RTV forum PL | NewsGroups PL

Czujnik temperatury do pomiaru w wodzie z analizą na zewnątrz - jakie modele polecacie?

Czujnik temperatury.

NOWY TEMAT

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Czujnik temperatury do pomiaru w wodzie z analizą na zewnątrz - jakie modele polecacie?

Goto page Previous  1, 2

PeJot
Guest

Thu Oct 28, 2004 4:42 am   



Panoramix napisał(a):
Quote:

Co jakiś czas dostaję praktykantów pod opiekę, najczęściej ze szkoły o
profilu elektronicznym. Nie pamiętam już czy byli kiedykolwiek tacy,
którzy zainteresowali by się tematem, no może poza wypełnieniem
dzienniczka praktyk w ostatni dzień. Kiedyś jeszcze jako opiekun
praktykantów starałem się ich czegoś nauczyć, ale widząc totalny
tumiwisizm z ich strony, też mi przestało zależeć :(

Widocznie nie potrafiłeś ich zainteresować tematem.

Sorry, ale ja nie będę "wychodził z siebie", w sytuacji gdy do firmy o
profilu _elektrycznym_ "ktoś" kieruje chłopaków ze szkoły
_elektronicznej_. I ja nie mam żadnego wpływu na tego "ktosia".

Quote:
Mój opiekun poprostu potrafił przekazać mi to co ważne, i
przydatne w taki sposób że mnie to zajeło (poza tym sam byłem ciekaw więc
dużo pytałem Smile)

I do tego trzeba zacząć, że praktykant musi _chcieć_ się czegoś nauczyć,
a nie chcieć szybko pójść do domu.

Quote:
Dopiero w 5-tej klasie mam rasową teleinformatyke, na której ucze sie
URZYTECZNYCH rzeczy.
^^^^^^^

:)

--
P. Jankisz
trochę o rowerach:
http://www.widzew.net/~bladteth/pj.html

J.F.
Guest

Thu Oct 28, 2004 9:52 am   



On Thu, 28 Oct 2004 07:42:53 +0200, PeJot wrote:
Quote:
Dopiero w 5-tej klasie mam rasową teleinformatyke, na której ucze sie
URZYTECZNYCH rzeczy.
^^^^^^^

Bo ten polski to w ogole bezurzyteczny.
Kogo interesuje jakie h ma byc, albo co poeta na prochach mial na
mysli :-)

J.

Jacek \"Plumpi\"
Guest

Thu Oct 28, 2004 1:41 pm   



Quote:
Co jakiś czas dostaję praktykantów pod opiekę, najczęściej ze szkoły o
profilu elektronicznym. Nie pamiętam już czy byli kiedykolwiek tacy,
którzy zainteresowali by się tematem, no może poza wypełnieniem
dzienniczka praktyk w ostatni dzień. Kiedyś jeszcze jako opiekun
praktykantów starałem się ich czegoś nauczyć, ale widząc totalny
tumiwisizm z ich strony, też mi przestało zależeć :(

Widocznie nie potrafiłeś ich zainteresować tematem. Ja podczas swoich
miesięcznych praktyk nauczyłem się więcej niż przez rok chodzenia na
Układy
analogowe. Mój opiekun poprostu potrafił przekazać mi to co ważne, i
przydatne w taki sposób że mnie to zajeło (poza tym sam byłem ciekaw więc
dużo pytałem Smile)

