Goto page Previous 1, 2
Tomasz WĂłjtowicz
Guest
Thu Apr 13, 2017 9:57 pm
W dniu 2017-04-13 o 21:15, yabba pisze:
Quote:
Użytkownik "niepełnosprawny intelektualnie 'POPIS/EU"
NOSPAMtestowanije@go2.pl> napisał w wiadomości
news:ocob5c$ele$1@node2.news.atman.pl...
jest takie zagadnienie, jak poprawnie polutować gniazdo minijack na
kabel?
chodzi o takie gniazdko:
http://allegro.pl/gniazdo-na-kabel-jack-3-5-mm-stereo-i5835781950.html
studiowałem na pw 8 lat, ale nie zostałem oświecony...
może Ktoś ma pomysł jak polutować to tak, żeby:
- działało
- nie zwarło
- nie dało się wyrwać
?
Wywalić to dziadostwo i kupić lepsze gniazdo. Z metalową obudową są
droższe o 1 zł, ale lepiej wykonane i nie rozłażą się po zbliżeniu
lutownicy.
Zgadzam się, to złącze z linka to najgorsza dżuma.
Roman Rogóş
Guest
Thu Apr 13, 2017 10:12 pm
W dniu 2017-04-13 o 20:34, niepełnosprawny intelektualnie 'POPIS/EU pisze:
Quote:
natchniony "betonie ty nie!"
zapytam, co to jest stymulacja podprogowa?
takie asy zmiennej pomocniczej to pewnie zostali odpowiednio
przeszkoleni, czy i ja dostąpię łaski poznania?
Słuchajcie, a może jednak to jest jakiś bot, tyle że z dobrym
algorytmem, a my z nim gadamy
sundayman
Guest
Fri Apr 14, 2017 3:18 am
Quote:
Słuchajcie, a może jednak to jest jakiś bot, tyle że z dobrym
algorytmem, a my z nim gadamy
Kuśwa. Dałeś mi do myślenia...
....profesor Zazul zszedł po śliskich, kamiennych i lekko zakręconych
schodkach. Na samym dole, w świetle zakurzonej żarówki nad masywnymi,
drewnianymi drzwiami, wyjął z kieszeni klucz i otworzył zamek.
Wszedł do ciemnego pomieszczenia, namacał na ścianie hebel zasilania i
przełączył go.
Z cichym trzaskiem włączył się zasilacz, uruchamiając obwody
oświetlenia. Klapiąc przełącznikami zapalały się po kolei wiszące spod
tonącego wysoko w mroku sklepienia żarówki, których słabe
żółtopomarańczowe światło nieznacznie tylko rozjaśniało wnętrze.
Warsztat Zazula przypominał raczej jakąś starą graciarnię, albo może
magazyn niż laboratorium. Na drewnianych stołach w kompletnym wydawałoby
się chaosie, walały się rozmaite elektryczne cewki, lampy i inne
elektryczne podzespoły, wśród przewodów oraz archaicznych przyrządów
pomiarowych. Pod ścianami stały regały z półkami zapełnionymi jakimiś
słojami, pudłami i skrzyneczkami.
W powietrzu zaś unosił się lekko drażniący zapach jakiejś chemicznej
mieszaniny, pomieszany z kurzem i stęchlizną.
Gdzieś za ścianą słychać było ciche buczenie potężnego transformatora,
wypełniającego ledwo wyczuwalną wibracją całą przestrzeń.
Zazul zamknął za sobą drzwi i podszedł do stojącej w najciemniejszym
kącie, wysokiej po sufit skrzyni i szerokiej na kilka kroków, do której
z każdej strony dochodziły grube, czarne kable.
- no no, jak się masz, przyjacielu... - wyszeptał Zazul, jednocześnie
grzebiąc w kieszeni swoje pobrudzonego i poplamionego fartucha.
- zaraz... ja tutaj ci wszystko...
Zazul znalazł w końcu to czego szukał - przypominający gruby długopis
szklany cylinder. Wsunął go w okrągły otwór z boku skrzyni.
W skrzyni coś syknęło, rurka włożona do otworu rozjarzyła się powoli jak
stalowy pręt w piecu indukcyjnym, potem trzasnęły elektromagnetyczne zamki.
Przód skrzyni jak gdyby rozpękł się - ukazując rozsuwające się na boki
wrota. Zazul pociągnął za uchwyt i odsunął je. Buchnęło gorące powietrze.
W pierwszej chwili można było odnieść wrażenie, że to piec przeznaczony
do wypalania ceramiki albo szkła - wypełnione lekko drżącymi ognikami.
