się celowości - raczej fuszerki z braku czasu
czy ochoty do przyłożenia się - co innego jak ktoś traktuje swoje zajęcie
jako ciekawe wyzwanie i jest pasjonatem który robi wszystko z sercem
a co innego gdy ktoś traktuje to tylko jako robotę dającą chleb, ale
bez pasji, bez wkładania tam serca i często robi zadanie ino było tylko.

Goto page Previous  1, 2

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Zaskakujące odkrycia o kondensatorach: czy Francuzi naprawiają elektronikę?

NOWY TEMAT

Regulamin - Zasady uzytkowania Polityka prywatnosci Kontakt RTV map News map