Spójż z drugiej strony.
Ja się produkuję. Pokazuję, tłumaczę, a kilku z nich widać, myślami są
gdzieś - wszędzie tylko nie TU. Jeden się bawi komórką, innych dwóch
prowadzi konwersację na tematy niczym nie związane z zajęciami. Następnych
dwóch przepisuje żeszyty. Jeszcze kilku innych uczy się na jutrzejszą
klasówkę.
Mówię: "OK - nie mam Wam tego za złe. Jeżeli jesteście orłami nie mam nic
przeciwko temu. Stawiam tylko jeden warunek. Zrobię egzamin z tego co
zdołaliście się nauczyć. Dla mnie liczy się wiedza i praca. Jeżeli ktoś jest
na tyle dobry i zaliczy materiał, jak chce może w ogóle nie przychodzić na
zajęcia, byle tylko zaliczył. Ci co mają trudności muszą zapracować na
ocenę. Są dwa sposoby: jeden z nich to uczestniczenie w moim szkoleniu lub
np. dobrowolne wykonywanie prac porządkowych. Wiem, że wielu z Was znalazło
się w tej szkole zupełnie przypadkowo i nigdy w życiu nie będzie pracowało w
tym zawodzie. W końcu nie każdy musi być specjalistą, a ludzi do łopaty i
szczoty także potrzeba. Przychodzisz, pracujesz (choćby sprzątasz) lub
jesteś orzeł - zaliczasz naukę praktyczną. Niestety nie wystawię takiemu
ocen 5 lub 6 - na te oceny trzeba umieć. Poza tym byłoby to nie fair-play w
stosunku do tych co coś potrafią i chcą się uczyć."
Wiesz ilu z nich potrafiło być fair w stosunku do mnie ? Zaledwie kilku na
kilkudziesięcioosobowe grupy.
A szczytem bezczelności było nieprzychodzenie na praktyki przez prawie cały
rok. Jak już gostek się pojawił to zajmował się wszystkim tylko nie
praktyką. Zrobiłem egzamin - okazało się, że gostek nie zna podstaw, a nie
wspominając o rzeczach, które ja uczyłem w trakcie roku. Kiedy w ramach
wielkiej litości proponuję ocenę 2 zamiast 1 , bo na prawdę na więcej nie
zasługuje to on dochodzi się ze mną, że on chce 6 , no w ostateczności może
być 5
Niestety próby przekupstwa to nie u mnie. Szybko gościa sprowadzam na
ziemię. Ten się obraża i grozi mi pobiciem, albo spaleniem auta. Oczywiście
nie mówi w prost, lecz sugeruje mi takie rzeczy śmiejąc mi się w twarz przy
kolegach i koleżankach udając twardziela.
Niestety zapomina, że to ja decyduję w tym momencie o jego dalszym losie. Na
szczęście potrafię podejść do niego psychologicznie i 15-minutowa rozmowa w
cztery oczy rozwiewa wszelkie wątpliwości.
Miałem kilka takich przypadków.

Reasumując na 10 uczniów z technikum tylko 1 lub 2 to ludzie, którzy poszli
na ten kierunek ze względu na zainteresowania. Reszta to całkowicie
przypadkowe osoby, które trafiły do tej szkoły w różny sposób i nie są w
ogóle zainteresowane tym tematem. Połowa z nich chciała zapracować na ocenę.
Choć niewiele umieli to byli aktywni w zajęciach lub pracy. Niestety duża
większość to były dziewczęta. Pozostała połowa składająca się praktycznie
tylko z chłopaków starała się ślizgać jak tylko może, a na koniec szkolenia
"psim swędem" zdobyć oceny jak najwyższe.

Quote:
Wina jest tylko i wyłacznie po twojej stronie.
To Ty decydujesz do której szkoły chodzisz i czego się uczysz.

Nie do końca - być może rodzice popchali potomka do tej szkoły. Poza tym
w 75% w tym wieku to ma się siano w głowie i nie do końca wiadomo co się
chce.


Ja byłem w pełni świadom, że ide to technikum łączności, rodzice nie
chcieli
mnie tam puścić (80km od domu) na profil teleinformatyka. Tymczasem
informatyki miałem w 1 klasie 2 godziny i uczyliśmy się robićkomiksy w
wordzie, a w 2 klasie 1 godzine i graliśmy w quake`a 2, bo nauczycielce
nie
chciało sie być na lekcji tylko szła na kawe do koleżanki w klasie obok.

Dopiero w 5-tej klasie mam rasową teleinformatyke, na której ucze sie
URZYTECZNYCH rzeczy.