W rzeczywistości były to tysiące lamp elektronowych - które zajmowały
całe wnętrze, pozostawiając jedynie wąską alejkę nie szerszą niż na
szczupłego człowieka, ciągnącą się w głąb.
Zazul zrobił krok do środka, ale zawahał się jakby sobie o czymś
przypomniał i poklepał się po lewej , lekko wypchanej kieszeni fartucha
sprawdzając czy czegoś nie zapomniał.
- dobrze... żeby tylko nie dzisiaj... - wymamrotał pod nosem Zazul
uspokojony jakby nieco. Wszedł do środka i wyjął znajdujący się w
przelotowym otworze szklany walec.
Drzwi za nim zasunęły się i szczęknęły zamykając.
Zazul schował go i powoli zaczął iść pomiędzy nie kończącymi się
stelażami z elektronowymi lampami.
Roman Rogóş
Guest
Fri Apr 14, 2017 4:57 am
W dniu 2017-04-14 o 05:18, sundayman pisze:
Quote:
Słuchajcie, a może jednak to jest jakiś bot, tyle że z dobrym
algorytmem, a my z nim gadamy :)
Kuśwa. Dałeś mi do myślenia...
...profesor Zazul zszedł po śliskich, kamiennych i lekko zakręconych
schodkach. Na samym dole, w świetle zakurzonej żarówki nad masywnymi,
drewnianymi drzwiami, wyjął z kieszeni klucz i otworzył zamek.
Wszedł do ciemnego pomieszczenia, namacał na ścianie hebel zasilania i
przełączył go.
Z cichym trzaskiem włączył się zasilacz, uruchamiając obwody
oświetlenia. Klapiąc przełącznikami zapalały się po kolei wiszące spod
tonącego wysoko w mroku sklepienia żarówki, których słabe
żółtopomarańczowe światło nieznacznie tylko rozjaśniało wnętrze.
Warsztat Zazula przypominał raczej jakąś starą graciarnię, albo może
magazyn niż laboratorium. Na drewnianych stołach w kompletnym wydawałoby
się chaosie, walały się rozmaite elektryczne cewki, lampy i inne
elektryczne podzespoły, wśród przewodów oraz archaicznych przyrządów
pomiarowych. Pod ścianami stały regały z półkami zapełnionymi jakimiś
słojami, pudłami i skrzyneczkami.
W powietrzu zaś unosił się lekko drażniący zapach jakiejś chemicznej
mieszaniny, pomieszany z kurzem i stęchlizną.
Gdzieś za ścianą słychać było ciche buczenie potężnego transformatora,
wypełniającego ledwo wyczuwalną wibracją całą przestrzeń.
Zazul zamknął za sobą drzwi i podszedł do stojącej w najciemniejszym
kącie, wysokiej po sufit skrzyni i szerokiej na kilka kroków, do której
z każdej strony dochodziły grube, czarne kable.
- no no, jak się masz, przyjacielu... - wyszeptał Zazul, jednocześnie
grzebiąc w kieszeni swoje pobrudzonego i poplamionego fartucha.
- zaraz... ja tutaj ci wszystko...
Zazul znalazł w końcu to czego szukał - przypominający gruby długopis
szklany cylinder. Wsunął go w okrągły otwór z boku skrzyni.
W skrzyni coś syknęło, rurka włożona do otworu rozjarzyła się powoli jak
stalowy pręt w piecu indukcyjnym, potem trzasnęły elektromagnetyczne zamki.
Przód skrzyni jak gdyby rozpękł się - ukazując rozsuwające się na boki
wrota. Zazul pociągnął za uchwyt i odsunął je. Buchnęło gorące powietrze.
W pierwszej chwili można było odnieść wrażenie, że to piec przeznaczony
do wypalania ceramiki albo szkła - wypełnione lekko drżącymi ognikami.
W rzeczywistości były to tysiące lamp elektronowych - które zajmowały
całe wnętrze, pozostawiając jedynie wąską alejkę nie szerszą niż na
szczupłego człowieka, ciągnącą się w głąb.
Zazul zrobił krok do środka, ale zawahał się jakby sobie o czymś
przypomniał i poklepał się po lewej , lekko wypchanej kieszeni fartucha
sprawdzając czy czegoś nie zapomniał.
- dobrze... żeby tylko nie dzisiaj... - wymamrotał pod nosem Zazul
uspokojony jakby nieco. Wszedł do środka i wyjął znajdujący się w
przelotowym otworze szklany walec.
Drzwi za nim zasunęły się i szczęknęły zamykając.
Zazul schował go i powoli zaczął iść pomiędzy nie kończącymi się
stelażami z elektronowymi lampami.
ech, pomyśleć że pan Stanisław mieszkał 3 ulice od mojego domu.