Pomijając, że masz jeszcze kiepską polonistkę powiem tak - ludzie są różni,
także różni są nauczyciele. Często wielu z młodych ludzi wie więcej od tych
nauczycieli. Dużo też zależy od samych uczniów. Sam też chodziłem do szkoły
i naprawdę podziwiałem niektóre nauczycielki, że potrafiły się opanować. Sam
miałem ochotę nieraz wstać z ławki, podejść do kumpla i dać mu "w twarz",
który przeszkadzał zarówno nauczycielowi jak i mnie.
Niestety prawda była taka, że im nauczyciel był bardziej "liberalny", tym z
większymi spotykał się przykrościami ze strony uczniów.

Na koniec jeszcze zapamiętaj jedno: "Szkoła nie ma uczyć, lecz ma uczyć
uczenia się !"

Jacek "Plumpi"

Panoramix
Guest

Thu Oct 28, 2004 7:52 pm   



Użytkownik "J.F." <jfox_nospam@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:36j1o09708rsplprnurim3o40hf0iva74d@4ax.com...
Quote:
On Thu, 28 Oct 2004 07:42:53 +0200, PeJot wrote:
Dopiero w 5-tej klasie mam rasową teleinformatyke, na której ucze sie
URZYTECZNYCH rzeczy.
^^^^^^^

Bo ten polski to w ogole bezurzyteczny.
Kogo interesuje jakie h ma byc, albo co poeta na prochach mial na
mysli :-)

J.


Dokładnie takie podejście mam ja. h to zawsze h, a tego co poeta myślał
i tak sie nigdy nie dowiemy tak naprawde- tylko czemu moja interpretacja
jest z góry zła,a ta ogólenie przyjęta dobra? Książki czytam sam, wg swojego
gustu i nie potrzebuje czytac jakiegoś shitu który mi narzuca ministerstwo
(zbrodnia i kara, pan tadek, powrót posła itp.). Zgadzam sie z tym że cześć
z tych obowiązkowych lektór jest warta uwagi, ale reszta to historia, i są
nadal w kanonie tylko przez wzgląd na tradycje i nostalgie staruchów w
sejmie.

Panoramix
Guest

Thu Oct 28, 2004 7:59 pm   



Quote:

Spójż z drugiej strony.
Ja się produkuję. Pokazuję, tłumaczę, a kilku z nich widać, myślami są
gdzieś - wszędzie tylko nie TU. Jeden się bawi komórką, innych dwóch
prowadzi konwersację na tematy niczym nie związane z zajęciami. Następnych
dwóch przepisuje żeszyty. Jeszcze kilku innych uczy się na jutrzejszą
klasówkę.
Mówię: "OK - nie mam Wam tego za złe. Jeżeli jesteście orłami nie mam nic
przeciwko temu. Stawiam tylko jeden warunek. Zrobię egzamin z tego co
zdołaliście się nauczyć. Dla mnie liczy się wiedza i praca. Jeżeli ktoś
jest
na tyle dobry i zaliczy materiał, jak chce może w ogóle nie przychodzić na
zajęcia, byle tylko zaliczył. Ci co mają trudności muszą zapracować na
ocenę. Są dwa sposoby: jeden z nich to uczestniczenie w moim szkoleniu lub
np. dobrowolne wykonywanie prac porządkowych. Wiem, że wielu z Was
znalazło
się w tej szkole zupełnie przypadkowo i nigdy w życiu nie będzie pracowało
w
tym zawodzie. W końcu nie każdy musi być specjalistą, a ludzi do łopaty i
szczoty także potrzeba. Przychodzisz, pracujesz (choćby sprzątasz) lub
jesteś orzeł - zaliczasz naukę praktyczną. Niestety nie wystawię takiemu
ocen 5 lub 6 - na te oceny trzeba umieć. Poza tym byłoby to nie fair-play
w
stosunku do tych co coś potrafią i chcą się uczyć."
Wiesz ilu z nich potrafiło być fair w stosunku do mnie ? Zaledwie kilku na
kilkudziesięcioosobowe grupy.
A szczytem bezczelności było nieprzychodzenie na praktyki przez prawie
cały
rok. Jak już gostek się pojawił to zajmował się wszystkim tylko nie
praktyką. Zrobiłem egzamin - okazało się, że gostek nie zna podstaw, a nie
wspominając o rzeczach, które ja uczyłem w trakcie roku. Kiedy w ramach
wielkiej litości proponuję ocenę 2 zamiast 1 , bo na prawdę na więcej nie
zasługuje to on dochodzi się ze mną, że on chce 6 , no w ostateczności
może
być 5
Niestety próby przekupstwa to nie u mnie. Szybko gościa sprowadzam na
ziemię. Ten się obraża i grozi mi pobiciem, albo spaleniem auta.
Oczywiście
nie mówi w prost, lecz sugeruje mi takie rzeczy śmiejąc mi się w twarz
przy
kolegach i koleżankach udając twardziela.
Niestety zapomina, że to ja decyduję w tym momencie o jego dalszym losie.
Na
szczęście potrafię podejść do niego psychologicznie i 15-minutowa rozmowa
w
cztery oczy rozwiewa wszelkie wątpliwości.
Miałem kilka takich przypadków.