Żal
niepeĹnosprawny intelekt
Guest
Fri Apr 14, 2017 4:50 pm
jak na politechnice warszawskiej zauważyli, że przyszły lider nie
potrafi lutować, to kierowali go na naukę języka JAVA... taki abiturient
stopniowo odkrywał też miłość do wskaźników C++...
(taki półdżołk)
niepeĹnosprawny intelekt
Guest
Fri Apr 14, 2017 5:15 pm
dobra bajka na test na eurpejskie elity,
ja na przykład nic nie rozumiem, ale ja to wiadomo...
Olaf Frikiov Skiorvensen
Guest
Fri Apr 14, 2017 7:41 pm
Wcale nie przypadkiem, dnia Fri, 14 Apr 2017 00:12:54 +0200
doszła do mnie wiadomość <ocot75$q8$1@node2.news.atman.pl>
od Roman Rogóż <romek@szpitaljp2.krakow.pl> :
Quote:
W dniu 2017-04-13 o 20:34, niepełnosprawny intelektualnie 'POPIS/EU pisze:
natchniony "betonie ty nie!"
zapytam, co to jest stymulacja podprogowa?
takie asy zmiennej pomocniczej to pewnie zostali odpowiednio
przeszkoleni, czy i ja dostąpię łaski poznania?
Słuchajcie, a może jednak to jest jakiś bot, tyle że z dobrym
algorytmem, a my z nim gadamy
Ktoś tu linkował jego "zapiski" z
WWW.
Zgroza, on ma spore kłopoty, w dodatku nie zdaje sobie z tego sprawy.
Odradzam dyskusję - to tylko pogorszy sprawę.
--
Całujmy wszyscy dupę Henryka.
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1546
sundayman
Guest
Fri Apr 14, 2017 10:28 pm
Quote:
Zgroza, on ma spore kłopoty, w dodatku nie zdaje sobie z tego sprawy.
Dawno dawno temu rozmawiałem z pewnym ordynatorem psychiatrii (nerwica
psychosomatyczna niestety... ).
Po wysłuchaniu moich śmiesznych "problemów" facet popatrzył na mnie z
politowaniem i powiedział ; "chłopcze, nie zawracaj mi dupy. Ja tu mam
naprawdę chorych. Tak długo jak długo masz krytycyzm, czyli wiesz co się
z tobą dzieję - choćbyś widział różowe smoki - to nie jest jeszcze źle.
Idź do domu przyjacielu i nie męcz ludzi..."
I to jest prawda. Niestety, czasem widuję osobników, którzy wyraźnie
tego krytycyzmu (już ?) nie mają. I wtedy jest kłopot.
Trochę zabawny jest ten nasz kolega, ale z drugiej strony - ludzka
tragedia jednak. I nic nie da się z tym zrobić chyba.
Z drugiej strony granica pomiędzy dziwną nieraz rzeczywistością a
chorobą bywa trudna do określenia. Wystarczy posłuchać co poniektórych
specjalistów i ofiar od rozmaitych "broni elektromagnetycznych".
Czasem to ewidentne przypadki psychiatryczne ("...idąc ulicą widziałem,
że robotnicy naprawiający drogę przekazywali sobie tajemne znaki na mój
temat..." - to cytat z jednego ze spotkań "ofiar broni EM" ) - a czasem
nie wiadomo, czy coś nie jest na rzeczy.
Kierunkowym ultradźwiękowym emiterem można przy odrobinie złej woli
doprowadzić kogoś do psychozy zapewne. O innych technologiach -
niekoniecznie jawnych - nawet nie wspominając.
Tak czy owak - w dzisiejszych czasach problemy psychiczne stają się
chyba powoli normą...
HF5BS
Guest
Fri Apr 14, 2017 11:46 pm
Użytkownik "sundayman" <sundayman@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:ocrie8$jef$1@node2.news.atman.pl...
Quote:
naprawdę chorych. Tak długo jak długo masz krytycyzm, czyli wiesz co się z
tobą dzieję - choćbyś widział różowe smoki - to nie jest jeszcze źle. Idź
do domu przyjacielu i nie męcz ludzi..."
Dopóki ząb nie boli za bardzo, to niech boli...
Mam znajomą z morbus bleuleri. Leków OIDP nie bierze. Dziwactwa ma, ale
ogarnialne, przynajmniej dla mnie. Ale co będzie, jeśli pewnego dnia
nieleczone, nagle coś się załamie i znajoma wsadzi komuś kosę pod żebro, bo
to (tu słowo nie nadające sie), która się (tu inne słowo) z (tu dowolna
osoba, także wymyślona). Bo mnie się zdaje, że chorobę leczy się nie, jak
już się rozwinie i pozostanie tylko opieka paliatywna w psychuszce, lecz
ZANIM się rozwinie. Nie dalej, jak w środę, byłem na pogrzebie znajomej,
zjadł ją rak trzustki. Z taką rzeczą, nawet chyba ponad miesiąc musiała
czekać na jakiś zabieg... było za późno. Umarła w cierpieniu. Nie pomnę
teraz szczegółów, nie chcę rozpamiętywać jej choroby i śmierci, lecz
najwyżej wspominać ją, jaka była za życia. W każdym razie, aby się leczyć,
należy mieć końskie zdrowie. Mnie też było dane obić się o rzecz z tej paki,
o którą ty się "obiłeś". Wiem, jak niektórzy medycy do tego podchodzą,
najlepiej polegać na sob ie.
Quote:
I to jest prawda. Niestety, czasem widuję osobników, którzy wyraźnie tego
krytycyzmu (już ?) nie mają. I wtedy jest kłopot.
A to swoją drogą.
Quote:
Trochę zabawny jest ten nasz kolega, ale z drugiej strony - ludzka
tragedia jednak. I nic nie da się z tym zrobić chyba.
Da się. Tylko trzeba to leczyć, a nie udawać, że nic się nie dzieje.
Quote:
Z drugiej strony granica pomiędzy dziwną nieraz rzeczywistością a chorobą
bywa trudna do określenia. Wystarczy posłuchać co poniektórych
specjalistów i ofiar od rozmaitych "broni elektromagnetycznych".
Ja dość szybko złapałem, co z tym raportem nie tak - stał się zbyt
szczegółowy, zbyt dokładny...
Quote:
Czasem to ewidentne przypadki psychiatryczne ("...idąc ulicą widziałem, że
robotnicy naprawiający drogę przekazywali sobie tajemne znaki na mój
temat..." - to cytat z jednego ze spotkań "ofiar broni EM" ) - a czasem
nie wiadomo, czy coś nie jest na rzeczy.
I tak znów można się do M.I. licytować, czy to już, czy jeszcze nie... A to
nie jest czarno-białe.
Quote:
Kierunkowym ultradźwiękowym emiterem można przy odrobinie złej woli
doprowadzić kogoś do psychozy zapewne. O innych technologiach -
niekoniecznie jawnych - nawet nie wspominając.
Tak czy owak - w dzisiejszych czasach problemy psychiczne stają się chyba
powoli normą...
Czekaj do lekarza miesiąc... (zależy kiedy i gdzie), zapomnisz, co ci było i
niezwłocznie samo się przypomni zaraz po wyjściu od lekarza. Może więc
niektórzy nie mają siły się leczyć, wolą cierpieć w samotności, ale nie
przechodzić przez ścieżkę zapisów, czekania, stosunku lekarz-pacjent,
itd...? Może mniej wtedy cierpią, niż przeciskając się przez te wszystkie
korowody?
--
I śmiech niekiedy może być nauką,
Kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa(...)
Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,
Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych.
(C) bp. Ignacy Krasicki "Monachomachia V"
Jacek Maciejewski
Guest
Sat Apr 15, 2017 7:01 am
Dnia Sat, 15 Apr 2017 00:28:17 +0200, sundayman napisał(a):
Quote:
Tak czy owak - w dzisiejszych czasach problemy psychiczne stają się
chyba powoli normą...
Wszelako nie większą niż kiedyś. Onegdaj dziecko nie przeżywało, dorosły
wegetował na marginesie. Dziś jest więcej tolerancji, większa wiedza w
ludzie, wsparcie medyczne i stąd wrażenie że więcej w otoczeniu
odbiegających od normy. Za moich czasów widok garbatego był normą,
obecnie nie uświadczysz. Postęp medyczny.
--
Jacek
I hate haters.
HF5BS
Guest
Sat Apr 15, 2017 8:03 am
Użytkownik "Jacek Maciejewski" <jacmac@go2.pl> napisał w wiadomości
news:1euch13p01bz.1t3owcly648g9$.dlg@40tude.net...
Quote:
Dnia Sat, 15 Apr 2017 00:28:17 +0200, sundayman napisał(a):
Tak czy owak - w dzisiejszych czasach problemy psychiczne stają się
chyba powoli normą...
Wszelako nie większą niż kiedyś. Onegdaj dziecko nie przeżywało, dorosły
wegetował na marginesie. Dziś jest więcej tolerancji, większa wiedza w
ludzie, wsparcie medyczne i stąd wrażenie że więcej w otoczeniu
odbiegających od normy. Za moich czasów widok garbatego był normą,
obecnie nie uświadczysz. Postęp medyczny.