Reasumując na 10 uczniów z technikum tylko 1 lub 2 to ludzie, którzy
poszli
na ten kierunek ze względu na zainteresowania. Reszta to całkowicie
przypadkowe osoby, które trafiły do tej szkoły w różny sposób i nie są w
ogóle zainteresowane tym tematem. Połowa z nich chciała zapracować na
ocenę.
Choć niewiele umieli to byli aktywni w zajęciach lub pracy. Niestety duża
większość to były dziewczęta. Pozostała połowa składająca się praktycznie
tylko z chłopaków starała się ślizgać jak tylko może, a na koniec
szkolenia
"psim swędem" zdobyć oceny jak najwyższe.



Pomijając, że masz jeszcze kiepską polonistkę powiem tak - ludzie są
różni,
także różni są nauczyciele. Często wielu z młodych ludzi wie więcej od
tych
nauczycieli. Dużo też zależy od samych uczniów. Sam też chodziłem do
szkoły
i naprawdę podziwiałem niektóre nauczycielki, że potrafiły się opanować.
Sam
miałem ochotę nieraz wstać z ławki, podejść do kumpla i dać mu "w twarz",
który przeszkadzał zarówno nauczycielowi jak i mnie.
Niestety prawda była taka, że im nauczyciel był bardziej "liberalny", tym
z
większymi spotykał się przykrościami ze strony uczniów.

Na koniec jeszcze zapamiętaj jedno: "Szkoła nie ma uczyć, lecz ma uczyć
uczenia się !"

To hasło skądś znam... wiem, wujek mi kiedyś to po pijaku powiedział, jak

gadaliśmy o mojej szkole. Jeśli chodzi o moją polonistkę- niby najlepsza w
szczecinie, dużo wymaga, metodystka i w ogóle, ale lekcje są nudne. Traz
przerabiamy literature wojenną i aż sie nie chce przychodzić na lekcje, tak
jest przybita atmosfera.

Marek Lewandowski
Guest

Thu Oct 28, 2004 9:04 pm   



Panoramix wrote:

tnij cytaty.
--
Marek Lewandowski ICQ# 10139051/GG# 154441
locustXpoczta|onet|pl
http://www.stud.uni-karlsruhe.de/~uyh0
[! Odpowiadaj pod cytatem. Tnij cytaty. Podpisuj posty. !]

Panoramix
Guest

Fri Oct 29, 2004 12:51 pm   



Dobra dobra Smile Juz sie robi.

/Panoramix

Marek Lewandowski
Guest

Fri Oct 29, 2004 12:58 pm   



Panoramix wrote:

Quote:
Dobra dobra Smile Juz sie robi.

to jeszcze wpadnij na to, ze ciac je nalezy inteligentnie, czyli tak,
zeby bylo wiadomo, o co chodzi. CTRL-A -> DEL nie jest rozwiazaniem
problemu myslenia...
--
Marek Lewandowski ICQ# 10139051/GG# 154441
locustXpoczta|onet|pl
http://www.stud.uni-karlsruhe.de/~uyh0
[! Odpowiadaj pod cytatem. Tnij cytaty. Podpisuj posty. !]