Z pewnością tak. Choćby rzeczywiście z tego, że nieładnie mówiąc, utrzymują
się przy życiu przypadki coraz bardziej uszkodzone (a kto z nas jest bez
jednego choćby uszkodzenia?), ok, postęp.
Coraz bardziej niepełnospreawnych udaje się "przywrócić do społeczeństwa".
Czymże jednak tłumaczyć to, że np. w szkole, jak kiedyś pan(i)
powiedział(a), to było święte, a dziś może liczyć np. na kosz na głowie? Ale
też kiedyś, to chyba raczej miał(a) jakąś wiedzę do przekazania, a dziś, to
różnie bywa. O nauczycielach "informy" nie wspominam, którzy nawet nie
potrafią uczniom wytłumaczyć poprawnego poustawiania klientów
pocztowych/newsowych? Kto dziś jeszcze kojarzy pojęcie takie, jak
"netykieta"? itd. Cena postępu? Bo tak, jak w technice, medycynie, itd, to
chwalebne, (co innego makabryły w budownictwie, to IMHO pod piekło podpada i
z prawdziwą nowoczesnością, postępem, IMHO ma niewiele wspólnego), ale
postęp w schamieniu (jak TO wytłumaczyć? Choć prawda, różnie z tym bywa),
to... pardon, ale na razie nie mogę używać takich słów.
--
I śmiech niekiedy może być nauką,
Kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa(...)
Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,
Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych.
(C) bp. Ignacy Krasicki "Monachomachia V"
niepeĹnosprawny intelekt
Guest
Sat Apr 15, 2017 2:27 pm
opowiem wam anegdotę integracyjną:
za czasów wolności sukcesu platformowo-pslowego jeden radykał popis/eu
został awansowany na lidera... ponieważ były to czasy gdy w budżetówce
"źle się działo" lider zaczął ostro racjonalizować... jakoś tak się
nieszczęśliwie stało, że jakiś początkujący ekspert podłączył tester
rj45 do centrali telefonicznej... no cóż, nawet po się zdarza... lider
zarządza - naprawiamy! jakoś tam rozebraliśmy ten testerek, a tam jeden
scalak... lider patrzy, patrzy, patrzy i mówi "ooo jakiś MC14093, nie
wiem co to jest..." EOT
jestem głupi więc na początku nie załapałem uznając, że przecież liderzy
nie mogą się mylić, ale później jak załapałem to śmiałem się z tego cały
tydzień... wniosek końcowy jest taki, że ja to was nawet rozumiem, nie
możecie śmiać się z europy no to macie nerwice... ale żeby naraz wszyscy
liderzy, niepojęte...
Tomasz WĂłjtowicz
Guest
Sat Apr 15, 2017 2:48 pm
W dniu 2017-04-14 o 18:50, niepełnosprawny intelektualnie 'POPIS/EU pisze:
Quote:
jak na politechnice warszawskiej zauważyli, że przyszły lider nie
potrafi lutować, to kierowali go na naukę języka JAVA... taki abiturient
stopniowo odkrywał też miłość do wskaźników C++...
Mózg programisty Java wskaźników C++ nie przeżyje, więc kłamiesz.
V.L.Pinkley
Guest
Sat Apr 15, 2017 5:20 pm
użytkownik niepełnosprawny intelektualnie 'POPIS/EU napisał:
Quote:
za czasów wolności sukcesu platformowo-pslowego jeden radykał popis/eu
został awansowany na lidera... ponieważ były to czasy gdy w budżetówce
"źle się działo" lider zaczął ostro racjonalizować... jakoś tak się
nieszczęśliwie stało, że jakiś początkujący ekspert podłączył tester
rj45 do centrali telefonicznej... no cóż, nawet po się zdarza... lider
zarządza - naprawiamy! jakoś tam rozebraliśmy ten testerek, a tam jeden
scalak... lider patrzy, patrzy, patrzy i mówi "ooo jakiś MC14093, nie
wiem co to jest..." EOT
Serwis można podzielić na niskopoziomowy albo wysoko. (gdybam sobie)
Niskopoziomowy np. jak tutaj koledzy naprawiają przez wymianę pamięci,
wysokopoziomowy jak np. wymiana całej karty. Może w tej firmie
praktykowano tylko wysokopoziomowy?
Tam gdzie czas jest droższy od karty, dłubanina nie ma sensu jeżeli
są dostępne karty. Przestoje są drogie.
Goto page Previous 1, 2