Jacek \"Plumpi\"
Guest

Fri Oct 29, 2004 4:00 pm   



Quote:
To hasło skądś znam... wiem, wujek mi kiedyś to po pijaku powiedział, jak
gadaliśmy o mojej szkole. Jeśli chodzi o moją polonistkę- niby najlepsza w
szczecinie, dużo wymaga, metodystka i w ogóle, ale lekcje są nudne. Traz
przerabiamy literature wojenną i aż sie nie chce przychodzić na lekcje,
tak
jest przybita atmosfera.

Ja w swoim życiu spotkałem tylko 2 nauczycieli z prawdziwego zdarzenia.
Jednym z nich była nauczycielka w technikum, która uczyła historii.
Ja nienawidziłem tego przedmiotu, wręcz nie cierpiałem wcześniej i miałem z
tym przedmiotem problemy.
Ona zaś potrafiła odmienić moje nastawienie do niego, zachęcić do tego
stopnia, że był to mój przedmiot dodatkowy na maturze.
Jak u niej wyglądały zajęcia ?
To była swobodna rozmowa, ale oczywiście na temat i niewiele wybiegająca
poza omawiany temat. Opowiadała historię jak własne wydarzenia, dopowiadając
wiele anegdot lub kawałów ściśle związanych z danym wydarzeniem lub własnych
przeżyć z podróży po świecie, gdyż dużo podróżowała z młodzieżą. Co roku w
wakacje organizowała grupy ochotników, którzy jeździli razem z nią po Polsce
i za granicą kraju. Potem przez rok szkolny wspominali.
A babka była konkretna - nigdy nie pozwalała na poufałości, choć była dość
swobodna w kontaktach. Była pewna granica, której nie pozwalała przekraczać.

A drugim był mój wychowawca - także z tego technikum.
U niego można było wszystko załatwić, byle tylko uczciwie. Jak ktoś go
oszukał był spalony. Ale jak grał w otwarte karty to pomagał nawet tym,
którzy potrafili zrobić najgłupszą rzecz pod słońcem. Każdemu podał rękę w
potrzebie i pomógł wyjść z największego bagna, nawet kosztem własnego tyłka.

Teraz są moimi autorytetami.

Jacek "Plumpi"

Panoramix
Guest

Sat Oct 30, 2004 1:40 pm   



Quote:
Ja w swoim życiu spotkałem tylko 2 nauczycieli z prawdziwego zdarzenia.
Jednym z nich była nauczycielka w technikum, która uczyła historii.

Jak u niej wyglądały zajęcia ?
To była swobodna rozmowa, ale oczywiście na temat i niewiele wybiegająca
poza omawiany temat. Opowiadała historię jak własne wydarzenia,
dopowiadając
wiele anegdot lub kawałów ściśle związanych z danym wydarzeniem lub
własnych
przeżyć z podróży po świecie,

Ja tez mam świetną historyuce. Ona równierz jak przerabia z nami temat, to
opowiada wiele ciekawostek, których nie ma w podręcznikach, robi niezwykle
ciekawe lekcje, nie dyktuje treści notatek do zeszytu, mówi językiem takim
że my faktycznie wiemy o co wtedy chodziło. Notatki z lekcji (jeśli ktoś
prowadzi) wystarczają na ocene cnjm. 4. Mi się rzeczywiście lepiej uczy z
notatek swoich, gdy pisze czasem nawet słowo w słowo to co ona muwi, aniżeli
gdybym miał sie uczyć z książki. Dla mnie wystarczy że przeczytam zeszyt
przed sprawdzianem dwa razy i starczy mi bo umiem na 4- pierwszy raz żeby
znać fakty, a drugi żeby zapamiętać daty Smile.

Piotr Nowak
Guest

Sat Oct 30, 2004 3:54 pm   



Jacek "Plumpi" wrote:
Quote:
Spójż z drugiej strony.
Pomijając, że masz jeszcze kiepską polonistkę powiem tak


;-))) wiem, czepiam sie Wink))

Piotr

Goto page Previous  1, 2

elektroda NewsGroups Forum Index - Elektronika Polska - Czujnik temperatury do pomiaru w wodzie z analizą na zewnątrz - jakie modele polecacie?

NOWY TEMAT

Regulamin - Zasady uzytkowania Polityka prywatnosci Kontakt RTV map News map